Google Website Translator Gadget

piątek, 23 listopada 2012

Nie życzę sobie...


Pod ostatnim wpisem pojawił się komentarz:
Anna Tycner pisze...
Mam raczej do Pana pytanie – co opłaca się bardziej – kolekcjonować współczesne monety złote, czy stare i już zabytkowe, ale niekoniecznie z czystych metali?
Chwilowo będę udawał głupiego i zacznę od wyjaśnienia wątpliwości terminologicznych:
  • ... niekoniecznie z czystych metali”. Czy miedź jest czysta? Czy żelazo jest czyste? Przypuszczam, że chodzi Pani o podpowiedź, czy wybrać nowe monety z metali szlachetnych (złoto, platyna, srebro), czy zabytkowe z metali niekoniecznie szlachetnych.
  • co opłaca się bardziej”. Stwierdzenie „opłaca się” to według słownika języka polskiego opis sytuacji, w której coś przynosi zysk lub korzyść, bez sprecyzowania, czy chodzi o korzyść materialną, czy korzyść o innym charakterze.
Czas złapać byka za rogi. Użyła Pani w swoim komentarzu/pytaniu słowa-klucza „KOLEKCJONOWAĆ”.
Kolekcjonowanie, to choroba, nałóg, mania, miłość, pasja, natręctwo (kolejność przypadkowa). Nie jestem pewien, kiedy dokładnie zacząłem kolekcjonować monety, ale trzyma mnie to już nie krócej, niż od pół wieku. Pewien jestem jednak, że odkładając pierwsze okazy do drewnianej kasetki, nie robiłem tego z myślą, by dzięki temu w przyszłości zostać człowiekiem majętnym. Nie przypuszczałem też, że gromadzenie monet może dać mi jakieś inne korzyści. Zbierałem monety dla czystej przyjemności zbierania, gromadzenia przedmiotów. Zadziałały pewnie jakieś pradawne atawizmy wywodzące się z czasów, gdy ludzkie życie zależało od tego, co uda się znaleźć i zgromadzić.

Teraz, jak w porządnym kazaniu posłużę się przykładem z życia. Mojego.
Przez rok około byłem jedynym, wszechmocnym moderatorem forum dyskusyjnego na portalu e-numizmatyka.pl. Było to w latach 2007-2008, czyli szczytowym okresie „sreberkowego szaleństwa”. Po każdą nową monetę kolekcjonerską emitowaną przez NBP ustawiały się kilometrowe kolejki. 
20 grudnia 2007 - kolejka po srebrne 10 zł z Korzeniowskim 
zdjęcie z forum e-numizmatyka.pl

Dochodziło do awantur i bójek, interweniowała policja. Szaleństwo. Na forum wrzało – zwolennicy lustrzanek polskich naparzali się z miłośnikami sreberek francuskich nie gorzej, niż dziś PO z PISem. A ja, kolekcjoner zajmujący się wyłącznie monetami stricte obiegowymi, musiałem te spory łagodzić. Dużo się przy tym nauczyłem – nie o lustrzankach, a o ludzkiej psychice. Mam też nadzieję (a w kilku przypadkach pewność popartą dowodami), że udało mi się przekonać niektórych uczestników tych sporów, że KOLEKCJONOWAĆ i INWESTOWAĆ, to nie zawsze to samo, a najczęściej, to dwie zupełnie różne sprawy. Kilka ciekawostek z tego okresu:


Czy Pani chce inwestować? Gromadzić monety dziś, tylko po to, by po pewnym czasie sprzedać je z zyskiem? Jaki horyzont czasowy ma Pani na myśli?
A może myśli Pani o tworzeniu kolekcji, która „przy okazji” stanie się finansowym zabezpieczeniem przyszłości Pani albo Pani potomków? Nie, proszę tu nie odpowiadać na moje pytania. Proszę się tylko nad nimi zastanowić, bo...

Nie znam przypadku, by komukolwiek udało się odnieść finansowy sukces w wyniku zajmowania się czymś, na czym się ten ktoś nie znał. Inwestowanie na giełdzie bez znajomości jej reguł, bez świadomości zasad rynków finansowych może przynieść chwilowy, przypadkowy zysk, ale na dłuższą metę wyłącznie straty.
Podobnie ma się rzecz z każdą inną działalnością nastawiona na zysk – nawet z oszustwem. Trzeba się dobrze znać na tym, na czym chce się zarabiać.

Wróćmy do kolekcjonerstwa. Nie znam przypadku, by komukolwiek udało się stworzenie wartościowej kolekcji dzieł sztuki, numizmatów, książek, znaczków, etykiet piwnych, komiksów itp. bez dogłębnej znajomości tematu.
Niech dobrym przykładem pozostanie numizmatyczny zbiór Emeryka Hutten-Czapskiego, o którym pisałem kilka dni temu. Hrabia Czapski zgromadził świetną kolekcję, która dziś rzeczywiście jest warta krocie. Czy to mu się opłaciło? Zarobił na tym? Przypuszczam, że gdyby przeanalizować zakupy Czapskiego, dzięki którym powstał ten zbiór i policzyć teoretyczną stopę zwrotu (z uwzględnieniem wszystkich historycznych zaszłości, inflacji, zmian kosztów utrzymania, siły nabywczej pieniędzy), to okazałoby się, że z ekonomicznego punktu widzenia była to spektakularna klapa. Mimo to przekonany jestem, że na pytanie, czy to wszystko mu się opłaciło, Emeryk Hutten-Czapski odpowiedział by twierdząco. A na dodatek pewien jestem, że jego dzieło przyniosło korzyści naszym przodkom, nam i przynosić je będzie naszym potomnym. I bynajmniej nie chodzi o korzyści materialne.

Wypada zakończyć odpowiedzią na zacytowane na wstępie pytanie.

Pani Anno.
Jeśli ma Pani na myśli inwestowanie (zakup – sprzedaż – zarobek), to zadając swoje pytanie, ujawniła Pani całkowity brak rozeznania w temacie. Lepiej założyć lokatę w dobrym banku (Amber Gold i podobne zdecydowanie odradzam). A w czasie, kiedy pieniądze będą procentować można czytać, obserwować aukcje, badać trendy rynkowe – na przyszłość, jak znalazł.
Jeżeli natomiast chce Pani znaleźć alibi dla niepowstrzymanej potrzeby kolekcjonowania, to proszę pamiętać, że to nie musi być alibi finansowe. Czasem WARTO robić coś, co SIĘ NIE OPŁACA.

I jeszcze jedno. Nie życzę sobie na moim blogu "komentarzy", których głównym, jeśli nie jedynym celem jest zakamuflowanie linku do firmy handlującej czymkolwiek.

P.S.
Lektura na długie, jesienne wieczory:

P.P.S.
Przypomniałem sobie, że tu na blogu już kiedyś coś podobnego napisałem:

wtorek, 20 listopada 2012

Po nitce do kłębka

Jedną z części opracowania dotyczącego miedzianych monet koronnych Augusta III, nad którą ślęczę ma być tablica konkordancji, czyli zestawienie numerów katalogowych poszczególnych odmian w różnych katalogach.


Kiedy przy tworzeniu tego zestawienia przyszła kolej na grosze z datą 1758, o których pisałem niedawno, pojawił się problem: którą odmianę skatalogował Emeryk Hutten-Czapski pod numerem 2931 (Czapski miał tylko jednego grosza z tego rocznika).
Sięgnąłem po tom II jego katalogu i znalazłem taki opis grosza nr 2931:
"Grosz miedziany podobny do 2904, ale  z ...REX POL. na awersie i  ...1758 na rewersie"
Po odwróceniu kilku kartek znalazłem opis grosza nr 2904:
"Grosz miedziany podobny do 2833, ale z bardziej otyłym popiersiem i ...REX POL: na awersie i EL:SAX:1755 na rewersie i bardzo małą cyfrą 3 pod herbami"
Nie ma rady, szukam opisu grosza nr 2833.
"Grosz miedziany podobny do 2794, ale z większą głową na awersie i ...1755 na rewersie"
To zaczyna być męczące, sprawdźmy co jest w opisie grosza 2794
"Awers: AVGVSTVS III REX POL popiersie w prawo; mała głowa; ufryzowana peruka;  zbroja okryta szalem spiętym broszą na ramieniu; wokół obwódka z ziarenek.Rewers: EL.SAX.1752; ukoronowana tarcza z połączonych łukiem ćwiartek z herbami Polski i Litwy i małą saską tarczą z koroną elektorską na środku. W łuku cyfra 3 (wartość w szelągach). Wokół obwódka z ziarenek"
Na szczęście łańcuszek się skończył, bo dotarliśmy do roku 1752 - pierwszego roku emisji groszy.
Przypomina mi to próbę czytania którejś z bezliku naszych wielokrotnie nowelizowanych ustaw. Jedynym ratunkiem jest "tekst ujednolicony". Spróbujmy utworzyć taki ujednolicony opis grosza 1758.

  • Awers: 
    • legenda:
      AVGVSTVS III REX POL. 
      (najpierw 2794 - bez kropki, później 2904 z dwukropkiem, ostatecznie 2931 z kropką)
    • popiersie:
      mała większa głowa - popiersie bardziej otyłe; ufryzowana peruka;  zbroja okryta szalem spiętym broszą na ramieniu. 
  • Rewers:
    • legenda
      EL : SAX : 1752  5  8
      (najpierw kropki, od nr 2904 dwukropki)
    • tarcza herbowa
      ukoronowana tarcza z połączonych łukiem ćwiartek z herbami Polski i Litwy i małą saską tarczą z koroną elektorską na środku. W łuku bardzo mała cyfra 3 (wartość w szelągach)
Co bardzo istotne, król na awersie ma nałożoną zbroję, ale w przeciwieństwie do grosza 2884 z roku 1754 nie zaznaczono, że jest to zbroja antyczna. A skoro nie zaznaczono, to taka nie była.

I w ten nieskomplikowany sposób można jednoznacznie określić, że Czapski miał w kolekcji i opisał taką odmianę grosza
Pewnie ładniejszy egzemplarz, ale z pewnością z popiersiem króla w zbroi z nitowanych blach okrytej spiętym na ramieniu szalem/płaszczem (co kto woli).

Podobne problemy miałem kiedyś przy tworzeniu katalogu zdawkowych monet Królestwa Polskiego 1835-1841. Napisałem zresztą o tym na blogu Dwie sroki za ogon, albo co poeta miał na myśli....
W przeciwieństwie do Karola Plage, Emeryk Hutten-Czapski swój katalog opracował precyzyjniej. Tym większy podziw, że nie miał przecież do dyspozycji komputera. Nie mógł w ciągu kilku sekund wyświetlić zdjęcia opisywanych monet i łatwo je porównać. Miał do dyspozycji tylko (aż) doskonale przemyślany i skrupulatnie wypełniany katalog kartkowy i sprawny umysł.

Z ręką na sercu. Kto z Was skatalogował swój zbiór w taki sposób, żeby można było bez wątpliwości stwierdzić, który opis, której monety dotyczy? Kto dokładnie zważył i zmierzył monety w swojej kolekcji i zapisał wyniki tych pomiarów?
Mówi się, że kolekcja Czapskiego była zbiorem badawczym. Może to prawda, ale nie przypominam sobie dużej ilości opartych na nim publikacji autorstwa samego Czapskiego. Jest rzecz jasna pięciotomowy katalog, który jak widać przydaje się i dziś, ale kto zna jakieś węższe, monotematyczne opracowania Hrabiego?
Katalog kolekcji polskich numizmatów zgromadzonych przez Czapskiego nie jest katalogiem ogólnym. Jest katalogiem kolekcji - wyjątkowo pełnej, wyjątkowo bogatej, ale tylko kolekcji.
A jej właściciel tworząc ten katalog opisywał malutkie osiemnastowieczne miedziane szelągi z równą rzetelnością, jak wielkie srebrne talary i ciężkie złote  dukaty.

czwartek, 15 listopada 2012

Errata do katalogu monet II Rzeczpospolitej

Zwrócono mi niedawno uwagę (raz jeszcze dziękuję), że na podstawie zdjęć i opisów umieszczonych w katalogu trudno rozróżnić dwa warianty dziesięciozłotówki 1932 ze znakiem mennicy - chodzi o monety oznaczone numerami 2.28.2a oraz 2.28.2b.

W związku z tym naprawiam błąd.

wariant 2.28.2a

wariant 2.28.2b

Mam nadzieję, że teraz widoczne są różnice położenia znaku mennicy i kroju cyfr rocznika.


poniedziałek, 12 listopada 2012

Chyba muszę przeprosić Pana doktora Lanza.

28 października wypatrzyłem na eBay.de taką aukcję:
Zapytałem więc kulawą niemczyzną
Auf welcher Grundlage Sie festgestellt, dass die Münze in Dresden geprägt wurde?
i na wszelki wypadek ustawiłem snajpera z niezbyt wysokim limitem.
Po kilku dniach przyszła odpowiedź:
Wygląda na to, że masz lepszą literaturę. 
Kiedy minął termin zakończenia aukcji, snajper powiadomił mnie, że "za późno". Jak to za późno?!
Po krótkim śledztwie okazało się, że aukcja została przedwcześnie zakończona przez wystawiającego, a monetę wystawiono ponownie, ze zmienionym opisem.

Znów poprosiłem snajpera, żeby się zaczaił i we właściwym momencie próbował ustrzelić dla mnie tego grosza.
Nie ustrzelił
Po osiemnastu przebiciach cena stanęła na 52 euro. Mój limit był znacznie niższy.

A tymczasem, podczas pracy nad miedziakami A3S doszedłem do wniosku, że grosze z popiersiem w antycznej zbroi, pomimo że maja datę 1754, wybito najprawdopodobniej kilka lat później i chyba nie w Gubinie, a w Dreźnie lub Lipsku.

I teraz mam dylemat. Przepraszać, czy nie przepraszać?

24 lutego 2016 -
Nie przeproszę. W międzyczasie dotarłem do publikacji, z których wynika, że grosze z popiersiem w zbroi antycznej z datami 1754 i 1755 wybito jednak w Gruntalu.



sobota, 10 listopada 2012

Rzemienie, pasy, czyli co poeta miał na myśli.

Stare przysłowie (chińskie?) mówi, że obraz wart tysiąca słów. Niestety nie wszyscy autorzy numizmatycznych publikacji to przysłowie znali. Niestety, nawet jeśli je znali, czasem nie mieli możliwości zilustrowania tego, co opisywali.
To fragment spisu groszy Augusta III umieszczony w pracy "Gubin i jego mennice" M. Gumowskiego. Autor odnotował występowanie groszy z różnymi awersami. Na jednych mamy króla w zbroi, na drugich w jakimś stroju z pasami na ramieniu. Kilkadziesiąt lat wcześniej (r. 1914) ten sam autor pisał "Popiersie z rzemieniami, lub bez". Gumowski odnotował grosze z pasami/rzemieniami w rocznikach 1754, 1755 i 1758. Wszystkie z cyfrą 3 pod herbami na rewersie.

Jakie rzemienie? Jakie pasy?
Wyjaśnienie znajdujemy w książce jeszcze starszej, u nieocenionego Emeryka Hutten-Czapskiego. W opisie awersu grosza z roku 1574 (nr 2884) czytamy "Buste à d. en perruque bouclée, armure à l'antique...". Chodzi więc o zbroję antyczną!
Jedną z charakterystycznych cech zbroi antycznej (alla romana) są naramienniki z luźno powiewających skórzanych pasów.
Popatrzmy, jak wygląda to na miedziakach Augusta III.
To awersy dwóch groszy z rocznika 1754, które mam w zbiorze. Na obydwu król ma misternie ufryzowaną perukę, na obydwu na zbroję ma narzucony płaszcz spięty broszą na ramieniu, ale na groszu po lewej, spod płaszcza wystaje blaszany naramiennik zbroi, a na tym po prawej wyraźnie widać pionowo zwisające, ozdobne pasy.

Oświecenie kontynuowało fascynację antykiem zapoczątkowaną w epoce renesansu. Nic więc dziwnego, że władcy chętnie portretowali się w strojach "antycznych". Zbroja "alla romana", częsty strój boga wojny na renesansowych medalach, miała podkreślać męstwo postaci i gotowość do zbrojnej walki.
Naramienne pasy, czy też rzemienie mają bardzo długą historię. Rzymianie skopiowali je od Greków, a ci od... Nie wiadomo, ale ich nazwa pteryges (albo pteruges) pochodzi od ptasich piór, a te były ozdobami strojów od zawsze i są nimi do dziś.

No dobrze, wiemy już co poeta miał na myśli. Pozostają jeszcze zagadki.  Dlaczego w 1754 r. pojawiły się grosze o awersach tak istotnie różniących się od wcześniejszych (i od wszystkich szelągów Augusta III)? Dlaczego w tych samych rocznikach mamy też grosze "normalne"?

Odpowiedź może być tylko jedna - monety bito w różnych mennicach. Teoretycznie w grę wchodzą tylko Gubin i Grunthal. Pisałem już, że jestem pewien, że grosze z literą H z lat 1754 i 1755 bito w Gubinie. Czy wobec tego można twierdzić, że grosze z cyfrą 3, w tym i te z "rzemieniami", bito w Grunthalu?

Otóż nie. Ani w Gubinie, ani w Grunthalu!
Gumowski, jak już wspomniałem, odnotował grosze z pasami/rzemieniami w rocznikach 1754, 1755 i 1758. Schretter przypisał grosze z datą 1758 pruskiej działalności menniczej i określił miejsce ich bicia na Drezno lub Lipsk.
W obu tych mennicach bito monety z królem w zbroi antycznej.
Trojak z mennicy lipskiej, brzydki, bo pewnie też pruski.

Uważam, że z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można twierdzić, że wszystkie miedziane grosze z Augustem III w antycznej zbroi, również te z datami 1754 i 1755 wybito w Lipsku lub Dreźnie po zajęciu Saksonii przez Prusy, czyli nie wcześniej, niż w sierpniu roku 1756, a najpewniej w roku 1758.

Edycja, styczeń 2016
Po czterech latach muszę przyznać się do błędu. Dotarłem do informacji, z których wynika, że grosze z rocznikami 1754 i 1755 z popiersiem w zbroi antycznej wybito jednak w Gruntalu, ale znacznie później, bo w roku 1762.

Mam w zbiorze grosze "z rzemieniami" z roku 1754 (nie mam takiego grosza z roku 1755), mam grosz z roku 1758 z popiersiem króla w zwykłej zbroi.
Brzydki, w berlińskim muzeum mają ładniejszą sztukę

A kilka dni temu mogłem się tylko przyglądać (niestety) aukcji, podczas której licytowano tę monetę
Następnym razem nie ograniczę się do obserwowania.





sobota, 3 listopada 2012

Tajemnicza mennica

Tydzień temu obiecałem wyjaśnić, dlaczego Lubowl (Stará Ľubovňa) to bardzo interesująca miejscowość.


Początki Lubowli sięgają XIII wieku. Jak to zwykle bywa z ziemiami pogranicznymi, ziemie wokół miasteczka od zawsze były przedmiotem sporów terytorialnych. Prawa do Lubowli rościły sobie i Węgry i Polska, a wszystko komplikowały dodatkowo rodzinne powiązania władców. W ostatniej ćwierci XIII w. terytorium kontrolowała księżniczka Kinga (ta od wielickiej soli). Po jej śmierci północny Spisz (bo o tych ziemiach mówimy) włączono do Węgier. Lubowla otrzymała prawa miejskie od króla Ludwika w 1342 r. W roku 1412 miasto weszło w skład tzw. zastawu spiskiego. Zamek w Lubowli stał się siedzibą polskiego starosty spiskiego. W latach 1591 – 1745 starostwo należało do rodu Lubomirskich. Podczas potopu szwedzkiego na zamku w Lubowni przechowywano polskie klejnoty koronne - ich repliki są częścią ekspozycji zamkowego muzeum.
Podczas wojny domowej toczonej między zwolennikami Leszczyńskiego a Augusta II, starosta spiski Teodor Lubomirski opowiedział się po stronie Leszczyńskiego. To zapewne spowodowało, że August III odebrał starostwo Lubomirskim i przekazał je swojej żonie. Po jej śmierci w roku 1757 starostą został Henryk von Brühl - wszechwładny minister Augusta III, prawdopodobny inicjator emisji polskich miedzianych monet koronnych uruchomionej w 1749 r. wbrew postanowieniom Pacta Conventa.

zamek w Lubowli (Wikipedia)

W roku 1769 zamek w Lubowli został opanowany przez konfederatów barskich, którzy skutkiem bezwzględnego egzekwowania danin na wyżywienie, paszę dla koni weszli w konflikt z ludnością Spisza. Nadciągające wojska rosyjskie zmusiły konfederatów do wycofania się z zamku, co dało okazję cesarzowej Marii Teresie do zaanektowania ziem starostwa spiskiego na rzecz Węgier. Był to pierwszy etap pierwszego rozbioru Polski. Wprowadzając na zajętych terenach swoją administrację, cesarzowa przekazała szereg instrukcji, a wśród nich jedną, niezwykle interesującą - zakaz wznawiania działalności mennicy starostwa spiskiego.  Zakaz został sprowokowany plotkami o możliwości odbudowy i ponownego uruchomienia mennicy zniszczonej przez konfederatów barskich. Węgierska administracja nakazała przeprowadzenie lustracji, przejęcie budynków mennicy i przekazanie wszystkich zachowanych urządzeń do mennicy w Smolniku.
Lustrację przeprowadził Mikuláš Almáši. Stwierdził, że budynek zachował się w całości, a wyposażenie mennicy już wcześniej przeniesiono na zamek w Lubowli. Ostatecznie trafiło ono pod wojskową eskortą do Smolnika.


Wynika z tego, że w Lubowli przed rokiem 1770 działała mennica należąca do starostwa spiskiego. I tu otwiera się worek z łamigłówkami. Nic nie wiadomo o przywileju menniczym spiskiego starostwa. Mało prawdopodobne, by była to polska mennica koronna - nie potwierdzają tego żadne znane źródła archiwalne. Może była to mennica miejska, ale znów pojawia się problem przywileju.
Wspominając listę starostów spiskich, trudno w tym momencie nie przypomnieć sobie o jednym z nich - o ministrze Brühlu, którego oskarżano przecież o fałszowanie polskich pieniędzy na Spiszu. W latach 1764—1772 starostwo należało do Kazimierza Poniatowskiego, brata króla Stanisława. Czy i jego winić o monetarne fałszerstwa?
Nie potrafimy dziś bezspornie wskazać, które monety wyszły z mennicy w Lubowli. Niezależnie od tego, czy były to monety polskie, węgierskie czy austriackie, prawdopodobnie były to fałszerstwa na szkodę emitenta.
Jest jeszcze jedna możliwość, choć mało prawdopodobna z powodu braku dowodów materialnych w postaci monet. Otóż z zapisów archiwalnych wynika, że w okresie od 1624 do 1772 w rozliczeniach finansowych posługiwano się lubowlańskim złotym (Lublauer Gulden, lubowiensky zlotý, lubowelsky zlotý) po kursie 1 lubowlański złoty = 20 półtoraków. W dokumentach występuje też jednostka niższej wartości - pieniążek (pieniezek). Co ważne - lubowlański złoty występował wyłącznie w rozrachunkach lokalnych, nie pojawia się w rozliczeniach starostwa z Koroną.
Gdyby lubowlańska mennica miała bić lubowlańskie złote należało by oczekiwać, że w lokalnych znaleziskach powinny się pojawić takie monety. Tak jednak nie jest.

Za najbardziej prawdopodobną uważam tezę o fałszerskim charakterze lubowlańskiej mennicy. Brühl objął Spisz po zajęciu Saskich mennic przez Prusy. Cóż mogło go powstrzymać przed uruchomieniem produkcji polskiej miedzi (a może i innych nominałów) w miejscu tak dogodnym ze względu na bliskość bogatych kopalń miedzi?

W literaturze numizmatycznej pojawiają się sugestie, że grosze Augusta III z datą 1758 to sprawka Brühla, ale są też inne teorie.

Marian Gumowski w pracy "Gubin i jego mennice" pisze, że mennica w Gubinie została zamknięta w roku 1755 na rozkaz Fryderyka II, co chyba nie jest zgodne z prawdą, bo wojska pruskie przekroczyły granicę bez uprzedniego wypowiedzenia wojny Saksonii dopiero 29 Sierpnia 1756 r. Gumowski pisze też, że w roku 1758 rozkazem Fryderyka II na krótko uruchomiono mennicę gubińską i wybito pewną ilość groszy z datą 1758. To może być prawdą, bo jak niedawno pisałem, berliński gabinet numizmatyczny przechowywał stempel takiej monety.
Z kolei Józef Andrzej Szwagrzyk w Pieniądzu na ziemiach polskich X - XX w. twierdzi, że "od 1758 r. szelągi i grosze bili bezprawnie tymi samymi stemplami mincerze pruscy Fryderyka II ...".

Borys Paszkiewicz w "Podobna jest moneta nasza do nadobnej panny" sugeruje, że grosze z data 1758 wybito w Lubowli na Spiszu, nie precyzując, kto stał za tą emisją. Podobne sugestie znaleźć można w artykule Przesilenie monetarne w Polsce za Augusta III autorstwa Władysława Konopczyńskiego (kwartalnik Ekonomista, rok 1910, T 1) dostępnym w zasobach Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Jeśli przyjąć, że Konopczyński prawidłowo zinterpretował materiały źródłowe, to można przypuszczać że spiska mennica była przedsięwzięciem "prywatnym" ministra Brühla, podskarbiego Teodora Wessela i Piotra Mikołaja Neugarten von Gartenberg Sadogórskiego. Tylko jak rozpoznać jej produkty?

Informacje o treści archiwaliów dotyczących mennicy w Lubowli pochodzą z artykułu Františka Žifčáka, Spravodaj Slovenskej numizmatickej spoločnosti 2/1986.




Printfriendly