Strony

sobota, 21 stycznia 2012

Co ja właściwie kupiłem?

Zwykle wiem, co licytuję. To przecież ważne, bo kiedy się nie wie, co jest przedmiotem aukcji, nie wiadomo jaki limit ustawić.
Rzadko, bo rzadko, ale zdarza mi się zalicytować w aukcji, na której sprzedawane jest COŚ. Coś, czego nie znam, czego nie zna sprzedający (choćby mu się nawet wydawało, że wie co ma), a co mi się z jakichś względów podoba. Tak było w przypadku tej aukcji.
Pewien byłem dwóch rzeczy:

  • oferowana moneta to ternar (trzeciak) Zygmunta III Wazy,
  • to nie jest moneta wybita w mennicy poznańskiej.

Prawie pewien byłem, że to moneta łobżenicka.
Wygrałem, zapłaciłem, odebrałem przesyłkę i oto jest:
Z pewnością Łobżenica. Tu widać Bróg (Leszczyc), herb rodziny Krotoskich i charakterystyczną zawartość dwóch dolnych pól tarczy herbowej.

W czym więc problem? Ano w tym, że ternary zaczęto bić w Łobżenicy w roku 1623, a na awersie mojego nowego nabytku jest data w postaci Z - 0, czyli teoretycznie rocznik 1620.
Ten fragment rewersu pasuje z kolei do późnych emisji - z lat po roku 1625. Mógł by to być rok 1626 albo 1628, gdyby przyjąć, że z ostatniej cyfry rocznika została tylko dolna połowa, a reszta zniknęła albo przez uszkodzenie puncy lub stempla, albo na skutek nieszczęść, które dotknęły gotową już monetę.
Umieściłem tu kiedyś wpis pod zapożyczonym tytułem "Jado, nie patrzo" i jak się okazuje, opisywany w nim syndrom ("patrzo, nie widzo") i mnie nie ominął. Tak przejąłem się tą dwójką w dacie (a właściwie literą Z pełniącą rolę cyfry 2), że zacząłem podejrzewać, że trafił mi się rocznik 1628 nie dość, że oceniony na R8, to jeszcze w nienotowanym wariancie z Z zamiast 2 (u Czapskiego - nr 7541 - wyraźnie podano, że w dacie jest 2 - 0).
Poprosiłem o radę na cafe Allegro i prawie natychmiast pojawiła się odpowiedź sugerująca, że to rzeczywiście wariant nienotowany, ale nie wariant rocznika 1628, tylko 1630 (podziękowania dla Gradiva!). Mincerz - prawdopodobnie na początku roku 1630 - zamiast puncy z trójką, złapał puncę z używaną od ośmiu lat dwójką (Z) i ani mu przez myśl nie przeszło, że za czterysta prawie lat ktoś będzie sobie łamał głowę nad jego dziełem. Pewnie się tylko zmartwił, gdy zorientował się, że błąd popełnił.
A ja się wcale nie zmartwiłem, że nie dostałem ternara z Poznania.

A żeby pozostać w klimacie opowieści o tych, co to "nie widzo" proponuję jeszcze rzut oka na inny z niedawnych nabytków
Awers półgrosza koronnego Zygmunta Starego z 1507 r.

Co ten orzeł trzyma w dziobie? Jak myślicie?
Kiedy licytowałem tę blaszkę, pomyślałem sobie, że to pewnie jakieś uszkodzenie stempla, a że bardzo wyraźne, to uznałem, że warto by to mieć w kolekcji. Dopiero kilka dni później, w wolnej chwili, pooglądałem sobie inne półgrosze króla Zygmunta I i ze zdumieniem stwierdziłem, że na wszystkich coś dziwnego z tego dzioba wystaje. Jeśli nadal nie wiecie co to takiego, popatrzcie na rewers ciut późniejszego  półgrosza litewskiego

Tak, to język! Krakowski rytownik stempla nie popisał się, i zamiast finezyjnie powyginanego jęzora walnął prostą kreskę, na dodatek w miejscu anatomicznie całkiem niewłaściwym.

Warto czasem dokładnie obejrzeć swoje monety. Nawet, jeśli wydaje się Wam, że znacie je na pamięć.

Warto też popatrzeć na monety, o których przeciętny kolekcjoner nawet marzyć nie śmie. Materiał przygotowany przez Warszawskie Centrum Numizmatyczne na  swoją jubileuszową, 50 aukcję to oferta niezwykła. Pod hasłem  SPECJALNA KOLEKCJA PIENIĘDZY POLSKICH wystawiono 87 obiektów, z których doprawdy nieliczne są w zasięgu "normalnego" zbieracza. To trzeba obejrzeć dokładnie, moneta, po monecie, zdjęcie po zdjęciu. Kolejna okazja prędko się nie trafi.


wtorek, 17 stycznia 2012

Nakłady monet obiegowych 2011

Tydzień temu wyraziłem nadzieję, że Narodowy Bank Polski, podobnie jak w roku ubiegłym, opublikuje wkrótce wysokość nakładów obiegowych monet z rocznikiem 2011.

Dziś na stronie NBP pojawiły się takie dane
Najrzadsza jest pięćdziesięciogroszówka, co jednak nie oznacza, że to moneta rzadka.
Brak nominałów 1, 2 i 5 złotych.

Pora teraz na wypatrywanie rocznika 2012 i dokładne oglądanie wszystkich obiegówek z rocznikami 2010 i 2011 - nadal nie wiemy, które nominały występują w dwóch wariantach rewersu.



piątek, 13 stycznia 2012

5 groszy 2011

Czy widzicie jakieś różnice?
A teraz?

Obie monety mają na awersie rocznik 2011, a ich rewersy różnią się. Oznacza to, że akcja odświeżania rewersów naszych obiegówek trwa.

Prawdopodobne jest, że już w 2010 r. pojawiły się pięciogroszówki z nowym rewersem, ale jeszcze takiej nie widziałem.

Odświeżanie rewersów zaczęło się w roku 2010. Mogę potwierdzić istnienie następujących monet:

2010 - stary rewers - 1, 2, 5, 10, 20, 50 groszy, 1, 2, 5 złotych
2010 - nowy rewers - 20 groszy
2011 - stary rewers - 1, 2, 5, 20, 50 groszy
2011 - nowy rewers - 5, 10, 20 groszy

Ciekawe, co jeszcze wypłynie!


poniedziałek, 9 stycznia 2012

Czy to już ostatni nominał?

Jak wieść gminna niesie, warszawska mennica wybiła w roku 2011 wyłącznie monety o nominałach groszowych.

Wczoraj dopadłem pięćdziesięciogroszówkę 2011 - ostatni (?) nominał, którego mi jeszcze brakowało.
Jak widać, jest to moneta z "nowym" rewersem, który pojawił się między innymi i na tym nominale już w roku 2010. Pisałem już o dwudziestogroszówkach i dziesięciogroszówkach. Czy to już wszystko? Czy w ubiegłym roku wybito tylko grosze? Ile wybito obiegówek z rocznikiem 2011? Czy są 50-groszówki 2011 ze "starym" rewersem?

Zajrzałem na wszelki wypadek do oficjalnego źródła. Jak na razie, źródło milczy. Podsumowanie roku 2010 NBP datował na 18 stycznia 2011. Na 10 dni cierpliwości powinno mi wystarczyć.

Swoją drogą, to też signum temporis - pamiętam pierwsze lata po denominacji - NBP uważał wysokość nakładów monet obiegowych za wielką tajemnicę. Może miało to sens w pierwszym roku nowego pieniądza, ale później?...
Pierwszy raz opublikowano nakłady obiegówek w Periodyku "Bank i Kredyt" 1/2002. Informację tę powtórzono w Przeglądzie Numizmatycznym 2/2002 ale w części katalogowej tego kwartalnika zaczęto je podawać dopiero od numeru 3/2004. Skromną analizę danych udostępnionych przez NBP opublikowałem w formie artykułu dla portalu e-numizmatyka.pl.
Plik na stronie NBP zawierający zbiorczą tabelę nakładów monet obiegowych dla roczników 1990-2008 ma datę utworzenia 2 czerwca 2009. Pamiętam, że w latach 2004-2008, kiedy zdobywałem informacje o nakładach monet na potrzeby pierwszej wersji mojego internetowego katalogu obiegówek III RP, musiałem niekiedy kilkakrotnie ponawiać prośby do NBP i tłumaczyć: kto prosi, dlaczego prosi, jak te informacje zostaną wykorzystane itp.
A dziś? Proszę bardzo - w połowie stycznia emitent sam chwali się nakładami monet.
Żebym tylko nie zapeszył.

czwartek, 5 stycznia 2012

Początek roku.

Dziwny ten początek roku. Zima to, czy nie zima? Co by to nie było, do spacerów nie zachęca, siedzę więc w domu i czytam, czytam, czytam...

Historia pieniądza – działa, jak szklaneczka whisky – najpierw zachwyca i troszkę oszałamia, później podnosi ciśnienie. Mnie na przykład iskry spod plomb poszły gdy dotarłem do czasów Augusta III. Rozumiem, że nie dało się szczegółowo wszystkiego opisać i potrzebne były redakcyjne cięcia. Nie rozumiem jednak, dlaczego po cięciach z akapitu dotyczącego mennicy toruńskiej został tylko okaleczony kadłubek. Nie dość, że niespójny, to jeszcze nieprawdziwy – widział kto kiedy toruńskie szelągi z portretem „grubaska”?

Kilka kartek później jest rozdział omawiający mennictwo Poniatowskiego. Po obietnicy złożonej przez autora we wstępie i lekturze „rozdziałów średniowiecznych” miałem nadzieję, że kwestia odróżnienia miedziaków krakowskich od warszawskich zostanie przedstawiona z uwzględnieniem wyników dociekań R. Janke przedstawionych na cafe Allegro i w Biuletynie Numizmatycznym.
Czyją to matką nadzieja?

I co z tego, że ciśnienie skacze, jeżeli książka tak piękna? Podtrzymuję opinię napisaną po pierwszej lekturze – książkę A. Dylewskiego kupić trzeba.

Książka, przy wszystkich swoich zaletach i wadach jest jednocześnie dobrym obrazem stanu polskiej numizmatyki. Profesjonaliści - naukowcy koncentrują się na antyku i średniowieczu, niewiele uwagi poświęcając monetom nowożytnym. Czy to nie dziwne na przykład, że nie podjęto poważnych badań w celu wyjaśnienia zagadki pierwszej mennicy warszawskiej, która w/g źródeł pisanych zaczęła działać pod koniec panowania Zygmunta III?
Możliwości podejmowania takich badań są dziś niepomiernie większe niż były w czasach prekomputerowych. Przykład:
Na cafe numizmatyka na Allegro poruszono problem szóstaków malborskich z 1596 r. w wariancie "duża głowa". Wystarczyło zaangażowanie kilku osób i przed upływem tygodnia pojawiło się niemal gotowe opracowanie porządkujące ten wycinek mennictwa Zygmunta III i jednocześnie otwierające pole do dalszych badań. Jeśli ktoś to przegapił, pora nadrobić zaległości.
Szóstak 1596, Malbork "mała głowa"
dużej w zbiorze nie mam (na razie).

Przed Świętami udało mi się nareszcie znaleźć czas na skonsumowanie jeszcze jednego jesiennego zakupu. Nie, nie mam na myśli żadnych smakowitych trunków. W październiku zorientowałem się, że na dyskach mojego komputerka coraz mniej miejsca. A zdjęć monet (i nie tylko) przybywa. Postanowiłem, że nareszcie wykorzystam konsekwencje niegdysiejszej awarii komputera, która zaowocowała wymianą płyty głównej i możliwością skorzystania z dysków SATA. Kupiłem 1 TB w dwóch kawałkach, ale stale brakowało czasu na przeniesienie na nie systemu i danych.
Czas w końcu znalazłem. Najpierw wpiąłem oba nowe dyski, odpiąłem stare i zabrałem się za instalację dopiero co wydanego nowego Kubuntu 11.10. Poszło sprawnie, ale kiedy zabrałem się za kopiowanie danych ze starych dysków, zauważyłem, że nie wszystko działa tak, jak bym chciał. Pewne operacje trwały zbyt długo. Miarka się przebrała, kiedy postanowiłem umilić sobie czas oczekiwania słuchając dopiero co skopiowanej muzyki. Serwer dźwięku PulseAudio okazał się strasznie humorzasty. Jak w starym kawale o milicjantach - działa, nie działa. I tak na zmianę. Troszkę mnie to zdenerwowało. Nie ma na co czekać - trzeba poszukać rozwiązania. Po przeczytaniu połowy internetu zdecydowałem, że dam szansę innej dystrybucji Linuksa. Ściągnąłem obraz płyty, wypaliłem i uruchomiłem sesje live. Wszystko działa, out of the box, jak mawiają za Atlantykiem. Dźwięk też!
No to do roboty. Kubuntu wyleciało z dysku, a na jego miejsce wskoczył PCLinuxOs. Ponieważ obie dystrybucje operują w środowisku KDE, zaeksperymentowałem i przerzuciłem do partycji /home nowego systemu zawartość /home z Kubuntu. Na tej partycji przechowywane są między innymi wszystkie ustawienia programów użytkownika. Dzięki temu, nawet gdy trzeba od nowa instalować system, nie traci się ustawień poczty, kontaktów z komunikatorów i mnóstwa innych ważnych rzeczy. Okazało się, że nowy system bez żadnych oporów przyjął ustawienia. Trochę czasu zajęło mi jeszcze kopiowanie pozostałych danych, ale w sumie cała operacja przebiegła bezboleśnie i zajęła rozsądną ilość czasu.
Wynik: nowy, stabilny system na dużych, szybkich dyskach.

Początek roku.
Zwyczajowo czas podsumowań i planów.
Podsumowywać mi się nie chce - sprawozdawałem na bieżąco.
Plany - trudno coś konkretnego planować w obliczu zagrożenia kryzysem (i końcem świata). Na początek zgłosiłem mojego bloga do konkursu Blog Roku 2011

Koszt SMS to 1,23zł brutto. 
Uwaga! W numerze bloga znak 0, to cyfra zero.
Pamiętaj, także, aby nie wstawiać w SMS spacji!

Co z tego wyniknie - przyszłość pokaże.

P.S.
Kiedy syn zobaczył, że majstruję coś z nowymi dyskami skomentował to krótko:
- Ale sobie porę na zakup dysku wybrałeś! Przy takich cenach?!
Pokazałem mu fakturę z 17 października z kwotą za dwa dyski wyraźnie niższą od grudniowej ceny jednego.
- Ty to masz szczęście, powiedział.
Może starczy na cały rok?

wtorek, 3 stycznia 2012

Errare humanum est

I bardzo dobrze. Ktoś, kiedyś pomylił się - może był zmęczony, może chory, może myślał o niebieskich migdałach, może słabo widział - przyczyny nie znamy. Dysponujemy tylko niezbitymi dowodami na to, że do pomyłki doszło.
Szóstak (sześć groszy) Jana III Sobieskiego z 1680 r.

Na awersie popiersie w zbroi, a więc pomyłka miała miejsce w mennicy krakowskiej. Ale jaka pomyłka? Spójrzcie na rewers. W legendzie mamy GROS ARG SEX (Grossus Argenteus Sexduplex = grosz srebrny sześciokrotny), a nad herbami... To przecież IV, czyli 4, a miało być VI! Tak to jest, gdy się zapomni, że moneta jest lustrzanym odbiciem stempla.
Podobna pomyłka miała miejsce już wcześniej. W 1664 r. w Krakowie wybito szóstaki Jana II Kazimierza z analogicznym błędem.
Mylono się nie tylko w Krakowie. W tym samym, 1680 r. w Bydgoszczy też wybito szóstaki z cyfrą IV.

Karygodnymi błędami (w przenośni i dosłownie) były pomyłki w imionach i tytulaturze panujących. Wydaje mi się, że najczęściej przekręcano je na monetach Jana Kazimierza. Znamy orty lwowskie z IOO CASIM, wschowskie dwugrosze z 10 CASIMR. Najwięcej zniekształceń jest oczywiście na fałszywych szelągach (boratynkach) bitych gdzie popadnie przez ludzi, o których można wszystko powiedzieć, tylko nie to, że znali litery.
Jestem przekonany, że wszystkie te pomyłki są po prostu pomyłkami, że nie było tu żadnej premedytacji. Nie wszyscy myślą tak samo.
W 1884 r. w Zapiskach Numizmatycznych redagowanych przez Mieczysława Kurnatowskiego ukazał się wieloczęściowy artykuł zatytułowany "Jan Kazimierz Kaimem". Autor (Henryk Goldstein) podpisujący się jako "Autor Wrażeń Ciechocińskich" opisując wszystkie nieszczęścia, jakie przytrafiły się Rzeczpospolitej pod koroną Jana Kazimierza puentuje swój wywód opisem szóstaka z 1664 r. z błędem w imieniu króla IO CAIM (zamiast CASIM) i przypisuje autorowi stempla świadome działanie. CAIM ma być według niego równoznaczne z nazwaniem króla KAINEM, biblijnym bratobójcą. A wszystko to podpiera łacińską sentencją Littera docet, littera nocet.

Katalogi polskich monet notują wiele podobnych pomyłek, zaczynając od średniowiecza, na monetach najnowszych kończąc. Na aukcjach karierę robią na przykład dwuzłotówki Nordic Gold - "Mickiewicz bez kreski".
Nie tylko my się mylimy. Finowie w roku 2006 wybili 2 euro z mapą, która miała stać się ważna dopiero w roku 2007 po przystąpieniu Bułgarii i Rumunii do wspólnoty. Do obiegu trafiło tylko 55 tysięcy "proroczych" monet. Popyt na kolekcjonerskim rynku jest znacznie większy.

Niedawno udało mi się włączyć do zbioru kolejną błędną monetkę - grosz 1837 z omyłkowym znakiem mennicy - zamiast M - W jest W - M.
Rzadka rzecz, notowana w katalogach (Plage 247 - odmiana; Berezowski 681, wycena 20,00 zł; Kopicki 9341, R5; Bitkin 1219 R2; Czapski 7943 R4). To jedna z nielicznych moich monet w slabie. Całość wygląda tak
i jak widać, na błędzie autora stempla się nie skończyło - mamy jeszcze nieznaczne skręcenie stempla rewersu względem awersu.
Grader z PCGS nie odnotował na etykiecie ani skręcenia, ani nie podkreślił, że to wariant stempla.
Tym samym, moja dziesięciogroszówka 1840 W - W
ma już towarzystwo. Cierpliwie wypatruję jeszcze na trojaka 1840 W - W.
Przy okazji można sprawdzić, że to dwie różne pomyłki - na groszu 1837 przestawiono kolejność punc z literkami (jak na szóstakach/czworakach), na dziesiątce z 1840 r. zamiast puncy z W użyto odwróconej puncy z M.

P.S. To setny wpis na moim blogu. Korciło mnie troszkę, żeby setnym wpisem zakończyć rok 2011, ale musiało by to być jakieś podsumowanie, nie daj Boże połączone z noworocznymi postanowieniami. Na podsumowanie przyjdzie pora po dwóch latach istnienia bloga, chyba że wcześniej przytrafi się ten zapowiadany koniec świata.