Chyba dopadło mnie już przedwakacyjne rozleniwienie. Czerwiec się kończy, a na blogu tylko trzy wpisy. Pora na urlop.
Słuchałem wczoraj Akademii Rozrywki na trójce. Jednym uchem, ale coś tam przez nie wpadło. Na prośbę Artura Andrusa, słuchacze przesyłali swoje propozycje odpowiedzi na pytanie "Jak żyć?"
Zamiast pisać do Andrusa, napiszę tu.
W dobrych bajkach, kiedy już królewicz zbudził pocalunkiem śpiącą królewnę, albo pocałunkiem przywrócił zielonej żabce postać księżniczki, przyszłość rysowała się jasno, a opisuje się ją zwykle frazą: "... i żyli długo i szczęśliwie." To takie proste!
Łatwo powiedzieć, ale jak to zrealizować?
DŁUGO
Czy to od nas zależy, jak długo pożyjemy? Śmiem twierdzić, że w niewielkim stopniu.
Czytałem niedawno reportaz o stulatkach. Nie ma reguły. Piją alkohol, palą tytoń, jedzą tłuste mięso (prawda, z umiarem), dokąd się da unikają lekarzy.
Może więc lepiej się tym nie zamartwiać, bo jak się na coś wpływu nie ma, to lepiej oszczędzać siły na ciekawsze zajecia.
SZCZĘŚLIWIE
Tym razem skłonny jestem twierdzić, że prawie wszystko zależy od nas samych. Z moich obserwacji wynika, że najbardziej nieszczęśliwi są ludzie, którzy sami sobie swoje nieszczęście wmawiają. Nie potrafią cieszyć się życiem, bo oczekują więcej od losu, niż dostają.
A do szczęścia niewiele trzeba. Czasem wystarczy czyjś uśmiech, dobra książka, film, koncert, spacer...
Czasem trzeba popracować. Na przykład tak.
Bierzemy dwa świeże pstrągi, nie za duże, nie za małe. Patroszymy, skrobiemy łuski, płuczemy, suszymy papierowym ręcznikiem, lekko solimy od zewnątrz i w środku (moze być Kucharek albo inna Vegeta). Do środka rybek pakujemy po gałązce świeżej bazylii, niedużym pasku szynki dojrzewającej i suszone pomidory z oliwy pokrojone w paseczki. Później owijamy każdą rybę paskami tej samej szynki (szwarcwaldzka z Lidla jest w sam raz). Tak opakowane ryby wkładamy do naczynia - może być gęsiarka, zwykły rondel albo płaska miska z żaroodpornego szkła. Polewamy niewielką ilością oliwy i przykrywamy pokrywą albo kawałkiem aluminiowej folii (nie musi to być całkiem szczelne) i wkładamy na 20 minut do piekarnika (170 stopni). Po tym czasie zdejmujemy przykrycie i przyrumieniamy na ostrzejszym ogniu.
Do posiłku siadamy z kimś sympatycznym. Rybki jemy uważając na ości, przegryzając podgrzaną w piekarniku bułką (najlepsza będzie ciabata) i popijając dobrze schłodzonym jasnym piwem. Chwile szczęścia gwarantowane i nie zepsuje ich nawet świadomość, że trzeba będzie później pozmywać naczynia!
Zamiast ziół, pomidorów i szynki można ryby wypchać i obsypać pokrojonymi słodkimi winogronami bez pestek i migdałowymi płatkami. W tym przypadku, od piwa lepsze będzie białe wino (np. jakieś chardonnay).
Szczęściu nie zaszkodzi też jakiś sukces. Dowolny. Mały, duży, własny, kogoś bliskiego, kogoś obcego (czy Małysz albo Radwańska, to obcy?).
Źródłem szczęścia mogą być i porażki (zwłaszcza cudze). Nie ukrywam radości z porażek moich konkurentów na aukcjach. Z drugiej strony, kiedy nie wygram, nie dręczę się, nie powtarzam sobie - trzeba było dać wyższy limit.
Raz na wozie
raz pod wozem.
I bardzo dobrze, bo bezustanne poczucie szczęścia było by nie do zniesienia.
środa, 27 czerwca 2012
Jak żyć...?
Autor:
Zbierajmy monety
o
20:59
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Chardonney,
Jak żyć?,
pstrąg
czwartek, 14 czerwca 2012
Obrzeże
Z jakiegoś nieznanego mi powodu w ciągu ostatnich dwu tygodni dostałem cztery emaile z pytaniem o przyczyny różnego wyglądu obrzeża. Na wypadek, gdyby takie pytania miały się nadal powtarzać, postanowiłem umieścić odpowiedź na blogu.
Najpierw mały słowniczek, bo trzeba wiedzieć, co "poeta miał na myśli" pisząc "obrzeże".
Moi korespondenci pytali:
i w uzupełnieniu dodawałem krótkie wyjaśnienie, które też tu powtórzę.
Na monetach ze zwykłym, nieozdobnym obrzeżem (vide 1 zł 1929), szerokość obrzeża determinowana jest średnicą podtoczenia stempla. Obrzeże nie jest w tym przypadku elementem rysunku stempla! Dlatego nie uważam takich monet za warianty ani tym bardziej za odmiany.
Średnica okręgu wyznaczonego przez zewnętrzną krawędź legendy lub rysunku pozostaje stała. Dobrym przykładem są warianty dziesięciogroszówki z 1923 r.
Wyraźnie widać, że szerokość obrzeża, to jedno, a wielkość rysunku - drugie.
Na monetach z ozdobnym obrzeżem (jak złotówka 1988) legenda zachowa jednakową odległość od ornamentu (choć sama szerokość obrzeża na zewnątrz ornamentu też może być różna z wyżej opisanej przyczyny).
Na obrzeżu mogą się też pojawiać ślady niedoskonałej obróbki stempla, np. w postaci dodatkowej obwódki (na całym obwodzie, lub na jego części). Stąd powtarzające się informacje o istnieniu monet "z podwójną obwódką".
Cieszę się, że coraz więcej kolekcjonerów dokładnie ogląda monety ze swoich zbiorów interesując się przyczynami różnic w ich wyglądzie.
Najpierw mały słowniczek, bo trzeba wiedzieć, co "poeta miał na myśli" pisząc "obrzeże".
Moi korespondenci pytali:
Cześć 10 groszówek z 2011 ma szerszy i bardziej kanciasty rant oraz chyba głębszy rysunek natomiast część ma węższy i bardziej okrągły rant oraz płytszy(?) rysunek.... Czy to raczej usterki czy odmiany czy jeszcze coś innego
Przesyłam porównanie dwóch monet - niby niewielka różnica ale szerokość obrzeża na rewersie jednak trochę inna. Byłbym wdzięczny gdyby wyraził Pan swoje zdanie w tym temacie.
Pierwsze pytanie dotyczy monet 1zł z 1977r. Otóż przeglądając ostatnio zakupioną masówkę, zwróciłem uwagę na okalający monety na awersie rząd półkol. Zauważyłem że dzielą się na dwa rodzaje, te które są zlane ze sobą oraz te które wyraźnie oddzielone są od siebie. Pytanie brzmi czy jest to wina uszkodzonego stempla (cała seria wybita takim samym uszkodzonym stepmplem) czy po prostu stempel był taki docelowo. W załczniku są zdjęcia ów otoków. Czy mam traktować te monety jak dwa różne rodzaje czy po prostu jako destrukty?
Nie wiem czy zauważył Pan, że w ostatnim czasie monety groszowe (zwłaszcza 10 i 20 groszy ) są wybijane z otokiem szerokim (grubym) bądź cienkim. Jeżeli otok (obwódka) monety jest grubsza to wydaje się ,że napis jest bliżej rantu.Ponieważ żaden opis nie zastąpi obrazu, w odpowiedzi przesyłałem takie dwa zdjęcia
stemple monet z muzeum warszawskiej mennicy
i w uzupełnieniu dodawałem krótkie wyjaśnienie, które też tu powtórzę.
Na monetach ze zwykłym, nieozdobnym obrzeżem (vide 1 zł 1929), szerokość obrzeża determinowana jest średnicą podtoczenia stempla. Obrzeże nie jest w tym przypadku elementem rysunku stempla! Dlatego nie uważam takich monet za warianty ani tym bardziej za odmiany.
Średnica okręgu wyznaczonego przez zewnętrzną krawędź legendy lub rysunku pozostaje stała. Dobrym przykładem są warianty dziesięciogroszówki z 1923 r.
Wyraźnie widać, że szerokość obrzeża, to jedno, a wielkość rysunku - drugie.
Na monetach z ozdobnym obrzeżem (jak złotówka 1988) legenda zachowa jednakową odległość od ornamentu (choć sama szerokość obrzeża na zewnątrz ornamentu też może być różna z wyżej opisanej przyczyny).
Na obrzeżu mogą się też pojawiać ślady niedoskonałej obróbki stempla, np. w postaci dodatkowej obwódki (na całym obwodzie, lub na jego części). Stąd powtarzające się informacje o istnieniu monet "z podwójną obwódką".
Cieszę się, że coraz więcej kolekcjonerów dokładnie ogląda monety ze swoich zbiorów interesując się przyczynami różnic w ich wyglądzie.
czwartek, 7 czerwca 2012
Spiskowa teoria dziejów.
Przeczytajcie uważnie ten opis:
Któż był "Carem polski - księciem"?
"100 czegoś 1922" nasuwa pewne podejrzenia... Czy to jednak możliwe, że ktoś, kto umie uruchomić komputer, zarejestrować się na Allegro (a więc umie czytać i pisać - przynajmniej na klawiaturze) mógłby nie wiedzieć, że na oferowanej monecie:
sportretowano Józefa Piłsudskiego, który - prawda - wielkim człowiekiem był, ana na miły Bóg nie "Carem polski" ani nie księciem. Przy nicku sprzedającego nie widzę oznaczenia obowiązkowego dla niepełnoletnich allegrowiczów. Czy mam rozumieć, że dla pełnoletniego Polaka poddanego rygorowi obowiązku szkolnego (a może się wymigał?) "Car polski - książę" może być czymkolwiek innym, niż figura stylistyczna rodem z political/historical fiction?
"5 osób licytuje..., aktualna cena 3000 zł"
Do roku 2005 była to mniej więcej realna cena rynkowa oryginalnej miedzianej próbnej stumarkówki. Dziś na zakup oryginału trzeba przeznaczyć kwotę dziesięciokrotnie wyższą. A na aukcji nie oferowano oryginału!
W kontekście tego obrazka towarzyszącego wszystkim aukcjom Allegro:
interesuje mnie bardzo, jak zakończyła by się akcja kilku dobrych kolegów. Jeden udając kretyniątko wystawia "100 czegoś 1922", reszta udając "jeleni" licytuje. Któryś z nich wygrywa i po odczekaniu paru dni wszczyna spór
Pora na przypomnienie postulatu (obiecałem, że będę go co jakiś czas powtarzał) -
Dopóki Allegro nie umieści nieoznakowanych trwale "kopii" monet na liście towarów zakazanych, dopóty naiwni kolekcjonerzy będą tracić pieniądze na kupno bezwartościowych krążków metalu.
Któż był "Carem polski - księciem"?
"100 czegoś 1922" nasuwa pewne podejrzenia... Czy to jednak możliwe, że ktoś, kto umie uruchomić komputer, zarejestrować się na Allegro (a więc umie czytać i pisać - przynajmniej na klawiaturze) mógłby nie wiedzieć, że na oferowanej monecie:
sportretowano Józefa Piłsudskiego, który - prawda - wielkim człowiekiem był, ana na miły Bóg nie "Carem polski" ani nie księciem. Przy nicku sprzedającego nie widzę oznaczenia obowiązkowego dla niepełnoletnich allegrowiczów. Czy mam rozumieć, że dla pełnoletniego Polaka poddanego rygorowi obowiązku szkolnego (a może się wymigał?) "Car polski - książę" może być czymkolwiek innym, niż figura stylistyczna rodem z political/historical fiction?
"5 osób licytuje..., aktualna cena 3000 zł"
Do roku 2005 była to mniej więcej realna cena rynkowa oryginalnej miedzianej próbnej stumarkówki. Dziś na zakup oryginału trzeba przeznaczyć kwotę dziesięciokrotnie wyższą. A na aukcji nie oferowano oryginału!
W kontekście tego obrazka towarzyszącego wszystkim aukcjom Allegro:
interesuje mnie bardzo, jak zakończyła by się akcja kilku dobrych kolegów. Jeden udając kretyniątko wystawia "100 czegoś 1922", reszta udając "jeleni" licytuje. Któryś z nich wygrywa i po odczekaniu paru dni wszczyna spór
"Zostałem oszukany, kupiłem monetę wystawioną w dziale dla monet oryginalnych, a dostałem ordynarny falsyfikat."Do sprzedawcy przychodzi policja i słyszy
"Ja się nie znam. Sam kupiłem to jako oryginał. Sprzedaję, bo potrzebuję pieniędzy. Gdyby moneta była fałszywa, to Allegro zamknęło by aukcję albo przeniosło do działu dla kopii i falsyfikatów, bo moją aukcję obśmiano na forum i administracja allegro była informowana, że to może być kopia. Nic nie zrobili, więc chyba wszystko było w porządku. Nikogo nie chciałem oszukać, pieniędzy nie oddam."Czy Allegro zrekompensuje "stratę" kupującego? Jeśli nie, mógłby być bardzo ciekawy proces sądowy.
Pora na przypomnienie postulatu (obiecałem, że będę go co jakiś czas powtarzał) -
Dopóki Allegro nie umieści nieoznakowanych trwale "kopii" monet na liście towarów zakazanych, dopóty naiwni kolekcjonerzy będą tracić pieniądze na kupno bezwartościowych krążków metalu.
sobota, 2 czerwca 2012
Czytelnicy pytają, bloger odpowiada.
Czy mógłby Pan zdradzić gdzie można się zaopatrzyć w takie kopertki i jakiej firmy kopert Pan używa.Odpowiedź brzmi RECYKLING. Żona twierdzi, że to raczej skąpstwo. Może ma rację, bo wygląda to tak.
Byłbym wdzięczny za kilka zdjęć jak wygląda kolekcja monet w takich
kopertkach (zdjęcie pudełka w którym przechowywane są monety).
W firmie, w której pracuję, produkujemy mnóstwo nikomu niepotrzebnych wydruków. Wróć! Przez pewien czas te wydruki są niezbędne, ale szybko im to mija i w efekcie mamy kupkę makulatury. Wybieram z niej kartki A4 zadrukowane po jednej stronie, które rozcinam na 4 równe części i składam:
wzdłuż krawędzi dłuższej - na pół, później w poprzek na trzy części, tak by otrzymać kwadrat o boku 5 cm.
Kopertka powstaje tak:
na koniec wygląda w ten sposób
Koperty są otwarte od góry, ale nie ma niebezpieczeństwa, że monety się wysypią, bo kopertki z zawartością przechowuję w drewnianych kasetach na przeźrocza
i szafce o tym samym przeznaczeniu (wszystko kupione na Allegro).
Na zdjęciu kasety można wypatrzyć, że między kopertkami są też holdery. Mają takie same wymiary, jak moje kopertki.
I jeszcze jedno; w kasetach i szafce umieszczam torebeczki z żelowymi granulkami chłonącymi wilgoć.
Zalety tego rozwiązania:
- niski koszt,
- łatwość szybkiego odszukania monety (pod warunkiem posiadania katalogu zbioru),
- duża kolekcja zajmuje niewiele miejsca,
- łatwość transportu kolekcji,
- możliwość zważenia, zmierzenia, sfotografowania monety bez niszczenia opakowania,
- brak konieczności przekładania innych monet w celu dodania nowej monety do kolekcji.
Wady:
- monetę można obejrzeć dopiero po wyjęciu z kopertki,
- trudność ze znalezieniem skrytki bankowej mieszczącej kasety i szufladki.
Potencjalnie istnieje niebezpieczeństwo, że związki siarki uwalniające się z papieru mogą wpływać negatywnie na powierzchnię monet. Zacząłem przepakowywać mój zbiór w papierowe kopertki wiosną roku 2009. Po trzech latach nie widzę żadnych niepokojących zjawisk.
Subskrybuj:
Posty (Atom)