zapytał mnie kolega z pracy (młodszy kolega, mam dzieci w jego wieku).
Czasu za wiele nie było, poopowiadałem coś o bezpieczeństwie, o łatwości aktualizacji oprogramowania i systemu, o swobodzie konfigurowania systemu itp. Rzecz jasna wspomniałem też o kosztach.
Trudno się odpowiada na takie pytania. Cóż ja mogę wiedzieć o motywacjach innych ludzi. Mogę tylko przypuszczać, że czasem ich motywacje są takie same, jak moje. Łatwiej mi odpowiedzieć, dlaczego ja używam Linuksa.
Swoje PC-ty zawsze składałem sam. Zaczynając od pierwszego, gdzieś około roku 1990. Bez twardego dysku, z systemem MS-DOS uruchamianym z dyskietki. Później rozbudowanym o HDD (całych 40 MB - po prostu rozpusta), kolorowy monitor i system Windows 3.11. Na początku nikt się specjalnie prawami autorskimi Microsoftu nie przejmował. Firmy oficjalnie kupowały i użytkowały składaki nie zastanawiając się nad jakimiś licencjami na system i inne programy. Ja też się tym nie przejmowałem.
Pierwszy raz spróbowałem zastąpić Windowsa Linuksem pod koniec lat 90-tych. To był Knoppix. Pierwsze koty za płoty. Software nie mógł dogadać się z hardware. Wróciłem do Windows (98). Później próbowałem jeszcze kilka razy, zwykle przy jakichś większych modernizacjach sprzętu. I tak trwało to do roku 2009. Wtedy przytrafiła mi się większa awaria. Padła płyta główna. Dość archaiczna, więc siłą rzeczy kupno nowej wywołało lawinę - wymagała innego zasilania - kupiłem nowy zasilacz. Trzeba było wymienić procesor, pamięć. Nawet mysz i klawiaturę, bo miały wtyczki których nie dało się wcisnąć w gniazda PS2. System i dane przeżyły - dysk HDD nie został uszkodzony. Cóż z tego, skoro system nie wstał. Nowa konfiguracja sprzętowa okazała się przeszkodą nie do pokonania. Włożyłem płytkę z pirackim XP-kiem do napędu i okazało się, że instalacja systemu od nowa też prosta nie będzie. Proces wieszał się w pewnym momencie; czarny ekran, a po restarcie informacja o braku systemu na dysku.
Sięgnąłem po płytkę z Ubuntu (kiedyś Canonical rozsyłał je za darmo, nie trzeba było nic ściągać i wypalać).
System uruchamiany z CD wystartował. Hardware został wykryty bezbłędnie, połączenie z siecią wystartowało, sprawdziłem, że mam dostęp do swoich danych na dysku. Decyzja nie mogła być inna. Na szczęście zawsze przestrzegałem zasady, że dane powinny być na innej partycji, niż system, więc nie było problemu z zastąpieniem starego systemu nowym. Na partycji systemowej, miejsce Windows XP zajęło Ubuntu, a dokładniej jego wersja z KDE, czyli Kubuntu. Mogłem pracować dalej.
Z czystej ciekawości sprawdziłem ile kosztowało by mnie zainstalowanie legalnej siódemki od Microsoftu. Wersja Home premium oznaczała konieczność wydania przeszło 350 złotych. W życiu! Dwa lata później za taką kwotę kupiłem dwa twarde dyski SATA po 500 GB każdy.
I tak już zostało. W moim PC nie ma śladu po MS Windows. Kubuntu zostało zastąpione najpierw przez PCLinux OS, później przez Netrunnera.
Dlaczego więc używam Linuksa?
- Bo nie mam żadnych problemów z obsługą sprzętu, w tym skanera, bezprzewodowej myszki i klawiatury multimedialnej oraz kamerki internetowej.
- Bo Linuks jest bezpłatny, a do tej pory nawet mając legalny system Windows trzeba było płacić za przejście na nowe wydanie (z XP na Vistę, Seven, ósemkę; teraz podobno ma się to zmienić, pożyjemy zobaczymy).
- Bo bez problemu znajduję w repozytoriach potrzebne mi oprogramowanie, a kiedy je już zainstaluję, mam zapewnioną łatwą jego aktualizację bez dodatkowego wysiłku z mojej strony - pilnuje tego system.
- Bo Linuks jest bezpieczny, jeśli tylko przestrzega się w minimalnym stopniu zasad bezpieczeństwa - nie pracuj na koncie roota (administratora), nie korzystaj z niepewnych repozytoriów.
- Bo mam pełną swobodę w kształtowaniu środowiska pracy.
- Bo gdy chcę myszką ściszyć lub pogłośnić dźwięk, to wystarczy, że pokręcę kółkiem myszy na ikonie programu za to odpowiadającego. Nie muszę klikać i poruszać suwakiem.
- Bo mnóstwo rzeczy mogę wykonać łatwo i szybko używając terminala (konsoli). W odwiecznym sporze Windowsowców z Linuksiarzami, argumentem tych pierwszych przeciwko Linuksowi jest konieczność używania terminala. Rzecz w tym, że to nie konieczność - tzw. zwykły użytkownik wyklika wszystko, co mu potrzebne. A okazuje się, że czasem klikanie jest trudniejsze od użycia terminala. Pisałem kiedyś, jak używając terminala mogę bez użycia okienkowego programu graficznego sklejać w całość zdjęcia awersu i rewersu monety. A kiedy takich par awers-rewers mam kilka? Pisze się program w języku terminala. Program, to duże słowo. Zakładając, że zdjęcia awersów i rewersów są w katalogu Dokumenty wystarczy coś takiego:
for i in `seq -w 1 $1`
do
montage -geometry 1200 ~/Dokumenty/$i'aa'.jpg ~/Dokumenty/$i'a'.jpg ~/Dokumenty/$i.jpg
done
Ot i cały program. Zdjęcia są sprowadzane do jednakowych rozmiarów (1200 x 1200 pikseli) i łączone parami.
Pomagają też ALIASY. Alias to w skrócie zapis dowolnej komendy pod nazwą, która będzie dla użytkownika łatwiejsza do zapamiętania, a nadal będzie wykonywała wcześniejsze zadania. Polecenie montage -geometry +2+2 03a.jpg 03z.jpg 03.jpg
mogę na przykład zastąpić słowem "sklej". Mogę też jednym słowem zastąpić zestaw kilku poleceń, na przykład mam coś takiego
g='mocp -S && mocp -p'
Wpisanie w terminal (który uruchamiam naciśnięciem klawisza F12) literki g i naciśnięcie ENTER uruchamia odtwarzanie muzyki z plików lokalnych w losowej kolejności - takie prywatne radyjko.
Pewnie mógłbym jeszcze kilka innych powodów wymienić, ale te są najważniejsze. Bezpieczeństwo, wygoda, skuteczność, ekonomia. Czegóż chcieć więcej.
PS.
Cóż wart wpis bez grafiki.
Mój pulpit prezentuje się dziś tak:
Nie zaśmiecam go ikonami, i tak skryją się pod oknami uruchamianych programów. Nie skrywa się pasek widoczny po prawej. A na pasku są (od góry)
monitor sieci,
monitor systemu - obciążenie procesora, pamięci, pliku wymiany (mam mało RAMu),
monitor temperatury procesora,
ikony najczęściej uruchamianych programów (GIMP, Thunderbird, Krusader - dwupanelowy manager plików, Commence, Spotify, Opera),
wskaźnik powiadomień systemowych,
ikony programów i usług działających w tle (Dropbox, Skype, Mega, manager schowka, sterowanie audio),
zegar,
aktywator menu programów,
ikona wyłączania, uśpienia, wylogowania.
P.P.S.
Coś o monetach napiszę niebawem.