Czym innym był (i jest) pieniądz dla władcy, czym innym dla obywatela, żeby nie powiedzieć poddanego. Obowiązkiem władcy (króla, księcia, cesarza, rządu, rady miejskiej) jest dostarczenie władanym narzędzia umożliwiającego wymianę handlową czyli pieniądza. Przy okazji pieniądz, jest też narzędziem propagandy i manifestacją niezależności albo wspólnoty. Dla władcy, pieniądz jest też oczywiście źródłem zysku. Może raczej nie sam pieniądz, tylko mennica, która płaci władcy za prawo bicia monety, nieważne jak tę zapłatę nazwiemy, czy podatkiem, rentą czy też czynszem dzierżawnym.
Tu na scenie pojawia się kolejna grupa zarabiająca na pieniądzu - przedsiębiorcy menniczy. Zanim o pewnym konkretnym przedstawicielu tej profesji napiszę, krótkie (albo i nie) wprowadzenie historyczne.
Kiedy mowa o księstwach śląskich, myślimy zwykle o średniowieczu, no co najwyżej o ostatnich śląskich Piastach, czyli o wieku siedemnastym. Czy wiecie, że Księstwo Cieszyńskie formalnie przestało istnieć dopiero w roku 1918?
Powstało około roku 1290, jak zwykle w przypadku całego Śląska, przez podział. Najpierw Władysław podzielił między synów Księstwo Opolsko-Raciborskie, później Mieszko i Przemysław panujący wspólnie w Raciborzu dokonali następnego podziału. Mieszko zatrzymał tereny pomiędzy Ostrawicą, a Sołą i stał się założycielem linii Piastów cieszyńskich. Synowie Mieszka poszli tym tropem dalej i rozdzielili księstwo ojca na część oświęcimską i cieszyńską. Ta ostatnia przypadła Kazimierzowi Pierwszemu, który choć Piastem z pochodzenia będący, w roku 1327 złożył hołd lenny królowi czeskiemu.
Ważną datą w dziejach księstwa był rok 1498, w którym książę Kazimierz II otrzymał od Władysława Jagiellończyka przywilej w którym zezwalano na dziedziczenie księstwa, również w linii żeńskiej, do czwartego pokolenia włącznie. Przywilej wykorzystano w pierwszej połowie siedemnastego wieku. Po śmierci księcia cieszyńskiego Adama Wacława, dziedzicem został jego małoletni syn Fryderyk Wilhelm.
Księstwem najpierw rządzili regenci, później rządy przejął sam Fryderyk, ale trwało to krótko. Książę niespodziewanie i bezpotomnie zmarł w sierpniu roku 1625. W tym momencie cesarz Ferdynand III Habsburg, jako suweren, usiłował przejąć księstwo. Na scenę wkroczyła Elżbieta Lukrecja, młodsza z dwóch sióstr zmarłego Fryderyka Wilhelma.Elżbieta urodziła się 1 czerwca 1599 r. Jej ojciec jeszcze przed śmiercią zaaranżował małżeństwo córki z mocno od niej starszym Gundakerem von Liechtestein, nawiasem mówiąc, jednym z regentów sprawującym władzę za małoletniego Fryderyka Wilhelma.
Elżbieta twardo przeciwstawiła się planom Ferdynanda III i po długich perturbacjach uzyskała na mocy jagiellońskiego przywileju cieszyński tron.
Pora na zajęcie się monetami. Cieszyn miał prawa mennicze. Do czasów Fryderyka Wilhelma włącznie bito w mennicach w Cieszynie, Skoczowie i Bielsku monety - od halerzy, po talary, z tytulaturą i portretami książąt cieszyńskich.
Grosz Adama Wacława z 1608 r.
W niewielkich ilościach, bo księstwo nie miało kopalń srebra, ale bito. Z chwilą przejęcia władzy przez Elżbietę Lukrecję, cesarz Ferdynand potwierdził przywilej menniczy, ale zastrzegł, by emitowane w księstwie monety ściśle odpowiadały cesarskim, co do próby, nominałów i wyglądu. Tylko pod tym warunkiem mogły kursować na równi z cesarskimi. Najpierw, w 1642 zaczęto bić grosze (trzykrajcarówki), w roku 1644 pojawiły się krajcary - wszystkie z portretem Ferdynanda III na awersie, ale z cieszyńską legendą na rewersie. Bił je mincmistrz Dietrich Rundt, który działał w Cieszynie jeszcze za Adama Wacława. W roku 1648 na niecałe dwa lata mennicę przejął Ludwik Bremen. W roku 1649 zastąpił go Gabriel Goerloff, człowiek bardzo przedsiębiorczy, pomysłowy i sprawny. Zaniechał bicia krajcarów, kontynuował bicie groszy z portretem Ferdynanda III i rozpoczął bicie goszyków (greszli) z jabłkiem królewskim, jak na innych śląskich greszlach.
Greszel 1650 z literami GG pod nogami górnośląskiego Orła.
Wszystkie te monety były przeznaczone do obiegu w księstwie i cesarstwie. Jak wspomniałem, Goerlof był człowiekiem przedsiębiorczym. Płacił księżnej trzysta talarów rocznego czynszu za mennicę i chciał mieć z tego jak największy zysk. W roku 1650 wybił piękne talary z portretem księżnej Elżbiety Lukrecji. Te monety nie trafiały do obiegu. Można je w sumie nazwać donatywami, bo taką rolę pełniły. A już z całą pewnością donatywami były złote odbitki tych talarów o wadze 5 i 10 dukatów.To były nominały najwyższe. Oprócz nich, też w roku 1650 rozpoczęło się bicie nominałów najniższych - oboli. To monety przedziwne. Z pewnością nie przeznaczone do obiegu na ziemiach Cieszyna i w cesarstwie habsburskim. O ile mogły by uchodzić za równoważne cesarskim halerzom, to ich wygląd monety cesarskiej nie przypominał.
Obol cieszyński Elżbiety Lukrecji z 1652 r.
W legendach ani słowa o Habsburgach, ani śladu korony cesarskiej. Za to są korony książęce, i nominał OBOLVS:PRINCIPA:TESC - obol księstwa cieszyńskiego. A wygląd? Nie da się ukryć, że bardzo zbliżony do szelągów polskich, ryskich, inflanckich...Całość emisji bitej w prawie czystej miedzi (bo nawet deklarowanej próby jednołutowej monety te nie trzymały) szła na eksport do Rzeczpospolitej Obojga Narodów, głównie na Litwę, czyli na ziemie dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Tam te monety często są znajdowane i oferowane później na rynku razem z niezliczonymi szwedzkimi szelągami ryskimi bitymi przez Gustawa Adolfa, Krystyny i Karola. To był proceder bardzo zyskowny, a przy okazji zapewniający dopływ surowca do cieszyńskiej mennicy, bo obole sprzedawano za srebro w postaci innych monet albo srebrnego złomu.
Kto wpadł na pomysł umieszczenia na awersie litery T w kształcie, jak na średniowiecznych halerzach cieszyńskich i czyim pomysłem było nazwanie tych monet obolami nie wiemy. Być może to ambitna księżna Elżbieta Lukrecja chciała nawiązać do wielowiekowej tradycji swoich włości. W każdym razie inicjatorem emisji musiał być Goerloff. Może o tym świadczyć to, że po śmierci Elżbiety w maju 1653 roku, kiedy księstwo przeszło do domeny habsburskiej, a jego władcą został Ferdynand IV Habsburg (na krótko, bo tylko na rok), Goerloff utrzymał prawo bicia monety w Cieszynie. Powołał się na to, że miał opłaconą dzierżawę mennicy do roku 1654. Kontynuował więc bicie monet według ordynacji cesarskiej.
Greszel Ferdynanda IV z 1653 r.
Na piersi orła herb Habsburgów zamiast śląskiej szachownicy.
Kontynuował też bicie oboli!
Obol cieszyński z roku 1654.
Teraz już z koroną cesarską na literą T, bez korony książęcej na rewersie.Goerlof zakończył działalność w cieszyńskiej mennicy w roku 1655, już po śmierci Ferdynanda IV (nie nacieszył się Ferdynand długo Cieszynem). Najwidoczniej i tym razem z góry zapłacił czynsz dzierżawny za mennicę, a to uznawały wszystkie cesarskie komisje.
W roku 1655 mennica w Cieszynie zakończyła działalność na zawsze. Księstwo przetrwało do końca października 1918 roku. Później rozpoczęły się spory dyplomatyczne i militarne o przynależność ziem księstwa. 23 stycznia 1919 roku oddziały czechosłowackie zaatakowały Śląsk Cieszyński korzystając z zaangażowania Polski w wojnę z Rosją. Podobnie postąpiła Polska w roku 1938 zajmując Zaolzie.
Skąd pomysł na dzisiejszy wpis? Tydzień temu dostałem zaproszenie.
Oczywiście pojechałem.
Wysłuchałem ciekawego wykładu pana Zbigniewa Kalety
Obejrzałem wystawę ekslibrisów (wiele znajomych nazwisk) i żetonów.
W środku jest oczywiście lepiej.
Nie mam na półce opracowania Piotra Kalinowskiego
ale jest ono dostępne w FBC. Obu tym pozycjom daleko do miana monografii. Ktoś chętny do jej napisania?