Uprzejmie informuję że w ..... znajduje się przynajmniej 380 szt. tych monet z różnych lat wybicia. Są one w zdecydowanej większości bliżej nieokreślone, w związku z czym bardziej szczegółowa kwerenda powinna zostać przeprowadzona przez Pana osobiście.Dziś mogę już ujawnić, co kryło się pod wielokropkiem. Chodziło o Muzeum Narodowe w Poznaniu. Okazja nadarzyła się dopiero w październiku tego roku.
Jak w podobnych przypadkach z przeszłości, połączyłem wyjazd służbowy z najciekawszym z przeróżnych hobby. Wymiana e-maili z przypomnieniem prośby sprzed dwóch lat doprowadziła do uzgodnienia terminu i czasu kwerendy. Po przyjeździe do Poznania pierwsze kroki skierowałem do głównego gmachu Muzeum Narodowego, co okazało się błędem. Bardzo szybko naprawionym. Krótki spacer i stanąłem pod wieżą i zamkową bramą.
Gabinet Numizmatyczny znajduje się w budynku na wprost bramy
W chwilę po przywitaniu siedziałem przy stoliku zaopatrzony w dobrą lupę i przygotowaną w domu tabelę z odmianami i wariantami szelągów, w której znalazły się rubryki uwzględniające rocznik, legendę awersu (AVGVSTVS/AUGUSTUS) i literę pod tarczą herbową. Na stoliku pojawiła się pierwsza tacka z trzydziestoma pięcioma kopertkami z monetami. Praca wyglądała mniej więcej tak:
- wyjęcie monety/monet (w niektórych kopertkach było kilka monet),
- odczytanie legend monety,
- porównanie z opisem na kopertce,
- odnotowanie monety w tabeli .
Statystyka wygląda tak. Z ogólnej liczby 272 sztuk, 63 były czytelne tylko częściowo - można było ustalić typ legendy awersu i albo rocznik albo literę pod herbami. Z pozostałych 209 monet, 49 wybito w Gruntalu, 160 w Gubinie lub innych mennicach, ale stemplami gubińskiego wzoru.
W obrębie typu gruntalskiego statystyka wygląda następująco:
1749 - 5 szt.
1750 - 4 szt.
1751 - 11 szt.
1752 - 9 szt.
1753 - 9 szt.
1754 - 10 szt.
1755 - 1 szt.
Taka statystyka nie jest odbiciem wielkości nakładów. Mamy nadreprezentację pierwszych dwóch roczników, którą można wytłumaczyć chęcią zatrzymywania w zbiorze monet opisywanych w literaturze, jako rzadkie. Rocznik 1755 może się wydać zaskakująco nisko reprezentowany, ale dla mnie jest to kolejne potwierdzenie obserwacji oferty rynkowej. Gruntalskie szelągi z 1755 r, teoretycznie tylko pięciokrotnie rzadsze od rocznika 1753, w praktyce pojawiają się znacznie rzadziej. Przyczyny nie znam.
W sumie, w oglądanym zespole znalazły się wszystkie znane mi wcześniej odmiany i warianty szelągów gruntalskich.
Wśród w pełni czytelnych monet z Gubina (157 szt.) zdecydowanie najliczniejsze okazały się szelągi z 1754 r. z literką H - było ich aż 43 (27%). Następną w kolejności odmianą okazały się szelągi z 1753 r. z odwróconym T - było ich 11.
Do października miałem potwierdzone istnienie 50 odmian szelągów w typie gubińskim, 8 odmian wzmiankowanych w literaturze byłem skłonny uznać za rzeczywiście istniejące (ale nie miałem okazji naocznego potwierdzenia tego). Aż 16 odmian, które są w literaturze wymienione, według wszelkiego prawdopodobieństwa w naturze nie występuje - kolejni autorzy pisali o nich na podstawie (najprawdopodobniej) błędnego odczytania źle zachowanych monet. Nie wykluczam też zwykłych błędów pisarskich.
Wizyta w Gabinecie Numizmatycznym MN w Poznaniu nie dostarczyła dowodów na istnienie żadnej z tych niepewnych odmian! Na jednej z kopert był co prawda zapis, że w środku jest szeląg z literą L, ale przy bliższych oględzinach okazało się, że to uszkodzone, odwrócone T, co potwierdziło moje wnioski z wcześniejszych obserwacji. Prawdopodobnie szelągów z L nie bito.
Zaskoczeniem okazało się natomiast ujawnienie szeląga z odwróconą literą V. Wygląda to, jakby użyto puncy z V zamiast A. Druga opcja, to przypadkowe odwrócenie właściwej puncy - miało być V i jest V, tyle, że do góry nogami. Zresztą takie odwrócone V łatwiej było wpasować w rozwidlenie tarczy herbowej.
W poznaniu są dwa takie szelągi. Do tej pory w żadnej publikacji ich nie wymieniano!
Jak już napisałem, na przejrzenie szelągów nieokreślonych, czasu nie wystarczyło. Tym bardziej brakło go na sprawdzenie nie mniejszej, niż szelągów, ilości groszy. Wniosek może być tylko jeden - muszę się wybrać do Poznania raz jeszcze. Z groszami niestety jest trudniej, bo trzy podstawowe wyróżniki (imię króla, rocznik, znak pod herbami) nie w pełni opisują te monety. Równie ważne są portret króla i rysunek w polu rewersu (korona, herby, kształt tarczy herbowej). Trudno, trzeba będzie więcej czasu poświęcić na przygotowanie pomocniczej tabeli.
Wśród odmian nie wzmiankowanych w literaturze jest jedna, której istnienie uważam jednak za całkiem możliwe. Mam na myśli szeląga 1754 z literą H ale w odróżnieniu od odmiany najpospolitszej, z imieniem króla pisanym przez V. Kiedy więc zobaczyłem tę aukcję
zalicytowałem, łudząc się, że tym razem to może być rzeczywiście to, co w jej tytule. Tym bardziej, że dalej w opisie aukcji można było przeczytać
Miałem nadzieję, że ponowne użycie słowa "szeląg" wyklucza pomyłkę przy wpisywaniu tematu aukcji.
Wygrałem - to nie takie oczywiste, bo od pewnego czasu obserwuję, że miedziaki Sasa cieszą się rosnącym zainteresowaniem.
Niestety, ani dwukrotne użycie nominału "szeląg", ani fakt, że sprzedawcą była niemała firma numizmatyczna nie wpływają na inne fakty, bardziej namacalne. Waga pokazuje 3,75 grama, suwmiarka, równe 20 mm. Grosz!
Ciekawe, czy kiedyś przytrafi im się sprzedaż dwudukata opisanego, jako dukat pojedynczy?
Czym Pan tłumaczy zwiększone na aukcjach zainteresowanie szelagami koronnymi Augusta III? Ani one srebrne, srednio reprezentatywne a i dostępność w dobrych stanach nie porywa.
OdpowiedzUsuńRaczej nie ma zwiększonego zainteresowania szelągami czy groszami Augusta , można je na dziś kupić po atrakcyjnych cenach ( spodziewany katalog pomoże usystematyzować ten dział monet , pokaże mnóstwo odmian , wariantów i pewnie pokaże te rzadsze odmiany na które będą polowania). Zawsze tak jest że znajdzie się paru pasjonatów zbierający dany okres . Ale moim zdaniem nie należy się spodziewać się jakiegoś szału na tych monetkach , bo właśnie jak piszesz są średnio reprezentatywne i na ogół w słabych stanach .
OdpowiedzUsuńDodałbym też, że sam król nie cieszy się wśród Polaków estymą. Oczywiście, to kwestia zainteresowań i oceny Sasa.
OdpowiedzUsuńMonetki są, jakie są - małe, średnio urodziwe, zniszczone i bite przez "obcego króla". To już boratynki cieszą się większym popytem, bo bardziej swojskie.
Ale tak jak wspomniano, to kwestia zainteresowań. Brak katalogu,czy masowego popytu, na pewno nie zniechęci koneserów. Wręcz przeciwnie.