Google Website Translator Gadget

środa, 29 grudnia 2021

Ostatni wpis, ostatni zakup

W roku 2021 oczywiście. 

Ostatnim moim tegorocznym zakupem jest takie srebrne maleństwo. 

Pogięte toto, niedobite, ale na tyle czytelne, że wstępna identyfikacja nie nastręcza trudności - denar biskupi typu dewenterskiego. Gumowski w CNP napisał o tych monetach tak:

Nazywają  się  tak  dlatego,  że  są  naśladownictwem  monet  dewenterskich  cesarza  Henryka  II  (1002—24),  gdyż  wyobrażają  po  jednej  stronie  alfę  i  omegę,  względnie  omegę  i  alfę,  jako symbole  Opatrzności  —  tak jak  tamte  monety  cesarskie,  po  drugiej  zaś  stronie  mają  krzyż  kawalerski  —  zwykłe  i  wspólne  godło  wszystkich  polskich  monet  biskupich. 

Identyfikacja precyzyjniejsza już taka prosta nie jest, bo Gumowski opisał  7 wariantów tej odmiany charakteryzującej się tym, że na awersie zamiast oryginalnej alfy i omegi mamy literę A i krzyż z półksiężycem. W polskiej heraldyce, krzyż nad półksiężycem, to herb Szeliga (w polu czerwonym półksiężyc złoty, rogami zwrócony do góry, w środku krzyż łaciński tegoż koloru).


Znak ten oczywiście jest tylko podobny do herbu Szeliga, i nie ma z nim nic wspólnego, bo monetę wybito w wieku jedenastym, a najstarsza znana pieczęć z Szeligą pochodzi z roku 1366 , a najwcześniejsza zapiska sądowa z roku  1386. O herbie, jako rdzennie polskim pisał Długosz, ale było to w drugiej połowie XV w. 
Nieważne. W opisie aukcyjnym była mowa o herbie Szeliga, bo tak się przyjęło o tych denarach pisać. Wspomniałem, że szczegółowa identyfikacja jest trudna, bądź nawet niemożliwa. Na tablicy z CNP wygląda to tak 

a opisy wg Gumowskiego są następujące:
Cóż, legendy na moim egzemplarzu mają zbyt wiele nieczytelnych miejsc. Nieważne. Ważne, że monetę wybito za panowania naszego pierwszego koronowanego władcy, mniej więcej tysiąc lat temu, być może w Gnieźnie. 
Nie traktuję CNP, jako źródła prawd objawionych. Profesor Gumowski często, może nawet zbyt często, wysuwał tezy, których inni badacze nie akceptowali, z którymi polemizowali. I te polemiki prowokujące do poszukiwań i badań były równie ważne, jak same publikacje Gumowskiego, których jest przecież mnóstwo. Najpełniejsza, znana mi bibliografia jego prac  opublikowana w Roczniku Polskiego Towarzystwa Heraldycznego nowej serii, tom XII (XXIII), wydawnictwo DiG, Warszawa 2013 zajmuje siedemdziesiąt stron. Oprócz niej, w Roczniku umieszczono czternaście artykułów poświęconych pracom Gumowskiego, między nimi tekst Witolda Garbaczewskiego "Marian Gumowski — trzy epoki w badaniach nad historią polskiego pieniądza". Kilka zdań z tego artykułu: 
Wśród pozycji tego autora o charakterze katalogowym w pierwszym rzędzie wymienić trzeba Corpus Nummorum Poloniae, którego tom pierwszy, zatytułowany „Monety X i XI w.” ukazał się w Krakowie w 1939 r. (tablice dodano w 1947 r.). Profesor zebrał w nim prawie 1500 monet z wczesnego średniowiecza, które przydzielił emitentom polskim, kierując się głównie wynikami własnych badań. Na ich kontrowersyjność zwrócili uwagę recenzenci 28 , którzy podkreślili nowatorskość długo oczekiwanej w środowisku naukowym pracy, podważyli jednak zasadność dużej części atrybucji, nie opartych na dostatecznie mocnych podstawach. Rozwój badań numizmatycznych sprawił, ze obecnie korzystać trzeba z Korpusu z dużą ostrożnością, mimo to stanowi on do dzisiaj niezastąpiony katalog odmian najstarszych naszych denarów, uzupełniony o dane metrologiczne.
i dalej:
Gdy mowa o korpusie monet polskich, nie można pominąć milczeniem dwóch dalszych części tego dzieła (t. II i III, monety z wieków XII–XIII), niestety  nieopublikowanych, znajdujących się w Bibliotece XX. Czartoryskich w Krakowie.  Również tutaj znajdujemy wiele atrybucji z dzisiejszego punktu widzenia mało  uprawnionych, jednak wartość źródłowa tych prac polega na tym, że zawierają one — tak jak i pierwszy tom — m.in. ilustracje monet (w formie wcierek), które po II wojnie światowej zaginęły lub zostały zniszczone (np. w 1944 r. ze zbiorem Ordynacji Zamojskich w Warszawie).

Szkoda, że nikt dotąd nie sięgnął do tych nieopublikowanych części CNP i nie udostępnił ich badaczom i kolekcjonerom. 

Jeśli już jesteśmy przy publikacjach sprzed lat, to zobaczcie proszę, jakie ciekawostki można znaleźć w prasie sprzed dwustu prawie lat.


Od czasów Poniatowskiego pół wieku prawie minęło, a kwoty nadal liczono w srebrnych groszach, których szło cztery na złotego, a w obiegu były przecież grosze miedziane, których na złotego potrzeba było trzydzieści. 

Nie zbieram monet meksykańskich, nie wiem więc, czy rzeczywiście znane są takie sztuki o zaniżonej wadze lub próbie.


Wiadomości o odkrywanych skarbach zawsze robią wrażenie na czytelnikach. Na przykład informacja o skarbie odkrytym na Jersey w roku 2012. Po dziewięciu latach od wydobycia złotych ozdób i ponad 70 tysięcy złotych i srebrnych monet celtyckich o łącznej wadze 3/4 tony (!), władze wyspy wypłaciły nagrodę - 4.250.000 funtów (przeszło 5 milionów euro) do podziału między dwóch znalazców i właściciela terenu, na którym skarb odkryto. 

Na Nowy Rok życzę Wam, może nie takich ekscytujących  znalezisk (bo polskie prawo wprawdzie przewiduje nagrody dla przypadkowych znalazców, ale zbyt często zgłoszenia znalezisk wiążą się z niemałymi kłopotami dla znalazcy), ale niech Wasze kolekcje rosną i obfitują w coraz ciekawsze monety.   

Do siego roku!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly