Albo wchodziła w skład jakiegoś zestawu, który kupiłem dla zupełnie innej monety albo zaciekawiła mnie na tyle, że zaryzykowałem jakąś symboliczną kwotę, żeby później, spokojnie spróbować w domu ustalić, co to za zwierz.
Pamiętam taką rozmowę podsłuchaną w kuluarach jednej z sesji wykładowych organizowanych przez D. Marciniaka - jeden z uczestników zapytany przy kawie i ciasteczkach o profil kolekcji, z enigmatycznym uśmiechem powiedział, że kupuje tylko takie monety, które widzi po raz pierwszy. Przypuszczam, że żartował, choć może być i tak, że w ten sposób chciał powiedzieć, że koncentruje się na poszukiwaniu niepublikowanych odmian.
Moja, ujawniająca się czasem, żyłka awanturnicza powoduje, że zdarza mi się kupować monety, o których nie wiem nic, które widzę po raz pierwszy. Taki rodzaj hazardu.
Moneta skutecznie opierała się próbom identyfikacji.
Stan zachowania nie zachwyca, ktoś próbował ją kiedyś prostować - pozostał ślad pęknięcia - ale co nieco można z niej odczytać.
Po jednej stronie mamy patrzącego w lewo orła z rozłożonymi skrzydłami. Nad orłem niewielką koronę, poniżej litery. Może to być AR albo trzy litery w ligaturze, z których pierwsza, być może F jest połączona z VR. Całość otacza wieniec, którego elementami mogą być rozdzielone liście dębowe (ale to nic pewnego).
Po stronie drugiej jest ciekawiej. Środek zajmuje drzewo. Dąb ze skrzyżowanymi symetrycznie gałęziami i widocznymi korzeniami. Nad nim korona. Wokół legenda. Zaczyna się od kropki na wysokości środka liter ∙. Pierwsza jej litera jest niepewna - wygląda na F, ale pewności nie mam. Następnie mamy ∙M∙II VR i po przerwie na korzenie drzewa litery następne RI∙DUX później chyba M i końcową kropkę ∙.
Poszukiwanie po fragmentach legendy nie daje żadnych rozwiązań. Zapytanie o monetę z dębem i orłem, jak można było się spodziewać, zapełnia ekran zdjęciami niemieckich pięciomarkówek z lat trzydziestych XX w.
Wszystko jedno, czy pytam "moneta dąb orzeł", czy "munze adler eiche". Dlaczego nie sięgam po zapytania w innych językach? Orzeł z mojej enigmy zbyt jest podobny do orłów z pruskich monet z końca osiemnastego wieku.
Wprawdzie nie dzierży w łapach insygniów władzy i nie ma korony na głowie, ale przecież w legendzie jest DUX, a nie REX albo IMP(erator).
Cień nadziei pojawił się, kiedy zacząłem przyglądać się drzewu i sprawdzać, czy któreś z niezliczonych niemieckich księstewek nie ma przypadkiem drzewa w herbie. Jest, ale nie księstwo. Miasto Lindau leżące nad brzegiem Jeziora Bodeńskiego.
Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1663062 |
Niestety, choć kształt podobny, to jednak to nie to - to przecież LIPA, a nie DĄB!
Dąb - eiche. To może EICHSTÄTT? Było takie biskupstwo, które miało swoją monetę, ale i to strzał niecelny.
Przekartkowałem "Standard catalog of german coins 1601 to present" wydany przez Krause Publications (jakieś tysiąc stron), kupkę wybranych katalogów aukcyjnych, w których jak przypuszczałem, taki drobiazg mógłby się znaleźć, kilkadziesiąt stron internetowych z MaShops i CoinArchves na czele i...
Enigma, enigmą pozostaje.
Pomożecie?