Strony

środa, 23 września 2020

Minimalnie spóźnione sprawozdanie na koniec lata.

Zastanawiając się nad tematem kolejnego wpisu, wymyśliłem, że ucieknę się do sprawdzonej metody i na tapetę wezmę jakąś monetę (monety?) z tegorocznych zakupów. I tu pierwsze zdziwienie. Okazało się, że tylko dwanaście z zakupionych w tym roku monet zdążyłem sfotografować i włączyć do katalogu zbioru. Reszta czeka na swoją kolej. Czeka, bo stale jestem zajęty czymś innym. 

Najciekawsze z tego tuzina już na blogu opisałem. Te mniej ciekawe, są po prostu za mało ciekawe, by je tu pokazywać. Zresztą prawie wszystkie, to lepiej zachowane egzemplarze monet, które już w zbiorze miałem.

Te inne zajęcia, to w tym roku przede wszystkim katalogi.
W styczniu skończyłem opracowanie szelągów i groszy koronnych Augusta III. 
W kwietniu opublikowałem trzecie wydanie katalogu II RP i GG.
Od maja męczę się z nowym wydaniem katalogu PRL (wyjdzie w pierwszej połowie października).

W międzyczasie wakacje, góry, praca, książki. 

I ta cholerna zaraza, przez którą przed monitorem spędzam więcej czasu niżbym chciał, bo często zdarza się, że wciągają mnie jakieś tematy dyskutowane na forach, a to miesza plany i dezorganizuje pracę. 

Bywa jednak tak, że takie pozornie nieistotne dyskusje okazują się nie dość, że ciekawe, to jeszcze zmuszają do ponownego przemyślenia własnych planów.

Niedawno taka żywa i pouczająca dyskusja rozpoczęła się na forum TPZN w wątku Ceny książek numizmatycznych i co czytać. Zaczęło się niewinnie, od refleksji na temat cen i dostępności literatury numizmatycznej. A później poszło...
Najpierw zastanawialiśmy się nad tym, czy mamy w tej chwili opracowanie, które można by nazwać korpusem polskiej numizmatyki, obejmującym całość od Chrobrego po czasy współczesne. Nie trzeba się długo zastanawiać, żeby stwierdzić, że takiej pomocy właściwie nie mamy. Pretendować do tytułu korpusu monet polskich mogły by trzy wydawnictwa - katalog kolekcji Czapskiego i opracowania E. Kopickiego - wielotomowy Katalog Monet i Banknotów Polskich oraz Ilustrowany Skorowidz pieniędzy Polskich... Paradoksalnie, łatwiejszy do nabycia (i tańszy) jest reprint pięciu tomów Czapskiego.  Są jeszcze oczywiście katalogi KAW, ale te nie sięgają przed Zygmunta Starego.  

Część kolekcjonerów, mam wrażenie, że tych rozpoczynających przygodę z monetami starszymi, zdecydowanie optowała za potrzebą (koniecznością nawet) wznowienia katalogów Kopickiego, a nawet za doprowadzeniem do możliwości ich dodrukowywania w miarę potrzeb. Zauważyłem, że jeśli chodzi o wznawianie, czy dodruk Ilustrowanego Skorowidza E. Kopickiego, to w wydaniu z 1995 r jest klauzula "Copyright by Polskie Towarzystwo Numizmatyczne". To wydaje się jest adres, pod który należy uderzać w tej sprawie. Problemem mogą okazać się niestety pieniądze. Nie numizmaty, tylko ekonomika takiego przedsięwzięcia.
Z drugiej strony, zastanówmy się, komu może być w tej chwili potrzebny taki korpus. Kolekcjonerowi? A kto teraz buduje kolekcję generalną - od średniowiecza po III RP? Ile może być takich osób? Trudno nie zauważyć, że jeśli kogoś stać na takie przedsięwzięcie, to kupno choćby najdroższych katalogów w celu utworzenia biblioteki  obejmującej całość takiego zbioru.
Firmom numizmatycznym, których pracownicy na codzień stają przed problemem identyfikacji kupowanych i sprzedawanych monet nie wystarcza poziom ogólności zapewniany przez podstawowy korpus. Żeby monetę dobrze sprzedać, trzeba ją dobrze (byle nie za dobrze) opisać. Do tego potrzebna jest wiedza zawarta w katalogach specjalistycznych. 

Podczas omawianej dyskusji padł argument, że taki korpus byłby pomocny w podjęciu decyzji o profilu rozpoczynanego zbioru. Nie trafia do mnie ten argument. Profil zbioru, można konstruować dowolnie, kierując się względami estetycznymi, finansowymi, zainteresowaniami historycznymi, dostępnością materiału, brakiem konkurentow - to przekłada się na poziom cen i tysiącem innych pomysłów. 

W tej chwili, dzięki internetowym archiwom sytuacja jest inna, niż w momencie, kiedy ja byłem na etapie planowania profilu zbioru. Napisałem o tym tak:
Czym się różni strata czasu na wyszukiwanie informacji w internecie od straty czasu na grzebanie w katalogach? Ja katalogów mam kilka półek, ale najczęściej sprawdzam wpadające mi w oko monety na stronach internetowych
https://aukcje.gndm.pl/pl/archive
https://wcn.pl/archive
https://archiwum.niemczyk.pl
i jeszcze paru, jeśli tam nie znajduję odpowiedzi. A jak nie znajdę, to pytam na forum.

Katalogi są mi w tej chwili potrzebne przede wszystkim do pracy nad własnymi katalogami, nad blogiem i jeszcze kilkoma pomysłami. 
Oprócz wspomnianych archiwów mamy przecież jeszcze Wikipedię. https://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Numizmatyka_polska
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cennik_monet_Berezowskiego

Wikipedię właśnie zaproponowałem w momencie, kiedy wątek skręcił w ścieżkę "jak nie ma korpusu, to go sobie sami zróbmy".  Dlaczego? Bo Wikipedia daje narzędzia, jest powszechnie dostępna, hasła na Wikipedii mogą opracowywać samodzielni autorzy ale mogą i grupy autorów. Hasła można dopracowywać posiłkując ię narzędziem do prowadzenia dyskusji itd.
Podstawowy problem pojawia się gdy zastanowimy się nad źródłami zdjęć. Firmy numizmatyczne udostępniają je w swoich archiwach, co nie oznacza, że można je bez ograniczeń wykorzystywać w jakichś innych publikacjach. 

16 września zabrałem głos w tej dyskusji po raz ostatni. Nie widzę szans powodzenia w akcjach proponowanych przez kolegów z forum TPZN. Kiedy skończę walkę z katalogiem PRL, zaktualizuję katalog III RP (strasznie zaniedbany), który być może też znajdzie miejsce w wydawnictwie Ridero, kiedy sfinalizuję dwa jeszcze pomysły, chodzące mi ostatnio po głowie, to będzie to moment, kiedy skończę też pracę zawodową i zostanę "stypendystą ZUS". Może wtedy spróbuję pobawić się Wikipedią, choćby w ograniczonym zakresie. 
A może zajmę się tym, czym wypełniałem wolne dni w ostatnich dwóch tygodniach?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.