Niedawno, wśród potencjalnie interesujących aukcji pojawiła się taka szeląg 1763 Toruń August III -100%oryginał.
Patrzę na zdjęcia i tak sobie myślę - gdzie te trójki? To, że nie widać trójki w dacie, to nic takiego dziwnego. Moneta zachowana tak sobie, może ta trójka siedzi pod brudem, może jest niedobita, może się wytarła. Ważniejszy jest brak drugiej trójki. Tej, która powinna być częścią królewskiego inicjału. Tej, którą dobrze widać na przykład na takiej monecie:
szeląg toruński Augusta III Sasa z roku 1761
Uśmiechnąłem się do siebie, ustawiłem limit w snajperze i poszedłem spać. Podobnie zrobiły jeszcze dwie osoby (co widać w wykazie "strzałów"), ale to mój limit okazał się zwycięski.
Poczta dostarczyła monetę. Awers wygląda tak:
Widać różnicę? Trójki nie ma! Ani jednej.
Przecież ten inicjał, to nie A3R - Augustus 3 (III) Rex tylko SAR - Stanislaus Augustus Rex!
Teraz rzut oka na datę - miała być trójka, jest piątka, co nie dziwi, bo od koronacji 25 listopada 1764 r. królem Polski był Stanisław August Poniatowski.
Po śmierci Augusta III (5.10.1763 r.) niepokoje związane z przyszłymi losami Rzeczpospolitej nasiliły się. Nasiliły się, bo przecież zaczęły się znacznie wcześniej. Jeszcze za życia Augusta III, stronnictwo Czartoryskich gotowe było do zamachu stanu i do współdziałania z Rosją w celu koronowania swojego przedstawiciela.
Katarzyna II postanowiła jednak wstrzymać zamiary konfederatów, ale po śmierci Wettyna czynnie wspomagała elekcję Poniatowskiego na polski tron.
Jak wiadomo, podczas panowania Augusta III, mennice koronne praktycznie nie funkcjonowały. Monety koronne bito w mennicach saskich. Trzy mennice miejskie rozpoczęły bicie monet dopiero po dwudziestu latach od wstąpienia króla na tron. Najpierw Gdańsk (1753), później Elbląg i Toruń (1760). Te trzy mennice kontynuowały działalność po koronacji Poniatowskiego. W Toruniu, nowy dyrektor mennicy Szymon Bruckmann (dawniejszy wardejn miejski) zmienił tylko cyfrę królewską na awersach szelągów oraz trojaków i umieścił portret Poniatowskiego na szóstakach. Innych nominałów w Toruniu nie bito.
Toruń planował przeprowadzenie reformy monetarnej, która miała między innymi polegać na zastąpieniu grzywny krakowskiej kolońską. Do reformy nie doszło, bo nowy król również miał w planach reformy monetarne i plany te zaczął wprowadzać w życie. Początkowo planował wynajęcie toruńskiej mennicy miejskiej i stworzenie na jej bazie centralnej mennicy koronnej. Przeprowadzono analizy, podjęto wstępne rozmowy z toruńskim magistratem ale wkrótce, po uruchomieniu mennic w Krakowie i Warszawie, król nakazał zamknięcie mennic miast pruskich. Protesty nie zdały się na nic. Ostatnie monety SAP w Toruniu wybito w roku 1765.
Co prawda Karol Plage nie uznał toruńskiego szeląga Stanisława Augusta za monetę rzadką (skatalogował cztery odmiany różniące się szczegółami rysunku i ozdobnikami), ale inni autorzy są zgodni w opiniach. Toruńskie szelągi Poniatowskiego są monetami rzadkimi. Tyszkiewicz wycenił je na 4 marki, to jest dwukrotnie więcej od trojaka "w zbroi", trzynaście razy więcej, niż szeląga toruńskiego Augusta III z 1763 r i o pół marki więcej, niż szeląga toruńskiego Augusta III bitego w czystym srebrze. Berezowski ocenił szeląga 1765 na 15 złotych czyli dwukrotnie wyżej, niż sześciozłotowego talara z 1794 r.
Toruńskie szelągi Poniatowskiego rzadko pokazują się na rynku. W archiwum WCN znalazłem tylko trzy notowania. Na Allegro ostatnio pokazała się ta moneta tylko raz - wariant z szerokim herbem miasta poszedł za przeszło 1000 zł (stan 3).
To właśnie dlatego, pomimo słabego stanu zachowania, postanowiłem kupić tę monetę. Następna okazja tak prędko się nie trafi.
Można by rzec,że wiedza procentuje.Gratuluję dobrego oka i rzadkiej monety.
OdpowiedzUsuńtrochę to nie w porządku jako uczciwy kupujący zwrócił bym uwagę temu sprzedającemu o jego błędnym opisie monety...
OdpowiedzUsuńjak widać na zdjęciu z aukcji moneta była w opłakanym stanie i ta 5 nie widoczna do teraz a znając życie nikt nie jest w stanie znać się na wszystkich monetach
niestety niektórzy nawet jak znajdą portfel z gotówką odniosą go właścicielowi a niektórzy tak jak pan MONETY schowa go do kieszeni i ucieknie...
niestety jestem starszej daty i dla mnie to nic zabawnego to co pan pisze,,można mieć tylko nadzieje że nie ma takich ludzi więcej jako kolekcjonerów monet ,
ja zawsze pisze do sprzedającego że ma błędny opis z doświadczenia wiem że później to procentuje...
Po pierwsze - to była aukcja!
OdpowiedzUsuńNikt poza mną (w tym i Pan) nie wie, jaki ustawiłem limit. Czy to było 50 czy 500 zł pozostanie moją tajemnicą. Okazało się, że mój limit był najwyższy, a że aukcja zakończyła się bliżej 50, niż 500 zł jest zasługą/winą pozostałych licytantów.
Po drugie - to była aukcja! Każdy, kto interesuje się osiemnastowiecznymi miedziakami mógł przez kilka dni analizować opisy, zdjęcia, weryfikować dane w katalogach i na tej podstawie podejmować decyzję - licytuję/nie licytuję.
Po trzecie - to była aukcja! Aukcja, to emocje i dla sprzedającego i dla licytujących. Nie trzeba długich poszukiwań, żeby znaleźć monety, które sprzedający wystawił "od złotówki, bez ceny minimalnej", a które sprzedały się po zaciętej walce za kwoty czterocyfrowe.
I na koniec: zapewniam Pana, że gdy ktoś zwraca się do mnie z prośbą o identyfikację/wycenę, otrzymuje uczciwą odpowiedź i NIE OTRZYMUJE propozycji zakupu.
Na tym (i na dzieleniu się wiedzą na blogu, forach internetowych, w publikacjach sieciowych i papierowych) kończy się moja misja pedagogiczna.
P.S.
Nie ma znaczenia, czy ostatnia cyfra daty była widoczna, czy nie. Monogram króla jest czytelny i wszystko można o nim powiedzieć, tylko nie to, że to monogram Augusta III.