Strony

poniedziałek, 13 marca 2017

LAST MINUTE OFFER


"VÄLKOMMEN TILL MYNTKABINETTET"
Żeby usłyszeć to powitanie, musicie się pospieszyć. Jedno z większych europejskich muzeów numizmatycznych zapowiedziało przerwę w działalności wystawienniczej. Chodzi o niemal pięćsetletni królewski gabinet numizmatyczny w Sztokholmie, który od 1 kwietnia 2017 zacznie stopniowo zamykać swoje wystawy. 20 sierpnia muzeum zostanie całkowicie zamknięte. Powód jest prozaiczny - pieniądze. Dotychczasowa siedziba jest własnością prywatną i koszty jej wynajmu na cele muzealne stały się zbyt wielkie. Gabinet ma zostać przeniesiony do budynku zajmowanego obecnie przez Muzeum Historii Szwecji (ul. Narvavägen). Przewidywany termin uruchomienia w nowej siedzibie, to rok 2019.
Sztokholmski gabinet numizmatyczny zgromadził ponad sześćset tysięcy obiektów - monet, banknotów, żetonów, papierów wartościowych itp. Jego początki sięgają szesnastego wieku. Kolekcja powstała za panowania Jana III Wazy (ojca naszego Zygmunta III). Początkowo gromadzono w niej monety, które miały dowodzić prawa Szwecji do posługiwania się herbem z trzema koronami. Najstarszy zachowany inwentarz kolekcji pochodzi z roku 1630 i obejmuje zaledwie 57 monet i medali.

Nigdy nie miałem okazji do odwiedzenia sztokholmskiego muzeum numizmatycznego i w tym roku na pewno tego nie zrobię, ale nie wykluczam, że po otwarciu nowej siedziby, wybiorę się na północ. Zdjęcia, które można zobaczyć na stronach muzeum robią duże wrażenie.

W tym roku planuję inną wycieczkę numizmatyczną, na południe. Plan minimum, to pałac arcybiskupi w Kromieryżu z krótkim przystankiem w Kremnicy (dla odświeżenia wspomnień). Dlaczego Kromieryż? Notatka w Wikipedii wspomina o "bogatym zbiorze numizmatycznym" i już to powinno wystarczyć. Wisienką na torcie są nie monety, tylko urządzenia do ich produkcji. Z różnych internetowych źródeł dowiedziałem się, że na tamtejszej wystawie można zobaczyć między innymi "taschenwerki", które wyewoluowały z pras walcowych - stemple ryte na powierzchniach walców zastąpiono wymiennymi wkładkami mocowanymi w walcach. Te maszynki były mniej wydajne od pras walcowych, bo jeden ruch dźwigni tłoczył jedną monetę, ale były ekonomiczniejsze w użyciu. Uszkodzenie jednego stempla nie powodowało konieczności wymiany całego wałka z kilkoma stemplami.
Plan maksimum obejmuje dodatkowo Das Wiener Münzkabinett, który kiedyś polecał na swoim blogu Damian Marciniak.
Pożyjemy, zobaczymy.


6 komentarzy:

  1. Trochę z innej beczki - zbiera Pan monety zastępcze? Czy na rynku numizmatycznym jest jakieś dobre opracowanie odnośnie tej tematyki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie monety zastępcze ma Pani/Pan na myśli? Bo jeśli chodzi o tzw. "dukaty lokalne", to trzymam się od nich z daleka.
      Mam kilka monet zastępczych - wojskowe z czasów II RP, żetony browaru żywieckiego i polskie żetony telefoniczne wybite w mennicy w Warszawie.
      Literatura? Jest mała broszura Paszkiewicza i większy katalog; broszura Niemirycza n/t monet spółdzielni wojskowych (+ oczywiście katalog Sikorskiego i jakiś nowy na ten temat pokazał się niedawno), "Pieniądz zastępczy na Śląsku w latach 1914-1924" - Lesiuka. Regularnie publikowane są informacje w Biuletynie Numizmatycznym.

      Nie interesuję się tą tematyką, więc wiele więcej nie pomogę.

      Usuń
  2. Dziękuję za podanie literatury. Można wiedzieć, dlaczego Pan się od nich trzyma z daleka? Chodzi o to, że może być dużo fałszywek?
    Chodzi mi o tego typu monety : http://notgeld.sewera.pl/polskie/index.php?co=zielgor&l=pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, tego typu monety zastępcze są OK, jako obiekty kolekcjonerskie. Bywają fałszowane, ale chyba nie częściej, niż inne stare monety.

      Z daleka trzymam się od współczesnej metaloplastyki sprzedawanej, jako "dukaty lokalne", bynajmniej nie ze względu na zagrożenie fałszerstwami, bo też kto by to fałszował.

      Usuń
  3. Wyczuwam, że Pan jest lekko negatywnie ustosunkowany do notgeldów:)
    Te monety, nie mając charakteru powszechnego,są ściśle związane z danym obszarem, wpisują się w historię lokalnych społeczności i chyba dlatego nie cieszą się uznaniem zbieraczy. Albo awers i rewers jest po prostu nieciekawy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic przeciwko notgeldom - lokalnym monetom zastępczym emitowanym w celu uzupełnienia braków państwowych monet zdawkowych.
      Nie trawię żetoników produkowanych w ostatnich latach w celu podreperowania budżetu przedsiębiorczych osób i osóbek.

      Usuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.