Kilka lat temu pochwaliłem się najmniejszymi i największymi monetami w moim zbiorze. Przedwczoraj zaszła zmiana na podium. No może nie całkiem, bo nowym nabytkiem nie jest moneta i na dobrą sprawę nie jestem nawet pewien czy można powiedzieć, że to numizmat. Jakby nie było, największym i najcięższym obiektem w zbiorze jest od wczoraj coś takiego.
W porównaniu z tym czymś, sześciozłotowy talar Poniatowskiego wygląda dość skromnie.
Trafiło to do mnie, bo zniechęcony szalonymi jak dla mnie cenami na krajowych aukcjach, coraz częściej buszuję po nieoczywistych zakamarkach europejskiego internetu. Europejskiego ze względu na unijne ułatwienia w obrocie handlowym, a nieoczywiste miejsca wybieram oczywiście, żeby mieć jak najmniej konkurentów. I dzięki temu właśnie, znalazłem w skrzynce list z Belgii, a w środku duży kawał ołowiu. Nawiasem mówiąc, listonosz ma u mnie krechę, bo to był list polecony i nie powinien trafić ot tak sobie do skrzynki na płocie. Z drugiej strony ominęła mnie wycieczka do Chojnic i konieczność odstania w kolejce...Wracamy do meritum. Jak widzicie, jest to negatyw. Lustrzane odbicie skanu wygląda tak.
Sprzedawca opisał to jako próbną odbitkę w ołowiu wykonaną z matrycy do stempla rewersu medalu Jana III Sobieskiego z roku 1686 na pokój z Rosją. Co do identyfikacji medalu nie mam zastrzeżeń, rzeczywiście chodzi o medal upamiętniający podpisanie traktatu Grzymułtowskiego (Hutten-Czapski nr 2523 R6, Raczyński 241). Czy mamy do czynienia z odbitką z matrycy do stempla, czy z odbitką/odlewem z medalu, pewności nie mam. Gdyby była to kopia zdjęta z medalu, to na pewno z oryginału bo wystarczy porównać szczegółowość detali z pierwszą lepszą kopią tego medalu. Nie wiem, czy pod koniec XVII wieku medale bito stemplami wykonywanymi przy pomocy matrycy. Jeśli tak bywało, to może opis sprzedawcy jest prawdziwy. Jeśli nie, to pozostaje kwestia techniczna - odlew, czy odcisk. Odwrotna strona obiektu zdaje się wskazywać na odlew ale nie mam pewności, czy da się taki odlew z oryginału wykonać w sposób, który oryginału nie uszkodzi. W sumie, nie ma to dla mnie większego znaczenia - ołowiany placek (średnica 67 mm) w zbiorze zostaje.Teraz trochę więcej o samym medalu i przyczynie jego powstania. Najpierw medal w pełnej krasie.
W Gabinecie Medalów Polskich E. Raczyńskiego numer 241, opisany tak:
Popiersie Króla, głowa Królewska koroną ozdobiona z boku jest widziana. Napis; JO[annes] III DACICVS TVRC[icus] TART[aricus] POLON[iae] REX MAX[imus], to jest: Jan III Wołoski, Turecki, Tatarski, Polski Król najdostojniejszy.
Strona odwrotna. Król Polski i Wielki Xiążę albo Car Moskiewski stojący trzymają się za ręce i nogami Xiężyc depcą. Napis: PAX FVNDATA CUM MOSCHIS, to jest: Pokój z Moskwą ugruntowany. Niżej napis: DECENNALIA AVG[usti], to jest: Dziesiąty rok panowania Króla.
Dalej następuje opis historyczny:
Medal niniejszy bity został z powodu zawartego z Rossyą traktatu, który zamienił zawieszenie broni przez Jana Kazimierza w roku 1664 podpisane, na wieczysty (jak w ten czas mniemano) związek. Układ ten podpisali imieniem Jana III Grzymułtowski Wojewoda Poznański i Ogiński Kanclerz Wielki X. Litewskiego; ze strony zaś Rossyi Kniaź Galiczyn, który pod niedołężnem panowaniem Cara Iwana, i w czasie małoletności Piotra I sterem rządu w Rossyi kierował. Uciążliwe warunki, jakie w tem zdarzeniu przyjęli kommissarze Polscy, dowodzą w mniemaniu naszem słabość charakteru Jana III. Ten Monarcha ujęty prośbami Innocentego XI Papieża i Leopolda Cesarza, odstąpił krajów Zadnieprskich, Smoleńska i Kijowa Rossyi, w celu wciągnienia jej do ligi Chrześciańskiej przeciw Turkom i Tatarom. Tym sposobem poświęcił Jan III bezpośrednie dobro kraju swego polityce obcych mocarstw.
Autor tego medalu w napisie jego naśladować chciał podobno medale dawnych Rzymskich Cesarzów, którym, jak wiadomo, przydomki dawano od zwycięst odniesionych lub zawojowanych krajów; tak i tu czytamy słowa Dacius, Turcicus, Tartaricus dla tego, że Król Jan był wtargnął do Wołoskiej ziemi i że po kilkakrotnie zgromił Turków i Tatarów
Raczyński zamieścił taki wizerunek medalu.
Popatrzcie na głowy postaci na rewersie. Gdzie podziały się rozwiane włosy postaci trzymającej rękę króla Jana? Może przez ich brak Raczyński uznał, że to "Wielki Xiążę albo Car Moskiewski". Wydaje mi się, że Raczyński miał dostęp tylko do kopii, i to kopii nienajlepszej.
W opisie pozycji nr 2523 u Czapskiego są między innymi informacje, że medal wybito w Rzymie i że traktat Grzymułtowskiego podpisano we Lwowie. Ciekawe są uwagi w dalszej części opisu (tłumaczenie z francuskiego - Perplexity).
Medal ten spotyka się zazwyczaj w wersji odlewanej, jedyny znany mi egzemplarz bity w srebrze znajduje się u pana Adolphe’a Preussa w Petersburgu. Opis tej sztuki autorstwa generała Schubertha (Описание русских монетъ и медалей nr 712) według mnie jest jedynym prawdziwym. Jeśli przyjmiemy, że medal ten został wybity w celu upowszechnienia sojuszu polsko-rosyjskiego w Rosji, należałoby wtedy przedstawić króla Polski w stroju noszonym przez carów. Tron carów zajmowany był wówczas przez Zofię i jej dwóch braci, dzieci Jana i Piotra, a berło w ręku postaci po lewej nie mogłoby być inne niż to należące do króla Polski. Tytuły Jana III oraz słowo Decennalia są zaczerpnięte z medali rzymskich i odnoszą się do jego zwycięstw oraz do dziesiątego roku od jego koronacji (1676).
Zaglądamy do katalogu zbioru generał-lejtnanta Fiedora Fiedorowicza Szuberta. Opis pozycji 712 przedstawia się następująco.
A. Portret Jana III (Sobieskiego) w prawo, z koroną i w płaszczu; napis okrężny:
IO: III DACICVS TVRC.TART.POLON. REX.MAX.
R. Król Polski i W. Księżna Zofia Aleksiejewna stoją naprzeciw siebie, podają sobie ręce; pod ich stopami półksiężyc; napis okrężny:
PAX FVNDATA CVM MOSCHIS
Na dole: | DECENNALIA AVG. | . G. F. |
Uwaga. W artykule XXV tego traktatu pokojowego powiedziano: Tym traktatem pokojowym Władczyni Rosji i Król Polski potwierdzają przysięgą itd. Stąd kobieca postać na rewersie przedstawia Zofię Aleksiejewną.
Mamy więc odpowiedź na pytanie kto został uwieczniony na medalu - nie wielki książę ani car, tylko carewna Zofia Aleksandra.
Po dalsze informacje sięgnąłem do publikacji o długim ale wymownym tytule "Medal upamiętniający podpisanie traktatu Grzymułtowskiego, wybity przez Giovanniego Battistę Guglielmadę (Guglelmadę) z 1686 roku. Uwagi ikonograficzne".
Autor nie ma wątpliwości. Nasz Jan III Sobieski stoi ręka w rękę z Zofią Aleksiejewną Romanową, córką cara Aleksego I Romanowa i jego pierwszej żony Marii Miłosławskiej, siostrą małoletnich wówczas carów - Iwana V Romanowa i Piotra I Wielkiego. Zofia w latach 1682–1689 sprawowała regencję w ich imieniu. Próbowała wprawdzie w porozumieniu z księciem Wasylem Golicynem przejąć pełnię władzy carskiej ale próba się nie powiodła. Władzę w Rosji przejął Piotr I, który zesłał siostrę do Klasztoru Nowodziewiczego.
Jeszcze jako regentka, Zofia w 1686 r. zawarła traktat pokojowy z Rzeczpospolita Obojga Narodów, który znamy jako traktat Grzymułtowskiego (od nazwiska wojewody poznańskiego Krzysztofa Grzymułtowskiego, przewodzącego polskiemu poselstwu).
W niektórych publikacjach znajdujemy, że inicjatorem wybicia medalu był Jan III Sobieski. Autor wspomnianego artykułu, Jan Gustaw Rokita postawił inną tezę. Wiadomo, że autorem medalu był Giovanni Battista Guglielmada. Jego znak G.F. (Guglielmada Fecit) widzimy na rewersie, w odcinku, poniżej opisowo podanej daty emisji. Rokita twierdzi, że Guglielmada w latach 1665–1689 przebywał w Rzymie i wykonywał zlecenia kolejnych papieży oraz dygnitarzy kościelnych. Brak źródłowych informacji dotyczących jego kontaktów z polskim dworem królewskim. Prawdopodobnym zleceniodawcą był według Rokity papież Innocenty XI, który chciał w ten sposób podkreślić zasługi Sobieskiego w sprawie włączenia Moskwy do grona sygnatariuszy Świętej Ligii. Medal miał upamiętniać sukces dyplomatyczny Polaków i uhonorować Sobieskiego, kreowanego na obrońcę chrześcijaństwa.
Mam więc taki prawie-medal i bardzo się z tego cieszę. Tym bardziej, że kosztował... Nie zgadniecie. Jedno euro + koszty wysyłki!
Lista udanych zakupów z ostatniego tygodnia nie kończy się na "ołowianym placku". Dzięki uważnemu śledzeniu ofert pojawiających się w innym, nieoczywistym zakamarku sieci udało mi się wypełnić lukę w dziale monet zdawkowych Królestwa Polskiego z okresu 1815-1835. I to nie byle jaką lukę, bo chodzi o dziesięciogroszówkę z roku 1823.
Na OneBid znalazłem 2 (słownie dwa) notowania.