Grzywna krakowska, grzywna kolońska, grzywna chełmińska, liga, próba, "ex marca pura", ordynacja mennicza, stopa mennicza - kolekcjonerów zwykle mało to wszystko obchodzi. Na poruszających te tematy fragmentach książek o monetach najmniej widać śladów przeglądania. A szkoda.
Spróbujcie sobie wyobrazić, że dostaliście zadanie - zaprojektować system monetarny dla swojego państwa. Dla uproszczenia możecie przyjąć, że nie ma potrzeby zawracania sobie głowy tym, co było wcześniej. Nieważne są tradycja, przyzwyczajenie ludności itp. Nie możecie jednak iść w uproszczeniach dalej i założyć, że Wasze państwo jest odizolowaną od reszty świata wyspą.
Najpierw trzeba by się zastanowić, jaki to będzie rodzaj pieniądza. Podstawową funkcją pieniądza jest zdolność do umarzania zobowiązań. Można to zrealizować na wiele sposobów. Można wprowadzić pieniądz pełnowartościowy - monety kruszcowe, których wartość rynkowa (zdolność do umarzania zobowiązań) jest równa (albo prawie równa) wartości zawartego w niej kruszcu.
Można wprowadzić pieniądz, dla którego fundamentem wartości jest umowa/deklaracja, tzw. pieniądz
fiat - od łacińskiego
fiat - niech się stanie. Inaczej mówiąc, pieniądz fiducjarny, wykonany z surowca o wartości znacznie niższej od jego wartości nominalnej. Mamy tu możliwość zadeklarowania, że pieniądz taki będzie można wymienić na określoną ilość kruszcu; możemy jednak takiej deklaracji nie składać. Na przykład:
Ustawa z 28 października 1950 r. o zmianie systemu pieniężnego zawierała taki zapis
ale niewiele z niego wynikało. Ani nie można było w banku wymienić banknotów na odpowiednią ilość złota, ani nie bito monet obiegowych ze stopów zawierających złoto.
Ustawa ta skończyła życie z końcem roku 1994.
(to fragment ustawy o denominacji złotego, w pierwszych jej artykułach o ekwiwalencie w złocie nie ma ani słowa).
Kiedy już podejmiecie pierwszą ważną decyzję, co do rodzaju pieniądza, pojawia się problem następny - ile pieniędzy powinno znaleźć się w obiegu.Gdy będzie ich za mało - ludzie będą sobie radzić wprowadzając własny "pieniądz zastępczy" albo prowadząc handel wymienny. Gdy wystąpi nadmiar pieniądza, jego wartość spadnie poniżej nominału.
Sprawa następna - jakie będą nominały. Teraz mamy (w groszach) 1, 2, 5, 10, 20, 50, 100, 200 itd. co nie jest jedynym słusznym systemem. Układ nominałów, to nie tylko sprawa wygody obywateli. To również kwestia kosztów produkcji i dystrybucji pieniądza. Coś na ten tema już pisałem
https://sites.google.com/site/felietonynumizmatyczne/2005/2005-08
Powiedzmy, że mamy już plan - nasz pieniądz ma być pełnowartościowy, wiemy ile ton kruszcu będziemy potrzebowali do jego wybicia, mamy zaplanowany układ nominałów, co dalej?
Gdybyśmy chcieli bić monety w czystym kruszcu (100% srebra w srebrze), to monety o najmniejszym nominale musiały by być lekkie, a więc albo bardzo cienkie (ergo nietrwałe) albo malutkie (czyli niewygodne).
15 milimetrów średnicy (jak dzisiejsze grosze) to rozsądne minimum. Denarki jagiellońskie były mniejsze, miały około 12 mm średnicy i ważyły niewiele ponad ćwierć grama.
Z kolei niska próba srebra w dużych nominałach powodowała by, że były by to monety duże i ciężkie - to też źle.
Przyjrzyjmy się, jak z tymi problemami radzili sobie nasi przodkowie. Posłużmy się tabelką z Podręcznika numizmatycznego M. Gumowskiego.
Nie ma tu informacji o średnicach monet, ale jest to, co dla ekonomii najważniejsze - ich waga i próba. I pojawiają się nie dla wszystkich zrozumiałe nazwy: ordynacja, próba, fajn, grzywna (krakowska).
Ordynacja, to jakbyśmy dziś powiedzieli ustawa albo rozporządzenie. Przepis prawny ustalający zasady - w tym przypadku systemu pieniężnego (ordynacja mennicza).
Próba - stosunek ilości czystego kruszcu do ilości stopu. W starych dokumentach i opracowaniach czasem spotyka się określenie
liga albo
ziarno - to to samo, co próba. Próbę podaje się na różne sposoby. Dziś najczęściej w promilach - srebro próby 800 - to stop zawierający 800 promili srebra (inaczej mówiąc 80% albo 0,800).
W powyższej tabelce widzimy, że próby dla złota i srebra są podawane w różny sposób i bynajmniej nie są to procenty ani promile. Dla złota przyjęło się podawanie próby w karatach - czyste złoto, to 24 karaty. Próba dukatów Zygmunta I to inaczej 0,979.
A co ze srebrem? Skąd cyfry rzymskie.
W tym przypadku nie mówimy o karatach, tylko o łutach. Czyste srebro, to 16 (XVI) łutów. Denary koronne Zygmunta bito z niemal czystej miedzi. Próba 1 i 1/2 łuta oznacza, że srebra było w stopie zaledwie 9,8%
Grzywna, jak zresztą w tabelce wyjaśniono, to jednostka masy, w tym przypadku równa 197 g (grzywna krakowska). Nie dość, że co kraj, co miasto, to inna grzywna, to jeszcze jej wartość zmieniała się w czasie. Stare dokumenty tyczące mennictwa trzeba czytać bardzo uważnie.
Zamiast grzywna, często używa się pojęcia
marka. Na monetach Poniatowskiego mamy "xxxx EX MARCA PURA COL." - czyli xxxx sztuk z grzywny (marki) czystej kolońskiej.
Złotówka (4 grosze srebrne) Stanisława Augusta
LXXX EX MARCA PURA, czyli 80 monet z grzywny kolońskiej fajnu.
Z pojęciem grzywny wiążą się kolejne parametry uwidocznione w tabeli
- ilość monet bitych z grzywny - dwie możliwości: z grzywny brutto, czyli gotowego stopu; z grzywny
fajnu, czyli z grzywny czystego kruszcu;
- przeciętna waga monety - to wymaga troszkę szerszych wyjaśnień.
Jasne jest chyba, że z pozoru identyczne monety modą różnić się ciężarem. Te współczesne bardzo nieznacznie, te starsze często bardzo wyraźnie, co wynika po pierwsze z technologii i niedoskonałości dawnych przyrządów pomiarowych, a po drugie ze sposobu, w jakim emitowano monety (wydawano z mennicy) - al marco albo al pezzo.
Al marco - z określonej ilości kruszcu (grzywny)
wybijano ściśle określoną liczbę monet, które mogły różnić się wagą. Tym sposobem emitowano monety drobne (zdawkowe).
Al pezzo - każda moneta (z włoskiego pezzo = sztuka, moneta - "sztuka złota" - złota moneta, np. dukat) musiała odpowiadać standardowi (waga, próba). Egzemplarze zbyt lekkie przetapiano, zbyt ciężkie spiłowywano (justowano). Tak emitowano monety o dużych nominałach.
Dlaczego we wstępie pisałem, że nie branie pod uwagę świata otaczającego nasze teoretyczne "państwo" to błąd? A dlatego, że tworząc ordynację menniczą trzeba było tak zaplanować system monetarny, by nie wystąpiło zjawisko wywozu krajowej monety poza granice spowodowane różną zawartością czystego kruszcu w monetach o podobnych nominałach lub rozmiarach, czy po prostu różnicami cen kruszcu. Groźny był też napływ obcej monety, celowo upodobnionej do monety krajowej, ale o znacznie zaniżonej próbie. Przykładem mogą być półgrosze świdnickie emitowane przez Ludwika Jagiellończyka (a gdzie rodzinna solidarność?!), czy niemal jawnie fałszerska działalność Fryderyka II - niesławne efraimki, bąki, a nawet miedziane monety, które dawały królowi zysk w postaci czynszu menniczego, bo trzeba jeszcze pamiętać, że w wartości nominalnej monety siedzą schowane koszty jej wyprodukowania, w tym koszty pracy i zysk właściciela praw menniczych.
Sprawy związane z "zawartością srebra w srebrze" nie ograniczają się do ekonomii i praw rynku. Nie mniej ciekawe są aspekty metalurgiczne. Wydawać by się mogło, że metal, to metal i nie ma co dzielić włosa na czworo, bo dla mincerza to bez znaczenia, czy w krążku jest 50%, 70%, czy 15% kruszcu. Nic bardziej mylnego. O tym, za dni kilka.