Strony

sobota, 15 kwietnia 2017

Przedświąteczne zaskoczenia.

Wchodzę ci ja wczoraj do Empiku, a nuż się jakaś ciekawa książka trafi, i mijając kolejne półki, z przyzwyczajenia rzucam okiem na regał z czasopismami - regał z dużym napisem HOBBY, a tam...
A miało już nie być wydań papierowych. Zaglądam do środka, na trzeciej stronie notka "Od redakcji", w niej wyjaśnienie. Pojawił się sponsor, dzięki któremu PN będzie nadal wychodził drukiem. Nakład pozostał na tym samym poziomie, 2800 egz. Redakcja obiecuje, że prace nad zapowiedzianym w grudniu portalem numizmatycznym SNP będą trwały. Dobrze, bo nie widząc zmian na www.przegladnumizmatyczny.pl zaczynałem się obawiać, że obietnice pozostaną obietnicami tylko.

W tej samej redakcyjnej notce smutna wiadomość o śmierci Andrzeja "Omnislasha" Ratajewskiego, poznańskiego kolekcjonera, którego pamiętam z kilku transakcji na Allegro i z żywych polemik na Cafe Allegro. Taki młody człowiek...
Omnislash zasłynął relacją z "Polskiej aukcji u Kuenkera" z czerwca 2002 r., którą w całości znajdujemy na stronach od jedenastej do trzynastej najnowszego Przeglądu. Te trzy strony są wystarczającym powodem, by kupić ten numer.
Mam tę relację zapisaną od dawna. Zachowałem też inny wpis P. Andrzeja z allegrowej kafejki - już tytuł zapowiada niekonwencjonalną treść: "ŚLAD PO ÓHÓ CZYLI... PUSZCZANIE DYMU PĘPKIEM."
Cafe już nie ma, nie można odesłać do oryginału. Szkoda, żeby opis pewnej monety z pewnej aukcji z roku 2003 popadł w zapomnienie.
Się zbulwersowałem. Z powodu listonosza. Nie. Nie przyłapałem go in flagranti. To korespondencja, którą mi dzisiaj przyniósł. A w niej katalog Aukcji PTN. Jej data to tydzień po Aukcji WCN. I kto to wymyślił? Jakby w Polsce wolnych terminów było mało.
A może trzeba zrobić obie aukcje w jednym dniu? Wystarczy tylko dodać sesję nocną.
I co ja teraz mam począć? Rodzinna narada w sprawie taktyki i strategii na Aukcji WCN już była. Kasa uzbierana. Nawet babcia się dołożyła. Bo to jak mówi: ostatnia aukcja zanim Sodoma i Gomora w postaci Zjednoczonej Europy do nas przyjdzie.
Na następnej , w maju przyszłego roku już 22 % VAT-u dodatkowo będziemy płacić, a Kuenckery, Rauchy, Schrammy, Ganse, Hoehny i inne polityki monetarne podczas aukcji w pierwszym rzędzie miejsca pozajmują i nic kupić nie dadzą oprócz lustrzanek PRL-u. Babcia ma 94 lata i duże doświadczenie zdobyte poprzez handel obwoźny kwaszeniakami i beczkową kapustą. Przez to w rodzinie przysługuje jej słowo ostatnie i przywilej namaszczenia każdego ryzykownego przedsięwzięcia. Na WCN wytyczne dostałem. Ciąć równo orty, na ceny nie patrzeć, po dwie sztuki z każdego rocznika, bez względu na stany zachowania , żeby tylko mieć awers i rewers. W katalogu na kolorowo pozaznaczane w co wchodzę, a co mam ignorować. Nawet dwie nowe szyby - półki, do witrynki obstalowałem , coby nowa ekspozycja na sąsiadach robiła wrażenie.
A tu co? Przychodzi nowiutki pachnący drukarnią katalog PTN-u. Czyżby znowu na zakupy? Tylko skąd wziąć na nie sianko ? Kiedy można na nie zaoszczędzić? W ciągu tygodnia? Majster, po tym jak przyłapał mnie na spaniu w szatni, w godzinach pracy to nawet chwilówki nie da. Na dodatek zwinęli mi klucz francuski, który miałem na stanie. Za swoje kupić go muszę i oddać. Że też wszystko zbiegło się w jednym czasie.
Aż bałem się otworzyć pierwszą stronę katalogu. Zewnętrznie prezentował się nienajgorzej. Tylko jakiś taki cienki. Pewnie poszli w jakość kosztem ilości i będą oferować wszystkie monety w 1 i 2 stanach zachowania.
Ale nic. Powoli, nieśmiało i z dużym szacunkiem otwieram wrota do wielkiego świata.
Po obejrzeniu pierwszej strony wiedziałem już jaka będzie ostatnia. I odetchnąłem. Bez żalu. Znów nic nie będę kupował.
Nagle niespodzianka. Strona 9. Czuję, że poziom adrenaliny mi skacze. Pojawiają się poty. Na przemian ciepłe i zimne. Pies na wszelki wypadek zaczyna na mnie szczekać po czym włazi pod łóżko. U mnie pełen szczękościsk . Nie potrafię nawet ręką ruszyć. Patrzę na pozycję 93, a tam Władek łypie na mnie prawym okiem. Czytam opis: "dukat koronny 1640, m. Bydgoszcz, Kop. 1528 R8 - ślad po uchu". Ale według mnie na zdjęciu jest moneta gdańska, a nie koronna. Ten rocznik znany jest w dwóch egzemplarzach. Jeden prawdopodobnie jest w zbiorze Czapskiego (poz. kat. 9718), a drugi w zbiorach Ermitażu.
Wszystkie katalogi które miałem w domu, zaraz były na biurku. Wyglądałem między nimi jak surowy kotlet schabowy w panierce. Wątpliwości miałem coraz więcej. Dutkowski i Suchanek lekceważą tę monetę , nie dając opisu. Kurpiewski coś tam na jego temat w swoim katalogu wspomina. Kopicki ma go jako R8 z ceną amatorską. Poczciwy Czapski też, tylko w odróżnieniu od Kopickiego w zbiorze ?! Tyszkiewicz o nim nawet nie słyszał, a co dopiero żeby go zobaczył. Kaleniecki wie dużo, ale tego rocznika też nie opisuje.
Wreszcie wołam żonę na pomoc.
Zobacz czy to jest moneta koronna? Pytam. Ona tylko spojrzała na zdjęcie. I jak na mnie nie ruszy. A jaka? Zadaje pytanie głosem nie znoszącym sprzeciwu. Zobacz co król ma na głowie? Koronę czy wianek? A nad kartuszem z herbem Gdańska co widzisz? To twoim zdaniem nie jest korona? Oświadczam ci, że to jest nawet moneta dwukoronna!!! A autorzy przez grzeczność o tej jednej nie napisali. Co się czepiasz? Ty zawsze wstydu mi narobisz. W restauracji tylko ciebie razi, że wódka jest zbyt ciepła. A jak ktokolwiek przy stole znajdzie włos w zupie to nie kto inny tylko ty. I co ja w tobie widziałam. Ślepa chyba byłam.
Płyta zaczyna grać. Normalka, 45 minut i się zmęczy. A tu niespodzianka. Jak mi nie przywali katalogiem w łeb. Opamiętaj się! Gwiazdy mi się w oczach pokazały. Moja jest pragmatyczką i nie walnęła mnie, choć miała wybór Tyszkiewiczem tylko Klimkiem.
Pomogło. Dopiero wtedy zacząłem myśleć racjonalnie.
No tak. Jakbym był królem to w wieku 14 lat pewnie też już nie miałbym wianka tylko koronę. Musi być, że moja ma rację.
Wreszcie zostałem sam.
To pewnie asy polskiej numizmatyki tworzące fundamenty tej nauki wprowadzają do potocznego nazewnictwa nowy wizerunek monety koronnej. Ale to nie jest najważniejsze. Przecież to nie ja tworzę standardy tylko Oni, a ja się do nich dostosowuję. Dobra pokazali plecy. Każdemu może to się zdarzyć. Zjadła ich rutyna.
Już prawie się uspokoiłem, a tu zaczyna mnie ruszać. Oglądam zdjęcie monety. Przeglądam katalogi bywsze i obecne i co widzę. To unikat!!! Nienotowana w żadnej literaturze odmiana dukata gdańskiego z 1640 roku w typie wyprzedzającym epokę o kilka lat.
A może ?!?! Zwyczajne fałszerstwo polegające na przerobieniu ostatniej cyfry daty w roku 1646 na rok 1640. Jako materiał posłużył oryginalny i popularny dukat Władysława IV z 1646 roku (patrz Kaleniecki poz. 273). Naprawiaczowi musiała omsknąć się lutownica podczas usuwania śladu po uchu i z szóstki wyszło mu zero. Tak jak mojemu szwagrowi spawarka kiedy robił mi Opla Asconę z dwóch aut ściągniętych z Reichu. Jedno miało skasowany tył a drugie przód. Mimo , że walnął sobie dla kurażu, żeby mu się ręce nie trzęsły to rama po zespawaniu była od połowy jej długości wypaczona od osi o 16 cm. Potem podczas jazdy ciągnęło mi kierownicę w prawo tak mocno, że musiałem ją sobie do lewej nogi przywiązywać. Bo to była moi Panowie zwykła fuszerka. Z tą różnicą, że szwagrowi jakoś to uszło na sucho. Mówił, że nie miał przy spawaniu komputera tylko poziomicę , dlatego go rozumiem.
A może się mylę? Kto wie , czy to nie kolejne epokowe odkrycie numizmatyczne , z którym możemy spotkać się niespodziewanie każdego dnia? Ktoś z Szacownego Grona jednak ten wynalazek autoryzował. Ktoś określił jego szacunkową cenę. Czyżby to brak wyobraźni? A może brak zachowania tak zwanej należytej staranności. Tylko kto miał być tu ofiarą? Amator taki jak ja, którego takim postępowaniem można zrazić do kolekcjonowania czegokolwiek. Czy może ważniejszy był interes sprzedającego? Pytań rodzi się wiele. Nie na wszystkie znajdę odpowiedź. Nie chciałbym jednak, aby dukat ten krążył z aukcji na aukcję, pod stołem i nad stołem, bo każdy jego nowy właściciel może czuć się oszukany. Tak było niedawno z próbnym półtalarem Stanisława Augusta "Vincit Fraudem", który przechodził z aukcji na aukcję, zahaczył nawet po drodze o Allegro. Ostatnio wystawiony został na Aukcji GGN. I tu chcę wyrazić swój podziw, bo po raz pierwszy z prawidłowym opisem. Nie znalazł nabywcy i myślę, że już teraz długo nie będzie obiektem spekulacji.
Pozdrawiam - Omnislash
P.S. Przedstawione poglądy są wyłącznym zdaniem autora. Istnieje małe prawdopodobieństwo, że mogę się mylić wyrażając powyższą opinię o oferowanej do sprzedaży monecie. Gdyby jednak tak się stało, przepraszam wszystkich, którzy mogą czuć się urażeni zarówno treścią jak i formą tego postu.
Takie perełki, władcy Allegro jak gdyby nigdy nic wzięli i skasowali. Razem z nimi wątki fundamentalne dla polskiej numizmatyki, vide klasyfikacja dziesięciofenigówek WMG, że tylko do jednego przykładu się ograniczę.
Niech się za to smażą w swoim korpopiekle po wsze czasy.

1 komentarz:

  1. Na szczęście odmiany 10-fenifówek można znaleźć na stronie
    http://omonetach.pl/aktualnosci/1/824/wolne-miasto-gdansk-10-fenigow-klasyfikacja-odmian-
    ale dyskusja przepadła ;-(

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.