Strony

piątek, 30 czerwca 2023

Ten wpis miał powstać 27 czerwca.

Zacząłem ten wpis trzy dni temu, 27 czerwca 2023. Dużo, dużo wcześniej zaplanowałem, że w tym właśnie dniu musi być nowy wpis. Dlaczego? 

Dlatego, że 27 czerwca 2013 roku odbyło się uroczyste, oficjalne otwarcie Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego. I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem... 

10 lat temu byłem po raz pierwszy, później, w ciągu tych 10 lat jeszcze kilkanaście chyba razy i za każdym pobytem odkrywałem coś nowego, ekscytującego. Oby tak dalej! Gratulacje i podziękowania dla wszystkich znajomych i nieznajomych pracowników muzeum!

Przepraszam jednocześnie, że niestety, na 27 czerwca się nie wyrobiłem. Kalendarz emeryta pęka w szwach. 

I wcale mnie to nie martwi 😎. 

Martwią mnie inne rzeczy. 

Miałem nadzieję, że na tegorocznym trzydniowym Jarmarku Świętojańskim zorganizowanym w ramach Dni Chojnic uda mi się kupić coś do zbioru. Srodze się zawiodłem. Na żadnym stoisku nie znalazłem ani jednej monety, którą chciałbym mieć, której brakuje mi w zbiorze. Bynajmniej nie oznacza to, że w moim zbiorze nie ma luk. Są, i to duże. Absolutnie kompletny zbiór miał tylko... 

Nie, nie hrabia Czapski, tylko Paszczak i nie zbiór monet, tylko znaczków pocztowych. Było mu smutno, bo jak sam powiedział "Mam już wszystkie. Wszystkie co do jednego. Mój zbiór znaczków jest skompletowany. Niczego w nim nie brak". 

Ja się smucę, bo nie wypatrzyłem niczego z mojej listy braków. Pomyślałem więc, że może kupię coś "w ciemno", bez dokładnego sprawdzania, czy to coś ciekawszego, coś, czego nie mam, a ponieważ jest poza głównym nurtem aktualnych moich zainteresowań, to nie ma tego na liście braków. To też okazało się trudne. Standardową odpowiedzią na pytanie o polskie monety przedrozbiorowe było "Nie, nie mam nic z Polski królewskiej", a jeśli już, to pokazywano mi pół strony w klaserze - na wpół czytelne szóstaki Jana Kazimierza, półtoraki Zygmunta III i wszechobecne boratynki, o których wszystko, co można było powiedzieć, to tylko koronna, albo litewska. Rocznik? Zwykle nieczytelny. Żeby nie wracać z pustymi rękami, wybrałem dwa znośne, czytelne półtoraki i zapytałem o cenę. Nie! Nie zapłacę po 50 złotych za najpospolitsze z pospolitych. Inflacja fakt, spora, ale nie aż tak. 

I tak przez trzy dni. Piątek, sobota, niedziela... Dobrze, że chociaż na Allegro coś od czasu do czasu uda się upolować. Dobrze, że chociaż pogoda ładna, że woda w jeziorach już ciepła, że poziomki...

"Na starociach" posucha, ale na rynku pierwotnym dzieje się, że hej! 

Bardzo się cieszę, że zadecydowałem, kiedyś, że nie będę kolekcjonować obiektów wyprodukowanych specjalnie dla kolekcjonerów. Nie wyobrażam sobie wystawania w kolejkach bez pewności, że dla wszystkich wystarczy, a właściwie, to z pewnością, że nie wystarczy i później trzeba będzie przepłacać kupując od tych z większą siłą przebicia.

A co w głównym aktualnie nurcie moich zainteresowań?  Nie zdradzę, bo nie chcę konkurencji. Oczywiście stale próbuję zapełnić luki w miedziakach Augusta III, zdawkowych monetach z lat 1835-1841, czy stuttgarckim Królestwie Polskim, ale to trudne, bo luki niewielkie. Fakt, co jakiś czas pojawiają się nieznane mi wcześniej zdwojenia rysunku na fenigach z lat 1917-1918 i luki się mnożą. Trudno, nie mam ambicji Paszczaka. 

Czytam teraz, z nieocenioną pomocą Deeply, artykuł z rocznika (?) Litewskiego Muzeum Narodowego w Wilnie. 

 
Rzecz dotyczy  prywatnych pieniędzy z końca XVIII i połowy XIX wieku na wschodnich terytoriach dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, co oczywiście oznacza, że mowa między innymi o kontrmarkach na miedziakach Augusta III. Czytam cierpliwie z nadzieją, że znajdę coś nowego, o czym wcześniej nie wiedziałem, szczególnie zwracając uwagę na odnośniki bibliograficzne. 

Przy okazji, oferta internetowego sklepu wileńskiego muzeum jest bardzo atrakcyjna. To tylko fragment z publikacjami numizmatycznymi. 


środa, 7 czerwca 2023

Czego nie kupiłem na 20 aukcji Marciniak - Dom Aukcyjny, część druga

 Drugi zestaw monet, na który miałem chrapkę, wyglądał tak. 

11 monet z okresu od 1763 do 1797. Interesowały mnie dwie z tych najstarszych - szóstak i dwugrosz Augusta III. Zestaw sprzedano za 767 złotych (w tym opłata aukcyjna), co łącznie z przesyłką daje około 72 złotych za monetę.  

Ta porażka bardziej mnie zabolała. Dwugrosza (1/12 talara) Augusta III, Kahnt 576 w tym wariancie nie mam. Gdański szóstak, choć z błędem bicia też w zbiorze miejsce by znalazł. Pozostałych dziewięć dało by się sprzedać lub wymienić na coś potrzebnego na cotygodniowym chojnickim pchlim targu, który nawiasem mówiąc będzie wkrótce imprezą dwudniową. Oczywiście nie oznacza to, że każdą z pozostałych monet można sprzedać za 72 złote albo wymienić na coś o tej wartości, ale uważam, że rozliczając całość "inwestycji" można wyjść na zero. 

W sumie "zestawy mieszane" oferowane nie tylko u Marciniaka to coś co warto brać pod uwagę,  ale z pewnymi ograniczeniami.
Po pierwsze, to nie jest oferta dla miłośników MS-ów, slabów itp.
Po drugie, należy z góry założyć, że zatrzymujemy tylko wybrane monety, a reszta pójdzie na wymianę/sprzedaż, co oznacza, że na jakiś czas będziemy mieć "kapitał zamrożony w towarze" - trzeba brać pod uwagę sześciomiesięczną karencję wymaganą przez skarbówkę.
Po trzecie, domy aukcyjne słabiej się przykładają do prezentacji takich zestawów w swoich ofertach. Może to oznaczać zdjęcia gorszej jakości i  błędy w opisach, lub ich całkowity brak, jak w opisywanym przypadku. Z drugiej strony, możemy w związku z tym mieć szczęście i niewielkim kosztem zdobyć rzadszą odmianę/wariant. 

Mam jeszcze jedną uwagę związaną z zestawami, bohaterami tego i poprzedniego wpisu. Zupełnie nie rozumiem dlaczego te monety sfotografowano na kopertkach z opisami zupełnie do nich nie pasującymi. 

Początkujących kolekcjonerów może to sfrustrować. A przecież głównie do nich adresowane są podobne oferty. 

Tyle na temat nieudanej (dla mnie) aukcji u Marciniaka. 

Poszczęściło mi się natomiast na aukcji tematycznej SNMW 16 "Monety i banknoty polskie oraz zagraniczne". Wysłałem jeden limit i monetę wygrałem. 100% skuteczności! Pochwalę się po wizycie kuriera.