Tydzień temu napisałem: "Mój blog to przede wszystkim monety, ale na monetach świat się nie kończy. Chyba niedługo napiszę coś więcej o naszej edukacji.". Obietnic należy dotrzymywać.
W województwie śląskim, u zbiegu Soły i Koszarawy leży miasto Żywiec. Miasto i okolice należały do Komorowskich, Wazów, Wielopolskich, Habsburgów. Po pierwszym rozbiorze Polski, Żywiec włączono do Monarchii Habsburgów, którą w 1804 przemianowano na Cesarstwo Austrii, a w roku 1867 przekształcono w Monarchię Austro-Węgierską. Ta przetrwała do roku 1918.
W roku 1913, mój dziadek przystąpił do egzaminu maturalnego w Cesarsko-Królewskiej Wyższej Szkole Realnej w Żywcu. Od 1851 r. nauka w szkole realnej była sześcioletnia (trzyletnia niższa szkoła realna i trzyletnia wyższa szkoła realna), od 1868 r. siedmioletnia (czteroletnia niższa szkoła realna i trzyletnia wyższa szkoła realna). Naukę rozpoczynali dziesięciolatkowie. Od roku 1869 absolwenci wyższych szkół realnych mogli zdawać egzamin maturalny dający prawo do podjęcia studiów technicznych. Nie było możliwości po takiej maturze studiowania na uniwersytecie. Zezwolono na to dopiero w roku 1904, jednak z wyjątkiem wydziałów teologicznych i tylko dla kandydatów, którzy zdali dodatkowy egzamin z łaciny, greki i propedeutyki filozofii.
Szkoły realne co roku wydawały drukiem sprawozdania ze swojej działalności.
Pyszna lektura. Czego się w tej szkole wtedy uczono? Oto kilka fragmentów sprawozdania. Na początek wykaz lektur obowiązkowych i tematy wypracowań.Kiedy pierwszy raz to czytałem, mocno się zdziwiłem, takie rzeczy w szkole nadzorowanej przez zaborców? Teraz matura: Ustny egzamin nie był formalnością. W swoim pamiętniku dziadek napisał, że miał duże problemy z tłumaczeniem fragmentu z Bestii ludzkiej Emila Zoli, fragmentu obfitującego w słownictwo techniczne (opis katastrofy kolejowej).
Minęły lata. Polska odzyskała niepodległość. Cesarsko-królewska Wyższa Szkoła Realna została Wyższą Szkołą Realną. W roku szkolnym 1921/1922 siedmioletnią Wyższą Szkołę Realną przekształcono w ośmioletnie Gimnazjum im. Mikołaja Kopernika w Żywcu. Ostatnia matura Szkoły Realnej odbyła się w roku 1924. pierwszą maturę Gimnazjum przeprowadzono dwa lata później. W klasach I do III prowadziły naukę ogólną, od klasy czwartej następował podział na profile humanistyczny i matematyczno przyrodniczy. Ciekawostka: podręcznikiem do nauki języka polskiego w klasie IV było „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza – książkę czytano, omawiano składnię i gramatykę.
Szkoła nadal publikowała sprawozdania, corocznie do 1921, później nieregularnie. Sprawozdania pozostały nadal bardzo szczegółowe. Wynika z nich, że bardzo zwracano uwagę na umiejętności praktyczne. Nauka kończyła się egzaminem dojrzałości. Zdalibyście?Jakie zadania postawiono na maturze z języka polskiego w roku 2020 (poziom rozszerzony!)?
Wybierz jeden temat i napisz wypracowanie.
Temat 1. Wyznanie win i jego wpływ na postawy i zachowania bohaterów literackich. Porównaj sposoby kreacji Andrzeja Kmicica zawartych w załączonych fragmentach Potopu Henryka Sienkiewicza oraz określ formę przedstawienia wyznania win i jego funkcję w utworze.
Temat 2. Dokonaj interpretacji porównawczej fragmentów tragedii Sofoklesa Antygona i utworu Williama Szekspira Hamlet. Szczególną uwagę zwróć na refleksje dotyczące człowieka i jego roli w świecie oraz na sposoby ich przedstawienia. Dla ułatwienia, przed fragmentami Antygony i Hamleta umieszczono kilku zdaniowe streszczenia utworów - uznano widocznie, że nie wszyscy absolwenci powinni je wcześniej poznać. We wstępnych wyjaśnieniach podano, że wypracowanie nie powinno być krótsze, niż dwustronicowe (około 250 słów) i podano że można korzystać ze słownika ortograficznego i słownika poprawnej polszczyzny. Przed wojną trzeba było to wszystko mieć w głowie!
Muszę przyznać, że matura 2020 z matematyki i fizyki na poziomie rozszerzonym była trudniejsza od tej przedwojennej. Pamiętajmy jednak, że do zajęcia się tematem jakości edukacji sprowokowała mnie nie umiejętność dowodzenia twierdzeń i rozwiązywania zadań, tylko coraz powszechniejsza jakościowa nędza tekstów publikowanych przez zawodowych dziennikarzy (?), którą wiążę z marniejącym poziomem kształcenia w polskich szkołach.
Absolwenci liceów i techników, przynajmniej częściowo, kontynuują naukę na wyższych uczelniach. Zostawmy dziennikarstwo, zajmijmy się poważniejszymi sprawami, na przykład numizmatyką. Korespondowałem niedawno z naukowcem, nauczycielem akademickim, na temat literatury numizmatycznej. Mały fragmencik jednego z jego listów: "Ogólnie chciałbym przywrócić w Polsce zdrowy układ, w którym numizmatykę jako naukę budują na równi osoby korzystające i niekorzystające ze statusu naukowego, bo krytycyzm myślenia i erudycja bynajmniej nie idą w parze z formalną "naukowością", zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy na uniwersytetach nie uczą humanistów logiki (!). Z zazdrością obserwuję numizmatykę brytyjską pod tym względem. W ostatnich latach ... dzieje się dużo dobrego w tym kierunku, a książki wydawane poza uniwersytetami są coraz lepsze. Czasem aż trudno to ogarnąć." Na uniwersytetach nie uczą humanistów logiki. Żeby tylko humanistów!
Planowałem, że inaczej ten wpis zakończę, ale między chwilą jego rozpoczęcia, a chwilą, w której to piszę zdarzyło się...
No właśnie. Wiek XIX według kalendarza rozpoczął się w roku 1801, ale jego rzeczywistym początkiem były wojny napoleońskie i Kongres Wiedeński.
Podobnie wiek XX - jego prawdziwym początkiem nie był rok 1901, tylko Pierwsza Wojna Światowa i 11 listopada 1918, kiedy to został podpisany rozejm Niemiec z państwami ententy w wagonie kolejowym w Compiègne.
I mamy w końcu wiek XXI. I znów historia zdaje się powtarzać. Ludzie się nie uczą. Nie uczą się historii, nie uczą się logiki. I mamy kolejnych dyktatorów, i mamy idące za nimi tłumy.
Miał rację mój ulubiony stoik, pisząc A choćbyś pękł, nie zmieni się postępowanie ludzi.