Google Website Translator Gadget

piątek, 31 sierpnia 2012

Ostatni dzień wakacji.

Nie. Nie jestem nauczycielem.
Z urlopu wróciłem niecałe dwa tygodnie temu, ale tak jakoś opornie się po powrocie aklimatyzowałem, że dopiero dziś dotarła do mnie ta smutna prawda.
Wakacje się skończyły. Pora poważnie wziąć sie do pracy.

Najpierw przegląd "prasy".

Jeśli brak w Waszych zbiorach denarów Chrobrego albo Mieszka II (tych, które do niedawna przypisywano Mieszkowi I), to będzie okazja do wypełnienia luk. 21 października na 3 aukcji Antykwariatu Numizmatycznego Pawła Niemczyka.

Wieści z Poznania - Allegro planuje kontrowersyjne (jak na mój gust) posunięcie - likwidację opcji "KUP TERAZ". Po zmianie będzie można nadal kupować po ustalonych sztywno cenach, ale tylko z wykorzystaniem "koszyka".

I nadal o Allegro.
Jeżeli oferta P. Niemczyka jest poza zasięgiem Waszych portfeli, to niech Was przypadkiem nie skusi oferta pewnego przyjemniaczka ze wschodu.
Takie (i wiele innych) "cacka"
 
 można kupić tanio, a nawet bardzo tanio, bo wystawiane są w kategorii
Allegro › Kolekcje › Numizmatyka › Pozostałe › Kopie i falsyfikaty.

Pozornie wszystko jest w porządku. Niestety, te do bólu brzydkie "kopie" nie są oznaczone i prędzej, czy później posłużą do oszukiwania niedoświadczonych kolekcjonerów.
Dopóki Allegro nie umieści nieoznakowanych trwale "kopii" monet na liście towarów zakazanych, dopóty naiwni kolekcjonerzy będą tracić pieniądze na kupno bezwartościowych krążków metalu.

Skoro o falsyfikatach mowa, to polecam wizytę na hiszpańskojęzycznej stronie  zatytułowanej "¿Es falso mi denario? Guía para la autentificación de las monedas de plata de la Antigüedad"
Strona po hiszpańsku, ale z opcją automatycznego tłumaczenia na francuski i angielski. Bardzo bogato ilustrowana i niezwykle pożyteczna. Na zachętę Neron z "okładki"
Pan Carlos Traver Fábrega opisał metody demaskowania falsyfikatów monet antycznych, ale wiele spostrzeżeń i uwag bez żadnych modyfikacji można stosować analizując monety średniowieczne i nowożytne.

Na koniec krótki komunikat - pozostało mi jeszcze tylko sześć egzemplarzy
katalogu PMW+GG (tom II). Tomów I i III już nie mam.
Biję się z myślami, czy pokusić się o dodruk (z uwzględnieniem wielu nowych ustaleń, zwłaszcza w tomie I), czy spróbować publikacji w formie e-booków.
Na myślenie daję sobie czas do grudnia.
Do tego czasu zajmował mnie będzie August III.


środa, 22 sierpnia 2012

Pięć tygodni w balonie.

Pamiętacie taką książeczkę Pana Verne'a? Ramota (z 1863 r) ale sympatyczna. Geograf Samuel Fergusson, jego służący Joe oraz myśliwy, Dick Kennedy przelecieli balonem nad Afryką, z wybrzeża wschodniego na zachodnie przeżywając wiele przygód i poznając nie do końca poznany wówczas kontynent.

Pięciotygodniowe wakacje, oderwanie się od codziennych obowiązków na z górą miesiąc bardziej mi się podoba, niż dzielenie należnego mi urlopu na kilka tygodniowych (albo i krótszych) okresów. Stąd brak nowych wpisów na blogu od połowy lipca.
Nie latałem balonem nad Afryką, lecz jak zwykle przemierzałem Bory Tucholskie. Piechotą, kajakiem, na rowerze i samochodem.
Jak się odrywać od codzienności, to bez reszty. Na wakacje nie biorę komputera, staram się też nie myśleć zbyt wiele o monetach. Bo jak myśleć o monetach w takim otoczeniu:
Startujemy do spływu Chociną.

Trasa wyglądała tak
a możemy ją sobie oglądać i analizować dzięki zabawce, którą już tu kiedyś opisałem. Telefon sprawdza się w każdych warunkach. Przeżył na przykład bez szwanku wywrotkę kajaka. GPS, to bardzo użyteczny wynalazek, pod warunkiem, że włączając go nie wyłączamy myślenia.

Kto w Swornegaciach był, wie że metą spływu była restauracja Jeziorna. Zachęcam do odwiedzin - karmią dobrze i niedrogo, a przy tym można podziwiać piękne widoki (nawet gdy pogoda nienajlepsza).

Niestety, jak podczas każdych wakacji zdarzają się widoki mniej ciekawe. Na przykład pieski obsrywające trawniki przy charzykowskiej promenadzie (i samą promenadę też). Dumni właściciele i właścicielki czworonogów do bólu rasowych wnikliwie obserwują żaglówki na jeziorze, własne paznokcie lub czubki własnych butów. Byle nie patrzeć na klocki stawiane przez pieski, byle nie skrzyżować wzroku z osobami spacerującymi promenadą. Gdyby chociaż korzystali z bezpłatnie rozdawanych woreczków na odchody.
Przez pięć tygodni ani raz nie widziałem, by ktoś po swoim psie sprzątał.

Śmiem przypuszczać, że sterty śmieci zalegające rowy (włącznie z tymi przy leśnych drogach, nawet w parku narodowym) to dzieło jeśli nie tych miłośników piesków, to z pewnością ich "krewnych w rozumie".  Takim osobom powinno się odbierać prawa publiczne.

Grzyby, ryby, lasy, rzeki, jeziora i mnóstwo czasu. Można czytać, słuchać muzyki, można po prostu siedzieć i patrzeć.
Widok z werandy przed naszym pokojem 8 sierpnia o 19:47
Przed chwilą padało.

Jedyny kontakt z naszym ulubionym hobby ograniczyłem do codziennych przeglądów portmonetki. Rezultat? Z rocznika 2012 mam 4 nominały: 1, 2, 10 i 50 groszy, a w zapasach na czarną godzinę dwie monetki z rewersem obróconym względem awersu o blisko 180 stopni.

I jeszcze myślenie, którego jakoś wyłączyć nie potrafię. Przemyślałem więc sobie planowaną od dawna publikację na temat miedziaków koronnych Augusta III. Wiem już, co chciałbym w niej ująć, w jakiej kolejności, wiem z jakich materiałów będę korzystał. Teraz pozostaje rzecz najnudniejsza - fotografowanie, skanowanie, obróbka grafik i najtrudniejsza - pisanie.

P.S.
Verne napisał też "Dwa lata wakacji", ale tyle urlopu nie uzbieram.
Trzeba poczekać na emeryturę.

P.P.S.
Podczas urlopu licznik odwiedzin zaczął wyświetlać wartości sześciocyfrowe. Dziękuję i polecam się na przyszłość.

Printfriendly