Zbieranie monet, podobnie jak już dawniej znaczków, wymiera z przyczyn pokoleniowych, otóż w dobie tik toka i "reelsów" o przeciętnej długości 3-5 sekund coraz mniej będzie ludzi nie tylko chętnych, ale też intelektualnie zdolnych podźwignąć nasze, niełatwe przecież, hobby. A jednak w przeciwieństwo do znaczków ceny monet nie spadają, a tylko systematycznie rosną - i kogo za to winić? Tych mitycznych "inwestorów"? Coś nie bardzo wierzę, że "oni" zgarniają z rynku nawet drobnicę Zygmunta Wazy, boratynki czy monety II RP, a przecież ceny tych monet także systematycznie rosną. Całkiem niedawno pozbywałem się ostatnich resztek mojej dawnej kolekcji monet i w wielu przypadkach ze zdumieniem obserwowałem ceny jakie osiągały monety, za które sam na pewno bym tyle nie zapłacił. Ktoś mógłby powiedzieć "no tak, ale ta bańka kiedyś pęknie, ceny nie mogą rosnąć w nieskończoność!". No cóż, rynek nieruchomości zdaje się przeczyć tym nadziejom ;-)
Nie da się ukryć, że kultura krótkich treści (TikTok, reelsy, scrolling) spłyca sposób konsumowania informacji, ale to automatycznie nie oznacza zaniku naszego hobby. Zmieni się raczej charakter. Świat nie sprzyja obecnie skupieniu i koncentracji, dlatego nowi zbieracze mogą zostawić detale (różnice w stemplach, wariantach, mennicach, etc.). Niszowe tematy faktycznie mogą ucerpieć, bo podejście będzie bardziej powierzchowne. Np. "chcę mieć po jednej monecie każdego władcy rzymskiego, bo mam koszulkę SPQR", "zbiorę monety PRL, bo jest trendy, ale nie interesuje mnie liczba jagódek", itd. Ale będzie się to jeszcze kręcić.
No tak, tylko jak wytłumaczyć ten rozstrzał cenowy pomiędzy znaczkami a monetami? Numizmatyka powoli, lecz nieubłaganie wymiera, podobnie jak filatelistyka (pan Jerzy z pewnością dobrze pamięta, że choćby jeszcze w latach 80 KAŻDY zbierał znaczki), a jednak ceny monet wciąż tylko rosną i rosną, podczas gdy całe klasery znaczków po wujku/dziadku/tacie można bez trudu kupić za grosze np. na allegro, a chętnych jakoś nie ma.... Podobny problem mam z moimi Notgeldami - pozbyć się tego nie sposób, nieraz nawet aukcje "od 1zł BCM!" nie przyciągają niczyjej uwagi...
"Numizmatyka powoli, lecz nieubłaganie wymiera" o, tu chyba jakiś błąd w zdaniu się wdarł. Jeśli nie to proszę mi pokazać oznaki tych drgawek przedśmiertnych numizmatyki. Nie jestem ekspertem (więc się wypowiem :) ale znaczki (jeszcze nie ale niestety chyba ku temu to zmierza) padły ofiarą rozwoju techniki. Mamy maile, smsy, mmsy, messengery, skajpy... Pierwsze poległy telegramy, znaczki póki co się trzymają ale ile otrzymuje się listów ze znaczkiem rocznie? Na urodziny, święta... czasem pocztówka z wakacji. Podzieliły praktycznie los kapsli od butelek czy kart magnetycznych. Z kolei notgeldy... mi osobiście bardzo podobają się rysunki na nich. Jednak nie na tyle, żeby robić z nich kolekcję. Specyficzny środek płatniczy, podobnie jak żetony z kantyn wojskowych (choć mam wrażenie, że są popularniejsze). Numizmatyka zaś... proszę mnie poprawić ale przeżywa renesans. Często naznaczony spekulacyjnymi bąblami, które pękając same regulują rynek, modą na niektóre nominały (zręcznie podsycane przez lepszych graczy) albo też lobbingiem za gradingiem. Jednak mimo to rozwija się, przyciąga masy - proszę spojrzeć choćby na Onebid. Zaczynało od aukcji +/- raz na tydzień albo dwa. Teraz aukcje różnych domów aukcyjnych idą tam niemal równolegle.
Średnia wieku praktycznie taka, że najstarsi Panowie mogą pamiętać kto namalował ten obraz na ścianie ;)
OdpowiedzUsuńZbieranie monet, podobnie jak już dawniej znaczków, wymiera z przyczyn pokoleniowych, otóż w dobie tik toka i "reelsów" o przeciętnej długości 3-5 sekund coraz mniej będzie ludzi nie tylko chętnych, ale też intelektualnie zdolnych podźwignąć nasze, niełatwe przecież, hobby. A jednak w przeciwieństwo do znaczków ceny monet nie spadają, a tylko systematycznie rosną - i kogo za to winić? Tych mitycznych "inwestorów"? Coś nie bardzo wierzę, że "oni" zgarniają z rynku nawet drobnicę Zygmunta Wazy, boratynki czy monety II RP, a przecież ceny tych monet także systematycznie rosną. Całkiem niedawno pozbywałem się ostatnich resztek mojej dawnej kolekcji monet i w wielu przypadkach ze zdumieniem obserwowałem ceny jakie osiągały monety, za które sam na pewno bym tyle nie zapłacił. Ktoś mógłby powiedzieć "no tak, ale ta bańka kiedyś pęknie, ceny nie mogą rosnąć w nieskończoność!". No cóż, rynek nieruchomości zdaje się przeczyć tym nadziejom ;-)
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że kultura krótkich treści (TikTok, reelsy, scrolling) spłyca sposób konsumowania informacji, ale to automatycznie nie oznacza zaniku naszego hobby. Zmieni się raczej charakter. Świat nie sprzyja obecnie skupieniu i koncentracji, dlatego nowi zbieracze mogą zostawić detale (różnice w stemplach, wariantach, mennicach, etc.). Niszowe tematy faktycznie mogą ucerpieć, bo podejście będzie bardziej powierzchowne. Np. "chcę mieć po jednej monecie każdego władcy rzymskiego, bo mam koszulkę SPQR", "zbiorę monety PRL, bo jest trendy, ale nie interesuje mnie liczba jagódek", itd. Ale będzie się to jeszcze kręcić.
OdpowiedzUsuńNo tak, tylko jak wytłumaczyć ten rozstrzał cenowy pomiędzy znaczkami a monetami? Numizmatyka powoli, lecz nieubłaganie wymiera, podobnie jak filatelistyka (pan Jerzy z pewnością dobrze pamięta, że choćby jeszcze w latach 80 KAŻDY zbierał znaczki), a jednak ceny monet wciąż tylko rosną i rosną, podczas gdy całe klasery znaczków po wujku/dziadku/tacie można bez trudu kupić za grosze np. na allegro, a chętnych jakoś nie ma.... Podobny problem mam z moimi Notgeldami - pozbyć się tego nie sposób, nieraz nawet aukcje "od 1zł BCM!" nie przyciągają niczyjej uwagi...
OdpowiedzUsuń"Numizmatyka powoli, lecz nieubłaganie wymiera" o, tu chyba jakiś błąd w zdaniu się wdarł. Jeśli nie to proszę mi pokazać oznaki tych drgawek przedśmiertnych numizmatyki. Nie jestem ekspertem (więc się wypowiem :) ale znaczki (jeszcze nie ale niestety chyba ku temu to zmierza) padły ofiarą rozwoju techniki. Mamy maile, smsy, mmsy, messengery, skajpy... Pierwsze poległy telegramy, znaczki póki co się trzymają ale ile otrzymuje się listów ze znaczkiem rocznie? Na urodziny, święta... czasem pocztówka z wakacji. Podzieliły praktycznie los kapsli od butelek czy kart magnetycznych. Z kolei notgeldy... mi osobiście bardzo podobają się rysunki na nich. Jednak nie na tyle, żeby robić z nich kolekcję. Specyficzny środek płatniczy, podobnie jak żetony z kantyn wojskowych (choć mam wrażenie, że są popularniejsze). Numizmatyka zaś... proszę mnie poprawić ale przeżywa renesans. Często naznaczony spekulacyjnymi bąblami, które pękając same regulują rynek, modą na niektóre nominały (zręcznie podsycane przez lepszych graczy) albo też lobbingiem za gradingiem. Jednak mimo to rozwija się, przyciąga masy - proszę spojrzeć choćby na Onebid. Zaczynało od aukcji +/- raz na tydzień albo dwa. Teraz aukcje różnych domów aukcyjnych idą tam niemal równolegle.
Usuń