Strony

czwartek, 19 maja 2016

Próba próbie nie równa.

Wspominałem niedawno o bardzo wysokich cenach uzyskiwanych na Allegro za monety wystawiane przez jednego ze sprzedawców.
W tej grupie monet znalazł się miedziak Stanisława Augusta opisany w następujący sposób
Szczerze mówiąc, trochę mnie ten opis zaskoczył. Wszystkie znane mi próby monet wyglądały znacznie lepiej. Zazwyczaj były po prostu bardzo dobrze zachowanymi monetami - przecież nie funkcjonowały w obiegu. Trafiały do Bardzo Ważnych Osób, do menniczych archiwów i kolekcji, do lepszych kolekcji numizmatycznych - muzealnych i prywatnych.
Tym razem próbą miała być moneta, miedziany grosz rozklepany przy krawędzi na cienką blaszkę, ktora została następnie podwinięta i ponownie  sklepana tak, że moneta z okrągłej przeobraziła się w kwadrat z zaokrąglonymi rogami.
Tym bardziej zaskoczyła mnie osiągnięta cena - 36.400,- złotych.
Szybko o wszystkim zapomniałem - próby, to nie moja bajka.

Pierwszy raz przypomniałem sobie o tej aukcji gdy przeczytałem czwartego maja na blogu Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka o planowanym wystawieniu na aukcję miedzianej odbitki próbnego półzłotka z salamandrą (1771). Pojawił się tam cytat z komentarza z fanpage GNDM
To będzie najdroższe 1,5 g miedzi jakie kiedykolwiek w Polsce sprzedano
Pomyślałem sobie, pożyjemy, zobaczymy.

A tydzień później dostałem wiadomość od Pana Rafała Janke, niekwestionowanego znawcy monet S. A. Poniatowskiego (i nie tylko). Wiadomość ta, to szkic podrozdziału, który ostatecznie znajdzie się w przygotowywanym przez R. Janke katalogu monet Poniatowskiego lub w innej Jego publikacji. Autor zaproponował wykorzystanie przekazanej wiadomości na moim blogu, co niniejszym czynię.
O co chodzi? O krytyczną analizę notatki opublikowanej w WNA 11/1912 przez W. Szafrańskiego. Notatki zacytowanej w opisie aukcji rozklepanego grosza. Notatki, która niewątpliwie miała wpływ na przebieg licytacji.

W skrócie (bo szczegóły opublikuje R. Janke) - z notatki Szafrańskiego ostaje się tylko jedno - moneta została wybita w Krakowie. Jednak nie w 1768, a w 1767 roku. Pieczęć, którą Szafrański przypisał Holzhausserowi, Janke przydziela probierzowi krakowskiej mennicy, J. F. Heindelowi. Komisja Rzeczpospolitej Skarbu Koronnego zaopatrzyła Heinela w szczegółową instrukcję określającą jego powinności, w tym obowiązek comiesięcznego przedkładania komisji sprawozdania z ilości i jakości wybitych monet miedzianych. Częścią takiego sprawozdania był opublikowany przez Szafrańskiego dokument z przyczepionymi monetami. Wszystko to Janke popiera treścią odnalezionych przez siebie dokumentów z epoki i podsumowuje tak:
Reasumując dokument nie przedstawia prób monet, a wyłącznie próbę miedzi i odłączone monety od dokumenty nie przedstawiają jakiekolwiek wartości. Dopiero całość (monety, dokument i pieczęcie) można uznać za coś atrakcyjnego, lecz bardziej bibliofilskiego.
Przeglądając Wiadomości Numizmatyczno-Archeologiczne nie zwróciłem wcześniej uwagi na tekst Szafrańskiego. Po otrzymaniu wiadomości od Pana Rafała, odnalazłem odpowiedni numer WNA - okazało się, że aukcję zilustrowano prawie całą jego treścią - pominięto tylko podpis.

A po kilku dniach natknąłem się na podsumowanie aukcji "miedzianej salamandry" wystawionej przez GNDM. Podsumowanie opublikowane na www.katalogmonet.pl


Warszawska salamandra przegrała z krakowskim "próbnym groszem" o przeszło tysiąc złotych. Myślę jednak, że większe powody do radości ma aktualny właściciel miedziaka z 1771 r.


5 komentarzy:

  1. Czy opis do aukcji "grosz 1768 próbny klipa" w kontekście tego artykułu można uznać za sumienny, wyczerpujący, czy mający na celu podbicie emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie raz (i nie dwa nawet) pisałem tu, że nie rozumiem ludzi licytujących monety, o których wiedzą tylko to, co napisał o nich sprzedający, nie próbujących samodzielnie ocenić przedmiotu licytacji na podstawie dołączonych do opisu zdjęć.
      Sprzedający chce sprzedać jak najdrożej. Reklamuje swój towar w sposób, który uznaje za najskuteczniejszy - wolno mu. Czy to zawsze moralne, etyczne, czy buduje to wizerunek firmy godnej zaufania? Ocenią (swoimi pieniędzmi) przyszli klienci.

      Usuń
  2. Chciałoby się rzec - "a kto bogatemu zabroni" , ma gotówkę to licytuje , problem może być potem gdy przyjdzie sprzedać taką "wyklepaną" próbę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Problemu nie będzie bo zacytuje się notowanie aukcyjne i notatkę z 1912 roku. Pójdzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyklepaną monetę właściciel kupił na aukcji PTN w 2015 roku za "grosze" z perspektywy obecnej ceny.
    Dokładnie za 800 złotych plus opłata aukcyjna.

    Czyli zarobił 35 tysięcy w rok. To całkiem dobry biznes

    Pozycja 144 z aukcji PTN 31
    Katalog i lista wynikowa dostępna tutaj
    http://ptn.pl/2015/09/08/archiwum-aukcji/

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.