W tej grupie monet znalazł się miedziak Stanisława Augusta opisany w następujący sposób
Szczerze mówiąc, trochę mnie ten opis zaskoczył. Wszystkie znane mi próby monet wyglądały znacznie lepiej. Zazwyczaj były po prostu bardzo dobrze zachowanymi monetami - przecież nie funkcjonowały w obiegu. Trafiały do Bardzo Ważnych Osób, do menniczych archiwów i kolekcji, do lepszych kolekcji numizmatycznych - muzealnych i prywatnych.
Tym razem próbą miała być moneta, miedziany grosz rozklepany przy krawędzi na cienką blaszkę, ktora została następnie podwinięta i ponownie sklepana tak, że moneta z okrągłej przeobraziła się w kwadrat z zaokrąglonymi rogami.
Tym bardziej zaskoczyła mnie osiągnięta cena - 36.400,- złotych.
Szybko o wszystkim zapomniałem - próby, to nie moja bajka.
Pierwszy raz przypomniałem sobie o tej aukcji gdy przeczytałem czwartego maja na blogu Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka o planowanym wystawieniu na aukcję miedzianej odbitki próbnego półzłotka z salamandrą (1771). Pojawił się tam cytat z komentarza z fanpage GNDM
„To będzie najdroższe 1,5 g miedzi jakie kiedykolwiek w Polsce sprzedano”
Pomyślałem sobie, pożyjemy, zobaczymy.
A tydzień później dostałem wiadomość od Pana Rafała Janke, niekwestionowanego znawcy monet S. A. Poniatowskiego (i nie tylko). Wiadomość ta, to szkic podrozdziału, który ostatecznie znajdzie się w przygotowywanym przez R. Janke katalogu monet Poniatowskiego lub w innej Jego publikacji. Autor zaproponował wykorzystanie przekazanej wiadomości na moim blogu, co niniejszym czynię.
O co chodzi? O krytyczną analizę notatki opublikowanej w WNA 11/1912 przez W. Szafrańskiego. Notatki zacytowanej w opisie aukcji rozklepanego grosza. Notatki, która niewątpliwie miała wpływ na przebieg licytacji.
W skrócie (bo szczegóły opublikuje R. Janke) - z notatki Szafrańskiego ostaje się tylko jedno - moneta została wybita w Krakowie. Jednak nie w 1768, a w 1767 roku. Pieczęć, którą Szafrański przypisał Holzhausserowi, Janke przydziela probierzowi krakowskiej mennicy, J. F. Heindelowi. Komisja Rzeczpospolitej Skarbu Koronnego zaopatrzyła Heinela w szczegółową instrukcję określającą jego powinności, w tym obowiązek comiesięcznego przedkładania komisji sprawozdania z ilości i jakości wybitych monet miedzianych. Częścią takiego sprawozdania był opublikowany przez Szafrańskiego dokument z przyczepionymi monetami. Wszystko to Janke popiera treścią odnalezionych przez siebie dokumentów z epoki i podsumowuje tak:
Reasumując dokument nie przedstawia prób monet, a wyłącznie próbę miedzi i odłączone monety od dokumenty nie przedstawiają jakiekolwiek wartości. Dopiero całość (monety, dokument i pieczęcie) można uznać za coś atrakcyjnego, lecz bardziej bibliofilskiego.Przeglądając Wiadomości Numizmatyczno-Archeologiczne nie zwróciłem wcześniej uwagi na tekst Szafrańskiego. Po otrzymaniu wiadomości od Pana Rafała, odnalazłem odpowiedni numer WNA - okazało się, że aukcję zilustrowano prawie całą jego treścią - pominięto tylko podpis.
A po kilku dniach natknąłem się na podsumowanie aukcji "miedzianej salamandry" wystawionej przez GNDM. Podsumowanie opublikowane na www.katalogmonet.pl
Warszawska salamandra przegrała z krakowskim "próbnym groszem" o przeszło tysiąc złotych. Myślę jednak, że większe powody do radości ma aktualny właściciel miedziaka z 1771 r.
Czy opis do aukcji "grosz 1768 próbny klipa" w kontekście tego artykułu można uznać za sumienny, wyczerpujący, czy mający na celu podbicie emocji.
OdpowiedzUsuńNie raz (i nie dwa nawet) pisałem tu, że nie rozumiem ludzi licytujących monety, o których wiedzą tylko to, co napisał o nich sprzedający, nie próbujących samodzielnie ocenić przedmiotu licytacji na podstawie dołączonych do opisu zdjęć.
UsuńSprzedający chce sprzedać jak najdrożej. Reklamuje swój towar w sposób, który uznaje za najskuteczniejszy - wolno mu. Czy to zawsze moralne, etyczne, czy buduje to wizerunek firmy godnej zaufania? Ocenią (swoimi pieniędzmi) przyszli klienci.
Chciałoby się rzec - "a kto bogatemu zabroni" , ma gotówkę to licytuje , problem może być potem gdy przyjdzie sprzedać taką "wyklepaną" próbę.
OdpowiedzUsuńProblemu nie będzie bo zacytuje się notowanie aukcyjne i notatkę z 1912 roku. Pójdzie dalej.
OdpowiedzUsuńWyklepaną monetę właściciel kupił na aukcji PTN w 2015 roku za "grosze" z perspektywy obecnej ceny.
OdpowiedzUsuńDokładnie za 800 złotych plus opłata aukcyjna.
Czyli zarobił 35 tysięcy w rok. To całkiem dobry biznes
Pozycja 144 z aukcji PTN 31
Katalog i lista wynikowa dostępna tutaj
http://ptn.pl/2015/09/08/archiwum-aukcji/