Podczas wakacyjnych odwiedzin, moje wnuczki (7 i 10 lat) wypatrzyły na półce pudełko z miedzioniklową masówką PRL.
Najpierw zdziwiły się, że takie ciężkie, później zainteresowały się nominałami.- Jak to, sto złotych w jednej monecie !?!
Zawzięły się i przeliczyły, że w pudełku jest ponad trzysta tysięcy złotych. Tłumaczenie, że inflacja, denominacja itp. spowodowały, że "na nowe pieniądze" to tylko 30 złotych, czyli mniej niż ich kieszonkowe, było łatwe. Schody zaczęły się później. Dziewczynki mają smartfony, od razu uprzedzam, ich rodzice na szczęście są świadomi zagrożeń, wiedzą jak i umieją zastosować narzędzia blokujące groźne treści. Okazało się jednak, że nie wszystkie.
- Dziadku, dziadku, patrz, ten pieniążek jest strasznie drogi! A ty masz ich tak dużo. Zobacz!
Tłumaczenie, że to bzdura zajęło znacznie, znacznie więcej czasu. Mam nadzieję, że nie był to czas stracony i że dziewczynki będą bardziej krytyczne wobec tego, co w sieci znajdą.
Szokująco łatwo jest natknąć się w Internecie na mylące lub niedokładne informacje na temat wartości monet. W wynikach wyszukiwania na Allegro, OLX i eBay wyskakują setki bezwartościowych, pospolitych monet wycenianych na setki i tysiące złotych. Filmy na YouTube i artykuły typu clickbait "Znajdź TĘ monetę w swoim portfelu i przejdź na bogatą emeryturę!" przyciągają laików i utwierdzają w fałszywym poczuciu potencjalnego bogactwa.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak mocno rozprzestrzenia się dezinformacja?
Powody są różne. Myślę, że najmniej prawdopodobny jest prosty brak wiedzy specjalistycznej i błędne odczytania katalogów, na przykład powoływanie się na wycenę próby, a nie monety obiegowej.
Niestety, częściej przyczyny są inne. Niektórzy sprzedawcy wystawiają monety po skandalicznie wysokich cenach, nie dlatego, że monety mają wielką wartość, tylko w celu sprawdzenia, czy nie trafi się "jeleń", nabywca nieświadomy ich rzeczywistej wartości. Na YouTube, TikTok i podobnych stronach bardzo często używa się sensacyjnych nagłówków lub filmów do generowania kliknięć, przekładających się na przychody z reklam.
To połączenie złośliwości, chęci zysku i niezamierzonych błędów tworzy bagno treści wprowadzających w błąd, jednych narażając na straty, innym zapewniając dochody.
Wiara w błędne informacje często prowadzi do frustracji, bo okazuje się, że ktoś, próbując sprzedać swoją "rzadką i cenną" miesiącami bezskutecznie czeka na nabywcę, przy okazji przyczyniając się do rozszerzania się bagna dezinformacji. Frustrująca może być też strata wielu godzin na badanie wartości monety tylko po to, by odkryć, że nie jest ona warta więcej niż jej wartość nominalna albo złom.
Oprócz zmarnowanego czasu i strat finansowych, emocjonalne żniwo zawiedzionych oczekiwań może zniechęcić początkujących kolekcjonerów. Łatwo zrozumieć, dlaczego wielu początkujących czuje się przytłoczonych lub rozczarowanych, nie mając pewności, gdzie szukać dokładnych i wiarygodnych informacji.
A wystarczą dwa kroki. Po znalezieniu interesującej nas informacji trzeba najpierw próbować dotrzeć do jej źródła, a po jego znalezieniu ocenić jego wiarygodność.
Pierwszym i najbardziej krytycznym krokiem w tym procesie jest ustalenie, czy informacja opiera się na jakichkolwiek źródłach. Czy podano odniesienia do literatury, katalogów, notowań aukcyjnych itp. Jeśli takich danych nie ma, można uznać, że źródłem jest autor, wobec czego trzeba sprawdzić kto to jest, czy to osoba z krwi i kości, znana z imienia i nazwiska, czy ktoś anonimowy, kryjący się za internetowym nickiem, i w końcu, czy autorem nie jest któryś z niezliczonych modeli sztucznej inteligencji.
Czerwone flagi, oznaki nieprofesjonalnych niewiarygodnych źródeł, na które należy zwracać uwagę:
- informacje są udostępniane przez przypadkową osobę lub kanał bez ugruntowanej reputacji w społeczności kolekcjonerów monet,
- lektor w filmie brzmi tak, jakby był generowany przez sztuczną inteligencję,
- osoba lub kanał publikuje tylko posty o zdumiewających cenach monet, koncentrując się wyłącznie na sensacyjnie wielkich wycenach,
- ogólne lub niejasne stwierdzenia, takie jak "warte fortunę" bez żadnych konkretnych szczegółów,
- błędy takie jak słaba gramatyka, niepowiązane projekty, niedziałające linki.
Poszukując dowodów potwierdzających informację w innych miejscach. Źródła wysokiej jakości poprą swoje twierdzenia dotyczące wyceny danymi, takimi jak ceny aukcyjne podobnych monet lub raporty z ocen ekspertów. Jedna cena wywoławcza nie jest w ogóle wiarygodna, jeśli istnieje wiele innych podobnych monet o znacznie niższych kwotach. Spójne wartości z różnych źródeł zwiększają wiarygodność twierdzeń. Cena wywoławcza w ogóle nie jest wiarygodnym wyznacznikiem rzeczywistej, rynkowej wartości monety. Ważne są ceny końcowe w połączeniu z datą transakcji.
Gdy porady pochodzą od zidentyfikowanych osób lub konkretnych kanałów, należy zweryfikować ich wiedzę specjalistyczną, szukamy certyfikatów, członkostwa w stowarzyszeniach zawodowych, sprawdzamy jak długo osoba lub kanał publikuje informacje w dziedzinie numizmatyki. Jeśli autorzy nie podają swojego nazwiska lub nie podają żadnych informacji na temat swojej wiarygodności, prawdopodobnie są nieuczciwi!
Jeśli znaleziona wycena pochodzi z internetowych serwisów sprzedażowych, trzeba sprawdzić sprzedawcę, od kiedy działa, jakie ma oceny, co sprzedaje (czy monety w jego ofertach to przypadek, czy reguła). Jeśli twierdzenie o wycenie znajduje się w filmie na YouTube, trzeba sprawdzić jakie inne treści opublikował ten kanał, czy numizmatyka to podstawowa dziedzina, czy przypadkowy wtręt.
Czerwone flagi:
- twierdzenia o bardzo dużej wartości monety bez żadnych informacji na ich poparcie,
- brak sensownego wyjaśnienia, dlaczego moneta jest cenna,
Jeśli na którymkolwiek z tych dwu kroków weryfikacji pojawiają się wątpliwości, najlepiej uznać, że znalezione informacje nie są wiarygodne i po prostu je zignorować. Postępując tak, omijamy głupków i oszustów, którzy traktując nas jak jeleni nam ukraść pieniądze lub w najlepszym wypadku zmarnować nasz czas.
Takie podejście nie tylko zapobiega marnowaniu czasu, marnowaniu pieniędzy na bezwartościowe monety, ale pomaga zawsze. Gdy szukamy informacji, planujemy wycieczki, słuchamy wystąpień polityków.
Dwa proste kroki:
zweryfikuj źródło, sprawdź jego wiarygodność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.