O kogo chodzi? Oczywiście o tego jegomościa.
A o jakim miejscu będzie mowa?O Caruntum, które było bazą operacyjną Marka Aureliusza podczas wojen z Markomanami w latach siedemdziesiątych II wieku n.e. Tam podobno powstała księga druga Rozmyślań.
Carnuntum – początkowo obóz wojskowy nad Dunajem założony na miejscu osady celtyckiej, stopniowo rozbudowywane, zostało w II wieku stolicą Górnej Panonii (Pannonia Superior). Pierwsze wzmianki z roku 6 n.e. dotyczą wyprawy Tyberiusza (jeszcze nie cesarza) przeciw Markomanom. Obóz, początkowo z drewniano-ziemnymi umocnieniami, rozwinął się w połowie wieku pierwszego. Początkowo stacjonował tam legion X (Legio X Gemina), później legion XV (Legio XV Apollinaris). Za czasów Trajana do obozu przeniesiono legion XIV (Legio XIIII Gemina Martia Victrix). Przy rozrastającym się obozie obozie wyrosła duża osada cywilna, którą cesarz Hadrian podniósł do rangi municypium (Municipium Aelium Carnuntum). W roku 194 Septymiusz Sewer połączył obóz i osadę cywilną i nadał jej tytuł kolonii (Colonia Septimia Aurelia Antoniniana Carnuntum). W tym czasie Caruntum miało już około 50 tysięcy mieszkańców. Było ważnym punktem na granicy cesarstwa i na szlakach handlowych.
Na tyle ważnym, że w roku 308 odbyło się tu historyczne spotkanie cesarza Dioklecjana i jego współcesarzy Maksymiana i Galeriusza. Próbowano rozwiązać rosnące napięcia w Tetrarchii. Bezskutecznie. Galeriusz mianował Licyniusza augustem w miejsce Waleriusza Sewera (zginął z rąk uzurpatora Maksencjusza). Nakazał Maksymianowi, który próbował powrócić do władzy, by ustąpił na stałe. Mieszkańcy Carnuntum na próżno błagali Dioklecjana by samodzielnie przejął władzę w cesarstwie.
Później było już tylko gorzej - ataki ludów z północy, kolejni uzurpatorzy...
Stolicę przeniesiono do niedalekiej Vindobony (dzisiejszy Wiedeń). Próby Walentyniana I by przywrócić znaczenia miastu spełzły na niczym. Miasto opuszczone przez ludność cywilną zniszczyli Markomanowie (rok 395).
Tyle wstępu. Przygotowując wakacyjny wyjazd zaplanowałem wizytę w Petronell-Caruntum. Zatrzymaliśmy się w niedalekim Marchegg. Miejscu nie tak ważnym i ciekawym, ale też godnym polecenia. Pałac, park z pięknymi drzewami, kolonia bocianów, mnóstwo ścieżek rowerowych.
Pora na Caruntum. Najpierw oczywiście bilety i folder pomocny przy zwiedzaniu.
Całość kompleksu Caruntum w czasach świetności wyglądała tak.Zwiedzanie rozpoczęłiśmy od miasta cywilnego. Po przejściu przez niewielką wystawę z multimedialnym wprowadzeniem wychodzimy na zalane słońcem miasto...
Na maleńkiej części rzymskiego cywilnego miasta zrekonstruowano kilka budynków: dom handlarza oliwą, dom Lucjusza - bogatego mieszkańca miasta, luksusowe rezydencje - Domus Quarta i Villa Urbana, termy i sąsiadującą z nimi noclegownię. Grube kamienne mury i wiatr od Dunaju powodowały, że mimo przeszło 30 stopni w cieniu, nie było źle. Pomagały też termosy z chłodną wodą.Odbudowana część miasta to po prostu skansen, ale inny niż te do których przyzwyczailiśmy się w Polsce. W Caruntum oryginalne są tylko niektóre kamienne podłogi i odsłonięte fundamenty budynków. Reszta - mury, dachy i wyposażenie to rekonstrukcje. Wszystkiego można dotknąć, można sprawdzić, jak leżało się na łożach w wypoczywalni przy termach, można wchłaniać zapachy ziół w kuchni. Rewelacja.
Panie Jerzy, mieszkam w bardzo podobnej okolicy :-) Frankfurt nad Menem, a właściwie pobliskie Bad Homburg to całkiem niezłe znane uzdrowiskowe miasto obok w górach Taunus. W granicach miasta na przełęczy "górskiej" obóz Saalburg, również odbudowany z inicjatywy cesarza Wilhelma II. W muzeum dokładnie ten sam charakter, co Pan opisuje - i można dotknąć i monety też są :-) Obóz na limesie, a sam limes to fantastyczne miejsce, żeby przejechać się wzdłuż niego rowerem po szczytach górskich (500-900 m.n.p.m.). W odległości ok. dwudziestu kilometrów od Saalburga wzdłuż limesu przejedzie się kilkaset metrów koło mojego domu. Mieszkam po stronie Imperium Romanum :-) Pozdrawiam serdecznie. Robert
OdpowiedzUsuńP.S. Tydzień tutaj to mało. W połączeniu z miastami Frankfurt (fantastyczna kolekcja monet w muzeum miejskim, a tej w muzeum ECB jeszcze nie widziałem), Wiesbaden i Mainz zejdzie się dużo dłużej. Oczywiście nie wolno zapomnieć o pobliskiej dolinie Renu, która i numizmatycznie (liczne emisje goldguldenów, co miasto to prawo bicia) i krajobrazowo jest zjawiskowa. Napije się Pan miejscami i dobrego piwa (polecam restaurację w browarze w Oberursel), ale przede wszystkim fantastycznego reńskiego wina. W pięknym słońcu nad Renem lub nieco dalej nad Mozelą to jest niezapomniane przeżycie. I to zawsze!
Serdecznie zapraszam!
Dziękuję za zaproszenie. Może kiedyś...
UsuńLektura "Rozmyślań" zrobiła na mnie takie wrażenie, że postanowiłem koniecznie kupić jakąś monetę Marka Aureliusza. Udało mi się kupić cztery denarki, a żeby czerpać w pełni i w trudnych chwilach nie zapominać o stoickiej filozofii, jedn udało sięoprawic i zrobić bransoletkę... Barbarzyństwo? Ot... taki aspekt numizmatyki praktycznej... Niestety nie umiem dodać zdjęć.
OdpowiedzUsuńCo to numizmatyka praktyczna?
UsuńPrzeciwieństwo (albo uzupełnienie) numizmatyki teoretycznej. :-)
Usuń"Pamiętaj, że wszystko, co się dzieje, jest już znane naturze wszechświata, i że pamięć o wszystkim zniknie w nieskończonym czasie. Pomyśl, jak szybko wszystko znika: ciała, materia, sam czas, jak szybko każda rzecz zanika w niebycie."
OdpowiedzUsuńPiękny fragment "Rozmyślań" nad nieuchronną ulotnością istnienia i biegiem czasu. Ciekawe, do której współczesnej teorii czasu odniósłby się Marek (teorii strzałki czasu, teorii względności, teorii grawitazji kwantowej)?
Kiedy o kimś lub o czymś nie ma żadnych wieści, kiedy nie można go odnaleźć, kiedy nie widać go ani nie słychać, kiedy coś, czego szukamy, przepadło, mówimy ANI WIDU, ANI SŁYCHU. Gdzie Pan się zapodział ?
OdpowiedzUsuń