Google Website Translator Gadget

niedziela, 21 października 2012

Dlaczego Facebook mnie nie kusi.


Regularnie odbieram emaile z pytaniem „Czy jest Pan na Facebooku?”.
Regularnie odpowiadam krótkim „Nie”. I na tym się kończy.
Wczoraj pierwszy raz w odpowiedzi na moje „Nie” padło pytanie „Dlaczego?”. Spróbuję tu na nie odpowiedzieć.

Tu, na blogu możecie przeczytać: „W internecie jestem "od zawsze", zazwyczaj występuję pod nickiem "Monety" co wystarczająco wyraźnie określa moje zainteresowania.”. „Jestem w internecie” - to w moim przypadku tylko skrót myślowy. Powinienem raczej napisać „korzystam z internetu”.
Bardziej korzystam, niż jestem, bo od zawsze internet był (i nadal jest) środkiem (narzędziem), a nie celem. Jest środkiem komunikacji – przez internet kontaktuje się z rodziną, z przyjaciółmi, znajomymi i nieznajomymi, ale przede wszystkim jest dla mnie internet BIBLIOTEKĄ. Tę funkcję sieci wykorzystuję na dwa sposoby – czytam, słucham i oglądam to, co stworzyli inni, ale też udostępniam to, co sam tworzę.
Porządne biblioteki nie są jedynie miejscem przechowywania i udostępniania. W porządnych bibliotekach odbywają się koncerty, spotkania z twórcami, wystawy. Internet jest taką właśnie biblioteką i korzystanie z niej sprawia mi wiele radości i satysfakcji.

Biblioteki (i księgarnie) są różne. Najbardziej lubię te, które pozwalają na swobodny dostęp do półek. Pozwalają na szybkie zorientowanie się, czy treść będzie równie ciekawa, jak tytuł, czy znajdę w niej to, czego szukam i co mi potrzebne. Znam wiele internetowych bibliotek, szczególnie cenię sobie Scribd. To miejsce znacznie ciekawsze od dokumentów Googla. Zaglądam tam ostatnio częściej, szukając materiałów dotyczących polskiego mennictwa Augusta III. Drugą "biblioteką", z którą odświeżyłem znajomość jest Digital Library Numis


Revenons à nos moutons!
Facebook podobno jest „miejscem” do spotkań ze znajomymi i do zawierania nowych znajomości, a także do manifestowania swoich poglądów i podejmowania wspólnych działań. Skoro bloguję, udzielam się na forach i listach dyskusyjnych, to dlaczego nie chcę mieć konta na Facebooku? Powodów widzę kilka.

Po pierwsze, nie znoszę monopoli, a coraz częściej spotykam się z tym, że jedyna droga dostępu do jakichś treści prowadzi przez Facebooka. Gdyby była to tylko jedna z możliwości, nie miał bym zastrzeżeń. 

Po drugie, doba ma tylko 25 godzin, a tydzień tylko 8 dni (albo coś koło tego), a ja pracuję zawodowo, mam rodzinę i staram się pamiętać, że monety, to nie wszystko.

Po trzecie...
Kilka osób przekonywało mnie, że dzięki Facebookowi mój blog, moje strony będą miały więcej odwiedzających. Czy mylę się sądząc, że aby tak było musiał bym w miarę regularnie umieszczać na "fejsie" informacje o nowych treściach umieszczanych w innych miejscach sieci? A mając w pamieci punkt poprzedni...
Google zapytany o „Jerzy Chałupski” w ciągu 0,21 sekund częstuje przeszło dwoma tysiącami odnośników. Nie jestem więc anonimowy, a ten poziom „popularności” wystarczająco dopieszcza moją próżność. Jasne, że nie wszystkie linki od Googla wskazują na mnie (nie każdemu psu Burek, nie każdemu chłopu Jurek). Pojawia się i link do profilu Jerzego Chałupskiego na Facebooku, ale to nie mój profil i niech tak zostanie.

Czy zdarza się Wam, że odkrywacie coś nowego wśród monet, które macie od dawna? Kilka dni temu porządkowałem dublety i przyjrzałem się bliżej takiemu grosikowi.
To dość rzadka odmiana z nietypowym popiersiem opisana przez A. Antczaka w Przeglądzie Numizmatycznym 1/2008. Autor błędnie uznał ją za odmianę nową, wcześniej nieznaną, podczas gdy ten typ awersu jest odnotowany w literaturze. Gumowski opisuje go jako "popiersie z rzemieniami". 
W zbiorze mam egzemplarz lepiej zachowany.
Ponieważ zagrzebałem się ostatnio w prace nad miedziakami A3S, odruchowo porównuję wszystko, co mi w ręce wpadnie z tym, co zdążyłem już odnotować  w tworzonym katalogu. 
Jak widać, na monecie ze zbioru orzeł, jak ten wróbelek z dowcipu, ma jedną nogę "bardziej, niż drugą". 
Przypuszczam, że stempel dubletu powstał wcześniej, niż stempel monety ze zbioru. Punca z orłem uległa w międzyczasie uszkodzeniu, a podczas jego usuwania urwaną nogę dorobiono nieprecyzyjnie. 
Kolejny wniosek - stempel rewersu tej odmiany nie był ryty w całości. Wykonano go używając punc z poszczególnymi fragmentami rysunku - oba orły są jednakowe. Nie zawsze tak było, bo na niektórych szelągach A3S są dwa różne orły i dwie różne pogonie.
I wniosek następny - Jado, nie patrzo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly