W marcu napisałem krótki tekst, w reakcji na narzekania o braku "porządnego portal do handlu, wymiany, tylko dla monet". Nie będę przypominał dziś powodów, dla których oczekiwanie "portalu ... tylko dla monet" jest mrzonką. Chcę natomiast podzielić się spostrzeżeniami po dwumiesięcznym prawie, intensywniejszym korzystaniu z OLX.
Podtrzymuję opinię wyrażoną w marcu, że jest to bardzo dobre miejsce do pozbywania się dubletów i monet, które z różnych powodów przestały pasować do zbioru.
Po pierwsze, jako sprzedawcy mogą działać osoby nie prowadzące działalności gospodarczej. Oczywiście, tak samo jest na eBay.pl, choć już nie na Allegro.pl, bo tam sprzedawcy okazjonalni zostali wrzuceni do tworu Allegro Lokalnie.
eBay i Allegro mają nad OLX przewagę, bo oferują sprzedaż aukcyjną - wyceny dokonuje "niewidzialna ręka rynku" (czasem With a little help from the sellers friends), ale z kolei OLX wygrywa, nie pobierając prowizji od sprzedawców monet i innych obiektów kolekcjonerskich.
Po drugie, na OLX zagląda naprawdę wiele osób. Według badania Gemius/PBI w marcu 2020 serwis OLX.pl zanotował 13,4 mln użytkowników (dane PBI/Gemius), którzy wygenerowali 1,5 mld odsłon (za Wikipedią).
Po trzecie, bezpieczeństwo sprzedających. Mechanizm wysyłki z paczkomatu do paczkomatu (Przesyłka OLX), oprócz racjonalnych kosztów wysyłki oraz sprawnie działającego bezpiecznego systemu przekazywania należności, zapewnia sprzedającemu prywatność. Kupujący nie poznają adresu ani numeru konta sprzedających. Rozumiem oczywiście, że z punktu widzenia kupującego niekoniecznie wygląda to na rozwiązanie w pełni bezpieczne, ale przy zachowaniu reguł zdrowego rozsądku, narażenie nie jest większe, niż na innych serwisach.
Co mi się nie podoba w funkcji "Przesyłka OLX", to brak możliwości łączenia przesyłek. Zasada osobnej przesyłki do każdego ogłoszenia sprawia, że kupujący unikają ogłoszeń dotyczących pojedynczych, niedrogich monet, bo po doliczeniu kosztów wysyłki, niedrogie stają się drogimi. To zjawisko wymusza na sprzedających oferowanie takich niedrogich monet w zestawy, co nie zawsze musi odpowiadać potencjalnym nabywcom. Każde ograniczenie można oczywiście obejść. Można korespondencyjnie lub telefonicznie umówić się na wysyłką łączną kilku oferowanych osobno obiektów, ale w takich przypadkach margines ryzyka może się znacznie poszerzać.
Wszystko, co wyżej napisałem, może się Wam wydawać nadmiernym optymizmem, bo pierwsze wrażenie po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła "monety" może czasem wbić w fotel, i to nie z powodu atrakcyjności oferty. Gwarantuję (niestety), że najpierw rzucą się Wam w oczy takie na przykład "kwiatki":
Metodą na unikanie obrazków i opisów podważających wiarę w rozsądek naszych rodaków jest umiejętne używanie wyszukiwarki. To zresztą dotyczy nie tylko OLX. Na innych serwisach sprzedażowych też można znaleźć numizmatyczne cudeńka, jeśli się tylko wie czego szukać, albo gdy się człowiek wczuje w sposób myślenia kogoś, kto niekoniecznie wie, co ma, albo myśli, że wie, a w rzeczywistości wie nie całkiem.
Ceny! Te na pierwszy rzut oka mogą odstraszać. Nie mam teraz na myśli przypadków, jak na pokazanym wyżej obrazku, mówię o standardowych ogłoszeniach wystawionych przez przeciętnych oferentów. Na szczęście większość z nich jest otwarta na rozsądne negocjacje dotyczące i ceny i łączonej wysyłki wielu obiektów. Wiem, co piszę, bo testowałem z pozytywnymi efektami.
Testować będę nadal. I jako sprzedający (https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/PhPR/), i jako kupujący. Zachęcam do podjęcia takich samych prób. Przecież im więcej będzie tam ogłoszeń rozsądnych, tym większe będą szanse na sukcesy dla obu stron transakcji.
Panie Jurku, znamy się już wiele lat. Niestety o portalu OLX tudzież Allegro Lokalnie nie mam nadal dobrego zdania. Fakt, ostatnie zmiany przyniosły kilka pozytywnych rozwiązań, ale mimo wszystko najwięcej "wałków" jest właśnie tu. Wiem to z racji swojego zawodu. Niepokoi mnie zwłaszcza nagminne ostatnio zjawisko zakładania kont na dane osobowe obywateli Ukrainy/Białorusi , by po ich uśpieniu na wiele miesięcy, a nawet i roku nagle wystawiać sporo ciekawych przedmiotów (także monet) - niestety ze skradzionymi zdjęciami. Czegoś takiego doświadczyłem ledwie 2 dni temu,na szczęście coś mnie tknęło i rzeczywiście okazało się, że fotki były skradzione ( moneta- 5 zł 1930 Sztandar ze zretuszowanymi zdjęciami ). Dlatego oświeciłem tzw. "decydentów"na Allegro opisując szczegółowo zauważony przeze mnie mechanizm - o dziwo wreszcie to zauważono ! Tak więc niestety przenoszę się ostatecznie na profesjonalne aukcje - tu przynajmniej wiem czego się spodziewać ( prócz wymownej ciszy ). Z pozdrowieniami z malowniczych Borów Tucholskich Z.Wędzicki
OdpowiedzUsuńRzecz w tym, Panie Zenonie, że Pan patrzy na te serwisy z innego, niż ja kierunku. Nie mam złudzeń, że można na nich bezpiecznie kupić pozycje typu Sztandar, Nike 1932 czy choćby dukaciki ze starym Prohazką.
UsuńNadal widzę je, jako wygodne, tanie i pod warunkiem zachowania podstawowych środków ostrożności, bezpieczne miejsce do pozbywania się tanich dubletów i drobnych zakupów monet w przedziale, powiedzmy kilkudziesięciu złotych. Allegro Lokalnie bierze około 8% prowizji "za obsługę transakcji". Dużo to nie jest, ale jednak coś jest. Allegro nie wpuszcza sprzedawców nie będących firmami. Musi być jakieś miejsce, w którym będą się mogli zaopatrywać ludzie młodzi, dopiero wpadający w sidła nałogu, jakim potrafi być kolekcjonerstwo. Zaopatrywać, ale i sprzedawać to, co przestaje być potrzebne.
Bez tych młodych, też nimi kiedyś byliśmy, zostanie mniejsze, czy większe kółko wzajemnej adoracji, żonglujące ograniczoną przecież pulą monet z wysokiej półki, narzekające (albo i nie) na "inwestorów" szastających bez opamiętania pieniędzmi, płacących kwoty, o których ci młodzi marzyć nie śmią.
Dziękuję za pozdrowienia. Bory są mi coraz bliższe :-)
Do zobaczenia w tychże.