Trzy niespodzianki dostarczyła niezawodna Poczta Polska.
Pierwszą jest katalog aukcyjny - Pegasus Auctions in collaboration with La Galerie Numismatique - Auction 2 - aukcja odbędzie się 5 maja w hotelu Sheraton w Sztokholmie. Niespodzianka, bo katalogu nie zamawiałem. Ba, nawet firmy nie znam.
Nic to. Katalog ładny, kredowy papier, niezłe zdjęcia. Polskie monety pojawiają się już na okładce
dwa trojaki Batorego i szóstak Jana Kazimierza z portretem Zygmunta III. Ciekawe co w środku. Też nieźle. Polskie monety zajmują 20 stron. Głównie trojaki, znaczna część w zestawach po kilka sztuk. W opisach numery z katalogu Igera. Jest kilka pozycji przyspieszających bicie serca, jak wspomniany wyżej szóstak. Oprócz niego na przykład grosz Batorego z 1581 r. (Kopicki 500), lubelski szóstak Zygmunta III z 1595 r. Ale są też okazje do zupełnie innej ekscytacji. Pierwszą polską monetą w katalogu jest półgrosz Zygmunta Starego z 1511 r. w dość podłym stanie wyceniony na ...
350 euro!?! W opisie: Kopicki 413 (R8) - no tak, autor katalogu nie zauważył, że R8 dotyczy monety z błędną datą 1599.
I następny kwiatek - półtorak Zygmunta III z 1611 r. wyceniony na starcie na 590 euro. Tyle, że na zdjęciu ewidentnie jest rocznik 1621. No może ta dwójka troszkę niewyraźna.
Czy wobec tego można mieć zaufanie, że następne rarytasy - trojak malborski 1596 i trojak krakowski 1600 z datą zapisaną jako " '0K0' " - nieobecne w literaturze, są prawdziwe?
Z niecierpliwością czekam na listę wynikową.
Niespodzianka druga, to grosz Augusta III z 1754 r.
Wydawało mi się, że mam już wszystkie odmiany tej monety, a tu niespodzianka, takiego portretu jeszcze nie miałem. I na dodatek na rewersie cyfry 5 i 7 bite puncami o rozmiarze, jak dla szelągów.
Niespodzianka trzecia, największa jest fizycznie bardzo mała
szeląg Augusta III, rocznik 1752, pod herbami literka O
Moneta nie notowana u Czapskiego i u Gumowskiego w "Gubin i jego mennice". Gumowski odnotował ją w roku 1914 w "Podręczniku" (przywołując zbiór Mańkowskiego). Jest też w katalogach Kamińskiego/Żukowskiego i Kopickiego.
Szczerze mówiąc byłem już prawie pewien, że szelągów z literą O nigdy nie było, a ich obecność w katalogach to wynik niedokładnego odczytania źle zachowanej monety. A jednak...
Miła niespodzianka.
No to teraz łyżka dziegciu do tej beczki miodu.
W sobotę, 20 kwietnia zadałem na cafe
Allegro pytanie:
W jakim celu kupuje się takie kopie ilustrując je linkiem do aukcji
Przez weekend wątek zaliczył ponad
300 odsłon, teraz ma ich już ponad 450; 29 osób odpowiedziało na pytanie ankiety. Nie mam
pewności, czy odpowiadały osoby rzeczywiście kupujące „kopie”
monet, czy są to raczej odpowiedzi „myślę, że ci, co kupują,
kupują dlatego, że...”.
Jak by nie było, odpowiedzi nie są
budujące. Spodziewałem się, że najczęściej usłyszę „A co
Cie to obchodzi!”. Tak się też stało. Nieprzypadkowo druga co do
popularności odpowiedzią było „aby sprzedać je jako oryginały”.
Te dwie odpowiedzi, to 69% wszystkich. 14% respondentów, to naiwni
optymiści - „bo mam nadzieję, że sprzedający nie wie, że to
oryginał”. Reszta realizuje swoją wolność - kolekcjonuje co
chce i nikomu nic do tego.
Dlaczego nie uznaję, że odpowiedź „A
co Cie to obchodzi!” to też odzew ze strony czcicieli wolności? Bo nie jestem naiwnym optymistą.
Zakupami „kopii” i „replik” rządzi żądza pieniądza.
Czy można optymistycznie patrzeć w
przyszłość internetowego handlu numizmatami? Różnie to wygląda
z różnych punktów widzenia.
Allegro dawno przestało być platformą
handlową przyjazną sprzedającym. Pomijam jakość działania
serwisu i programowych narzędzi dla sprzedawców. Trudno jednak nie
zauważyć, że jego właściciele i administracja koncentrują się
na działach zapewniających stały i jak największy dochód ale też trudno mi uznać, że to nie błąd. Nie zawsze warto robić to, co się robić opłaca. Na nasze nieszczęście handel
numizmatami (i innymi przedmiotami kolekcjonerskimi) nie jest
priorytetem serwisu. Wystarczy porównać
z wynikiem innej kategorii, np. telefony i akcesoria:
To całkiem inny rząd wielkości, a
business is business.
Kupujących też serwis nie pieści.
Trudno zaakceptować siłowe wprowadzanie „ulepszeń” i brak
reakcji na protesty użytkowników (odpowiedzi „a bo nie” i „a
bo tak” nie są reakcją). Wyniki widać jak na dłoni na
powyższych wykresach. Jest ślad po zapaści z początku kwietnia i
bardzo wyraźny spadek sprzedaży po wdrożeniu „nowego wyglądu”.
A nie zebrała ta nowość pozytywnych komentarzy, o nie.
Kolekcjonerzy nie mogą liczyć na
ochronę przed wszechobecnymi podróbkami dokąd handel nimi przynosi
zyski serwisowi. A przynosi i przynosić będzie, bo w tym przypadku
nikt nie będzie interweniował, tak jak interweniował w na przykład
sprawie fałszywych Adidasów.
Ostatnia deska ratunku – cafe też
padła ofiarą „ulepszeń” - coraz mniej osób tam zagląda,
coraz trudniej o pomoc.
Krótko mówiąc, lepiej, to już było.
Allegro wszystkich nas trochę
rozleniwiło. Po co szukać nie wiadomo gdzie, skoro na Allegro jest
wszystko i na dodatek w jednym miejscu. Takie myślenie stało się
przyczyną powszechnego uzależnienia. Wiele osób utożsamia
internetowe zakupy z kupowaniem na allegro i nawet nie myśli o
innych możliwościach. Dlatego wielu przedsiębiorców utrzymuje
konta i aktualna ofertę na Allegro sądząc, że tu najłatwiej złowić
klienta. To może się zmienić! Warto porozglądać się trochę za rozwiązaniami alternatywnymi.
Na szczęście dla nas wszystkich na
Allegro świat się nie kończy. Wystarczy wyjść poza zestaw
zapisanych w komputerze ulubionych linków i zakładek. Oprócz alternatyw oczywistych (eBay, Kiermasz, Świstak, Tradera) jest w
sieci mnóstwo miejsc, w których można monety kupować, sprzedawać,
wymieniać. Wystarczy trochę wyobraźni przy odpytywaniu
wyszukiwarek.
Później jednak wyobraźnię lepiej trzymać na wodzy, bo polowania na jelenie odbywają się nie tylko na Allegro, a sezon łowiecki trwa przez okrągły rok.