Obiecałem część drugą, więc siadam i piszę.
Wysypałem monety z pudełka i zanim zacząłem sortowanie opisane 10 dni temu, zabrałem się za pobieżne przeglądanie. Zwykła ciekawość, co też kupiłem? Klika monet zwracało uwagę świetnym stanem zachowania, jedna wielkością - meksykańskie UN PESO 1963 (swoją drogą, ciekawa moneta, bo ze srebra (?) próby 0,100), ale szczególnie zainteresowała mnie ta moneta.
Trochę się namęczyłem szukając takiej metody skanowania, żeby było cokolwiek widać. Monety z jasną, bardzo błyszczącą powierzchnią skanuje się i fotografuje bardzo trudno - szczegóły znikają, pojawiają się odbłyski albo odbicie obiektywu w na powierzchni monety.
Teraz już nie zbieram zagranicznych monet, ale dawno, dawno temu miałem ich bardzo dużo. Nigdy jednak nie trafiła mi się taka belgijska dwufrankówka. Sięgnąłem po mojego wysłużonego Krausego z 1983 roku i...
Nakład tylko 25.000 sztuk i nieszczególnie wysoka wycena? Nie, Krause podaje nakład w tysiącach sztuk, co oznacza, że tych monet wybito 25 milionów. I uwaga: "Wykonane w USA na krążkach do jednocentówek z 1943 roku" - takich.
I jeszcze - emisja nie belgijska, tylko alianckiej okupacji. Coraz ciekawiej. Pora na poszukiwania w internecie. Na uCoin.net komplet standardowych informacji
Zmienił się numer katalogowy Krausego, ale to nic dziwnego. Mam bardzo stare wydanie. Mennica w Filadelfii - nic zaskakującego. W tej mennicy często bito monety dla innych państw, w tym i dla Polski.
Na Numista.com znalazłem więcej informacji.
Pojawia się nazwisko autora stempli, John R. Sinnock - o nim za chwilę.
Jest też informacja, że monety wybito w ramach przygotowań do wyzwolenia Belgii spod niemieckiej okupacji. Spodziewano się, że nastąpi to już w roku 1944, bo z Francją, którą po przełamaniu linii frontu w Normandii w sierpniu 1944 poszło szybko. Niestety, problemy z dostawami dla wojsk frontowych i niemiecka kontrofensywa w Ardenach sprawiły, że wyzwalanie Belgii zakończono dopiero 25 stycznia 1945.
Wracamy do monet. Numista informuje, że istnieją belgijskie dwufrankówki 1944 wybite w srebrze.
Istnienie srebrnych odbitek wyjaśniono pomyłką. Filadelfia biła wtedy również monety dla Holandii.
Pomyłka, czy "pomyłka"? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy.
Ciekawsza jest inna sprawa - dlaczego według Numisty autorem monet stalowych, cynkowanych był John R. Sinnock, a identycznie wyglądających srebrnych Armand Bonnetain?
John Ray Sinnock (8.7.1888 – 14.5.1947) był w latach 1925 - 1947 ósmym z kolei, głównym grawerem Mennicy Stanów Zjednoczonych, projektantem między innymi 10-centówek z Rooseveltem i półdolarówek z Franklinem. Po wejściu do obiegu pierwszych monet z Rooseveltem w 1946 r. pojawiła się plotka, że inicjały projektanta, litery "JS" w rzeczywistości oznaczały Józefa Stalina. Ta "urban legend" powróciła po wydaniu półdolarówki zaprojektowanej przez Sinnocka w 1948 roku. Podobnie było u nas. W 1975 roku weszły do obiegu mosiężna pięciozłotówki, które zaprojektował Józef Markiewicz, pseudonim „Nieszcz” umieszczając na rewersie swój inicjał - literki JM-N. Wiąże się z nimi popularna na początku lat 80-tych bzdurna legenda miejska, według której litery te są skrótem hasła „Jaruzelski Męczy (Morduje) Naród”. Skrótem umieszczonym na stemplu przez anonimowego, bohaterskiego pracownika mennicy. W latach 1975—1977 kiedy bito pięciozłotówki z inicjałem Markiewicza (w Leningradzie!!!), Wojciech Jaruzelski był co prawda ministrem obrony narodowej i miał za sobą niezbyt chlubny udział w wydarzeniach marcowych, tłumieniu Praskiej Wiosny i Gdańskim Grudniu, ale nie był postrzegany, jako główny gnębiciel narodu. Na to przyszedł czas dopiero w grudniu 1981 r., ale wtedy nie bito już pięciozłotówek z literkami JM-N.
Na tym nie koniec kontrowersji związanych z Sinnockiem i półdolarówkami z popiersiem Roosevelta. Zarzucono Sinnockowi, że skopiował lub zapożyczył projekt profilu prezydenta z brązowej płaskorzeźby stworzonej przez rzeźbiarkę Selmę H. Burke. Sinnock gęsto się tłumaczył, twierdził, że portret prezydenta na awersie jego monet był połączeniem dwóch studiów, które wykonał z natury w latach 1933 i 1934.
A co wiadomo o drugim, potencjalnym autorze projektu, Armandzie Bonnetain? Był belgijskim rzeźbiarzem i medalierem, urodził się w Brukseli w 1883 roku, a zmarł w Uccle w roku 1971. Był uczniem Constanta Montalda i Charlesa Van der Stappena.
Pracował dla Królewskiej Mennicy Belgijskiej. Wikipedia informuje, że zaprojektował obiegowe monety belgijskie 50 centymów, 1 i 2 franki (emisja 1922). Nic o monetach z 1944 roku. Wiadomość, że dwufrankówki 1944 zaprojektował Bonnetain znajdziemy też w serwisie coin-brothers.com.
Która wersja jest prawdziwa, nie wiem. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że projekt monety powstał w Filadelfii. Ma nieskomplikowany rysunek, praktycznie tylko napisy. Z drugiej strony, belgijskie monety Bonnetaina z 1922 r. też mają dość prosty rysunek
Może Bonnetain przesłał do Filadelfii rysunki, a Sinnock na ich podstawie wykonał modele?
Coin-brothers.com informuje też, że nie wszystkie dwufrankówki mają tę samą wagę, zgodną z wagą stalowych centów z 1943 roku. Podobno dlatego, że część emisji wybito na blankietach dla jednocentówek, ale dla części musiano przygotować je specjalnie dla tej zagranicznej emisji. Waga jednocentówek 1943 to 2,70 grama. Katalogowa, nie mam ani jednej takiej monety, by to zweryfikować. Dla dwufrankówek internetowe serwisy zgodnie podają wagę 2,75 grama. Bohaterka tego wpisu na mojej wadze
W kupionym zestawie były jeszcze dwie sztuki (gorzej zachowane), ważące 2,82 g i 2,87 g. Czyżby tylko niewielką część nakładu wybito na krążkach dla jednocentówek?
Pora kończyć. Mam nadzieję, że się podobało. Przypuszczam, że gdyby odpowiednio głęboko i dokładnie pogrzebać, to podobne historie można by napisać o każdej monecie. Może coś podobnego jeszcze napiszę po kolejnym przeglądzie grudniowego zakupu.
P.S.
Opisana dziś moneta i trzy wybrane zestawy trafią na OLX. Zapraszam na zakupy.