Strony

czwartek, 19 października 2023

WFP ?

Ostatnio, najczęściej wygląda to tak: 

Przynajmniej na aukcjach krajowych. Na zagranicznych mam więcej szczęścia. Albo ceny są mniej szalone. 

Tę monetę kupiłem za 5 euro + młotek + przesyłka. 

Opisana była tak: 
Dlaczego strona z popiersiem władcy ma być rewersem? Nieważne. Sama moneta była najmniej ważna w momencie podejmowania decyzji o jej licytowaniu. Decydowała kontrmarka. 

Jej interpretację, jako litery WFP od razu uznałem za błędną. Przypuszczałem, że to litery W i P rozdzielone herbem. Albo Pilawą, albo Prusem. Widać to już na zdjęciach aukcyjnych, a kiedy moneta do mnie dotarła, nie było już żadnych wątpliwości. To nie F.

W moich notatkach nie miałem nic to takiej kontrmarce, zapytałem więc kogoś, kto jak przypuszczałem, powinien więcej wiedzieć. Pan Robert Gorzkowski nie zawiódł, odpowiadając  prawie natychmiast "Punca Wincentego Potockiego popularna i znana" i przysyłając zdjęcia okazów ze swojej kolekcji - szóstaka Jana III i grosza Augusta III. Moje przypuszczenia okazały się więc prawidłowe. To nie F tylko Pilawa. 

Następnym krokiem było oczywiście poszukiwanie informacji o Wincentym Potockim. Nie mam książki p. Gorzkowskiego "Pokwitowania i płacidła, powinności pańszczyźniane, praca ustawowa i najemna, szarwarki, czynsze- mające związek z dworem i wsią", ale mam "Reminiscencje numizmatyczne - materiały z sympozjów numizmatycznych w Praszce oraz spotkań miłośników pieniądza zastępczego w Bardzie". Jest w niej artykuł R. Gorzkowskiego "Pokwitowania i płacidła w formie punc umieszczanych na wytartych monetach", a w nim zdjęcie puncy Potockiego na miedzianym groszu Augusta. Jest też informacja o wzmiance o monetach Wincentego Potockiego opublikowanej w 1894 roku w WNA przez Ignacego Żegotę Pauli. Nie mam dostępu do tego numeru WNA, ale Gorzkowski podaje, że Źródłem informacji był Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. 

Monet Potockiego nie znamy, chodziło więc na pewno o te właśnie kontrmarki. 

"Pilawa" i "Potocki" bardzo często pojawiają się w opisach aukcyjnych rzadkich i cennych monet. 

Monety te pochodzą z kolekcji, której ostatnimi właścicielami byli namiestnik Galicji, hrabia Andrzej Potocki (1861–1908) i jego syn Adam (1896–1966). Umieszczana na nich Pilawa nie jest kontrmarką, tylko znakiem własnościowym, takim jak C z Leliwą na monetach z kolekcji Czapskiego. Wspaniałą kolekcję Potockich zapoczątkował nie kto inny, jak Wincenty Potocki. Kolekcjonował zresztą nie tylko monety. Miał wspaniały księgozbiór, wiele obrazów, w tym przypisywanych Rembrandtowi i Tycjanowi, kolekcję marmurów (rzeźb), porcelany itp.

W spadku po ojcu otrzymał Wincenty: Brody, Zbaraż, dwa pałace w Warszawie i liczne posiadłości na Podolu, Ziemi Kijowskiej i Winnickiej, a także folwarki pod Lwowem. Majątek wyceniano na przeszło dziesięć milionów złotych. Po śmierci bezdzietnego brata Franciszka  doszedł do tego klucz majątków na bracławszczyźnie i 700 tys. złotych. Pasja kolekcjonerska i zamiłowanie do wystawnego trybu życia doprowadziły Wincentego Potockiego na skraj bankructwa. Na swoje zakupy Potocki zaciągał pożyczki u holenderskich bankierów. Zwlekał ze spłatami, więc odsetki rosły, szybko doprowadzając zadłużenie do czterech milionów złotych. Musiał zacząć stopniowo sprzedawać swoje posiadłości i zbiory. Tak stało się i z kolekcją numizmatyczną, ale ta na szczęście trafiła w ręce innych członków rodu i nie tylko przetrwała, ale została rozbudowana.

Nie mam w zbiorze żadnej monety z kolekcji Potockich, ale mam od kilku dni monetę z "prywatnej mennicy we wsi Kowalówka w Bracławskim". 


piątek, 13 października 2023

Świdnica

Nie byłem, ale coraz bardziej jestem przekonany, że muszę tam pojechać. Mam przecież w zbiorze kilka monet z tamtejszej mennicy, a z relacji znajomych i tego, co w Internecie widzę, że warto Świdnicę odwiedzić.  

XV-wieczny brakteat Księstwa Świdnickiego z głową dzika.
Dlaczego dzik? 
Do 1492 roku Świdnica miała dwa herby miejskie. Czerwony gryf, znany od 1284 roku, był starą pieczęcią miejską. Czarny dzik był używany na pieczęciach radnych od 1335 roku. Według niektórych źródeł dzik ma być nawiązaniem do nazwy miejscowości. Inne źródła podają, że nazwa Świdnica wywodzi się od staropolskiej nazwy krzewu świdwy, czyli derenia (nalewka mniam mniam). Niemiecki nauczyciel Heinrich Adamy w swoim dziele o nazwach miejscowości na Śląsku wydanym w 1888 we Wrocławiu wymienia jako najwcześniejszą zanotowaną nazwę miejscowości w łacińskim dokumencie z 1070 – Svidnica. W herbie miasta derenia brak, jest dzik. Uważano, że obie pieczęcie - z gryfem i dzikiem -  mają równe prawa. Na prośbę miasta, król Czech Władysław II Jagiellończyk zezwolił na połączenie herbów i dodanie królewskiej korony i od 29 listopada 1492 Świdnica ma taki herb. 

Świdnica kojarzy się większości kolekcjonerów monet z półgroszami bitymi w tym mieście za Ludwika II Jagiellończyka (syna wspomnianego wyżej Władysława). 
 
Półgrosze świdnickie Ludwika Jagiellończyka.

Władysław zmarł w roku 1516. Jego syn, ludwik, bratanek Zygmunta Starego miał wtedy 10 lat więc księstwem de facto rządzili jego doradcy. Po zauważeniu, że w Polsce nie było w obiegu wystarczająco dużej ilości najpotrzebniejszej monety obiegowej - półgroszy, doradcy małoletniego Ludwika wpadli na pomysł wybijania w świdnickiej mennicy monet bardzo do nich podobnych.  
Półgrosz koronny Zygmunta Starego z roku 1507.

Początkowo parametry półgroszy Ludwika niewiele odbiegały od polskiej ordynacji menniczej. Stopniowo ich jakość pogarszała się. Zamiast 256 sztuk z grzywny srebra wybijano ich znacznie ponad 300. Materiałem do produkcji były...  półgrosze Zygmunta, masowo wykupywane na ziemiach polskich. Dobre polskie monety trafiały do świdnickiej mennicy gdzie przetapiano je i  z uzyskanego srebra bito półgrosze Ludwika. Z dwóch polskich powstawały trzy świdnickie. Gorsza moneta napływała do Polski, gdzie kursowała bez większych przeszkód ze względu na podobieństwo do monet Zygmunta i powszechny analfabetyzm. 
Półgrosze świdnickie doprowadziły do poważnego kryzysu finansowego w Polsce, do załamania się handlu na pograniczu polsko-śląskim a nawet do rozruchów na Śląsku. W Świdnicy gmina miejska i cechy rzemieślników wystąpiły przeciwko radzie miejskiej. Doszło do prawdziwej rewolucji. Tłum mieszkańców miasta zaatakował rajców i patrycjuszy. Doszło też do napadu na mennicę na świdnickim zamku. Ludwik zareagował ostro. Wyznaczył komisarza, który miał przywrócić porządek w mieście. Do Wrocławia wezwano 70  mieszczan, których uwięziono, niektórych poddano torturom by wyjawili przywódców buntu. Trzech więźniów ścięto na wrocławskim rynku. Następnie komisarz, książę Jerzy Hohenzollern-Ansbach z Karniowa ruszył na Świdnicę, która zaczęła przygotowywać się do oblężenia. W końcu do niego nie doszło, bo Ludwik zareagował doprowadzając do uwolnienia Świdniczan zatrzymanych we Wrocławiu.
Niepokoje w Świdnicy zakończyły się w marcu 1524 roku. Miastem nadal miała rządzić stara rada miejska ale w nadchodzących wyborach mogli do niej kandydować przedstawiciele cechów. Mennica mogła nadal wybijać półgrosze ale Ludwik nie chciał już być kojarzony z mennicą o podejrzanej reputacji. "Przepisał" ją więc na żonę :-) Mennicą nadal kierował Paweł Monau. Krótko, bo zmarł prawdopodobnie na przełomie 1525/1526. 
Dwudziestoletni Ludwik zginął w bitwie pod Mohaczem w roku 1526 ale nie wstrzymało to produkcji półgroszy przez wdowę. Mennicę przejął Konrad Sauermann, stopa mennicza świdnickich półgroszy, które nadal bito z imieniem Ludwika i niezmienianą datą 1526, uległa dalszemu pogorszeniu. Zwrócono na to uwagę Ferdynandowi I,  nowemu królowi Czech i Węgier, a ten w 1528 roku zlikwidował w końcu świdnicką mennicę.

Po stronie polskiej również walczono z półgroszami Ludwika. Zygmunt Stary zakazał  przyjmowania monety świdnickiej ale zakaz nie obejmował Litwy i Prus. Nie był też ściśle przestrzegany w Koronie. Dopiero reformy monetarne z lat 1526–1535 rozwiązały problem. 
W 1527 r. ogłoszono wykup półgroszy świdnickich po pięć nowych denarów za sztukę. Później cenę podniesiono do ośmiu denarów, bo ludzie niechętnie pozbywali się półgroszy. 

Ściągnięte z rynku monety świdnickie wykorzystano, jako surowiec dla nowych gatunków pieniądza – trojaków i szóstaków, dla których ustalono próbę srebra 375, taką samą jaką miały wycofywane półgrosze. Trojaki i szóstaki ze słabego srebra są dziś bardzo rzadkie i pomimo złego zwykle stanu zachowania, osiągają na aukcjach bardzo wysokie ceny.  

Na Litwie monety Ludwika II zdołano wyeliminować dopiero w latach 1546–1547, w ramach akcji przebijania półgroszy świdnickich na litewskie monety Zygmunta Augusta. 

Mam jeszcze jedną monetę, którą dawniej wiązano z Głogowem, a dziś wiadomo już, że to kwartnik Księstwa fürstenberskiego (świdnicko-jaworskiego).

Wybity w początku XIV wieku, za czasów panowania Bernarda, Henryka i Bolka II. Jako miejsce wybicia podaje się zwykle mennice w Lwówku, Starym Książu lub Świdnicy. Władcy księstwa najprawdopodobniej upamiętnili tą monetą ślub swojej siostry, Beatrycze z Ludwikiem, księciem bawarskim. 

W Świdnicy wybito wiele innych monet. Część z nich można zobaczyć na wystawie w świdnickim Muzeum Dawnego Kupiectwa. 
Myślę, że warto tam zajrzeć.

Jeśli ktoś z Was chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o świdnickiej mennicy w początkach XVI wieku, powinien sięgnąć po wydaną w 1911 roku broszurę Michała Grażyńskiego "Mennica świdnicka za Zygmunta I". Pozycja niestety trudno dostępna, bo ze względu na ochronę praw autorskich wyłączona z wolnego dostępu w sieci bibliotek cyfrowych. Na szczęście tekst jest dostępny w częściach opublikowanych w 1911 roku w Wiadomościach Numizmatyczno-Archeologicznych.

piątek, 6 października 2023

Do Krakowa!

 Dostałem dziś zaproszenie... 

Przykro mi niezmiernie, ale 19 października będę daleko od Krakowa. Dwudziestego pierwszego niestety też, czego nie mniej żałuję. 
Wystawę na pewno zdążę zobaczyć trochę później, ale niestety ominie mnie przyjemność wysłuchania tych ciekawych wykładów i uczestnictwa w oprowadzeniu kuratorskim. 

Trudno. Pozostaje mi tylko zazdrościć tym z Was, którzy 19 i 21 października będą w Krakowie u Czapskich.



środa, 4 października 2023

Udostępniono pełne archiwum Przeglądu Numizmatycznego.

 Na stronie Stowarzyszenia Numizmatyków Profesjonalnych zgodnie z obietnicą  z października 2022 udostępniono wszystkie numery Przeglądu Numizmatycznego. Przez rok obietnicy dotrzymywano częściowo tylko - można było czytać PN od numeru 2/2010 do 1/2018. Teraz jest już komplet. 



Poszczególne numery można przeglądać dzięki mechanizmowi 3d-flip-book. 
Czyta się dobrze, bo powiększenie podglądu łatwo reguluje się kliknięciami w odpowiednie ikonki lub obrotem kółka myszki. 
Czytać można tylko on-line, nie udostępniono pobierania plików.

Do pełni szczęścia brak jeszcze możliwości wyszukiwania tekstów (autorzy, tytuł, tematyka) lub choćby pełnego spisu treści wszystkich numerów ale to już tylko takie marudzenie. 

Przede wszystkim, SNP należą się wielkie podziękowania, które niniejszym składam.

wtorek, 3 października 2023

I znów 1 fenig 1917.

Egzemplarz, o którym pisałem we wrześniu, oferowany na FB nadal nie znalazł nabywcy, mimo że cenę obniżono o 300 zł. 

Za to na Allegro, na aukcji GNJerzykowski sprzedano za prawie 40.000 złotych okazowy egzemplarz wybity polerowanym stemplem. 
To z kolei moneta znana już z naszego rynku. Była na 15 aukcji PGN-PDA, w 1918 roku  na 14 aukcji u Niemczyka. 
i w grudniu 2021 na aukcji WDA-MiM 
Jak widać, cena stale rośnie, ale częstotliwość zmian właścicieli moim zdaniem wskazuje na inwestycyjne raczej, a nie kolekcjonerskie motywacje kolejnych posiadaczy. Moneta cały czas jest oferowana w tym samym slabie. 

Numimarket.pl też niedawno sprzedał naszą ulubioną jednofenigówkę. Egzemplarz mocno skorodowany, ale z czytelnymi kluczowymi elementami potwierdzającymi jego  oryginalność. 

To też sztuka, której obecności na rynku wcześniej nie odnotowałem. Trzydziesta dziewiąta!!!

Na dziś tyle. Czekam niecierpliwie na kilka przesyłek z monetami wylicytowanymi na zagranicznych aukcjach. Na razie dotarł jeden "dziurawiec". 

Pomimo uszkodzenia, cieszy mnie bardzo.