Moja silna wola znów okazała się słabą silną wolą i kupiłem małą, brzydką monetę, która zupełnie nie pasuje do mojego zbioru.
Usprawiedliwienia (czytaj wymówki) mam dwa: primo, przeczuwałem, że przyda się, jako temat do wpisu na blogu; secundo, tania była.
Oto ona.
Cóż to takiego? Zacznijmy od legend.
Awers: IMP M IVL PHILIPPVS AVG (litery A i V w AVG w ligaturze),
więc to moneta Marcusa Iuliusa Philippusa znanego bardziej, jako Filip I Arab.
Rewers: C F P D - to bardziej skomplikowane. Na innych monetach bitych w tej okolicy, umieszczano na rewersie legendę COL F L PAC DEVLT. Nadal trudne do rozszyfrowania? Oto pełne rozwinięcie COLONIA FLAVIA PACIS DEVLTENSIVM. Nadal nic?
FLAVIA - kolonia założona pod koniec I w n.e. przez Wespazjana z rodu Flawiuszy. Pierwszymi kolonistami mieli być weterani wojny domowej. Przydomek PACIS wiąże się z działaniami Wespazjana po wojnie domowej. Cesarz zajął się odbudową i przebudową Rzymu, między innymi ufundował świątynię bogini pokoju PAX.
DEVLTENSIVM pochodzi od nazwy trackiego miasta DEVLTVM - centrum administracyjnego i handlowego kolonii, które dziś jest niewielką bułgarską wioską Debelt (Дебелт) położoną nieopodal Burgas (Бургас). Dziś wioska, w czasach Filipa Araba duże miasto z własnym portem i mennicą. Po okresie prosperity miasto stopniowo podupadało, port przeniesiono na wschód, w kierunku dzisiejszego wybrzeża Morza Czarnego. Od wieku XV Deultum praktycznie przestało istnieć.
Archeolodzy zainteresowali się jego pozostałościami w roku 1881. Poważne prace i badania rozpoczęto dopiero pod koniec XX w. Odsłonięto świątynie,
budynki publiczne w tym rzecz jasna łaźnie i rzymskie nekropolie, a także obiekty późniejsze - relikty zamku o początkach sięgających V wieku, przebudowywanego i użytkowanego do wieku XIV oraz kościołu z IX wieku. Na terenie wykopalisk otwarto w 1988 r. rezerwat archeologiczny.
Moneta na zdjęciach prezentuje się gorzej, niż "na żywo", ale nawet na nich widać dość wyraźnie umieszczoną na rewersie męską, uskrzydloną postać, opierającą jedną nogę na skale i trzymającą skierowany w dół długi przedmiot.
Kiedy szukałem informacji, które pozwoliły by mi zidentyfikować tę monetę (kiedy ją kupowałem, wiedziałem tylko, że to mały brąz Filipa I Araba, lub jego syna, Filipa II), natknąłem się na stronę Prolegomena to a Study of Eros on Roman Provincial Coinage. W części opisującej monety bite w Deultum jest zdjęcie monety podobnej do mojej, a jej rewers opisano tak: Eros to l., leaning, cross-legged, on a torch held against what looks like a small altar
Chcąc dowiedzieć się czegoś więcej, karmiłem wyszukiwarkę słowami "Philippvs", "Devltum", "Eros", "Amor", a ta z uporem maniaka podsuwała mi monety, których rewers wyglądał identycznie, ale w opisie zamiast Eros/Amor widniało Thanatos/Mors!
Dopiero zapytanie o monety z bóstwem śmierci zamiast bóstwem miłości umożliwiło dokładniejszą identyfikację.
Moja nowa moneta, to mały brąz (17 mm, 3 g) wybity w latach 244-249 n.e. Bóstwo na rewersie, to Mors (grecki Thanatos), a ten długi przedmiot, to zgaszona, skierowana w dół pochodnia. Moneta opisana w SNG Bulgaria, tom 1, nr 1779-1782 (Sylloge Nummorum Graecorum Bulgaria, Thrace and Moesia Inferior, Vol. 1, Deultum).
Dlaczego autorzy wstępu do studiów nad przedstawieniami Erosa na rzymskich monetach prowincjonalnych uznali, że skrzydlaty jegomość ze zgaszoną pochodnią to personifikacja miłości, a nie śmierci, pojęcia nie mam. Może wszystko, nawet śmierć, kojarzy im się z...
W takim razie powinni być miłośnikami filmu Francois Ozona "La petite mort". A może wolą „Little Death” Australijczyka Josha Lawsona?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.