Licytuję na Allegro i eBay korzystając z tzw. snajpera aukcyjnego "strzelając" kilka sekund przed zakończeniem aukcji.
Robię to z dwóch powodów. Po pierwsze - praktycznie do samego końca aukcji nikt nie wie, że się nią interesuję. Czasem obraca się to przeciwko mnie, bo wystawiający zaniepokojony pozornym brakiem zainteresowania kończy aukcję przed czasem. Trudno.
Po drugie, oszczędzam czas i nerwy. Ustawiam snajpera na maksymalną kwotę, jaką przeznaczam na zakup i... zajmuję się czymś innym.
Często pomiędzy "wycelowaniem" snajpera, a zakończeniem aukcji upływa sporo czasu. Bywa, że są to dwa, trzy tygodnie. Czas mija. Do skrzynki trafia wiadomość "Gratulacje! Wygrałeś aukcję nr 1446313.... itd. "
Czytam i dziwię się. Czy to naprawdę ja zalicytowałem? Po co?
Ostatnio zdarzyło mi się to kilka dni temu. Chodzi o tę aukcję.
Przyjrzałem się zdjęciom. Coś tam jest pomiędzy herbami, tam gdzie na szelągach Augusta Trzeciego Sasa umieszczano tajemnicze literki, ale co to dokładnie jest, nie wiadomo. Na dodatek patyna dosyć nieciekawa - gruba, zielonkawo-brązowa warstwa, pod którą czasem kryje się tylko gładki krążek z nikłymi śladami rysunku. Ta niby-literka na zdjęciu wygląda na V, a taką monetę już mam i to w dwóch wariantach. No nic. Przelew poszedł. Po kilku dniach poczta dostarczyła kopertę.
Rozpakowałem, i już nie żałuję, że zalicytowałem.
To nie V tylko N !
Czapski 2844, Gumowski 2048 (wymienia zbiory Czapskiego i Potockiego, a więc rzadkie, jak coś bardzo rzadkiego), Kopicki 2067 - rzadkość R5, Kamiński 721 - bez stopnia rzadkości (to zdecydowanie najgorszy katalog z serii KAW, monety rzadkie opisuje, jako pospolite i na odwrót), Parchimowicz nie wyróżnił żadnej kombinacji rocznik-literka wyceniając stan czwarty od 22 do 40 złotych.
Gumowski w pracy "Gubin i jego mennice" podaje, 3 warianty z literą N, w tym jeden błędnie, bo 7842 u Czapskiego w rzeczywistości ma N w lustrzanym odbiciu. Pozostają więc 2 warianty (Czapski 2844 - z kropką po POL na awersie i moneta z kolekcji Soleckiego, bez kropki po POL). Do którego zaliczyć mój egzemplarz jeszcze nie wiem, bo zgodnie z przypuszczeniami moneta jest pokryta grubą patyną. Boję się ją usuwać.
Od lat zwracam uwagę na szelągi Augusta III, zgromadziłem pokaźną ilość wariantów i co raz trudniej przychodzi mi wypełnianie pustych miejsc i to bynajmniej nie ze względu na ceny. Jak widać, można jeszcze tanio kupić coś ciekawego. Tyle, że nie wystarczy jaki taki wzrok, przydaje się jeszcze odrobina intuicji.
A że Fortuna kołem się toczy:
Nic to. Za tydzień znów coś upoluję.