Strony

środa, 27 października 2010

Kupiłem sobie nową książkę.

Po szumnych zapowiedziach i znakomitych opiniach osób wtajemniczonych ostrzyłem sobie zęby czekając na ukazanie się Katalogu monet Rzeczpospolitej Polskiej 1919-1939 autorstwa J.  Parchimowicza.
Tak się złożyło, że musiałem wczoraj wyjechać służbowo do Warszawy, więc nadarzyła się okazja by kupić katalog w pierwszym dniu po oficjalnej inauguracji sprzedaży. Pierwsza lektura zajęła mi całą powrotną podróż.

Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Poziom edytorski znakomity. Dobry papier, oprawa. Znakomite zdjęcia. A co z treścią?
Monety obiegowe, czyli to, co stanowi sedno moich zainteresowań zajmują niewielką część katalogu. To początkowych 60 strony (w tym wstęp i przewodnik po katalogu)  oraz umieszczony na ostatnich stronach rozdział "Odmiany stempli monet obiegowych" (6 stron).
I tu pierwsze zaskoczenie. Z jednej strony zawód, że Autor nie pokusił się o dokładniejsze rozpracowanie zagadnienia odmian i wariantów stempli. Z drugiej strony, pierwsza satysfakcja - ja opisałem odmiany, których Parchimowicz nie zauważa (albo uważa za mało istotne?)! Przyznaję, że analiza stempli 20- i 50- groszówek została przeprowadzona wzorowo, co rozszerzyło katalog odmian w stosunku do mojej propozycji i pozwoliło na wysnucie bardzo prawdopodobnych przypuszczeń, co do przypisania odmian do mennic.
Dlaczego opisano warianty rewersu 50-groszówki 1938, które wcale nie są tak oczywiste (mogą wynikać z różnicy siły nacisku prasy przy wykonywaniu stempli, a nie z odmiennego ich rysunku), a pominięto warianty najniższych nominałów z pierwszych lat emisji, których istnienie jest bezdyskusyjne?
Tego u Parchimowicza nie znajdziecie!
Dwa warianty rewersu dwugroszówki 1923 
Zwróćcie uwagę na odległość dolnego zakończenia  litery Z od E.

Zaskoczenie drugie. Przy znakomitej szacie graficznej, warstwa tekstowa pozostawia niedosyt. Nie ma na przykład informacji, które mogą pomóc w odróżnieniu oryginałów od falsyfikatów na szkodę kolekcjonerów. Jest duże, dobre zdjęcie kluczowego fragmentu pięciogroszówki 1934, ale brak choćby słowa wyjaśnienia, dlaczego akurat tylko ten rocznik takiego zaszczytu dostąpił i na który szczegół trzeba zwracać uwagę, by nie paść ofiarą oszustwa.

Czy oznacza to, że nowy katalog Parchimowicza nie zasługuje na zakup?
Absolutnie nie! Nie żałuję ani złotówki z kwoty, którą wydałem. Kwota niemała, ale... Po pierwsze, z racji własnych doświadczeń, wiem jakie autor poniósł koszty, by katalog mógł się ukazać w takiej, a nie innej szacie graficznej. Po drugie, za pieniądze, za które nie można teraz kupić nawet mocno poobijanej Nike 1928, dostajemy 260 stron opisów i zdjęć monet próbnych i kolekcjonerskich, stempli, matryc i patryc, a także fotokopie legendarnych notatek Gustawa Soubise-Bisiera. O ile nigdy nie miałem zamiaru włączać prób do mojego zbioru, o tyle znajomość ich wyglądu może dać i często daje wiele wskazówek dotyczących monet obiegowych (np. pomogło w ustaleniu, w których mennicach bito poszczególne odmiany niklowych monet z datą 1923). Do tej pory przeciętny kolekcjoner mógł tylko marzyć o dostępie do pełnego zestawu dobrych zdjęć międzywojennych prób.

Przy okazji lektury katalogu kolejny raz uświadomiłem sobie, jak ważne jest dzielenie się swoją wiedzą z innymi kolekcjonerami. Pan Janusz Parchimowicz podkreślił to we wstępnej dedykacji i następującym po niej wstępie do katalogu. O właścicielu jednej z największych polskich firm numizmatycznych  napisał tak:
... potrafił wznieść się ponad ogólnie przyjęte zasady nie wystawiania nosa poza własny ogródek.
Wcześniej, o latach II RP napisał:
A w tamtych czasach, w odróżnieniu od czasów dzisiejszych, kolekcjonerzy traktowali swoje hobby, jako hobby, chętnie dzielili się swoimi obserwacjami, a ludziom którzy chcieli zrobić coś ciekawego udostępniali swoje zbiory. 
Trochę to naiwne i nie do końca prawdziwe, zarówno jeśli chodzi o międzywojnie, jak i czasy współczesne.
Faktem jednak jest, że powszechnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, do jakich strat dla polskiej historii i kultury może prowadzić zamykanie i nieupublicznianie posiadanych informacji i dokumentów. Archiwum mennicy warszawskiej przepadło bezpowrotnie w czasie wojny. Istotne dokumenty często są przechowywane w muzeach, prywatnych zbiorach, prywatnych i państwowych archiwach bez sporządzania i upubliczniania kopii. Wystarczy iskra, pęknięta rura, ludzka bezmyślność by zawarte w nich informacje przepadły na zawsze.
Dlatego apelowałem kiedyś na łamach numizmatycznej kafejki Allegro o publikowanie posiadanych informacji. Kiedy dostęp do nich uzyska większe grono, nieuchronnie pojawią się lokalne kopie, które zapewnią, że żadne nieszczęście nie pozbawi przyszłych pokoleń wiedzy o przeszłości.

I na koniec najważniejsze (przynajmniej dla mnie).
Mam wielką satysfakcję, że dysponując niepomiernie mniejszymi środkami i możliwościami, stworzyłem katalog, który w warstwie informacyjnej nie tylko nie jest gorszy od produktu jednego z największych polskich wydawców literatury numizmatycznej, ale w wielu aspektach ma znaczną przewagę. To duża satysfakcja i zarazem motywacja do pracy nad ciągiem dalszym z jednoczesnym wskazaniem na konieczność poprawy szaty graficznej (będzie lepiej, bo przecież kupiłem sobie nową zabawkę) . To jednocześnie powinno być zachętą i dla Was, kochani czytelnicy. Dzielcie się z innymi swoją wiedzą!

5 komentarzy:

  1. Również czekam na nowy katalog Parchimowicza. Wygląda bardzo ciekawie, lecz jak widzę po skanach to jego główną zaletą będą zdjęcia.

    Gdzie można kupić III część Pana Katalogu?

    Pozdrawiam,
    Krzysztof Wąsala

    OdpowiedzUsuń
  2. W sekcji "Warto zajrzeć" - pierwszy link.
    Dla ułatwienia: https://sites.google.com/site/monetypolskie/

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowny Panie,

    z radością czyta się tego bloga. Miód dla oczu i rozumu.
    Pozwolę sobie zadać jedno pytanie - skąd się pojawiła taka szczególna pasja wobec monet XIX i XX wiecznych?

    Serdecznie pozdrawiam,
    Mikołaj Ostrowski

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie jest tak, że monety XIX- i XX wieczne darzę większą sympatią od innych. Równie uważnie przyglądam się miedzi SAP i A3, szelągom Jana Kazimierza i półtorakom Zygmunta 3.
    Żeby spróbować opracować jakiś temat, trzeba zgromadzić wpierw wystarczającą bazę materiału porównawczego i informacji. Tak się zdarzyło, że w moim zbiorze "masę krytyczną" udało mi się osiągnąć dla obiegówek emitowanych w XX wieku i pewnych grup monet dziewiętnastowiecznych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozwolę sobie dodać, iż odległość lewego, dolnego końca literki Z do literki S jest różna na obu monetach. Na rewersie lewym Z dotyka S.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Jarosław

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.