Google Website Translator Gadget

piątek, 24 września 2021

Czy obrzeże jest elementem rysunku stempla monety?

Nie ma przypadków! Podobno. Spróbujcie mi więc wytłumaczyć takie następstwo zdarzeń.

Kilka dni temu wymieniłem kilka wiadomości e-mail z kolekcjonerem żywo zainteresowanym odmianami i wariantami stempli monet obiegowych. Rzecz dotyczyła różnego wyglądu awersu złotówek z roku 1977.

Gołym okiem widać, że półperełki przy obrzeżu różnią się wielkością. Różnica ta nie jest dla mnie czymś nowym. W moim katalogu monet PRL uwzględniłem ją, notując dwa warianty, a i b.
Pan Tomasz zauważył, że prawa moneta z jego zdjęcia to wariant b z mojego katalogu, ale zauważył też, że moneta po lewej wygląda inaczej, niż mój wariant a.  Oczywiście musiało się w tym momencie pojawić pytanie, czy to nie nowy wariant, powiedzmy c.

Zwykle trudno przychodzi nam przyznawać się do błędów, ale nie mam wyjścia. Upieranie się, że wszystkie pokazane wyżej monety, to warianty rysunku stempla byłoby kolejnym błędem. Wystarczy, że jeden już popełniłem, "mnożąc byty ponad potrzebę". Dowód na to, że błąd popełniłem, mam w swoim archiwum zdjęć. 

Udało mi się w roku 2007 odwiedzić muzeum mennicy warszawskiej i sfotografować część wystawianych obiektów, w tym stempli monet, a między nimi, stempli peerelowskich aluminiowych złotówek. 

Rocznik inny, zdjęcie przez szybę gabloty, więc są jakieś odbicia i błyski, ale wyraźnie widać w czym rzecz. W tle gipsowy model rewersu. Na nim widać, że obrzeże jest elementem rysunku, elementem oddzielającym półperełki od krawędzi rantu. To na modelu, ale przyjrzyjmy się dokładniej procesowi wyrobu stempli. Popatrzcie na kolejne zdjęcie (to i następne, to fragmenty kadrów z filmowego reportażu z mennicy).
Reporter trzyma matrycę do stempli (ta wyżej) i stożkowato zakończony walec, na który w prasie zostanie przeniesiony rysunek z matrycy. Pręt, który stanie się stemplem nie jest płaski! Matryca jest wtłaczana weń nie jednym, a wieloma naciśnięciami prasy. Matryca opuszczając urządzenie, które przeniosło rysunek monety na jej powierzchnię wyglądała tak.
Zanim można było jej użyć, została odpowiednio przygotowana, a jak wyglądała gotowa do pracy widać na poprzednim zdjęciu. Usunięto zbędny metal, nadając części roboczej kształt ściętego stożka. Stempel też poddawany jest obróbce. Mocuje się go w tokarce i...
doprowadza do takiego kształtu.
Pokazane wcześniej peerelowskie stemple wyglądają podobnie, bo ta część procesu ich wytwarzania niewiele się zmieniła. Kluczowe jest tu użycie tokarki, bo to na niej powstaje ostateczny kształt stempla, w tym ten fragment, który później, w prasie menniczej tworzy obrzeże monety. 
Wystarczy minimalna zmiana w prowadzeniu tokarskiego noża i półperełki wyglądają inaczej, bo znika większa, lub mniejsza ich część. 

Zarządzenia wprowadzające monety do obiegu określają ich parametry fizyczne - metal, wagę i średnicę. Ta, dla poszczególnych gatunków (nominałów jest stała), co powoduje, że głębsze lub płytsze podtoczenie krawędzi stempla przekłada się na różną szerokość obrzeża.  

Czy coś, co jest dziełem tokarki można określać, jako element rysunku monety? Raczej nie. Czy  mamy więc uznawać monety różniące się jedynie szerokością obrzeża za warianty? Raczej nie. Mój błąd, moja wina - w następnych wydaniach katalogu nie będzie "obrzeżowych" wariantów złotówek, mosiężnych pięciozłotówek i w końcu dwudziestozłotówek z Marcelim Nowotko. Pozostaną tylko te warianty, które cechują się różnicami (lub wymiarami) rysunku.

A teraz coś więcej o wspomnianych na początku przypadkach i następstwie zdarzeń. Ledwo skończyłem wymianę wiadomości z panem Tomaszem, która siłą rzeczy musiała dotknąć i tematu nazw elementów monety, na YouTube pojawił się kolejny filmik na kanale "Kwadrans z numizmatyką", filmik "Rant czy bok monety? Który to awers, który rewers? Elementy monet."
Jeśli chcemy, żeby nasze numizmatyczne dyskusje były owocne, żeby nie rodziły się nieporozumienia wynikające z różnych nazw dla elementów monet, powinniśmy posługiwać się tym samym słownikiem pojęć. Twórcy "Kwadransu..." propagują takie słownictwo:

Zgadzam się z nimi, poza jednym wyjątkiem. Najbardziej kłopotliwym i najczęstszym źródłem nieporozumień. Chodzi oczywiście o "trzecią stronę monety". Panowie proponują "bok", ja, może ze względu na wiek i galicyjskie przyzwyczajenia optuję za "rantem", ostatecznie może być "brzeg". 
Słysząc bok, zawsze zastanawiam się "lewy, czy prawy", a porządna, zwykła moneta jest okrągła! 

Co do jednego jesteśmy zgodni na pewno - obrzeże to nie bok, ani brzeg, ani rant. Awers ma swoje obrzeże, rewers swoje. Dlaczego je mają, panowie Jacek i Bartek dobrze wyjaśnili na swoim filmie.  

Zaczynam się powoli przyzwyczajać, że zaskakująco często zdarzają się z pozoru nieprawdopodobne koincydencje zdarzeń - zajmuję się jakimś tematem, nigdzie o tym nie wspominając i ni stąd ni zowąd pojawiają się niespodzianki - monety, dyskusje, publikacje, rozmowy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly