Strony

czwartek, 28 maja 2020

Dąb i orzeł

Nie pamiętam kiedy, nie pamiętam skąd trafiła do mnie ta moneta.
Albo wchodziła w skład jakiegoś zestawu, który kupiłem dla zupełnie innej monety albo zaciekawiła mnie na tyle, że zaryzykowałem jakąś symboliczną kwotę, żeby później, spokojnie spróbować w domu ustalić, co to za zwierz.
Pamiętam taką rozmowę podsłuchaną w kuluarach jednej z sesji wykładowych organizowanych przez D. Marciniaka - jeden z uczestników zapytany przy kawie i ciasteczkach o profil kolekcji, z enigmatycznym uśmiechem powiedział, że kupuje tylko takie monety, które widzi po raz pierwszy. Przypuszczam, że żartował, choć może być i tak, że w ten sposób chciał powiedzieć, że koncentruje się na poszukiwaniu niepublikowanych odmian.
Moja, ujawniająca się czasem, żyłka awanturnicza powoduje, że zdarza mi się kupować monety, o których nie wiem nic, które widzę po raz pierwszy. Taki rodzaj hazardu.

Moneta skutecznie opierała się próbom identyfikacji.
Stan zachowania nie zachwyca, ktoś próbował ją kiedyś prostować - pozostał ślad pęknięcia - ale co nieco można z niej odczytać. 
Po jednej stronie mamy patrzącego w lewo orła z rozłożonymi skrzydłami. Nad orłem niewielką koronę, poniżej litery. Może to być AR albo trzy litery w ligaturze, z których pierwsza, być może F jest połączona z VR. Całość otacza wieniec, którego elementami mogą być rozdzielone liście dębowe (ale to nic pewnego).
Po stronie drugiej jest ciekawiej. Środek zajmuje drzewo. Dąb ze skrzyżowanymi symetrycznie gałęziami i widocznymi korzeniami. Nad nim korona. Wokół legenda. Zaczyna się od kropki na wysokości środka liter ∙. Pierwsza jej litera jest niepewna - wygląda na F, ale pewności nie mam. Następnie mamy ∙M∙II VR i po przerwie na korzenie drzewa litery następne RI∙DUX później chyba M i końcową kropkę ∙.

Poszukiwanie po fragmentach legendy nie daje żadnych rozwiązań. Zapytanie o monetę z dębem i orłem, jak można było się spodziewać, zapełnia ekran zdjęciami niemieckich pięciomarkówek z lat trzydziestych XX w. 
Wszystko jedno, czy pytam "moneta dąb orzeł", czy "munze adler eiche". Dlaczego nie sięgam po zapytania w innych językach? Orzeł z mojej enigmy zbyt jest podobny do orłów z pruskich monet z końca osiemnastego wieku.
Wprawdzie nie dzierży w łapach insygniów władzy i nie ma korony na głowie, ale przecież w legendzie jest DUX, a nie REX albo IMP(erator).

Cień nadziei pojawił się, kiedy zacząłem przyglądać się drzewu i sprawdzać, czy któreś z niezliczonych niemieckich księstewek nie ma przypadkiem drzewa w herbie. Jest, ale nie księstwo. Miasto Lindau leżące nad brzegiem Jeziora Bodeńskiego. 
Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1663062

Niestety, choć kształt podobny, to jednak to nie to - to przecież LIPA, a nie DĄB!

Dąb - eiche. To może EICHSTÄTT? Było takie biskupstwo, które miało swoją monetę, ale i to strzał niecelny. 

Przekartkowałem "Standard catalog of german coins 1601 to present" wydany przez Krause Publications (jakieś tysiąc stron), kupkę wybranych katalogów aukcyjnych, w których jak przypuszczałem, taki drobiazg mógłby się znaleźć, kilkadziesiąt stron internetowych z MaShops i CoinArchves na czele i...
Enigma, enigmą pozostaje.

Pomożecie?



piątek, 22 maja 2020

O priorytetach, zasadach i innych niepopularnych pojęciach.

Pierwszy wpis na blogu "Zbierajmy monety" opublikowałem 10 września 2010 r. Staram się (w miarę możliwości) regularnie publikować kolejne wpisy. Ich liczba zbliża się do połowy tysiąca.
Ta regularność, choć ostatnio różnie z nią bywa, była i jest pierwszym priorytetem.
Drugim, nie mniej ważnym jest staranie o możliwie wysoką jakość merytoryczną przy zachowaniu przystępnej formy.
Priorytet trzeci - poważnie i z szacunkiem traktować czytelników.
Priorytet czwarty można sprowadzić do zdania, które kilka razy się już tu pojawiało - "na monetach świat się nie kończy". Autor nie może być więźniem swojego dzieła. 
Wystarczy.
Priorytety, choć ponumerowane, są równo istotne. Żaden nie jest ważniejszy od pozostałych.

Priorytety realizuję posługując się krótką listą zasad. O dwu z nich kilka następnych zdań.


  • Zasada pierwsza - wszystkie informacje, które na blogu umieszczam powinny być wiarygodne.

    Staram się jak najmniej korzystać z publikacji powołujących się na publikacje wcześniejsze. Wolę weryfikować takie wiadomości docierając do źródeł, a z tych pierwszeństwo mają monety. Wielokrotnie zdarzało mi się otrzymywać zdjęcia monet, które opisywano jako nieznane wcześniej odmiany, czy warianty. Najczęściej weryfikacja polegająca na odszukaniu podobnych egzemplarzy w archiwach, albo własnych zapasach dubletów potwierdzała istnienie "nowych odmian". Zdarzało się jednak, że dostawałem zdjęcia zmanipulowane, przerobione w programach graficznych. Nie wiem, co kierowało osobami przysyłającymi mi te zdjęcia.
  • Zasada druga - okazywać szacunek czytelnikom.

    Realizuję ją oczywiście poprzez zasadę pierwszą, ale też staram się w miarę szybko odpowiadać na komentarze i przychodzące maile.
    Z komentarzami bywało różnie. Najpierw były powiązane z serwisem Google+, co powodowało, że wpisy mogli komentować wyłącznie czytelnicy zalogowani w tym serwisie. Chcąc umożliwić komentowanie wszystkim zainteresowanym, wyłączyłem komentarze powiązane z Google+. To spowodowało niestety zniknięcie wszystkich wcześniejszych komentarzy. Teraz komentować mogą wszyscy, nawet osoby anonimowe, niezalogowane do usług Google. Wolność jest dobra, dokąd nie godzi w inne wolności. Zaczęły pojawiać się komentarze, łagodnie mówiąc niemerytoryczne oraz komentarze zawierające mniej, lub bardziej zakamuflowane reklamy. To zmusiło mnie do wprowadzenia moderacji komentarzy - są publikowane nie natychmiast po napisaniu, tylko dopiero gdy je przeczytam i zatwierdzę.  Zasada szacunku dla czytelników jest tu realizowana dwutorowo. Po pierwsze, nie narażam Was na lekturę bzdurnych wypocin i reklam wątpliwej wartości wyrobów i usług. Po drugie, nie "wycinam" komentarzy krytycznych. Jeśli ktoś znajduje błąd we wpisie, po sprawdzeniu zasadności uwagi publikuję komentarz i wprowadzam odpowiednie poprawki zaznaczając to w treści wpisu (przykład). 
Teraz pora na opisanie zasad, które nie dla wszystkich są oczywiste (bo ich wcześniej nie spisałem). Oczywiste mogą być dla czytelników stałych, ale nie dla kogoś, kto trafia do mnie pierwszy raz, przypadkowo, albo po kliknięciu w odnośnik w wynikach wyszukiwania.

  • Zasada trzecia - piszę o monetach, a nie o moneto-podobnej metaloplastyce.
    Wyjaśnienia w pierwszym wpisie z roku 2010.
  • Zasada czwarta - nie wyceniam monet, nie handluję monetami.
    To znaczy nie kupuję monet w celu ich późniejszej sprzedaży, nie prowadzę komisu, nie pośredniczę w kontaktach z firmami numizmatycznymi, nie reklamuję firm, sklepów, wyrobów. Nie umieszczam na blogu "materiałów sponsorowanych". Dlatego też bez litości usuwam i będę usuwać wszystkie komentarze zawierające reklamy.
  • Zasada piąta - mnie też należy się szacunek.
    Nie za "zasługi", nie z racji wieku, czy czegokolwiek innego, poza tym, że jestem człowiekiem. Mam prawo do swobody myśli i czynu. W granicach prawa, rzecz jasna. Po szczegóły odsyłam do rozdziału II Konstytucji.
Podam teraz przykład autentycznej wiadomości, którą niedawno dostałem, a którą uważam za tej zasady naruszenie.
Dzien dobry. Posiadam monete ktora z przodu ma nie widoczne napisy in i we z tylu brak napisu num. Czy sa one cos warte? Zdj wysyłam w zaczniku. Z gory dziekuje za odp 
Niestety odpowiedziałem na ten bełkot. Szczerze i prawdziwie, choć przyznaję, być może trochę zgryźliwie. I zostałem ukarany. 
Wie Pan co, takie komentarze niech Pan zachowa dla siebie, profesjonalista zachowalby sie inaczej. Żenada. Nie pozdrawiam. 
Sam sobie jestem winien.
Od dzisiaj na prośby o wyceny itp. NIE ODPOWIADAM!
Na wiadomości bełkotliwe, pisane niechlujnie, na chamskie zaczepki - NIE ODPOWIADAM!
Wywalam je do kosza, a nadawców blokuję. 

Dotyczy to oczywiście i komentarzy. I tu małe uzupełnienie:
Zauważam, że nadmiernie, moim zdaniem, rozpleniła się moda na "lajki". Część czytelników, nie znajdując na blogu "łapki w górę" i "łapki w dół", pisze komentarze w stylu "Znakomity tekst", "Bardzo ciekawe." itp. Proszę o rezygnację z tej formy uznania. Najlepszym wskaźnikiem Waszego poparcia dla mojej pisaniny są rosnące wskazania licznika odwiedzin, zbliżające się w tej chwili do miliona. Wybaczcie więc, że takie komentarze moderacji nie przechodzą.

Dla rozluźnienia atmosfery, a może i trochę prowokacyjnie, bo sam jestem ciekaw, co o tym myślicie, pokażę fragment zrzutu z ekranu, który zobaczyłem przy okazji "sprzątania" zakładek przeglądarki.
Czy rynek numizmatyczny rzeczywiście podupada w ostatnich latach?

Za tydzień będzie coś o monetach.