Strony

wtorek, 22 kwietnia 2014

Helle

Kiedy wysłałem pierwsze opowiadanie do wydawcy, nie przypuszczałem, że ten akurat jego szczegół wzbudzi czyjeś zainteresowanie. A jednak.
W zwrotnym emailu znalazły się pytania:
- Czy miejscowość Helle istnieje? Jeśli tak, to jak się obecnie nazywa?
W odpowiedzi napisałem:
- Helle dziś już nie istnieje. To była malutka osada na północ od szosy łączącej Chojnice z Człuchowem, jakiś kilometr na wschód od Nieżywięcia (Nissewanz), tyle samo na zachód od wioski Zagórki.

I na tym można by skończyć, gdyby nie to, że Helle, a właściwie miejsce, gdzie kiedyś Helle było, jest miejscem niezwykłym. 

Znam kilka takich miejsc, w górach, nad morzem. Albo w Krakowie - wystarczy przejść niepiękną przecież Krupniczą i z Szewskiej (nie mniej paskudnej)  wejść na Rynek. Kilka miejsc zachwyciło mnie, ale kiedy wróciłem do nich po jakimś czasie, okazywało się, że czegoś brakowało, by tamten nastrój wrócił. Może pogody, może byłam za bardzo zmęczony (albo za mało zmęczony). W Helle pięknie jest zawsze.

Pierwszy raz trafiłem tam latem 1999 roku. Włóczyłem się po okolicach Chojnic.
Wyszedłem z lasu, od północnej strony. Po lewej, w dole pokazało się wysychające i zarastające jeziorko. Po zejściu na jego brzeg poczułem się jak w górach.
Wróciłem na drogę i po kilkudziesięciu metrach zobaczyłem wśród drzew resztki jakichś budynków,
a za nimi następne zagłębienie.
I w nim kiedyś było jeziorko. Dziś dno jest prawie suche. To zdjęcie zrobiłem siedem lat później.
Zdjęcia nie oddają piękna okolicy. Nie widać na nich tego, czego w Helle jest najwięcej - powietrza. Powietrze świetnie widać w wysokich górach. W Tatrach choćby. Kiedy patrzy się z Zawratu w stronę Doliny Pięciu Stawów, albo spod Wysokiej w kierunku galerii Ganku. Podobne wrażenie mam będąc w Helle. Niestety na zdjęciach nie potrafię tego uchwycić.
Na południe od osady pofałdowane pola opadają łagodnie aż do szosy Chojnice - Człuchów. Latem faluje na nich zboże.

Popatrzcie na zdjęcia satelitarne.
To drugie z nałożoną warstwą uzyskaną dzięki technice skaningu laserowego (LIDAR) pokazuje rozmieszczenie pozostałości po osadzie.

Zaglądam do Helle co roku. Prowadzę tam wszystkich znajomych odwiedzających nas podczas wakacji. Nikt, jak dotąd nie narzekał, mimo, że trzeba się nieźle nałazić. Na upartego można tam polnymi drogami podjechać samochodem, ale to nie to samo.
Ostatnio niestety w okolicy pojawili się quadowcy, zaraza z którą powinno się walczyć nie przebierając w środkach. Jedno ze zboczy suchego jeziorka całe jest poryte śladami opon. Wcześniej widywałem tam tylko dziki, sarny, jelenie, lisy.

I pająki







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.