Google Website Translator Gadget

sobota, 28 kwietnia 2012

Chirurgia plastyczna

Internetowe serwisy aukcyjne aż pękają w szwach od dowodów na to, że czyścić monety potrafi każdy. Albo, że mu się wydaje, że potrafi.
Przykład pierwszy z brzegu:
Pal sześć, gdy tak, jak na pokazanym zdjęciu, chodzi o monety bardzo źle zachowane albo gdy czyściciel zamęczy jakiegoś pospolitego miedziaka sprzed parudziesięciu lat.
Niestety zdarza się też, że bezpowrotnie niszczone są monety rzadkie i cenne (niekoniecznie materialnie - ważniejsza bywa wartość historyczna).

Coraz częściej ambitni czyściciele posuwają się dalej i zaczynają operować (stąd tytuł), a operacje mają tylko jeden cel - kassssssa.
Jak to z operacjami plastycznymi bywa, chodzi o to aby coś usunąć, coś dodać, coś zmienić.

No to po kolei. Najpierw "liposukcja".

Pilnik, szlifierka, papier ścierny, siedem minut hałasu i już mamy jednostronną, próbną odbitkę dziesięciozłotówki z Bolesławem Prusem
Tylko, że średnica zamiast 25 mm ma tylko 24,7 mm, a była moneta waży 7,24 g zamiast 7,7 g. Cóż za skuteczne odchudzanie!

Mając do dyspozycji precyzyjniejsze urządzenia można pokusić się o usuwanie bardziej subtelnych "wad urody" - na przykład usunąć znak mennicy z pewnej aluminiowej dziesięciogroszówki. Zazwyczaj chodzi o rocznik 1973, ale znam przypadek, kiedy chirurg wiedział, że dzwonią, ale nie wiedział w którym kościele i wyprodukował nieznany nauce okaz 10 groszy 1976 bez znaku mennicy.

A teraz powiększymy sobie biust.
Żartowałem.
To tylko zwykłe plombowanie.
No może nie takie zwykłe, bo plombowano ząbek dobrze widoczny w uśmiechu, w związku z czym stomatolog wykazał się umiejętnościami rzeźbiarskimi i dorobił to, co z monety kiedyś zniknęło.
Mam w zbiorze trochę monet z nitowanymi/lutowanymi otworami, ale jeśli mam wybór między monetą "naprawioną", a taką:

wybieram "dziurawca.

Pora na korektę niedostatków urody.
Najczęściej przeszkadzają cellulit lub zmarszczki albo obie te przypadłości na raz.  Metoda najprostsza - pealing (fachowcy od obróbki metali mówią raczej o polerowaniu). Pasta polerska (ale może być i pasta do zębów), "troszku proszku", filc, polerka, szlifierka...
Troszkę zmarszczek jeszcze zostało, ale usunięcie ich wymaga bogatszego warsztatu. Tu potrzebny jest botoks (czytaj napylanie), a to nie każdy ma w swoim garażu. Grasował kiedyś na Allegro osobnik o nicku podobnym do amerykańskich bombowców, który "operował" w ten sposób sreberka II RP.

Czasem konieczna jest korekta wybranych części twarzy - na przykład mało wyraziste usta. Przy okazji można się zająć i fryzurą.

Poważnie fachowcy nie wahają się nawet przed przeszczepami. Jedna, czy dwie cyferki w dacie i cena strzela w stratosferę. Nike 1928 może mieć każdy, rocznik 1932 tylko wybrańcy losu. Miło przez chwilę poczuć się wybrańcem.

Przykłady można mnożyć, tylko po co? Przecież dobrze wiadomo, że "chirurgowi" chodziło tylko o zarobek.
O ile rzetelnie wykonane czyszczenie monety służy odkryciu niewidocznych detali rysunku, a czasem wprost może uratować numizmat przed dalszą degradacją, o tyle "chirurgia plastyczna" monetę nieodwracalnie niszczy i nie jest niczym innym, jak tylko oszustwem.

Nie dajcie się oszukiwać! Myślcie!

wtorek, 24 kwietnia 2012

Upolowałem legendę!

Jakiś czas temu zalicytowałem dość wysoko i wygrałem taką monetkę
Gdyby zdjęcie na aukcji było tak dobre, jak mój skan, to bym nie licytował, a że było gorsze, to wydawało mi się, że w tym miejscu
są dwie "jagódki", a nie trzy.
Nie da się ukryć, że są jednak trzy.

Dwadzieścia dni później trafiła do mnie kolejna trzygroszówka. Tym razem czekając na nią gryzłem palce z niecierpliwości, bo wiedziałem, że to jest TO:
Nie ma wątpliwości - "jagódki są dwie.

I w ten sposób mój zbiór wzbogacił się o monetę, którą Plage odnotował pod numerem 191 (nie opatrując jej żadną wzmianką o stopniu rzadkości).
Pomimo tego, że rysunki w katalogu są precyzyjne i układ jagódek jest doskonale widoczny, to w archiwum WCN większość trojaków 1840 opisano jako "Plage 191", choć wszystkie mają 3 jagódki po drugim pęczku liści. W rzeczywistości są to monety oznaczone u Plagego numerami 192 i 193 (zależnie od wielkości cyfr daty i kształtu trójki).
Prawdziwej odmiany Plage 191 w archiwum WCN brak. Na Allegro też jej jeszcze nie widziałem - może za mało uważnie przeglądam oferty aukcyjne?

Berezowski opisał mój nowy skarb też trochę niekonsekwentnie, bo wprawdzie wyróżnił odmianę "z wieńcem 1839" dając jej rzadkość R3 i wyceniając na 20 złotych (nr 751), ale nie podał dla niej żadnego numeru z Plagego. Za to numer 191 pojawia się u niego w opisie numeru 746, pomimo tego, że w tym samym opisie jest informacja "jak 744", a w opisie numeru 744 wyraźnie opisał układ jagódek właściwy dla późnych wariantów bitych z datą 1840 (3 jagódki po 2 pęczku).

Brakuje mi jeszcze wielu miedziaków z lat 1835-1841 opisanych w szczegółowych katalogach. Pocieszam się, że niektóre są tylko pustymi zapisami na papierze powstałymi z nieprecyzyjnego przepisywania od poprzedników. Myślę, że są też wśród nich opisy niedokładnych rysunków monet, których autorzy katalogów nigdy w naturze nie widzieli.

Nie należy wierzyć we wszystko, co czytamy i widzimy w katalogach. Czasem dopiero widząc monetę uświadamiamy sobie, co właściwie miał na myśli autor katalogu tworząc enigmatyczne i niejasne (nie dla niego!) opisy monet.
Zdarza się też, że wpada nam w ręce moneta, której próżno w katalogach szukać.

I to tygrysy lubią najbardziej.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Gdzie ja miałem oczy Panie Januszu?!

9 kwietnia 2012 pod wpisem podsumowującym rok 2010 (a więc dość starym) pojawił się komentarz "... a 5 groszy 1840 z małą datą i dużą 5,takiej w katalogu nie dostrzegłem ...". 
Poprosiłem o zdjęcia.
Dzień później dostałem e-maila:
"Mam małe pytanko. W PAŃSKIM KATALOGU Z 5-CIO GROSZÓWKAMI 1840 r są różne typy, rodzaje, pisze pan o jagódkach, listkach, kropkach, a o dacie pan zapomniał? Np. mam 5 groszy 1840, której data jest napisana mniejszymi liczbami od innych nominałów z tego okresu, zaś 5 jest wąska i wysoka."
Nawiązała się korespondencja, w wyniku której trafiły do mnie trzy 5-groszówki 1840.



Pan Janusz, właściciel monet, zwrócił uwagę na cyfrę zero, która na każdej z monet jest inna.
Rzeczywiście, tak się może wydawać ale naprawdę mamy do czynienia z dwiema odmianami. Jeden typ reprezentują dwie monety: pierwsza i trzecia. W moim katalogu ma oznaczenie typ b, wariant c
https://sites.google.com/site/krolestwopolskie18351841/katalog/5-groszy/1840/5-groszy-1840---b-c
Druga (środkowa) moneta to na pierwszy rzut oka typ f, wariant a
https://sites.google.com/site/krolestwopolskie18351841/katalog/5-groszy/1840/5-groszy-1840---f-a
mamy nowy awers - z małymi piórkami między nasadą nóg, a ogonem - i mamy niską piątkę na rewersie. Jeśli jednak zgodnie z sugestią Pana Janusza  popatrzymy na cyfry daty, to zamiast
widzimy
Nie mamy więc do czynienia z różną wielkością cyfr, tylko ze zmienionym ich kształtem. Dotyczy to zwłaszcza ósemki i (jak słusznie Pan Janusz zauważył) zera.

W tej sytuacji pozostało mi tylko jedno - przegląd monet w zbiorze. I cóż się okazało? Przegapiłem! Mam taka monetę.

Dlaczego wcześniej nie zwróciłem uwagi na inną ósemkę? Nie wiem, ale ma to coś wspólnego z wpisem sprzed roku przeszło Jado, nie patrzo...

Zauważyłem jeszcze, że rewers nowego wariantu (f/b) jest identyczny, jak na wariancie b/b, który (żeby było ciekawiej) ma awers, jak f/a. Wniosek jest prosty - kolejność bicia była taka: b/b ---> f/b ---> f/a.

Panu Januszowi odsyłam monety razem z gorącymi podziękowaniami za zwrócenie uwagi na cztery małe (ale istotne) cyferki.

Odpowiednie zmiany umieściłem w katalogu i...
z niecierpliwością czekam, co też jeszcze uda się znaleźć w tak dokładnie, zdawało by się, rozpracowanym dziale.


sobota, 14 kwietnia 2012

Czy jestem zakupoholikiem?

Obawiam się, że tak, niestety.
Nie to, żebym biegał od jednej galerii handlowej do drugiej i zostawiał w nich wszystkie pieniądze, które mam i których nie mam (ale pożyczyłem).
Zauważyłem tylko, że zdarza mi się zapomnieć o wyniesieniu śmieci albo zakupie pieczywa, a jakoś nigdy nie zapominam, by przed snem siąść do komputera na cowieczorne polowanie na monety. A jak już siądę, to zwykle wypatrzę coś godnego zalicytowania.
Kończy się różnie. Albo ustawię zbyt niski limit (niedawno zdarzyło mi się pięciokrotne przebicie mojego limitu!), albo okazuje się, że limit był w porządku, ale to, co kupiłem nie jest tym, czym miało być w moim mniemaniu (cóż, wzrok już nie ten), albo - w końcu - wszystko jest tak, jak być miało i puste miejsce w zbiorze zapełnia się.
A najbardziej lubię, gdy nowy nabytek zostaje w zbiorze, ale nie trafia w puste miejsce, bo jego istnienia nawet nie podejrzewałem.
Na pierwszy rzut oka, grosz 1840 z G, jak C (bezszeryfowym) i dużymi cyframi w roczniku.
Bliższe oględziny ujawnią dlaczego zalicytowałem:
i widzimy, że pod czwórką są resztki trójki.
Miałem już w zbiorze podobną monetę z przerabianą datą
na której na dodatek widać, że zero pojawiło się na miejscu dziewiątki.
Podobną, ale jednak inną, bo cały jej rewers wygląda tak:
G w GROSZ nie przypomina C. Katalog uzupełniony!

W najbliższych dniach pojawią się w nim następne uzupełnienia (jak ja mogłem wcześniej tego nie dostrzec?!?)

Kolejną lukę w zbiorze - tym razem o niej wiedziałem - zapełniłem po powrocie z warzywniaka.
MS, to to nie jest, ale dla mnie ważne jest, że od dziś mam dwie 50-groszówki 2011 różniące się rewersami.
Na nowym rewersie (zdjęcie dolne) O jest bardziej okrągłe, 
a listki mają cieńsze i ostrzejsze zakończenia.

I tak sobie poluję dzień po dniu gromadząc przy okazji zapas lektur na czas urlopu: "Numismatyka Krajowa" Bandtkiego, "Dallas 63" Kinga, "Włosi w Polsce - Tytus Liwjusz Boratyni" Hniłki, "Każdy szczyt ma swój czubaszek" Czubaszek...
Do lipca pewnie coś jeszcze do tego eklektycznego koszyka dołożę.

P.S.
Gdyby ktoś chciał uzupełnić biblioteczkę o pierwszy tom mojego katalogu (Królestwo Polskie 1917-1918), musi polować na rynku wtórnym - nakład wyczerpany.


piątek, 6 kwietnia 2012

Przedświąteczne porządki

Podczas "porządkowania" portmonetki znalazły się dwie nowe monety

O ile mi wiadomo, poza tymi nominałami, inne nie wypłynęły jeszcze na światło dzienne.
Bardzo prawdopodobne, że dla jednogroszówek jest to ostatni rocznik emisji.

Remanent przeprowadzony w stosiku czasopism przyniósł kolejne odkrycie.
Nie wiem jak to się stało, ale przeoczyłem informację, że Muzeum Śląskie w Katowicach przygotowało interesującą wystawę. Do 10 czerwca będzie można podziwiać skarb z Głogowa, na który składają się  monety stanowiące część znaleziska dokonanego w 1987 roku podczas prac ziemnych na terenie ogródków działkowych w Głogowie.
Cały skarb składał się z 20.000 srebrnych monet i kilkunastu srebrnych obiektów niemonetarnych.

Większość prezentowanych monet pochodzi z drugiej połowy XII wieku, choć jet tez kilka starszych o stulecie. Przeważają monety Bolesława Wysokiego i Mieszka Plątonogiego.

Więcej na stronie Muzeum Śląskiego: http://www.muzeumslaskie.pl/skarb-z-glogowa.php



niedziela, 1 kwietnia 2012

Nadejszła wiekopomna chwiła...


Pierwszy raz na moim blogu pokazuję zdjęcie dwuzłotówki nordic gold. Nie oznacza to, że od dzisiaj staję się miłośnikiem, orędownikiem i kolekcjonerem "złotych" dwójek.
Oznacza to tylko, że przyłączam się do grona świętującego 50-lecie Trzeciego Programu Polskiego Radia.

Trójki słucham od roku 1966 albo 67 - dokładniej nie potrafię tego określić. To znaczy, że dla mnie Trójka, to MiniMax, Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy, Muzykalny Detektyw, Teatrzyk Zielone Oko, Trzy Kwadranse Jazzu, Mój Magnetofon, W Tonacji Trjki, Muzyczna Poczta UKF...
Później doszły do tego Ilustrowany Magazyn Autorów, Lista Przebojów, Bielszy Ocień Bluesa, Nie Tylko dla Orłów i wiele innych.

Moja Trójka, to Piotr Kaczkowski, Wojciech Mann, Tomasz Beksiński, Jan Chojnacji, Jan Weber, Jan Ptaszyn Wróblewski, Jerzy Kordowicz, Marek Dalba, Grzegorz Wasowski, Jan Kaczmarek, Jacek Fedorowicz, Ewa Szumańska, Jacek Janczarski, Adam Kreczmar, Jonasz Kofta...
Wszystkich nie sposób wymienić.

Niepowtarzalni, różni, jak ich audycje, ich muzyka, teksty, a mimo tego tworzący program spójny i rozpoznawalny na pierwszy rzut ucha.

Najnowsza okolicznościowa dwuzłotówka nie jest pierwszą monetą związaną z Trójką. Pierwszą była pierwsza dwuzłotówka z otworem wybita dla uczczenia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. WOŚP to dziecko Trójki. Nim w marcu 1993 r. powstała fundacja WOŚP, w programie III PR uruchomiono akcję zbiórki pieniędzy na rzecz dzieci z wrodzonymi wadami serca. Akcję prowadził oczywiście Jerzy Owsiak prowadzący nadawany w piątki magazyn BRUM TOP.

Niech nam Trójka nadaje jak najdłużej!


Printfriendly