Ale nie taki mały remoncik, tylko remont prawdziwy. Z pruciem podłóg, wymianą instalacji, burzeniem ścian, wymianą okien i drzwi...
Mimo tego, że w przeciwieństwie do poprzednich naszych remontów, teraz to nie ja burzę i buduję, ilość naszego wolnego czasu zmalała do minimum. Fachowcy kupią cement, rurki, kable itp, ale to, co widać, czyli panele, płytki, grzejniki musimy wybrać sami. A nie jest to proste z dwóch co najmniej powodów. Pierwszy, to bogactwo oferty. Dawniej sprawa była prosta, trzy wzory z tego "na magazynie" jeden i wszystko jasne. Teraz wzorów milion, a wszystko musi do siebie pasować... I lata się z płytką i kawałkiem mebla, żeby dobrać podłogę i blat, i parapet...
Trudność druga, to konieczność uwzględniania przy wyborze czynnika czasowego. To co nam się podoba musi zostać dostarczone we właściwym czasie, bo inaczej remont będzie się ślimaczył miesiącami. A w sklepach są tylko "okazy wystawowe" - towar w najlepszym czasie jest w hurtowni, a bywa, że dopiero trzeba go u producenta zamówić.
Wybaczcie więc, że przez miesiąc, dwa będę pisał rzadziej.
Najgorsze w tym wszystkim, że przed remontem wcale się nie nudziłem.
Część tych nędznych skrawków wolnego czasu, które mi zostały poświęcam monetom.
Polowanie trwa.
Czy cena nie wydaje się Wam przesadzona?
Mnie nie, bo z bliska wygląda to tak:Raz zdwojenie na rewersie, raz na awersie. Żadnego wcześniej nie miałem.
Licytowało 11 osób, pewnie nie tylko ja wypatrzyłem na zdjęciach coś podejrzanego.
W tym samym mniej więcej czasie wypatrzyłem na Allegro (i upolowałem) coś takiego
Ja już to gdzieś widziałem!!! Allegro 3105466622
Widziałem, nawet się zaczaiłem ale przegrałem. Zarchiwizowałem zdjęcia i umieściłem nieodnotowany wcześniej wariant szeląga Augusta III z roku 1754. w mozolnie tworzonym katalogu.
Odebrałem przesyłkę z poczty, wysypałem zawartość koperty na stół i...
Średnica 20,3 mm, waga 3,35 g - to przecież grosz, a nie szeląg. A stemple ewidentnie te same. Ta sama buła zamiast naramiennika, ta sama fryzura i ta sama, nietypowa kropka przed EL:SAX:1754 na rewersie.
Trzeba w katalogu wprowadzić zmianę i przesunąć "szeląga" do groszy.
I jak się tu nudzić.
A z tym szopem praczem, to było tak:
A więc ten kum Metody na Jeziorach stał się jakiś dziwny i nagle wyczytał w gazecie: „Nudzicie się? Kupcie sobie szopa pracza!”. A że kum Metody nie miał dzieci, napisał do gazety, w której ukazało się to ogłoszenie, i za tydzień dostarczono mu szopa pracza w skrzyneczce. No i było z nim sto pociech! Jak dziecko, z każdym się przyjaźnił, ale miał jedną słabość, co zobaczył, to zaraz wszystko prał. I tak kumowi wyprał budzik i trzy zegarki, że nikt już ich nie naprawi. Kiedy indziej znów wyprał wszystkie przyprawy. Innym razem, kiedy kum Metody rozebrał rower, ten szop pracz chodził mu prać części do potoka, zjawiali się sąsiedzi i pytali: „Kumie Metodku, nie potrzebujecie przypadkiem czegoś takiego? Znaleźliśmy to w potoku!”. A kiedy mu tak przynieśli już kilka części, poszedł Metody zobaczyć co się tam dzieje: a to szop pracz porozciągał mu niemal cały rower. (...) A ten szop pracz chodził się załatwiać tylko za szafę, tak że cały dom śmierdział szczynami, w końcu musieli wszystko przed tym szopem praczem zamykać, a nawet rozmawiać ze sobą szeptem. (...) Ale szop pracz przyuważył, gdzie kładą klucz, i otwierał sobie wszystko, co przed nim zamykali. Ale najgorsze, że ten szop pracz nie spuszczał z nich wieczorem wzroku i jak kum Metody kumę pocałował, to szop pracz pchał się i chciał także, no i musiał kum Metody chodzić z kumą Różą na randkę do lasu jak za kawalerskich czasów, i jeszcze ciągle się oglądali, czy szop pracz nie stoi za nimi. Tak więc się nie nudzili; pewnego razu wyjechali na dwa dni, a szop pracz tak się podczas tych Zielonych Świątek nudził, że rozebrał cały wielki piec kaflowy w pokoju i tak zaświnił meble i pościel, i bieliznę w szafie, że kum Metody usiadł i napisał do „Morawskiej Orlicy” ogłoszenie: „Nudzicie się? Kupcie sobie szopa pracza!” I od tej pory nie cierpi już na melancholię.Bohumil Hrabal „Postrzyżyny”
(przekład Andrzej Piotrowski)
Przeczytajcie Hrabala, obejrzyjcie adaptację "Postrzyżyn" wyreżyserowaną przez Jerzego Menzla. Na monetach świat się nie kończy.
Na remontach na szczęście też nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.