Już w początku XIV wieku cesarz Karol Robert Andegaweński (teść Elżbiety Łokietkówny) nadał Smolnikowi status wolnego miasta górniczego. Przez pewien czas działała w Smolniku mennica królewska.
Bogate złoża miedzi były łakomym kąskiem, zwłaszcza że ruda zawierała znaczący procent srebra. Skusił się na nie przedstawiciel bogatego węgierskiego rodu Jan Thurzo. Wykształcony na włoskich uniwersytetach w Wenecji i Padwie, opanował umiejętność oddzielania srebra z rud miedzi.
Jako że rodzinny interes obejmował nadzór nad kopalniami rud ołowiu, srebra, złota i miedzi w Olkuszu, Kutnej Horze i Górach Złotych, Thurzo miał nieograniczony dostęp do ołowiu - metalu niezbędnego do odciągania srebra z rud miedzi. W 1469 r. założył hutę miedzi i srebra w Mogile pod Krakowem (po II Wojnie Światowej powstała tam Nowa Huta). Poprzez małżeństwo syna, Jan Turzo związał się z rodziną Fuggerów. Z końcem XV w. Turzonowie i Fuggerowie utworzyli "Ungarischer Handel", która opanowała prawie cały europejski handel miedzią.
Pod koniec XVII wieku smolnickie kopalnie i huty zaczęły przechodzić pod zarząd państwa - cesarstwa austrowęgierskiego. W mieście powstała szkoła (późniejsza akademia) górnicza. Od połowy XVIII w., przez całe stulecie Smolnik był siedzibą urzędu i sądu górniczego, którym podlegały nawet kopalnie miedzi z terenów dzisiejszej Rumunii.
Właśnie w połowie XVIII w. (1759) ustalono w Wiedniu, że monety o nominałach poniżej grosza będą bite wyłącznie w miedzi. Bańska Bystrzyca i Smolnik dostarczały surowca w wystarczającej ilości, nadwyżki eksportowano.
Wkrótce, w roku 1772, by uniknąć kosztów transportu, rozpoczęto w Smolniku bicie miedzianych monet - najpierw krajcarów i poltur. Później bito tu również wyższe nominały - aż do 30 krajcarów. Monety ze smolnickiej mennicy oznaczano literą S.
30 krajcarów z roku 1807 wybite w Smolniku.
Moneta ma 38 mm średnicy!
Pochwalę się jeszcze jednym miedziakiem, ze względu na stan zachowania. Duże austriackie miedziaki z początku XIX w. najczęściej wyglądają, jak pokazana wyżej 30-krajcarówka.
6 krajcarów 1807.
To też spory krążek - 32 mm średnicy.
Takie sześciokrajcarówki przebijano w 1813 r. w Zamościu na oblężnicze sześciogroszówki. Przeznaczono na to 1330 monet z magistrackiej kasy.
W roku 1813 w Smolniku wydarzyła się katastrofa. Po uszkodzeniu zapory większość kopalń została zalana wodą ze sztucznego jeziora. To zapoczątkowało upadek. Wydobywano coraz mniej miedzi, w roku 1817 wybito ostatnie monety o nominałach 1/4 1/2 i 1 krajcar (z datą 1816!). 31 grudnia 1828 mennicę zlikwidowano.
W przewodnikach turystycznych próżno szukać informacji o miedzianej mennicy w Smolniku. Podobno nie ma już po niej śladu. Mimo to w przyszłym roku wybiorę się tam na wycieczkę. Zwłaszcza, że po drodze można zahaczyć o Starą Lubownię (Lubowl). To bardzo interesujące miejsce.
Dlaczego? Poczekajcie kilka dni.