Rzadko, bo rzadko, ale zdarza mi się zalicytować w aukcji, na której sprzedawane jest COŚ. Coś, czego nie znam, czego nie zna sprzedający (choćby mu się nawet wydawało, że wie co ma), a co mi się z jakichś względów podoba. Tak było w przypadku tej aukcji.
Pewien byłem dwóch rzeczy:
- oferowana moneta to ternar (trzeciak) Zygmunta III Wazy,
- to nie jest moneta wybita w mennicy poznańskiej.
Prawie pewien byłem, że to moneta łobżenicka.
Wygrałem, zapłaciłem, odebrałem przesyłkę i oto jest:
Z pewnością Łobżenica. Tu widać Bróg (Leszczyc), herb rodziny Krotoskich i charakterystyczną zawartość dwóch dolnych pól tarczy herbowej.
W czym więc problem? Ano w tym, że ternary zaczęto bić w Łobżenicy w roku 1623, a na awersie mojego nowego nabytku jest data w postaci Z - 0, czyli teoretycznie rocznik 1620.
Ten fragment rewersu pasuje z kolei do późnych emisji - z lat po roku 1625. Mógł by to być rok 1626 albo 1628, gdyby przyjąć, że z ostatniej cyfry rocznika została tylko dolna połowa, a reszta zniknęła albo przez uszkodzenie puncy lub stempla, albo na skutek nieszczęść, które dotknęły gotową już monetę.
Umieściłem tu kiedyś wpis pod zapożyczonym tytułem "Jado, nie patrzo" i jak się okazuje, opisywany w nim syndrom ("patrzo, nie widzo") i mnie nie ominął. Tak przejąłem się tą dwójką w dacie (a właściwie literą Z pełniącą rolę cyfry 2), że zacząłem podejrzewać, że trafił mi się rocznik 1628 nie dość, że oceniony na R8, to jeszcze w nienotowanym wariancie z Z zamiast 2 (u Czapskiego - nr 7541 - wyraźnie podano, że w dacie jest 2 - 0).
Poprosiłem o radę na cafe Allegro i prawie natychmiast pojawiła się odpowiedź sugerująca, że to rzeczywiście wariant nienotowany, ale nie wariant rocznika 1628, tylko 1630 (podziękowania dla Gradiva!). Mincerz - prawdopodobnie na początku roku 1630 - zamiast puncy z trójką, złapał puncę z używaną od ośmiu lat dwójką (Z) i ani mu przez myśl nie przeszło, że za czterysta prawie lat ktoś będzie sobie łamał głowę nad jego dziełem. Pewnie się tylko zmartwił, gdy zorientował się, że błąd popełnił.
A ja się wcale nie zmartwiłem, że nie dostałem ternara z Poznania.
A żeby pozostać w klimacie opowieści o tych, co to "nie widzo" proponuję jeszcze rzut oka na inny z niedawnych nabytków
Awers półgrosza koronnego Zygmunta Starego z 1507 r.
Co ten orzeł trzyma w dziobie? Jak myślicie?
Kiedy licytowałem tę blaszkę, pomyślałem sobie, że to pewnie jakieś uszkodzenie stempla, a że bardzo wyraźne, to uznałem, że warto by to mieć w kolekcji. Dopiero kilka dni później, w wolnej chwili, pooglądałem sobie inne półgrosze króla Zygmunta I i ze zdumieniem stwierdziłem, że na wszystkich coś dziwnego z tego dzioba wystaje. Jeśli nadal nie wiecie co to takiego, popatrzcie na rewers ciut późniejszego półgrosza litewskiego
Tak, to język! Krakowski rytownik stempla nie popisał się, i zamiast finezyjnie powyginanego jęzora walnął prostą kreskę, na dodatek w miejscu anatomicznie całkiem niewłaściwym.
Warto czasem dokładnie obejrzeć swoje monety. Nawet, jeśli wydaje się Wam, że znacie je na pamięć.
Warto też popatrzeć na monety, o których przeciętny kolekcjoner nawet marzyć nie śmie. Materiał przygotowany przez Warszawskie Centrum Numizmatyczne na swoją jubileuszową, 50 aukcję to oferta niezwykła. Pod hasłem SPECJALNA KOLEKCJA PIENIĘDZY POLSKICH wystawiono 87 obiektów, z których doprawdy nieliczne są w zasięgu "normalnego" zbieracza. To trzeba obejrzeć dokładnie, moneta, po monecie, zdjęcie po zdjęciu. Kolejna okazja prędko się nie trafi.