Google Website Translator Gadget

środa, 24 maja 2017

Trojak z nieokreślonej mennicy.

Dziś odpowiedź na pytanie zadane w zakończeniu wpisu z 19 maja 2017.
Pytałem, czy wiecie, dlaczego ta brzydka moneta to dla mnie radość, a nie rozczarowanie?  Ta moneta.
Sprzedawca opisał ją, jako trojaka Zygmunta III Wazy wybitego w mennicy poznańskiej w roku 1601.
Na pozór wszystko się zgadza. Rocznik jest czytelny. W katalogach jest uwzględnianych kilka odmian poznańskich trojaków z tego rocznika. Wydawało by się, że jedynym problemem będzie pełna identyfikacja odmiany/wariantu spowodowanym - łagodnie mówiąc - słabym stanem zachowania. To nie do końca tak.
Podstawowe odmiany poznańskich trojaków to (numery w/g katalogu T. Igera)
  • P.01.1 - bez znaków mincerskich i oznaczenia mennicy
  • P.01.2 - na rewersie obok Orła litera P - znak mennicy w Poznaniu
  • P.01.3 - jak wyżej, ale na awersie obwódka wokół popiersia
W katalogu E. Kopickiego  z 1995 r. znajdziemy jeszcze
  • 1179 - na rewersie obok Pogoni litera P - znak mennicy w Poznaniu
  • 1180 - na rewersie, nad pierwszym wierszem legendy litery P P
Najbliższe otoczenie Orła i Pogoni uniemożliwia całkowicie pewne sprawdzenie, czy są tam jakieś dodatkowe litery, ale nie uniemożliwia pełnej identyfikacji monety. Wydawać by się mogło, że najbezpieczniej będzie uznać, że to Iger P.01.1. Czy na pewno? Odpowiedź kryje się na awersie. Popatrzcie na skan fragmentu strony z katalogu Igera.
Na awersach wszystkich trzech odmian, na szyi króla jest ozdobny kołnierz z marszczonej tkaniny - KREZA i jest to kreza wyglądająca jakby była złożona z dwu warstw rurek. Na moim nowym nabytku król ma inny kołnierz, ma krezę, ale nie rurkową! Taki kołnierz występował na poznańskich trojakach Zygmunta III, ale wcześniej. Na trojakach z innych mennic również. W Poznaniu ostatni raz w roku 1597. Czy nie jest możliwe, że w mennicy zachował się stary stempel awersu? To bardzo mało prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne jest, że zachowała się punca służąca do umieszczania na stemplu portretu króla (całego portretu, albo tylko części stroju).
Jak więc umiejscowić tego trojaka? Której mennicy go przypisać.
Nie tylko ja miałbym z tym problem. Moja moneta, to nie unikat. Znano ją już wcześniej. Jest i w katalogu Igera.
P oznaczało Poznań, cóż oznacza A w numerze?
Najprostsze wyjaśnienie, to "A bo ja wiem?", ale autorzy katalogów nie są tak niepoważni. Wyjaśnienie jest inne.
Stanisław Walewski opracowując katalog trojaków koronnych Zygmunta III od 1588 do 1624 ułożył monety według klucza, którego pierwszym kryterium jest mennica. Tadeusz Iger postąpił analogicznie, tyle że ponieważ jego katalog obejmuje okres od Zygmunta Stardego do wieku XIX, mennica jest na miejscu drugim, po panującym. Dla kolekcjonerów początkujących albo nie specjalizujących się w mennictwie Zygmunta III, znalezienie swojej monety w takim katalogu nie jest sprawą prostą. Łatwiej posługiwać się katalogiem, w którym monety ułożono chronologicznie, np. wspomnianym wyżej czterotomowym katalogiem Kopickiego, w którym są też podane informacje o mennicach, ale dodano je po opisie znaków menniczych, często ze znakiem zapytania.
Układ katalogu oparty na mennicach sprawia również kłopoty samym autorom, bo prędzej, czy później stają przed dylematem - której mennicy przypisać daną monetę. Trojaków Zygmunta III jest taka masa, jest wśród nich tak wiele różnych kombinacji znaków podskarbiowskich, menniczych i mincerskich, tak wiele wariantów portretu króla. Nie wszystkie umiemy dopasować do konkretnych mennic. Walewski poradził sobie w sposób jak najprostszy. Wszystkie wątpliwe monety wrzucił do jednego rozdziału zatytułowanego Trojaki anormalne. Wyróżnił 31 typów, z których część ma po kilka odmian. W tym wspólnym worku są i monety naśladowcze, i fałszerstwa na szkodę emitenta (ze srebra niższej próby albo z mocno zaniżoną wagą) i monety noszące cechy emisji legalnych, ale na tyle enigmatyczne, że określenie miejsca ich wybicia wydaje się niemożliwe.
T. Iger pozostając przy układzie wprowadzonym przez Walewskiego siłą rzeczy postąpił podobnie z monetami niewiadomego pochodzenia. Umieścił w katalogu dział Trojaki pochodzące z nieznanych mennic i warsztatów za czasów Zygmunta III Wazy, który podzielił na Trojaki anomalne i Naśladownictwa trojaków Zygmunta III Wazy. Wśród tych ostatnich pokazał przykłady trojaków wybitych na wzór trojaków Rzeczpospolitej ale przez innych emitentów (np. Transylwania) oraz przykłady prymitywnych fałszerstw wybitych w niewielkich warsztatach. Trochę niejasne, przynajmniej dla mnie, są kryteria, na podstawie których Iger odróżnił naśladownictwa od fałszerstw - czyżby chodziło o stopień prymitywizmu stempli?
Krótko mówiąc, mimo że moneta źle zachowana, to sprawiła mi radość, bo to mój pierwszy trojak anomalny.
Anomalny, a nie anormalny, bo...
Bo uważam, że to całkiem normalny trojak, tyle że wykazuje pewne anomalia w stosunku do innych trojaków Zygmunta III. Przede wszystkim ma anachroniczny portret króla, dodatkowo zaniżoną wagę - 2 gramy, ale przy tym stanie zachowania to nie jest bardzo drastyczny niedobór.
Na koniec zbiorcza lista synonimów słowa anomalny (ze strony synonim.net):
anormalny, atypowy, inny, niekonwencjonalny, nienaturalny, nienormalny, niestereotypowy, nieszablonowy, niesztampowy, nietradycyjny, nietypowy, odmienny, oryginalny, osobliwy, rzadki, rzadko występujący, specjalny, szczególny, wyszukany, anormatywny, chorobliwy, chorobowy, dewiacyjny, fanatyczny, maniacki, nieprawidłowy, patologiczny, perwersyjny, psychopatyczny, zaburzony, zdegenerowany, zwyrodniały, nadmierny, przesadny
Żaden z tych synonimów nie oddaje w pełni charakteru mojej monety. Chyba nie da się jej określić jednym słowem, dlatego tak, a nie inaczej zatytułowałem dzisiejszy wpis.

niedziela, 21 maja 2017

Trajan.

Pod poprzednim wpisem pojawiła się sugestia nowego tematu
Anonimowy19 maja 2017 21:58
Poproszę Autora bloga o poświęcenie jakiegoś wpisu, w miarę możliwości i czasu, na temat Cesarstwa Rzymskiego.
Jerzy Chalupski19 maja 2017 22:06 
Toż to temat nawet nie rzeka, tylko ocean! Czy coś konkretnego Panią/Pana interesuje?
Anonimowy
19 maja 2017 22:15

Tak, interesują mnie monety Trajana. Chciałbym się dowiedzieć, na jakie elementy tych monet zwracać uwagę, czym się różnią i które są poszukiwane. 
Nie mam w kolekcji ani jednej monety cesarza Trajana, drugiego z pięciu dobrych cesarzy, więc żadnej nie pokażę. Pokażę jego portret (rzeźbiarski).
Thomas Ihle [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/)], via Wikimedia Commons 

Panował 19 lat - od roku 98 do 117 n.e. utrzymując cesarstwo w świetnej kondycji. Przyłączył do niego Dację i część ziem Partów - obie prowincje zasobne w złoto. Z końcem jego panowania mapa świata wyglądała tak:
By Tataryn - Own work, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=19625326

Amatorów monet, po fakty z życia Trajana odsyłam do książki Pawła "Dzikiego Zdeba" Zawory.



A teraz wypadało by odpowiedzieć czytelnikowi zainteresowanemu monetami "najlepszego z cesarzy". I mam problem, bo jak odpowiedzieć na tak zadane pytanie.

Chciałbym się dowiedzieć, na jakie elementy tych monet zwracać uwagę, czym się różnią i które są poszukiwane.

Proszę zajrzeć na Wildwinds (jeden z moich ulubionych serwisów dla miłośników antycznych monet)
- przeniesie się tam Pani/Pan klikając w ten link http://www.wildwinds.com/coins/ric/trajan/t.html
Prawda, że cesarz Trajan na monetach jest podobny do wyrzeźbionego cesarza Trajana? Stawiam złotówki przeciw zapałkom, że żywy też był podobny. Dlatego nawet kiedy nie uda się odczytać cesarskiego imienia na wytartej monecie, to sam portret wystarczy do stwierdzenia, że to moneta Trajana. 
To nie jest pełny katalog jego monet, a i tak imponuje objętością, a załączone zdjęcia wystarczająco wyraźnie ilustrują "czym się różnią", przynajmniej między sobą. 
Nie wiem jak Pani/Pan, ale ja wybierając monety do zbioru, zwracam uwagę na to, by moneta była czytelna, co najmniej w takim stopniu, by móc jednoznacznie stwierdzić jaka to odmiana i jaki wariant. Niespecjalnie interesuje mnie, która z ewentualnie dostępnych monet należy do poszukiwanych przez innych kolekcjonerów. W tej konkretnej chwili, kiedy muszę wybrać ta, czy ta, decyduje po pierwsze to, jaki jest stan mojego portfela, po drugie to, czy już taką monetę w zbiorze mam, czy nie. Zwykle wybór jest bardzo prosty

Proszę wybaczyć, że jestem troszkę złośliwy odpowiadając na Pani/Pana pytania, ale naprawdę, w tym przypadku inaczej nie potrafię.

piątek, 19 maja 2017

Co to będzie, co to będzie...

Pod poprzednim wpisem omawiającym między innymi zapowiedź zmian na Allegro, pojawił się komentarz.
Problemem nie jest kupno monety, bo tych miejsc jest sporo. Problemem jest miejsce gdzie przysłowiowy Kowalski możne je sprzedać. Często jest tak że za monety wartościowe w sklepie proponują grosze. Proszę obejrzeć cennik skupu monet w/w "tuzów" numizmatyki. Zdzierstwo i strzelanie sobie w stopę sklepów, żadnej uczciwości, potężne marże które zabierają zysk. Stąd taka popularność allegro. Jeżeli polska numizmatyka ma się rozwijać, to musi być miejsce na tego typu handel dla początkujących, dopiero co łapiących tego bakcyla a allegro umiera dla kolekcjonerów. Te duże firmy za parę lat zostaną ze swoją ofertą z coraz mniejszym popytem bo popularność numizmatyki spadnie. Czego im szczerze życzę, bo mniejszy popyt to tańsze monety.
Obiecałem, że napiszę coś więcej na ten temat, więc zacznijmy. Po kolei.

Problemem nie jest kupno monety, bo tych miejsc jest sporo.
To nie cała prawda. Rzeczywiście, miejsc gdzie można kupować monety jest mnóstwo. Problem polega na uczciwości sprzedających, uczciwości pośredników i ochronie, na jaką może i powinien liczyć kupujący. System ochrony kupujących na Allegro nie jest doskonały, ale jest. Portal nie wymiguje się od pomocy, gdy zachodzi konieczność włączenia w sprawę policji. Czy wszystkie inne miejsca, w których Kowalski kupuje monety są tak samo pomocne?
Allegro jest tylko pośrednikiem zarabiającym na prowizjach od sprzedających. Nie odpowiada, zwłaszcza w naszej branży, za oryginalność sprzedawanych przedmiotów, ale w mniejszym lub większym stopniu pomaga w ewentualnych sporach. Problem oryginalności sprzedawanych monet nie omija nawet największych sprzedawców, więc zamknięcie się największego pośrednika na obrót obiektami kolekcjonerskimi życia Kowalskiemu na pewno nie ułatwi.

Problemem jest miejsce gdzie przysłowiowy Kowalski możne je sprzedać.
Często jest tak że za monety wartościowe w sklepie proponują grosze.
Proszę obejrzeć cennik skupu monet w/w "tuzów" numizmatyki.
Takich miejsc też jest wiele. Zaczynając od eBay, na Facebooku kończąc, jeśli mamy na myśli pośredników umożliwiających samodzielne wystawianie monet. Większość, jeśli nie wszystkie firmy numizmatyczne oferują sprzedaż komisową, wszystkie skupują monety. Rzeczywiście zdarzają się firmy nieuczciwe, żerujące na sprzedających, ale to problem stary, jak handel. Nie kto inny, jak sam M. Gumowski napisał w "Podręczniku numizmatycznym", że Przy kupowaniu monet z rąk niefachowych powinno być jednak zasadą, płacić nie wiele więcej nad wartość kruszcu.
Pośrednik żyje z prowizji. Od kwot, które uzyska ze sprzedaży monet kupionych od Kowalskich musi odliczyć koszty prowadzenia działalności (czynsz, płace, media, podatki, literatura fachowa, reklama itd.) i powinien jeszcze na tym coś zarobić.

Zdzierstwo i strzelanie sobie w stopę sklepów, żadnej uczciwości, 
potężne marże które zabierają zysk.
Powoli przechodzimy do sedna sprawy, ukrytego w ostatnich dwóch słowach - ZABIERAJĄ ZYSK. Komu zabierają zysk? Czy istotą kolekcjonowania jest osiąganie zysku? Zysk, to cel przedsiębiorcy, handlarza albo usługodawcy.
Kiedy kolekcjoner sprzedaje monety:
  • Gdy rezygnuje z kolekcjonowania i pozbywa się zbioru.
  • Gdy zmienia profil kolekcji i pozbywa się jej zbędnej już części. 
  • Gdy zastąpi monetę w zbiorze egzemplarzem lepszym, ładniej zachowanym.
  • Gdy kupuje partię monet (bo taka była oferta), z której tylko część włącza do zbioru, a niepotrzebnej mu reszty chce się pozbyć.
To rozumiem. Natomiast jeżeli kupuje monety tylko po to by wkrótce sprzedać je z zyskiem, to nie jest kolekcjonerem, tylko...
No kim?
Jeżeli ktoś chce zarabiać w ten sposób, powinien albo założyć działalność gospodarczą, albo korzystać z usług pośredników. Rzeczywiście, trudno sprzedać przez pośrednika monety tanie, pospolite, źle zachowane. Oczekiwanie, że za taki towar dostanie się dobrą zapłatę jest samooszukiwaniem. Każdy zauważył chyba na Allegro powracające w nieskończoność aukcje skorodowanych, na pół czytelnych monet, na dodatek często fatalnie sfotografowanych. Takie aukcje, to prawdziwe utrapienie przy przeglądaniu nowych ofert w poszukiwaniu monet do kolekcji. Fakt, wiele z nich wystawiają profesjonaliści (często mam wrażenie, że to określenie na wyrost i powinno być ujęte w cudzysłów), ale czy to nie jest przypadkiem tak, że wpakowali się na minę kupując słabe monety od Kowalskich i teraz usiłują odblokować zamrożony kapitał? Życie pośrednika nie zawsze usiane jest różami.


Jeżeli polska numizmatyka ma się rozwijać, to musi być miejsce na tego typu handel dla początkujących, dopiero co łapiących tego bakcyla a allegro umiera dla kolekcjonerów.
Za przeproszeniem, co NUMIZMATYKA ma wspólnego z "tego typu handlem"? Poza tym, że przedmiotem w obu przypadkach są monety? Nie wystarczy zgromadzić kilkadziesiąt, kilkaset czy kilka tysięcy monet, by mieć prawo do stwierdzenia, że jest się numizmatykiem. Są numizmatycy, którzy nie mają ani jednej monety (poza tymi w portmonetce). Są pośrednicy, którzy zbankrutowali, bo nie potrafili oddzielić pracy od kolekcjonerskiej pasji i zamiast sprzedawać to, co od Kowalskich kupili, zasilali własny zbiór.

Biznesowe decyzje właścicieli Allegro są komentowane na forach numizmatycznych.
http://forum.tpzn.pl/index.php/topic,11099.0.html
http://monety.pl/viewtopic.php?f=5&t=26512&start=240#p303373
Głos zabierają w nich również przedstawiciele największych polskich firm numizmatycznych, zapowiadając tworzenie i rozwijanie własnych kanałów sprzedaży. Kolekcjonerzy jakoś sobie poradzą, nie mam wątpliwości. Osoby dorabiające sobie drobnym (albo i nie drobnym) handlem monetami na Allegro też w większości dadzą sobie radę. Najważniejsze, by istniały miejsca, w których początkujący będą mogli uzyskiwać uczciwe i wiarygodne informacje o obiektach swoich pasji. Takie jak wskazane w tym akapicie fora numizmatyczne, jak nieodżałowanej pamięci Cafe Numizmatyka na Allegro.

10 maja napisałem
Przeglądam internetowe aukcje i sklepy numizmatyczne - niedługo poczta powinna dostarczyć mi coś ciekawego - przynajmniej na aukcyjnym zdjęciu wydało mi się ciekawe. Gdy przesyłka dotrze, podzielę się radością (lub rozczarowaniem).
Dziś przyniosłem list z poczty i wyjąłem z niego tę monetę.
Czy wiecie, dlaczego ta brzydka moneta to dla mnie radość, a nie rozczarowanie? 

P.S.
Odpowiedź umieściłem tu:
https://zbierajmymonety.blogspot.com/2017/05/trojak-z-nieokreslonej-mennicy.html

wtorek, 16 maja 2017

O znaczeniu słów.

Czasem nie warto robić czegoś, co się opłaca (w rozumieniu - daje materialny dochód). I vice versa. Kilka przykładów.

Warto pojechać do Muzeum Śląska Opolskiego - w Opolu oczywiście. W muzeum otwarto niedawno wystawę czasową "Pieniądz w Opolu". Na wystawie pokazano monety wybite w opolskich mennicach pochodzące z kolekcji muzealnych i prywatnych.
Monety w Opolu bito od trzynastego wieku (nieokreślona mennica książęca czynna w latach 1222 do 1290) po początek wieku osiemnastego (mennica cesarska Leopolda I Habsburga). U schyłku średniowiecza działała tam również mennica miejska. Na wystawie pokazano także znaleziska monet odkryte na terenie miasta, medale miejscowych twórców, opolski pieniądz papierowy oraz lokalne emisje monetopodobne - tzw. pieniądz lokalny. Wystawa będzie czynna do 21 lipca, więc czasu zostało niezbyt dużo. Jeszcze miej czasu do namysłu mają chętni do wzięcia udziału w jubileuszowej (bo dziesiątej) Nocy Muzeów. To wydarzenie odbędzie się 20 maja. W jego ramach, na godzinę 19:00 zaplanowano oprowadzanie kuratorskie po wystawie czasowej „Pieniądz w Opolu”.
Myślę, że warto zajrzeć do Opola, mimo że jak dotąd nie doczekaliśmy się otwarcia stałej wystawy pozyskanej przez MŚO kolekcji trojaków zgromadzonej przez Tadeusza Igera. 

Nie warto natomiast podejmować działań o wątpliwej zgodności z prawem, nawet jeśli może się to wydawać korzystne materialnie. Wspomniałem niedawno o portalu orzeczeń sądów powszechnych. Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził, czy znajdują się tam jakieś orzeczenia w sprawach związanych z monetami. Oczywiście są. W większości dotyczą włamań i rabunków, podczas których częścią albo całością łupu były numizmaty. Niewiele w tym ciekawego, może tylko to, że warto czasem pomyśleć o lepszym zabezpieczeniu kolekcji. Mam też wrażenie po lekturze kilku takich orzeczeń, że kwestii rzeczoznawców należało by poświęcić więcej uwagi, bo niektóre ekspertyzy wydają się mało fachowe.
Są oczywiście orzeczenia odnoszące się do oszustw polegających na ulicznej sprzedaży polerowanych jednopensówek, jako cennych złotych monet. Przestępcy parający się tym procederem  muszą być niezłymi psychologami. Ich skuteczność jest zdumiewająca, co najmniej w takim stopniu, jak naiwność ofiar. Warto więc się zastanowić za każdym razem, gdy ktoś zupełnie obcy, albo i nie całkiem obcy, oferuje bardzo (z pozoru) opłacalną transakcję.
Więcej czasu poświęciłem na lekturę jednego, bardzo długiego orzeczenia.
12 października 2016 r. II Wydział Karny sądu apelacyjnego w Warszawie, sygnatura akt II AKa 149/16.
Sprawa ciągnie się od lat (i jeszcze potrwa, jak wynika z orzeczenia), a dotyczy "prób monet obiegowych" wytworzonych w Mennicy Polskiej SA i rozprowadzanych przez wiele firm numizmatycznych. Pisałem o tym na blogu, tutaj i tutaj. Sprawa będzie miała dalszy ciąg, bo jak słusznie przypuszczałem, konstrukcja logiczna prowadząca do stwierdzenia, że oskarżeni wprowadzali fałszywe monety do obiegu, również sądowi wydała się nieprzekonująca. Sąd Okręgowy w Warszawie wyrokiem z dnia 18 grudnia 2015 r. uniewinnił oskarżonych od popełnienia zarzucanych im czynów, czemu przeciwstawiła się prokuratura. Sprawą zajął się sąd apelacyjny, który tylko część argumentów prokuratury uznał za zasadne. Nie wnikając w meritum sprawy, chciałbym zwrócić uwagę na klika ważnych fragmentów orzeczenia sądu apelacyjnego.
Po pierwsze, co jest podrobieniem (fałszerstwem) pieniądza (podkreślenie moje).
Oczywiście „podrobieniem” będzie wykonanie takiej imitacji, aby mogła ona uchodzić za oryginał. Wystarcza przy tym osiągnięcie takiego poziomu, że człowiek niedoświadczony nie będzie mógł od razu przekonać się o nieprawidłowości wręczonego jako pieniądz przedmiotu. Tym samym nie spełnia warunków karalności falsyfikat (przerobiony lub podrobiony pieniądz lub dokument), którego nieprawdziwość jest tak oczywista, widoczna na pierwszy rzut oka, że przeciętny człowiek w normalnych warunkach nie mógłby go wziąć za autentyczny.

Po drugie, to co kwestionowałem we wskazanych wpisach.
Przedmiotowych monet oskarżeni nie wprowadzali bądź ... nie zamierzali wprowadzić do normalnego obiegu, gdyż monety te w żadnym wypadku nie miały spełniać roli właściwej dla środków płatniczych. Wynika to z ceny za jaką monety były zbywane, co najmniej kilkaset razy przekraczającej ich wartość nominalną.

Nie ulega wątpliwości, że monety nabywali kolekcjonerzy bądź osoby działające na tym rynku. Tego typu transakcje nie miały formy „puszczenia w obieg” pieniądza ... gdyż zamiarem stron nie było użycie monet zgodnie z ich przeznaczeniem, a więc w obrocie gospodarczym równolegle z ich autentycznymi odpowiednikami i monety w powyższy sposób nie były wykorzystywane.
Po trzecie, problem ewentualnego oszustwa polegającego na doprowadzeniu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem (w skrócie).
Nabywcami monet byli kolekcjonerzy, którzy chcieli posiadać monety wybite oryginalnym stemplem ... odmienne od typowych monet obiegowych z uwagi na stop metali użyty do ich wytworzenia. W środowisku kolekcjonerskim – co wynika wyraźnie z relacji składanych w niniejszej sprawie – panowało przekonanie, że monety wytworzone w stopie niewłaściwym dla danej monetymonetami próbnymi, chociaż nie zostały opatrzone stosownymi w tym zakresie oznaczeniami.
Mając nadto na uwadze, że w środowisku kolekcjonerskim panowało przekonanie, iż w M. (mennicy - wyjaśnienie moje) mogły być wytwarzane monety próbne bez stosownych oznaczeń, co potwierdzały tego rodzaju przypadki jak opisany przez świadka J. W. (2), to nie można zasadnie twierdzić, że oskarżeni sprzedając bądź oferując do sprzedaży przedmiotowe monety wprowadzali bądź usiłowali wprowadzać w błąd nabywców co do autentyczności monet bądź ich autentyczności jako monet próbnych, działając z zamiarem bezpośrednim kierunkowym, który dla bytu przestępstwa z art. 286 § 1 k.k. jest niezbędny, zarówno co do celu działania sprawców jak i użytych środków. Elementy przedmiotowe oszustwa muszą być bowiem objęte świadomością sprawcy, który chcąc uzyskać nienależną korzyść majątkową, działa świadomie w określony sposób
Wnioski, proszę, wyciągnijcie sami.

Na koniec jeszcze jedna sprawa - ostatnie zmiany na Allegro. Serwis najwyraźniej zmierza ku formie zbliżonej do AliExpress. Jak najmniej kłopotliwych sprzedawców pozbywających się niechcianych prezentów, jak najmniej sprzedawców nie prowadzących działalności gospodarczej. Podniesienie prowizji od sprzedaży wyrzuci ich za burtę. Na pokładzie pozostaną firmy (i firemki), ale tylko tak długo, jak Allegro cieszyć się będzie dotychczasową popularnością u kupujących. Jeżeli konkurencja (czytaj eBay i Amazon) ruszy z ofensywą, Allegro może przejść do historii. Działania Allegro wpływają oczywiście i na naszą branżę. WCN już dawno temu poszedł na swoje. Jakiś czas temu powstał portal Numimarket.pl zrzeszający wiele mniejszych firm numizmatycznych. Następne dwie duże firmy zadeklarowały wycofanie się z Allegro. Niemczyk zapowiedział, że decyzję podejmie po analizie wpływu nowych prowizji na wynik firmy. Marciniak zamierza lepsze pozycje sprzedawać na własnym portalu aukcyjnym, tanie i pospolite pozostawiając na Allegro i eBay. Na Allegro zapewne tak długo, jak będzie zapewniało to odpowiedni poziom sprzedaży. Dla mnie osobiście nie ma większego znaczenia, czy kupuję monety na Allegro, czy na eBay, ale ja jestem kolekcjonerem, nie handluję monetami. Często kupuję monety do zbioru również w innych miejscach w sieci - jest mnóstwo mniejszych i większych sieciowych sklepów numizmatycznych. Poza tym, nie mam firmy numizmatycznej, nie zajmuję się handlem monetami.
Ciekawe, jaki będzie skutek zmian na Allegro. Rozwój tego portalu aukcyjnego obserwuję od samego początku (zarejestrowałem się 17 lat i 1 miesiąc temu). Pamiętam oburzenie po wprowadzeniu opłat (tak, kiedyś Allegro było za darmo), pamiętam likwidację cafe (tego im nie daruję), pamiętam próby zbudowania silnej konkurencji - Kiermasz, Świstak. Allegro wszystko to przetrwało, bo stale ma wystarczającą ilość kupujących i dobry stosunek liczby sfinalizowanych transakcji do ilości wszystkich ofert. Czy podniesienie prowizji na poziom często wyższy od konkurencji zaszkodzi serwisowi, czy nie - to się okaże.

sobota, 13 maja 2017

Niespodzianki ze starej prasy.

Już wspominałem - w wolniejszych chwilach przeglądam przedwojenne gazety codzienne - ostatnio krakowskiego "Ikaca".

Wspominałem tu już kiedyś, że w początku lat dwudziestych ubiegłego wieku, Jan Aleksandrowicz, dyrektor mennicy warszawskiej, miał bardzo złą prasę. Zarzucano mu niefrasobliwość w postępowaniu z metalami szlachetnymi zbieranymi na skarb narodowy. Aleksandrowicz był wicedyrektorem Głównego Urzędu Probierczego odpowiedzialnym za Skarb Narodowy. Rzeczywiście, w GUP doszło do poważnych nieprawidłowości. Skończyło się na postępowaniu prokuratorskim, które udowodniło winę Jakowiczowi i Rzewskiemu.
Zarzucano Aleksandrowiczowi brak fachowości, podkreślając, że z wykształcenia jest farmaceutą (nie wiem dlaczego, ale skojarzyło mi się to z panem M.).
Za zbrodnię niemal poczytano, że nie wysłał nikogo do Wiednia (gdzie bito niklowe 10- i 20-groszówki), co miało narazić Polskę na niebezpieczeństwo - brak nadzoru nad wysłanymi tam modelami monet mógł spowodować, że Austriacy będą mogli bez ograniczeń bić te monety poza oficjalnym zamówieniem. Już widzę, jak później przyjeżdżają do Polski z wagonami niklu żeby kupować zań nasze lasy, pola i fabryki.
Krytykowano również wygląd monet, o czym też kiedyś pisałem.
Tu winy dyrektora mennicy było chyba najmniej - przecież projekty monet pochodziły z konkursów. W IKC, podobnie jak w Kurierze Warszawskim, też krytykowano "żniwiarkę", ale tym razem nie rewers, tylko awers.
IKC, Notatka z wydania 22 maja 1924 r.
 
Ilustrowany Kuryer Codzienny nie był wzorem rzetelności dziennikarskiej. Pomylono nazwisko projektanta rewersu, Tadeusza Breyera, ale nie to mnie w tej notce zelektryzowało. Autor wymienił jeszcze jedno nazwisko. Otóż na mocy osobistej decyzji J. Aleksandrowicza, awers monet 1 zł, 2 zł i 5 zł (tych ostatnich do obiegu ie wybito) miał zaprojektować artysta rzeźbiarz Bartłomejczyk. We wszystkich znanych mi katalogach - łącznie z moim :-) - w których podawane są nazwiska projektantów monet, jako autora "żniwiarki" wymienia się wyłącznie T. Breyera. O Bartłomejczyku nie wspomina też W. Terlecki w "Mennicy warszawskiej".
Zacząłem szukać. Szybko okazało się, że i tu "redaktor" pomylił się. Nie żaden Bartłomejczyk, tylko Edmund Ludwik Bartłomiejczyk (1885-1950) - notka biograficzna w Wikipedii. No dobrze, był taki artysta, ale czy rzeczywiście miał coś wspólnego w projektem awersu monet Breyera? Najpierw sprawdziłem w broszurce Jacka Strzałkowskiego "Projekty monet polskich 1923-1938). W części dotyczącej konkursu z roku 1923 mowa jest tylko o Breyerze. O Bartłomiejczyku ani słowa, również w opisach późniejszych konkursów.
Ostatnią - i skuteczną - deską ratunku okazała się inna praca Strzałkowskiego, "Moneta i banknot w latach 1924-1925". Na stronie 25 znalazłem następujące zdania (pisownia oryginalna, podkreślenie moje):
"Przygotowując reformę walutową, ogłaszano trzykrotnie konkursy na projekty nowych monet. Dopiero w ostatnim w 1923 r. wybrano wzory autorstwa W. Jastrzębowskiego dla monet bilonowych oraz Tadeusza Breyera (1874-1952) z głową dziewczyny i kłosami zboża na rewersie i Edmunda Bartłomiejczyka (1885-1950) z orłem na aversie - dla monet 1, 2 i 5 złotowych"
Strzałkowski, jak widać, nie wskazuje jednoznacznie Aleksandrowicza, jako autora wyboru awersu zaprojektowanego przez Bartłomiejczyka. Raczej sugeruje, że była to decyzja komisji konkursowej. Nigdzie też nie znalazłem wzmianki o tym, czy Breyer zaprojektował obie strony monety. Wiadomo tylko, że zachował się jego konkursowy projekt rewersu.


Trzeba będzie wprowadzić korektę do katalogu!

Redakcja IKC doczekała się odpowiedzi na swoje doniesienia o skandalicznym "rosyjskim orle" na polskiej monecie.
 

Jedna zagadka - niespodzianka rozwiązana. Mam jeszcze drugą.
W IKC z 16 czerwca 1924 r. znalazłem coś takiego
Nie dotarłem jeszcze do źródłowego tekstu w lwowskiej Gazecie Porannej. Nie wiem, czy sprawa miała jakiś ciąg dalszy. Sprawdziłem tylko, że Jagielnica, gdzie na stacji kolejowej ujawniono "tłocznię menniczą" to miejscowość niedaleko Czortkowa (dziś Ukraina). Na ślad wsi Pankówka (Pankówki?) nie trafiłem - szukałem wprawdzie tylko w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego, bo gdzie jak gdzie, ale tam jest wszystko o polskich wioskach i osadach.
Może ktoś z Was okaże się lepszym detektywem?

środa, 10 maja 2017

Uprzejmie donoszę, że...

oglądam, czytam, słucham, piszę, pracuję, biegam...
Mógłbym dodać do tej listy jeszcze parę innych zajęć, ale to nie ma być powieść, tylko wpis na blogu.

Oglądam? Ostatnio na przykład kolejne odcinki wywiadu z profesorem Stanisławem Suchodolskim. Bardziej słucham, niż oglądam,bo to nie film, nie reportaż, tylko opowieść. Pasjonująca. Pierwszy odcinek jest tutaj. Kolejne znajdziecie bez trudu.
Oglądam też rzeczy lżejsze, nie samą numizmatyką człowiek żyje. Nie mija mi fascynacja serialem "Fargo". Najpierw był film fabularny braci Coen z 1996 roku - opowieść o nieudaczniku zlecającym porwanie własnej żony, by wyłudzić okup od... Oczywiście, od "ukochanego" teścia. Nieudaczników jest w tym filmie więcej.
Bracia po nakręceniu kilku jeszcze fabuł - moje ulubione, to "Big Lebowski", "To nie jest kraj dla starych ludzi" i "Tajne przez poufne" - wzięli się za serial, tym razem w roli producentów. Oglądam właśnie trzeci już sezon serialu "Fargo" i nie mogę się nim nacieszyć. Każdy odcinek, każdego sezonu "Fargo" rozpoczyna informacja, że jest wierną relacją z wydarzeń, które miały miejsce w stanie Minnesota i tylko troska o tych, którzy przeżyli sprawiła, że zmieniono imiona i nazwiska bohaterów.To oznacza, że nie wszyscy przeżyli...


Trafiłem niedawno na niebywałą lekturę. Dość niezwykłe jest też miejsce, gdzie można ją przeczytać - Portal orzeczeń sądów powszechnych. Gdy to piszę, na portalu jest 206 309 dokumentów. Ile z nich ma klasę tego orzeczenia, nie wiem, ale muszę częściej tu zaglądać. Dlaczego? Sprawdźcie sami - opowieść o dobrej żonie i niezbyt dobrym mężu.
Czytając to uzasadnienie, pomyślałem sobie, że pan sędzia Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim pisząc, że "...linia obrony w tym momencie przekracza już takie granice nonsensu, że trudno ją traktować inaczej niż w kategoriach humorystycznych." wykazuje nadmierne zaufanie do racjonalności postępowania ludzi.
"Fargo" klarownie przedstawia tak nieprawdopodobne sploty zdarzeń pozornie ze sobą niepowiązanych (albo przeciwnie, wyglądających na logiczny ciąg zdarzeń, choć w rzeczywistości nie mających z sobą nic wspólnego), że uwierzenie w to, że trzeźwa żona postanowiła zawieźć samochodem pijanego męża na stację benzynową, by tam mógł kupić sobie papierosy, nie wymaga żadnego wysiłku umysłowego.

Co oprócz tego? Czytam, piszę, czytam żeby pisać. Piszę, jak wiecie o miedziakach Augusta III. Skończyłem niedawno korektę artykułu do Biuletynu Numizmatycznego - niebawem wyjdzie w druku w pierwszym, tegorocznym numerze. Na bazie artykułu piszę książkę od czasu do czasu dzieląc się przemyśleniami i wątpliwościami i tu na blogu i na forach internetowych. Efekt łatwy do przewidzenia. To co wydawało się gotowym, dopieszczonym  fragmentem większej całości, okazuje się albo ślepą uliczką, albo wstępem do znacznie bardziej rozbudowanej treści. Przykład? Proszę bardzo. W kwietniu kupiłem 
bo w spisie treści wypatrzyłem artykuł o elektryzującym tytule "Polnisches Kupfergeld der Jahrgänge 1752 bis 1755 sowie 1758 - geprägt unter sächsischer oder preußischer Herrschaft?". Rozumiecie, że musiałem to mieć? Kupiłem i się nie zawiodłem, bo w treści znalazłem informację dotąd w Polsce chyba nieznaną. Pani Elke Bannicke, kuratorka berlińskiego Gabinetu Numizmatycznego i Lothar Tewes w krótkim artykule skoncentrowali się na pominiętym w saskich archiwach okresie wojny siedmioletniej. Na podstawie archiwaliów z Geheimes Staatsarchiv Preussischer Kulturbesitz przedstawili krótko losy mennic w Grünthalu, Gubinie, Dreźnie i Lipsku. Jedyne znane autorom dowody na bicie polskich pieniędzy miedzianych w mennicach saskich pod nadzorem pruskim dotyczą wyłącznie Lipska i Drezna, dokąd przeniesiono wyposażenie z Grünthalu i Gubina. Do stycznia 1758 r. produkcję prowadziło konsorcjium Ephraima bijąc grosze z datami 1753, 1754 i 1755, a od lutego 1758 spółka Gumpertza, Isaaca i Itziga. Ta spółka rozpoczęła bicie groszy z datą 1758 i kontynuowała je do stycznia roku 1759. Na podstawie czynszu menniczego w kwocie 20 tysięcy talarów autorzy oszacowali, że groszy z rocznikiem 1758 wybito ponad 14,5 miliona sztuk, zauważając jednak, że częstotliwość ich występowania wskazywała by raczej na niższy nakład. Bannicke i Tewes podali też, że w źródłach zachowała się informacja o wybiciu przez Gumpertza i spółkę 5,82 milionów szelągów Augusta III z rocznikiem 1755 w mennicy we Wrocławiu. Ta informacja nie była u nas dotąd publikowana!
Rezultat - pokaźna część książki do przerobienia.

Słucham. W tej chwili na przykład tego
Spotify od pewnego czasu wygrywa u mnie z radiem. Choćby dzięki pewnej nieprzewidywalności - jeśli spróbować opcji "Odkrywaj" albo którejś z list odtwarzania przygotowanej na podstawie muzyki, której wcześniej słuchałem.

Poza tym staram się mniej więcej na bieżąco śledzić kilka upatrzonych internetowych stron numizmatycznych, poszukiwać nowych, ciekawych źródeł wiadomości o monetach (np. niedawno wypatrzyłem u wschodnich sąsiadów taki wątek http://coins.su/forum/topic/168119-solidy-rigi-1621-1655-godov/ ). Przeglądam internetowe aukcje i sklepy numizmatyczne - niedługo poczta powinna dostarczyć mi coś ciekawego - przynajmniej na aukcyjnym zdjęciu wydało mi się ciekawe. Gdy przesyłka dotrze, podzielę się radością (lub rozczarowaniem).

I jeszcze jeden problem, a ściślej mówiąc brak problemów. Debian. Od czasu gdy zastąpił na moim komputerze inne "linuksy", między innymi pochodne Debiana, jedyne, na co mogę narzekać, to nuda. Nuda, której życzę każdemu użytkownikowi komputera. Po prostu działa. Bez zacięć, bez niespodzianek przy aktualizacjach, bez kłopotów ze sterownikami, sprzętem, urządzeniami podpinanymi do komputera.

Żeby jeszcze pogoda się poprawiła...

środa, 3 maja 2017

Duże, małe, lekkie, ciężkie...

Największa moneta w moim zbiorze nie jest monetą najcięższą, a najmniejsza nie jest najlżejszą.
Największa ma 38 i pół milimetra średnicy
Sześciozłotowy talar Stanisława Augusta z roku 1795
38,5 mm, 24,0 g

Moneta "po przejściach", ale żal mi się jej pozbywać. Nie jest najcięższą w zbiorze, ustępuje monecie znacznie młodszej

Wolne Miasto Gdańsk, 5 guldenów z roku 1923
35,0 mm, 24,95 g
Średnica wyraźnie mniejsza, a mimo to waga o gram prawie większa.

Najlżejszą blaszką, którą mam jest ta monetka
Zygmunt III Waza, ternar koronny z 1619 r.
14,0 mm, 0,17 g
Ternar (trzeciak - nie mylić z trojakiem) nie był najniższym nominałem tego władcy. Zygmunt III bił też denary. Trzeciak miał wartość trzech denarów (albo jednej trzeciej półgrosza, czy też połowie szeląga - przeliczanie nominałów jak widać było mocno skomplikowane).  Ternary Zygmunta III przepisowo powinny ważyć 0,45 grama. Mój egzemplarz, wykruszony, z prześwitkami, waży tylko 0,17 grama. Prawie dwukrotnie mniej, niż ten - też mocno wykruszony - denar.
Zygmunt III Waza, ternar koronny z 1619 r.
14,5 mm, 0,33 g

Przepisowa waga denara wynosiła 0,37 grama. Dlaczego nominałowo trzykrotnie mocniejszy trzeciak nie miał ważyć trzykrotnie więcej od denara? Odpowiedź kryje się w próbie stopu, zawartości srebra inaczej mówiąc. Denary miały mieć próbę 0,078, trzeciaki 0,180.

Obie monetki Zygmunta III, choć małe bo o średnicy co najmniej czternastomilimetrowej nie są najmniejszymi w moim zbiorze. Palma pierwszeństwa w tej konkurencji należy do innego denara
Kazimierz Wielki, denar koronny
10,5 mm, 0,25 g

Na koniec portret zbiorowy. Dopiero na nim widać, jak bardzo różnią się wielkością te monety.

Printfriendly