Strony

sobota, 11 lutego 2012

Wielkość ma znaczenie.

Duże monety, statystycznie rzecz biorąc, są droższe od małych. Weźmy na przykład drobne srebra Zygmunta III - trojak będzie nas kosztował więcej od półtoraka, pomimo że obie monety będą miały ten sam stopień rzadkości i ten sam stan zachowania. Różnica w cenie będzie większa od różnicy wartości srebra.

Nie o tym chciałem jednak pisać. Tym razem zajmę się innymi konsekwencjami wielkości niektórych monet.

Zwykle emitent stara się, by monety różnych nominałów różniły się wielkością. Ma to znaczenie dla uczestników obrotu handlowego. Dziś, kiedy nie posługujemy się już pieniądzem pełnowartościowym, siła nabywcza monety nie zależy od ilości kruszcu w niej zawartego, tylko od tego, co na monecie napisano. A nie wszyscy mają dobry wzrok i czasem ludzie polegają na tym co pod palcami czują. 
W nieodległej naszej przeszłości mieliśmy takie kłopoty z pięciogroszówkami. Między pierwszymi powojennymi monetami PRL najpierw pojawiły się brązowe pięciogroszówki bite w Szwajcarii. Wprowadzono je do obiegu 30 października 1950 zarządzeniem z 14 lutego 1951 r. (sic!)  (M.P. nr A-14, poz. 196). Miały średnicę 20 mm i ważyły 3 gramy. 
26 września 1956 zarządzeniem Ministra Finansów z 12 września 1956  (M.P. nr 80, poz. 963) zastąpiono je monetami z alupolonu, zachowując średnicę 20 mm zapominając (?), że w obiegu są już dwudziestogroszówki o tej samej średnicy bite z tego samego stopu. Jedyną "namacalną" różnicą był rant - ząbkowany na piątkach, gładki na dwudziestkach. Czterokrotna różnica nominału przy wielkiej łatwości omyłek była źródłem problemów. Pomijając kłopoty zwykłych użytkowników monet, nie można było na przykład rozdzielać tych nominałów stosując maszyny do sortowania monet.
Nic dziwnego, że postanowiono stan rzeczy zmienić i w roku 1958 spróbowano usunąć niedogodność wynikającą z istnienia dwóch nominałów o tej samej metrologii. Pojawiły się małe pięciogroszówki o średnicy 16 mm. Pięciogroszówki o średnicy 20 mm kończyły obieg 1 stycznia 1960 r.
Co prawda po tej zmianie pięciogroszówki przestano mylić z dwudziestogroszówkami, ale pojawiła się możliwość pomylenia ich z... dwugroszówkami, które też miały średnicę 16 mm. Na szczęście dwójki w latach 60-tych praktycznie zniknęły z obiegu ze względu na inflację.

Wielkość monet nabrała szczególnego znaczenia z chwilą upowszechnienia się automatów wrzutowych. Pierwsze takie urządzenia, służące do sprzedaży kart pocztowych, pojawiły się w Londynie około roku 1880. Niecałych dziesięć lat później zaczęto używać ich w USA do sprzedaży biletów kolejowych. Później automaty na monety upowszechniły się bardzo. Używa się ich do dziś do sprzedaży drobnych przedmiotów, napojów, biletów. Szybko zaczęto używać automatów w celach rozrywkowych - szafy grające, automaty do gier. Od początku właściciele automatów walczyli z nieuczciwymi klientami, którzy zamiast monet lub specjalnych żetonów wrzucali różne metalowe krążki o zbliżonych wymiarach.

Jednym z rodzajów automatów wrzutowych są automaty telefoniczne. W Polsce początkowo automaty telefoniczne działały na monety. W latach 90-tych inflacja sprawiła, że nominały monet obiegowych były za niskie i trzeba było zastąpić je automatami na żetony. Mennica warszawska wybiła trzy "nominały" oznaczone literami A, B i C. Żetony różniły się też wielkością.
Bardzo szybko okazało się, iż żeton B ma średnicę 20,75 mm i z powodzeniem może być zastępowany mosiężną dwuzłotówką z lat 1975-1988. Żetony C służące do opłacania rozmów międzymiastowych miały średnicę 24,5 mm. Spostrzegawczy rodacy szybko zorientowali się, że warto zainteresować się sowieckimi monetami o nominale pięciu kopiejek.
Kiedy pojawiła się możliwość swobodnego podróżowania poza granice Polski (z radością zauważam dziś, że dla coraz większej liczby Polaków, niesłychany wydaje się fakt, że kiedyś nie można było swobodnie wyjechać do bratniej podobno Czechosłowacji), kraj opuszczały tony PRL-owskiego bilonu "pasującego" do automatów na szwedzkich promach i berlińskich ulicach.
Dziś strumieniem płyną do Polski tureckie, bimetaliczne monety 50 kurus, które nietrudno pomylić z naszymi pięciozłotówkami.
(dziękuję Gran04 za skorygowanie błędu - zamiast 50 kurus było tylko 5).


Zbliżone lub identyczne wymiary różnych monet sprawiały problemy i dawniej. W roku 1835 w obiegu pojawiły się miedziane grosze i bilonowe dziesięciogroszówki o identycznej średnicy i niemal identycznym rysunku. Dziesięciokrotna różnica nominałów prowokowała do oszustw. Miedziaki pokrywano jasnym metalem, by mogły udawać "srebrne" dziesięciogroszówki. Nie trzeba było nawet dorabiać zera!
Podobieństwo rysunków tych nominałów powodowało, że w miejscu powstawania  tych monet również mogło dochodzić do pomyłek.
Popatrzmy na dziesięciogroszówkę z 1837 r.
i na grosz z tegoż rocznika
Rewersy różnią się - względy oczywiste - ale awersy są identyczne. Czy na pewno? Bliższe oględziny wyprowadzają z błędu. Na dziesiątce dzioby orłów są bliżej skrzydeł, a święty Jerzy ma na zbroję zarzucony płaszcz. Na groszu płaszcza nie widać.

Kilka dni temu wypatrzyłem jedną z monet, na które cierpliwie od lat poluję. Zalicytowałem, wygrałem, zapłaciłem i moneta trafiła do mojej kolekcji
Tak! Ten grosz ma awers z dziesięciogroszówki. 

To oczywiście odmiana odnotowana w literaturze. Plage 245,  Berezowski 679, wycena 12,00 zł podczas gdy zwykłego grosza wycenił Berezowski na 0,20 złotego - 60 razy taniej!

Nie wiemy dziś, czy 175 lat temu sparowano rewers grosza z awersem dziesięciogroszówki omyłkowo, czy celowo - bo na przykład stempel awersu grosza pękł, a nowego jeszcze nie było. Pewnie tego nigdy wiedzieć nie będziemy - na urzeczywistnienie wehikułu czasu się nie zanosi. Z drugiej znów strony, co by nam taka wiedza dała? 

6 komentarzy:

  1. Witam.Jak Pan myśli, czy ten sprzedający nie trafił czasem depozytu?? http://allegro.pl/show_user.php?uid=16339664 Widać że monety były skupione razem bo jest grynszpan i ten połysk menniczy:))a do tego kupuje winian amonowo sodowy w czasie sprzedaży to trochę takie dziwne.Nie zdziwię się jak były znalezione w jakimś naczynku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby miał by to byc depozyt z epoki, to musiał by być naprawdę duży, bo na aukcjach był prawie pełny przegląd literek pod koroną.

    Moim zdaniem w grę wchodzi raczej depozyt wtórny - jakaś ukryta w ziemi kolekcja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Maleńka poprawka - zamiast "bimetaliczne monety 5 kurus" powinno być 50 kurus.
    gran04

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak Pan myśli czy to faktycznie tak jak sprzedający napisał "zamienione litery"?Bo jak dla mnie to zapchanie stempla http://vlep.pl/fbyw7i.jpg a tu taka sama http://vlep.pl/v6tufr.jpg

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy pisze...
    Maleńka poprawka - zamiast "bimetaliczne monety 5 kurus" powinno być 50 kurus.

    Dziękuję za poprawkę, zero mi się gdzieś potoczyło w ferworze pisania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy pisze...
    Jak Pan myśli czy to faktycznie tak jak sprzedający napisał "zamienione litery"? Bo jak dla mnie to zapchanie stempla


    Jestem jednak skłonny zgodzić się ze sprzedającym - spod liter wyłażą pozostałości wcześniej nabitych na stemplu. Niewykluczone, że przerobiono cały stempel.

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.