Strony

piątek, 5 lutego 2016

Instynkt samozachowawczy raz jeszcze

Tym razem, nie jak poprzednio, będzie mowa o rozważnym kupowaniu monet.

Byłem niedawno w pewnym sklepie numizmatycznym. Bywam w nim bardzo rzadko, bo nie po drodze mi do niego. Nie da się "przy okazji", to musi być specjalna wyprawa.

Byłem, zapytałem o kilka monet, których szukam od dawna (nic się nie zmieniło, nadal ich poszukuję) i obejrzałem, co ciekawego wystawiono do sprzedaży ze "starej Polski". Było tego nawet sporo i co z tego. Wytypowałem kilka monet, od których nie odrzuciły mnie wyceny i zacząłem je dokładniej oglądać.

Może to już paranoja, a może tylko nadmierna ostrożność i instynkt samozachowawczy - nie kupiłem nic. Wybrane monety, trojaki, szóstaki i orty Zygmunta III - dużo ich było w sklepie, pewnie ktoś przyniósł zbiór na sprzedaż - wyglądały nieźle. Powiedział bym nawet, że dobrze, ale...
Wszystko przez ten cholerny internet!
Nie mogę od pewnego czasu pozbyć się myśli, że pewnych monet nie wolno już kupować "na oko" bez możliwości porównania z innymi egzemplarzami.
Na pewno nie zaczęło się od wątku o fałszywych dukatach Zygmunta III, w którym pokazano również falsyfikaty dukatów Batorego bitych na dukatach Franciszka Józefa. Takie ślady innej monety można pod lupą zobaczyć.
Gorzej, kiedy moneta wygląda wiarygodnie. Bardzo wiarygodnie nawet. Do tego stopnia, że nabierają się poważne firmy i ich klienci. A kiedy przejrzy się archiwalne notowania świeżego nabytku, bywa że włosy dęba stają, bo okazuje się, że w ciągu kilku miesięcy (albo i lat) przez rynek przewinęło się kilka/kilkanaście monet niemal identycznych. I bynajmniej nie chodzi tu o monety spod tej samej pary stempli. To są monety z identycznymi uszkodzeniami, skaleczeniami w tych samych miejscach, z tak samo wytartymi tymi samymi elementami rysunku. Choć różnie spatynowane, różnie (umyślnie) pouszkadzane, to z charakterystycznymi uszkodzeniami powstałymi poza mennicą w tych samych  miejscach.
Najczęściej można się naciąć na takie właśnie orty Zygmunta III. I znów polecam forum TPZN.

Dlatego zrezygnuję z zakupów pewnych monet w sklepach i na giełdach. Ich zakup mogę zaryzykować tylko przez internet, bo mogę siedząc przed monitorem spokojnie przejrzeć archiwa. Własne i sieciowe. Zajrzeć do WCN, na CoinArchives, do Niemczyka, do archiwum Allegro - tego oficjalnego i do nieoficjalnego, w którym można zapisać interesujące aukcje i oczywiście na eBay i, co mniej oczywiste, na strony chińskich hurtowni. To stamtąd często pochodzi surowiec do oszukańczych przeróbek, polegających na mechanicznym i chemicznym postarzaniu "kopii" w celu upodobnienia ich do budzących zaufanie "wykopków"
Do długiej listy źródeł informacji porównawczych dołączył niedawno Gabinet Numizmatyczny Damiana Marciniaka publikując archiwum swoich aukcji.

I bardzo dobrze. źródeł wiedzy nigdy dość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.