Strony

niedziela, 8 grudnia 2013

Minimalizm durniu!

Opamiętajcie się, zanim będzie za późno. W przeciwnym razie grozi Wam, to co mnie spotkało.

Przeprowadzamy się już drugi tydzień. Wożę te wszystkie ruchomości, które zgromadziliśmy przez ostatnich trzydzieści lat i tak sobie myślę:
- gdybyśmy mieli jeden komplet nakryć stołowych, podstawowy zestaw naczyń kuchennych, porządny korkociąg, dwie zmiany pościeli, po dwie - trzy pary butów, itd, itp, to ta tona książek była by do przeżycia.
Fakt, odkurzanie i ustawianie książek, to niezwykle czasochłonne zajęcie, ale o ile przyjemniejsze od mycia, suszenia i ustawiania tego całego szkła.
I nie tłuką się (książki), więc nie trzeba odkurzać za każdym razem gdy któraś upadnie.
Miałem nadzieję, że dzisiejszy wieczór spędzę już w nowym, czystym, uporządkowanym mieszkaniu. Naiwny.
Lekko licząc, czekają nas jeszcze co najmniej cztery dni upychania w szafach, szafkach i szafeczkach tego wszystkiego, z czym jakoś trudno się rozstać.
Trudno na razie, bo zamierzam to zmienić. Bez popadania w skrajności typu "nie da się żyć szczęśliwie mając więcej, niż sto rzeczy", ale na pewno bez myślenia "kupię, bo mi się podoba i mam wystarczającą ilość pieniędzy".
Najważniejsze, że najlepsza z moich żon zdaje się te zamiary podzielać.

Nie zrezygnuję za to z poszerzania kolekcji, choć zaczynam powolutku przyzwyczajać się do myśli, że i tu przydał by się jakiś drobny oczyszczający potop. Kiedyś już przez to przeszedłem. Pozbyłem się wszystkich monet zagranicznych. Postanowiłem pozostawić tylko polskie.
Potem, niezauważenie, radykalizm mojego postanowienia osłabł. Usprawiedliwiałem się sam przed sobą (nie wiem dlaczego), że to przecież monety, które obiegały na naszych ziemiach, kiedy Polska zniknęła z map. A później spodobało mi się kilka "rzymków". I znów mój zbiór stał się co nieco chaotyczny.

Dla kolekcjonera minimalizm ma bardzo poważną zaletę. Kiedy bardzo ściśle określimy ramy zbioru,  a nie będą to ramy zbyt szerokie, będziemy mieś szanse na zbudowanie zbioru dobrego, pełnego i reprezentatywnego. Powód najprostszy z możliwych. Zamiast rozpraszać środki na nieistotne (choć atrakcyjne) drobiazgi, będziemy mogli kupować może mniej monet, ale za to droższych, rzadszych...

Od przyszłego roku zaczynam oczyszczanie zbioru.
Miedziaki Augusta III pozostaną w nim. Ostatni nabytek z pewnością też.
Szeląg AUGUSTUS 1753 z literą N w lustrzanym odbiciu. 

Zastąpił znacznie brzydszy, częściowo nieczytelny egzemplarz, który kupiłem dwa lata temu. Wariant AUGUSTUS odnotował tylko Gumowski (w zbiorze Potockiego). U Czapskiego go nie było.

Poza odchudzeniem zbioru, innych noworocznych postanowień nie przewiduję.
W odchudzanie dobytku spróbuję wrobić drugą połowę.

2 komentarze:

  1. Powodzenia zycze w samoograniczaniu sie :) Idea jakze szczytna, w praktyce bywa nieco inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję.
    O tamtej przeprowadzce sprzed siedmiu lat już prawie zapomnieliśmy. Nawet już wszystko mamy rozpakowane :-).
    Z odchudzaniem zbioru gorzej mi poszło.

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.