a w niej kartonowe pudełeczko, a w nim małe plastikowe "cóś" i kabelek. Odgrzebałem leżącą w zapomnieniu bezprzewodową myszkę, wcisnąłem moduł WiFi w odpowiednie gniazdo nowej zabawki, zabawkę w odpowiednie gniazdo telewizora. Jeszcze jeden kabelek - w tej roli wystąpiła ładowarka mojego telefonu i w rezultacie mamy coś takiego
Pozostało tylko włączyć telewizor i wybrać gniazdo HDMI jako źródło sygnału.
Ta mała chińska wtyczka, to po prostu komputer. Mały, ale może dużo. Specyfikacja wygląda tak:
To, co ma działać, działa. Przede wszystkim sklep Google z niezbędnymi programami. Działa WiFi - nowy maluch błyskawicznie wykrył wszystkie dostępne sieci, a po wpisaniu hasła połączył się z tą właściwą i uzyskał dostęp do zawartości udostępnionych folderów. Możemy przeglądać zapisane zdjęcia, słuchać muzyki, oglądać filmy.
Internet też jest w zasięgu ręki. Obsługa klawiatury ekranowej przy pomocy myszki nie jest taka straszna, jak mogło by się wydawać, pod warunkiem, że nie pisze się dłuższych tekstów. Do odpytywania wyszukiwarki wystarczy w zupełności.
Pierwszy wieczór z nową zabawką spędziłem na koncercie
W wolnych chwilach poczytam sobie o możliwościach szerszego wykorzystania mojego nowego komputera (komputer, to brzmi dumnie). Muszę zaznajomić się bliżej z systemem Android, bo to on rządzi w MK809.
Na razie cieszę się, że nie muszę przeciągać kabla od komputera do telewizora gdy zachce mi się obejrzeć coś na większym ekranie. I że nie muszę później na ten kabel uważać przechodząc do kuchni po korkociąg do otwarcia butelki wina, która dodatkowo uprzyjemni wieczór.
Żeby jeszcze doba miała kilka godzin więcej...
Nowy komputer to zawsze radość :D
OdpowiedzUsuń