Czytałem gdzieś, że każda
praktycznie decyzja, nawet ta z pozoru całkowicie racjonalna,
podejmowana jest na podstawie impulsu. Czy powiemy impuls, czy
przeczucie, intuicja, natchnienie – zawsze gdzieś w podtekście
będzie się kryć coś z racjonalnością sprzecznego.
Zazwyczaj kupuję monety w sposób
przemyślany. Wiem, czego mi w zbiorze brakuje, wiem, jakie mam do
dyspozycji pieniądze, a mimo to zdarza mi się czasem kupić coś
nieplanowanego. Coś, co wywołało impuls.
Ostatnio zdarzyło mi się to przy
okazji takiej aukcji. Zalicytowałem mimo bardzo
enigmatycznego opisu.
Bez sprawdzania, czy medal jest notowany u
Strzałkowskiego (bo dlaczego nie miał by być notowany, a jeśli by
jednak notowany nie był, to chyba lepiej...), bez sprawdzania kim
też był Jerzy Edmund Kaniewski.
Wygrałem, zapłaciłem, medal dotarł.
Ładny, masywny (50 mm, srebrzony
brąz). W Strzałkowskim jest – numer 610, rzadkość RR czyli bardzo rzadki. A
jaki miałby być, skoro to typowy medal nagrodowy. Wybity w
warszawskiej mennicy w 1928 roku w nieznanym nakładzie. Medale
nagrodowe, z pozostawionym wolnym miejscem przeznaczonym na
grawerowanie nazwisk laureatów bito z niewielkim zapasem
pozostawiając stemple zapewniające możliwość bicia dodatkowych
egzemplarzy w kolejnych latach.
Medal nie jest sygnowany, ale wiadomo, że autorem projektu jest Zygmunt Otto. Awers, z napisem ARTIBVS (sztukom) w odcinku, powtarza motyw widoczny na tympanonie budynku Zachęty.
Tu mały wtręt na temat zwyczaju panoszącego się na serwisach aukcyjnych. Kto żyw pisze, UNIKAT!!!, JEDYNY EGZEMPLARZ!!! (koniecznie kapitalikami, koniecznie z licznymi wykrzyknikami). A poniżej moneta wybita w tysiącach, jeśli nie w milionach, egzemplarzy. Tymczasem unikat, to coś istniejącego w jednym, jedynym egzemplarzu. Tak, jak ten właśnie medal, który po wygrawerowaniu napisu „1936, KANIEWSKI EDMUND JERZY” stał się jedynym, takim egzemplarzem na świecie. Są inne, bardzo podobne, ale z innymi datami i nazwiskami i w innych kolorach.
Chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o E. J. Kaniewskim zajrzałem oczywiście do Wikipedii. Pierwsze zaskoczenie – nikt nic tu o nim nie napisał. Na stronach domów aukcyjnych zajmujących się sztuką znalazłem kilka notowań, kilka reprodukcji wystawianych obrazów (a więc malarz!) i ograniczone do minimum informacje biograficzne. Całość mieści się na ćwiartce strony z zeszytu:
Tu mały wtręt na temat zwyczaju panoszącego się na serwisach aukcyjnych. Kto żyw pisze, UNIKAT!!!, JEDYNY EGZEMPLARZ!!! (koniecznie kapitalikami, koniecznie z licznymi wykrzyknikami). A poniżej moneta wybita w tysiącach, jeśli nie w milionach, egzemplarzy. Tymczasem unikat, to coś istniejącego w jednym, jedynym egzemplarzu. Tak, jak ten właśnie medal, który po wygrawerowaniu napisu „1936, KANIEWSKI EDMUND JERZY” stał się jedynym, takim egzemplarzem na świecie. Są inne, bardzo podobne, ale z innymi datami i nazwiskami i w innych kolorach.
Chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o E. J. Kaniewskim zajrzałem oczywiście do Wikipedii. Pierwsze zaskoczenie – nikt nic tu o nim nie napisał. Na stronach domów aukcyjnych zajmujących się sztuką znalazłem kilka notowań, kilka reprodukcji wystawianych obrazów (a więc malarz!) i ograniczone do minimum informacje biograficzne. Całość mieści się na ćwiartce strony z zeszytu:
KANIEWSKI Jerzy Edmund (1909-1982)Uczeń Pruszkowskiego.Należał do Loży Wolnomularskiej.Wystawiał min. 1929 TZSP 1931 TZSP, 1934 w IPS, 1934 u Garlińskiego. (TZSP to oczywiście Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych).I opisy kilku obrazów:Widok na rynek w Krzemieńcu, w tle ruiny zamku na górze królowej Bony. ol/pł, wymiary 65 x 80 cm Sygnowany prawy dolny róg,Pejzaż ze stogami, olej, sklejka, 59 x 49 cm; sygn. p.d.: J. Kaniewski / 1934WIEJSKA KAPLICZKA MATKI BOSKIEJ ZIELNEJ, 1937, olej na płótnie, 40,5 x 45,5 cm, sygnowany p.d.: "E. J. Kaniewski 37"I na koniec taka informacja:KRADZIEŻ WE WRZEŚNIU 2009 R. Z MIESZKANIA W WARSZAWIEKANIEWSKI Edmund Jerzy, Kwitnąca jabłoń, XX w. Olej, płyta pilśniowa, KAT . PA-3128KANIEWSKI Edmund Jerzy, Drewniany kościół, 1962 r. Olej, płyta pilśniowa, 23 x 32 cm KAT . PA-3127KANIEWSKI Edmund Jerzy, Pejzaż z chatą i wiatrakiem, XX w. Olej, płyta pilśniowa, 28,8 x 20,2 cm KAT . PA-3129
I to wszystko. A wystawiał swoje
obrazy Pan Kaniewski w Zachęcie (co najmniej czterokrotnie), bywał
za nie nagradzany...
Podobno dziś urodzi się siedmiomiliardowy mieszkaniec Ziemi. Takie przynajmniej tytuły zauważyłem w kilku gazetach. To oczywiście tytuły nieprecyzyjne. W zamyśle piszących było stwierdzenie, że od dziś na Ziemi żyje co najmniej 7.000.000.000 ludzi. Liczba ludzi, którzy żyją i żyli na naszej planecie, odkąd w ogóle możemy mówić o człowieku, jest znacznie większa. Ludzie się rodzą, żyją i umierają. Pozostają po nich puste miejsca, dzieła, ubrania, meble, książki, pamięć, listy, zdjęcia, medale...
I groby, które jutro odwiedzimy.
Podobno dziś urodzi się siedmiomiliardowy mieszkaniec Ziemi. Takie przynajmniej tytuły zauważyłem w kilku gazetach. To oczywiście tytuły nieprecyzyjne. W zamyśle piszących było stwierdzenie, że od dziś na Ziemi żyje co najmniej 7.000.000.000 ludzi. Liczba ludzi, którzy żyją i żyli na naszej planecie, odkąd w ogóle możemy mówić o człowieku, jest znacznie większa. Ludzie się rodzą, żyją i umierają. Pozostają po nich puste miejsca, dzieła, ubrania, meble, książki, pamięć, listy, zdjęcia, medale...
I groby, które jutro odwiedzimy.