Strony

czwartek, 27 czerwca 2019

Blogi versus Facebook

Wytrwali czytelnicy mojego bloga pamiętają być może, jak zmieniał się mój pogląd na posiadanie profilu na FB.
W październiku roku 2012 wyjaśniałem dlaczego uważam posiadanie konta na Facebooku za zbędne.
Pękłem w lutym 2013.
Wymyśliłem sobie, że na Facebooku będę umieszczał krótkie notatki o nowych publikacjach, interesujących stronach internetowych i zapowiedzi zaplanowanych wpisów na bloga. Co z tego wyniknie? Поживём – увидим
Mijały lata, podczas których FB zajmował miejsce na liście obowiązkowo codziennie odwiedzanych stron www. Cierpliwie odpowiadałem na pytania zadawane przez odwiedzających fanpage mojego bloga. Cierpliwie usuwałem polubienia osób, z którymi było mi bardzo nie po drodze - nie chciałem być kojarzony z żadną opcją polityczną, ideologiczną, religijną. Cierpliwie odrzucałem prośby o zostanie czyimś "znajomym", tłumacząc, że taką po prostu przyjąłem zasadę, czego dowodem był licznik "znajomych"  trwale wyświetlający cyfrę ZERO. Mniej cierpliwie obserwowałem statystyki bloga, a konkretniej, statystyki ilości odwiedzin generowanych przez wyszukiwarki i inne strony www. Mniej cierpliwie, bo ruch z FB był niewielki, niezależnie od tego czy wpisy na fanpage pojawiały się często, czy rzadko.
W końcu miarka się przebrała, zlikwidowałem facebookowe konta - i prywatne i fanpage bloga.
Na FB zaglądam. Mam listę kilku profili, które obserwuję. Przy umiejętnym wykorzystaniu mechanizmów oferowanych przez uBlock Origin i sprytnym manipulowaniu zawartością plików hosts.allow i hosts.deny nie nastręcza to żadnych kłopotów.
Jednym z tych profili jest https://www.facebook.com/gndmpl/. 14 czerwca pojawił się na nim wpis "Czy blogi zostaną zjedzone przez Facebooka?". Króciutki, o treści:
Tym oto pytaniem chciałbym poruszyć kwestię, do której się przymierzam już jakiś czas :) Czyli aktualizacja wpisu "Blogi o monetach".
Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że ten rok dla numizmatycznej blogosfery był najsłabszy. Nowych twarzy nie dochodzi, obecni na liście, z chlubnymi wyjątkami, się wykruszają. Z kolei rośnie trend, że coraz chętniej ludzie dzielą się swoją pasją w formie fanpage'y. Mamy m.in. Numizmatyka prostym słowem, czy specjalistyczne Katalog Półtoraków Wazów lub Mennictwo Flawiuszy. Czy to już trend, czy tylko chwilowa moda, wszak obie formy mają swoje plusy i minusy ;)
Jako że konta na FB już nie mam, nie mogłem tam umieścić mojej odpowiedzi na pytanie p. Damiana. Odpowiem więc tu.

Mam swoje lata. Internet zachwycił mnie od samego początku. Możliwość wymiany informacji, dzielenia się wiedzą, to coś wspaniałego, pod dwoma jednak warunkami. Po pierwsze, osoba służąca informacją powinna być uczciwa i rzetelna, po drugie, osoba poszukująca informacji powinna umieć ocenić, czy osoba służąca informacją jest uczciwa i rzetelna. Osoby udzielające się na FB, które uważam za autorytety albo poważne "firmy" swoją renomę zbudowały poza FB. Jeśli postanowiły, że FB, a nie blog, będzie ich oknem na świat, oknem do dzielenia się swoją wiedzą i do wymiany myśli z innymi użytkownikami sieci, to ich decyzja. Podobno konta na FB mają "wszyscy". O kwantyfikatorach wielkich (wszyscy, nikt, zawsze, nigdy itp. już tu kiedyś pisałem). Zwykle okazuje się, że nie wszyscy, tylko pewna liczba ludzi, że nie zawsze, tylko prawie zawsze itd. Przekaz wiedzy przez FB - OK (pod warunkiem, że ktoś tak jak ja, radzi sobie z mechanizmami wymuszającymi posiadanie tam konta), ale wymiana myśli - to już nie zawsze, bo nie mając konta na FB, nie można pytać ani odpowiadać. Blog takiego ograniczenia nie ma.
Jeśli autor bloga jest konsekwentny, pracowity, rzetelny, to nawet jeśli trafiają się okresy, kiedy blog musi ustąpić pola innym aktywnościom, to są to tylko "przejściowe trudności". Problemem jest tylko ewentualny chwilowy brak weny, pomysłu na temat kolejnego wpisu, ale i to łatwo się pokonuje.
Niewątpliwą przewagą bloga jest fakt, że to przekaz wolny od rozpraszaczy. Nie wyskakują powiadomienia o kotkach znajomych, o menu ich wczorajszej kolacji ani "zabawne" filmiki linkowane bezkrytycznie w przerażających ilościach. Nie wiem natomiast, dlaczego goście bloga rzadziej komentują wpisy, niż goście profili na FB. Żeby przeczytać to, co w tej chwili piszę, nikt nie musi nigdzie zakładać konta i później się na nie logować. To samo dotyczy możliwości komentowania. Trzeba się tylko pogodzić z tym, że komentarze (przynajmniej u mnie) są moderowane - nie pokazują się natychmiast, a dopiero po tym, gdy się na nie zgodzę. Praca nad tym, to cena jaką płacę za wolność bloga od reklamy lustrzanek, podejrzanych medykamentów i stron "tylko dla dorosłych".

Za bardzo się rozpisałem, żeby więc było jasne. Uważam, że blogi nie zostaną zjedzone przez Facebooka. Te dobre. One przetrwają tak długo, jak ich autorów będzie cieszyło ich prowadzenie. Fanpage (fanpejdże?) obowiązuje ten sam mechanizm - dobre i wartościowe utrzymają się i będą żywe tak długo, jak będą chcieli ich autorzy.
W każdym razie, wolę zaglądać tu

niż tu
choć w tym ostatnim miejscu nowe treści pojawiają się częściej, nie wspominając o ilości i jakości reakcji czytelników.

Jeszcze jedna uwaga. Videoblogi. Trafiają w gust tzw. współczesnego odbiorcy, ale... Nie można ich wydrukować, jak np. wpisów z mojego bloga. Na dobrą sprawę, są nie źródłem wiedzy, tylko tego źródła reklamą. Złapałem się na tym, że po przesłuchaniu kilku odcinków takich videoblogów (a także niektórych wykładów z sesji GNDM), wracałem do nich później by zrobić notatki. Teraz mam do nich łatwy dostęp i nie muszę się zastanawiać, czy to co mnie interesuje było w siedemnastej, czy jedenastej minucie nagrania. Zrzuty co ciekawszych obrazków dopełniają całości.

Na tym dziś koniec.
Za kilka dni podsumuję wyniki ankiety dotyczącej wariantów napisu na rancie pięciozłotówek z Nike.


5 komentarzy:

  1. Osobiście myślę, że blogi będą dalej istniały i nie zostaną całkowicie wyparte przez FB. Zaletą (ale też wadą - o czym za chwilę) jest to, że na FB "wszystko" jestem pod ręką. To niestety generuje też problem w postaci "szumu informacyjnego"
    Osobiście często wracam do różnych wpisów i o wiele łatwiej jest mi to zrobić przeglądając blog niż FB.

    Dla mnie FB jest świetnym rozwiązaniem jeżeli chodzi o zakomunikowanie, dodatnia nowej treści na bloga i najczęściej tak trafiam na nowe wpisy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałem i nie mam konta na FB i żyję!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Jerzy, krótko: szacunek! Też nie mam konta na FB i to z bardzo podobnych powodów. Nie trafiają do mnie argumenty, że "nie istnieję". Ja istnieję i mam się dobrze i to nie tylko w rzeczywistym świecie, lecz i w internecie. W przypadku FB najbardziej (do tej pory) denerwuje mnie funkcjonalność wymuszająca mnóstwo czynności wokół samej społeczności miast samej treści merytorycznej. Zaglądam tam, żeby przeczytać istotne wiadomości, a nie przebijać się przez ramki powiadamiaczy, reklam i zachęt do zakładania konta.
    I to jeszcze, że tak rzadko na Pana blogu ktoś komentuje - to akurat błogosławieństwo. Prowadzę kanał na YT (z innej dziedziny) i te komentarze to czasem przekleństwo. Stąd jeśli mniej, to może nawet lepiej :-) No i najważniejsze - to, że się nie pisze, to nie oznacza, że się nie czyta. Bardzo chętnie Pana czytamy!

    OdpowiedzUsuń
  4. dla mnie fb jest dobry jeśli chodzi o same newsy, ale dłuższych tekstów się tam nie czyta (na blogu wszystko wygląda bardziej przejrzyście). Na fb mogę co najwyżej prezentować swój klaser na banknoty i monety żeby inni widzieli na co mogę się wymienić, ale to tyle, blogi górą :)

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.