Zaproszenie dostałem w czerwcu 2017.
Odpisałem dziękując za zaproszenie i zapewniłem, że chętnie do Krakowa przyjadę. Wiadomość z następnego dnia bardzo mnie zaskoczyła, bo był w niej taki fragment: "Oczywiście z wykładem!".
Po dłuższym zastanowieniu powiedziałem sobie Raz kozie śmierć, wysłałem propozycję tematu, później zgodnie z życzeniem Organizatorów, krótkie streszczenie i czekałem na decyzję, zastanawiając się, czy nie będzie lepiej, jeśli moja propozycja zostanie odrzucona.
Nie została odrzucona.W listopadzie dostałem program konferencji
https://drive.google.com/open?id=1GNkACHfgxmOitGDgZ_juP5r_cHKdN3p8
i nie powiem, żebym poczuł się komfortowo, widząc nazwiska pozostałych uczestników. Jak tu nie mieć tremy?
i nie powiem, żebym poczuł się komfortowo, widząc nazwiska pozostałych uczestników. Jak tu nie mieć tremy?
7 grudnia dotarłem do głównego gmachu Muzeum Narodowego, zgłosiłem się w punkcie rejestracji uczestników, odebrałem plakietkę uczestnika
usiadłem w fotelu i czekałem na pierwszy referat, przyglądając się przybywającym słuchaczom. Może lepiej by było, gdybym tego nie robił, albo gdybym nie rozpoznawał nikogo, bo trema rosła praktycznie z każdą wchodzącą do sali osobą. Pocieszało mnie tylko, że następnego dnia, mój referat będzie pierwszym, na dodatek o "nieludzko wczesnej godzinie" - tak godzinę rozpoczęcia konferencji określił pan Lech Kokociński - założyciel i pierwszy prezes PTN. Może nie wszyscy przyjdą?
Czytając program konferencji, zaznaczyłem sobie referaty, których chciałem wysłuchać. Planowałem, że z pozostałych zrezygnuję, a czas wykorzystam na zwiedzanie muzeum - jedyny polski obraz Leonarda widziałem ostatnio ze trzydzieści lat temu (teraz wisi piętro wyżej sali "U Samurajów", w której była konferencja). Rocznicowa wystawa dzieł Stanisława Wyspiańskiego, to też wydarzenie, którego nie powinno się lekceważyć.
Dobrze, że program drugiego dnia konferencji kończył się przed czternastą, bo z moich czwartkowych planów zwiedzania muzeum nie zostało nic. Referaty były bardzo interesujące, jeśli nie z powodu samej tematyki, to dla możliwości poznania warsztatu profesjonalistów - numizmatyków, muzealników, archiwistów.
Po ostatnim czwartkowym referacie, Organizatorzy przygotowali niespodziankę - zostaliśmy zaproszeni "do Czapskich" na skromny poczęstunek i zwiedzanie ekspozycji. Dzięki temu nadrobiłem zaległości i obejrzałem czasową wystawę "Moneta & Imperium".
Najwyższy czas, bo wystawa kończy się niebawem, a monety piękne.
Przyszedł czas próby, piątkowy poranek. Dojechałem punktualnie i z niepokojem obserwowałem zapełniającą się salę. Moje nadzieje z poprzedniego dnia spełzły na niczym.
Podobno było nieźle. Zmieściłem się w wyznaczonym czasie, ale nie powiedziałem wszystkiego, co powiedzieć chciałem. Już poprzedniego dnia wiedziałem, że zamiast trzech podtematów, powinienem był się skoncentrować na jednym tylko. Byłby wtedy czas na i na szczegóły, i na przedstawienie wyników mojej pracy i na opis zamierzeń na przyszłość.
Następnym razem będzie lepiej (o ile następny raz będzie).
W ramach odstresowania zrealizowałem wcześniejsze plany odwiedzając Damę i podziwiając dzieła Wyspiańskiego, wśród nich znajdując obraz (szkic?), żywcem przypominający jagiellońskie denarki.
P.S.
Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to pod koniec przyszłego tygodnia pochwalę się nowymi w moim zbiorze, bardzo szczególnymi monetami. Trzymajcie kciuki.
Tak popatrzyłem na listę prelegentów i tematy z konferencji i westchnąłem z żalem , też paru bym wysłuchał . I nasuwa się pytanie czy w XXI wieku w dobie internetu , umieszczaniu obrazu z opóźnieniem , przekazu obrazu z komórek w czasie rzeczywistym , czasu choćby umieszczania filmów na YouTubie , itp. , itd . , czy organizatorzy tego tupu spotkań nie mogliby oczywiście za zgodą zacnych uczestników , skusić się na umieszczenie ich wystąpień na którymś z portali , może własnych lub dostępnych ogólnie . Zainteresowanie i widownia byłaby zapewne o wiele większa . Ech !
OdpowiedzUsuń