Google Website Translator Gadget

sobota, 29 listopada 2025

Moje monety - grosz koronny 1608

Tytułowa moneta to numizmat pospolity. Przedstawiciel trzeciej generacji groszy koronnych Zygmunta III Wazy, bity ze srebra próby szóstej (prawie), czyli 127 sztuk z grzywny krakowskiej, zgodnie z uchwałą komisji warszawskiej z 1604 r. Dwie podstawowe odmiany typu z koroną na awersie, różniące się kształtem obwódki wokół herbu podskarbiego i ilczne warianty - ozdobniki po bokach korony, legendy awersu i rewersu.

Najpierw, w roku 2023, udało mi się kupić odmianę z herbem Lewart w owalnej obwódce, tę rzadszą, nr 791 w Ilustrowanym Skorowidzu E. Kopickiego. 

W katalogu "Monety Zygmunta III Wazy" z 2007 roku numer 289 - kropka i kwiatek po bokach korony. 

W tym tygodniu włączyłem do zbioru odmianę z Lewartem na tarczy, nr 790 w Ilustrowanym Skorowidzu. 

Według katalogu z 2007 roku to numer 288, ale są drobne różnice w porównaniu z katalogowym rysunkiem, 
dodatkowa kropka pod MDL na awersie, dwukropki na rewersie. 

Moneta, którą kupiłem kilka dni temu, w roku 2022 była na 19 aukcji PDA. 

Nie wiem co działo się z nią przez te trzy lata, ale jakąś drogą do PDA wróciła, trafiła na Allegro i stamtąd do mnie. 

Nie mam zamiaru schodzić poniżej poziomu podstawowych wariantów groszy Zygmunta III. Wkraczać w kolejny krąg piekielny, jak powiedział Marcin Żmudzin na jednym z wykładów na sesji GNDM. Na razie zbieram pieniądze na jakiegoś grosza portretowego. 

Pora roku i pogoda powodują, że zamiast w lesie i ogrodzie łatwiej zastać mnie w domu przed komputerem. Z zainteresowaniem obejrzałem prezentację wybranych okazów sztuki medalierskiej z kolekcji Lecha Kokocińskiego. Kolekcji, która ma trafić na aukcję Wójcickiego. Miałem kilka okazji słuchania opowieści pana Lecha na żywo. Dowcipnych, zawsze rzeczowych, z mnóstwem ciekawych informacji podawanych w niepodrabialny, lakoniczny sposób. Na filmie opublikowanym na youtubowym kanale Wójcickiego nie mogłem nie zwrócić uwagi na fragment dotyczący znanego mi medalu. 

Pamiętacie? 
Korzystając z okazji, próbuję rozwikłać zagadkę jak i po co wykonano ten ołowiany odcisk. Czy z medalu, czy z matrycy do stempla medalu, jak sugerował poprzedni właściciel. 

I jeszcze trzy zagadki na dziś. 

Pierwsza, skąd wzięła się nagle ta liczba wyświetleń mojego bloga? Dziesięć razy więcej, niż dzienna przeciętna. Niestety bez przełożenia na wyniki Ad Sense. 


Druga, dlaczego poważne firmy numizmatyczne z długą tradycją, przyjmują w komis i wystawiają na sprzedaż coś takiego? 
Po co ten pytajnik w opisie. Szczegóły rysunku i "Rant ząbkowany" nie pozostawiają wątpliwości - chiński wyrób z AliExpress lub podobnego serwisu. 

Trzecia, czy coś, a jeśli tak, to co łączy dekorację na jednej z chojnickich kamieniczek 
z podskarbim koronnym Mikołajem Daniłowiczem herbu Sas. Herbu widocznego na monetach Zygmunta III z lat 1616 do 1624.

Muszę popytać kolegów z naszego "klubu". 

Korekta - 30.11.2025 - to nie Sas! W herbie Sas jest strzała skierowana grotem w górę, a tu jest miecz.

niedziela, 23 listopada 2025

Odmiany, warianty, destrukty... O dwuzłotówkach 1987 i 1988 raz jeszcze.

Pod koniec października pochwaliłem się nowym dla mnie wariantem dwuzłotówki z 1988 roku. Podsumowując tamten wpis napisałem:

Najprawdopodobniej uznano, że jeden z ostatnich stempli rewersu wytłoczony ze starej patrycy nadaje się jeszcze do użytku i na początku roku użyto go do bicia monet z datą 1988. Chronologicznie, nowo ujawniony wariant b (rzadki) jest starszy od dobrze znanego wariantu a (pospolitego).

I tak sobie po kilku dniach pomyślałem, że może nowy stempel rewersu wszedł do użytku wcześniej, niż z początkiem roku 1988. Może stemple nowego wzoru zaczęto produkować (i używać) już pod koniec roku 1987? Sięgnąłem więc raz jeszcze po pudełko z peerelowskim mosiądzem.

Zanim napiszę, co w nim znalazłem, słów kilka o wykładzie Tomasza Kasprowicza, "Destrukty powtarzalne: źródło odmian i wariantów monet", o którym wspomniałem 11 października. Ponownie obejrzałem ten wykład, wielokrotnie pauzując i powtarzając pewne fragmenty, notując nasuwające mi się uwagi i komentarze. Z wieloma tezami pana Tomasza zgadzam się całkowicie, ale nie z wszystkimi. Akceptuję użycie określenia "odmiana" dla monet istotnie różnych. Monet, które jesteśmy w stanie odróżnić od innych gołym okiem, nie sięgając po te inne monety by je  z sobą porównać, na przykład monety z datą 1949 różniące się metalem, w którym je bito 


albo 20-złotówki "Nowotko" z 1976 roku różniące się obecnością znaku mennicy. 

Dla monet różniących się drobniejszymi szczegółami, jak wspomniane dwuzłotówki z 1988 roku odpowiedniejsze wydaje mi się określenie "wariant". Zupełnie natomiast nie zgadzam się z mówieniem o destruktach, jako o wariantach i odmianach.
Wykład, minuta dziewiąta.

Destrukt to jest jakaś wada produkcji, która powoduje, że efekt końcowy nie jest zgodny z założeniem.
I tu mam poważne zastrzeżenie. Tę definicję uważam za zbyt szeroką, bo tak rozumując musielibyśmy uznać niemal wszystkie odmiany i warianty za destrukty. Uważam, że destruktami powinno się nazywać wyłącznie monety odbiegające od zaplanowanego wyglądu na skutek nieprawidłowości podczas bicia/tłoczenia monet, a nie podczas wykonywania matryc czy stempli. Takimi nieprawidłowościami mogą być błędy pracowników, usterki pras menniczych, wady blankietów (krążków) i w końcu mogą nimi być usterki stempli - pęknięcia, wykruszenia, zanik szczegółów powodowany zużyciem. 

Bardzo podoba mi się podkreślenie, że odmiany i warianty monet mają dwa podstawowe źródła. Po pierwsze - narzędzia, którymi wykonano stemple, po drugie - stemple, przy czym uważam, że określenie "odmiany stemplowe" powinno zostać zarezerwowane dla monet bitych stemplami wykonywanymi ręcznie. 

W wykładzie mowa o odmianach odstemplowych i odpatrycowych. Rozumiem, że do tej drugiej kategorii należy włączyć monety, za których wygląd  odpowiadają zmiany pojawiające się na jeszcze jednym narzędziu - matrycy. W szóstej monecie wykładu pana Kasprowicza mowa jest o "elementach puncowanych": znaku mennicy, inicjałach projektanta, cyfrach rocznika. 

Zdarza się, że niektóre małe elementy, albo na przykład często dotyczy to daty, są nanoszone gdzieś później w trakcie produkcji stempla, albo na samym projekcie ich nie mamy, gdzieś później one są dobijane.

"Gdzieś później". Właśnie! To dobijanie wykonywano albo na stemplach, albo na narzędziach pośrednich, na matrycach. A tych może być nawet kilka "pokoleń". Opisałem to w części wstępnej do katalogu monet PRL:

Patryca z rysunkiem monety zostaje utwardzona i umieszczona w prasie naprzeciw podobnego pręta z gładką, lekko wypukłą powierzchnią czołową — przyszłej matrycy. Pod naciskiem kilkuset ton, relief patrycy jest wtłaczany w matrycę — negatywową oczywiście. Przenoszenie wzoru monety na matrycę też odbywa się wieloetapowo. Po każdym etapie (mogą być dwa, albo więcej) matryca jest zmiękczana (odpuszczana) termicznie. Po zmiękczeniu matrycy, patryca ponownie jest w niej odciskana, dzięki czemu uzyskuje się dokładne odwzorowanie najmniejszych detali rysunku monety. Tak powstaje matryca I, czyli po amerykańsku „master die”. Zazwyczaj z patrycy wykonuje się jedną albo dwie matryce I.

Analogiczną metodą z matrycy I otrzymuje się matrycę II — tym razem pozytywową. Tu widać pewną nielogiczność polskiej terminologii. Amerykanie nazywają to narzędzie bardziej konsekwentnie — „working hub”. Naszym odpowiednikiem powinna być „patryca robocza”.

Matrycą II (patrycą roboczą) produkuje się właściwe narzędzia służące do bicia monet, a mianowicie stemple „working dies” — oczywiście są one negatywowe. Z jednej patrycy mamy dwie matryce I, z nich po kilka lub kilkanaście matryc II, a z nich po kilkadziesiąt lub kilkaset stempli. Jeśli stempli ma być więcej, a tak bywa przy wielomilionowych nakładach monet, to możliwe jest wprowadzenie etapów pośrednich (matryca III i IV).

Ręczne dodawanie elementów (dobijanie) można wykonywać wyłącznie na narzędziach negatywowych - stemplach i matrycach o nieparzystych numerach. 

Ponieważ zazwyczaj nie wiemy, czy detale dobijano na stemplu, czy na którymś z pokoleń matryc, dla uproszczenia można w tym przypadku użyć określenia "warianty stemplowe". 

Warianty stemplowe - różne położenie znaku mennicy.

Do wariantów stemplowych można też zaliczyć monety z widocznym zdwojeniem fragmentów rysunku, tzw. double die. I znów fragment z mojego katalogu: 

Na każdym z etapów para patryca/matryca albo matryca/stempel trafia pod prasę więcej, niż jeden raz. Wystarczy minimalne wzajemne przesunięcie lub obrót i pewne elementy rysunku ulegają zdwojeniu. Na etapie wykonywania stempli czasem (bardzo rzadko) stempel ze zdwojonymi fragmentami rysunku trafia do prasy menniczej i są nim bite monety. Powstałe w ten sposób monety za oceanem nazywa się „doubled die”. Klasycznym amerykańskim przykładem takiego błędu jest część jednocentówek z rocznika 1955, a wśród monet polskich, niektóre złotówki  z roku 1985.


Przyszła pora na "odkrycia" z pudełka z zapasem mosiężnych monet PRL. Przypomnijmy sobie, czym różnią się dwa warianty dwuzłotówki z rocznika 1988. 

A teraz popatrzcie na to co znalazłem, zwracając szczególną uwagę na pokazany wyżej kluczowy element rysunku. 
Rocznik 1985.
1986 
i cztery monety z rocznika 1987 

Druga od dołu ość kłosa ma różną długość zależnie od tego, jak mocno zużytym stemplem monety wytłoczono. A może nie stempel jest winny, tylko któreś pokolenie matryc? Tego pewnie ustalić nie można. 

W każdym razie nie mamy tu do czynienia z odmianą odpatrycową. Ości kłosów są wyrażnie rozdzielone na końcach, a nie połączone wspólną krawędzią, jak na nowym rewersie rocznika 1988. Nie odmiana, nie wariant nawet. Co najwyżej destrukt, ale i ten mało znaczący. Na pewno nie z tych, które mogłyby mieć wpływ na wartość monety.

Po co to wszystko napisałem? Dlaczego straciłem (?) cenny czas na przeszukiwanie pudełka ze "szrotem", skanowanie i obrabianie otrzymanych obrazków? Na pewno nie po to, by promować "nienotowane odmiany"! Podstawowy powód podałem w pierwszym akapicie dzisiejszego wpisu. Gdy okazało się, że nie natrafiłem na dwuzłotówki  z roku 1987 z rewersem wzoru 1988, uznałem że warto jednak pokazać, że biorąc dowolną współczesną, wysokonakładową monetę, można używając odpowiednio dobrej lupy znaleźć coś, co odróżni ją od "bliźniaczek".  I warto podkreślić, że nic z tego dla kolekcjonerstwa, ani tym bardziej dla numizmatyki, nie wynika.

Zawsze też, przeglądając katalogi ofertowe i aukcyjne,  warto pamiętać, co napisał Walery Kostrzębski w pracy "Błędne drogi w zbieraniu numizmatów polskich" opublikowanej w Wiadomościach Numizmatyczno-Archeologicznych w latach 1896-1897 (dostępna w FBC).
Pochop do zbierania monet z uwzględnieniem tym podobnych niby odmian, dały katalogi licytacyjne i handlarskie. W interesie bowiem zbytu wydawcy takich katalogów nie szczędzą stopni rzadkości i ineditują wszelkie monety już to pomylone, już to odmienne w napisach skróconych, już wkońcu dziwacznie wybite, wogóle wszelkie błachostki, niewytrzymujące najmniejszej krytyki naukowej, za które jednak wysoce płacić sobie każą.
I pamiętając to, dobrze się zastanawiać nad wyborem monet, za które trzeba będzie zapłacić. 

sobota, 15 listopada 2025

Jeszcze jeden szeląg dzisiaj...

No, może nie dzisiaj, bo już trzy tygodnie minęły, ale na ten czas monety zeszły na drugi plan. Na pierwszym planie były jesienne spotkania. Z rodziną, z przyjaciółmi, z górami. 

 
Mglisto było i troszkę deszczowo, ale pięknie. Dla dociekliwych graficzne wyjaśnienie. 


A po powrocie do domu mogłem nareszcie zająć się monetą wyjętą z paczkomatu dzień przed wyjazdem. Do siedmiu "warszawskich" szelągów z 1622 roku dołączył jeszcze jeden. 
Opisany był, jako nienotowany, 
ale jeśli się wie jak i gdzie szukać, to okazuje się, że jednak notowany. Oczywiście w Wirtualnym Muzeum Polskiego Szeląga.
Inna para stempli!

Ilość odmian i wariantów szelągów z czterowierszowym napisem na rewersie wskazuje na pochodzenie z dużej, a w każdym bądź razie, intensywnie pracującej mennicy. Krakowskiej, czy warszawskiej? Więcej na ten temat na blogu pana Marzęty.


wtorek, 28 października 2025

Niedbalstwo, lenistwo, czy głupota?

Codzienny, poranny rutynowy przegląd nowych aukcji/ogłoszeń na Allegro i nagle...

1Solid szelag 1764 Stanisław August Poniatowski mennica Ryga rzadki S28.

Cóż, każdy może się pomylić. Tworząc nową aukcję wykorzystując poprzednią jako szablon, kopiuj, wklej i mamy nieznany światu rarytas. Na zdjęciach rzeczywiście szeląg Poniatowskiego. "Kup i zapłać" - cena 89 złotych. Za takiego "wycierucha" z nieczytelną datą?

Dlaczego 1764? Nie wiem. Dlaczego Ryga? Też nie wiem.

Przewijam niżej. Czytam, czytam i oczy mam coraz szerzej otwarte. 

1Solid szelag 1764 Stanisław August Poniatowski mennica Ryga oryginał rzadki S28

1 solid (solidi) – tzw. szeląg – z okresu panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, wybity dla Królestwa Polskiego w mennicy Rydze (R), w roku 1764

Szelągi te były drobną monetą obiegową używaną w końcowych latach Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Choć formalnie polskie, bicie odbywało się w monecie ryskiej, będącej pod wpływem Imperium Rosyjskiego – co było częścią ekonomicznego uzależnienia Polski po 1764 roku.

Awers: Monogram królewski SAR (Stanislaus Augustus Rex) pod koroną królewską, po bokach rok emisji 17 – 68. Stylizowane litery tworzą dekoracyjny splot. 

Rewers: Napis w trzech wierszach: 1 / SOLID / R czyli 1 solidus – Ryga.

Więc jednak 1768, a nie 1764 i w końcu pojawia się wyjaśnienie, skąd ta Ryga. Nadal nie wiem, co znaczy to "S28".  

Gdyby to wystawiał jakiś dzieciak próbujący sprawdzić się w handlu numizmatami... Niestety jest to oferta sprzedawcy, który dosłużył się etykietki 

Dlaczego firma zajmująca się sprzedażą numizmatów powierza tworzenie opisów ofert sztucznej inteligencji? 
Graffiti na murze jednej z chojnickich kamienic.

Skąd wiem, że to AI, a nie żywy człowiek stworzył. Ten styl jest niepodrabialny. Testuję od czasu do czasu możliwości AI i tę charakterystyczną "poetykę" rozpoznaję natychmiast. Testuję, czasem bywa lepiej, czasem (zazwyczaj, jak dotąd) gorzej, ale jak by nie było, zawsze weryfikuję odpowiedzi "modeli językowych" i "systemów eksperckich" konfrontując je z wiedzą książkową lub własną. Доверяй но проверяй, jak mawiają Rosjanie.  

A skoro już przy Rosjanach jesteśmy, to i tak dobrze wyszło, bo mógł ten "super sprzedawca" skorzystać z takiej identyfikacji (Genspark ®).

Albo z wersji zaproponowanej przez tęczową literkę G.


W czarnej dupie jesteśmy z tą sztuczną "inteligencją". Przynajmniej na razie. 

sobota, 25 października 2025

2 złote 1988 - drugi wariant

W moim katalogu obiegowych monet PRL (wydanie trzecie) są 54 odmiany nominałów od 1 grosza do 20 złotych i to się nie zmieni. W tym zakresie nic nowego pojawić się nie może. W ramach tych odmian odnotowałem 28 wariantów pewnych i 4 niepewne. Te ostatnie to teoretycznie istniejące, 1 i 2 grosze 1949 z dwu mennic oraz pięćdziesięciogroszówki z 1968 i 1978 roku, które znam tylko z pojedynczych zdjęć i nigdy ich na żywo nie widziałem.

Prawdopodobieństwo odkrycia nowych odmian/wariantów monet PRL od 1990 roku maleje z każdym kolejnym  dniem. Dwa tygodnie temu opisałem wariant dziesięciogroszówki z 1979 roku, którego istnienie mogłem potwierdzić dzięki uprzejmości Krzysztofa i Krystiana - "kolegów zbierających blaszki". A kilka dni temu pan Krzysztof zaskoczył mnie po raz kolejny anonsując istnienie drugiego wariantu dwuzłotówki z roku 1988 z rewersem o wzorze z lat poprzednich. Natychmiast zabrałem się za przegląd resztek z majowego zakupu masówki PRL. Znalazłem w nich 138 sztuk dwuzłotówek z rocznika 1988. Ani jednej z rewersem z rocznika 1987! Okazało się, że pan Krzysztof ma więcej, niż jedną sztukę i gotów jest jedną z nich odsprzedać. Kupiłem. 

Czym ta moneta różni się od standardowej dwójki z roku 1988?

Mosiężne dwuzłotówki pojawiły się w roku 1975. 

Bez znaku mennicy (bite w Leningradzie) z inicjałem projektanta pod węzłem na rewersie.

W roku 1978 produkcję dwuzłotówek przejęła mennica w Warszawie. 

Na awersie pojawił się jej znak, a z rewersu zniknął inicjał projektanta.

W roku 1986 zmieniono projekt awersu. 

Takie dwuzłotówki bito w latach 1986 do 1988. Przypuszczam, że na początku roku 1988 coś stało się z patrycą do stempla rewersu i konieczne było wykonanie nowej. 

Przechodzimy do szczegółów. 
Rocznik 1987. 

Rocznik 1988, wariant a. 

Rocznik 1988, wariant b. 
Porównanie kluczowego szczegółu. 

Po lewej wariant b (wzór rewersu z 1987 r.), po prawej wariant a z nowym rewersem.

Najprawdopodobniej uznano, że jeden z ostatnich stempli rewersu wytłoczony ze starej patrycy nadaje się jeszcze do użytku i na początku roku użyto go do bicia monet z datą 1988. Chronologicznie, nowo ujawniony wariant b (rzadki) jest starszy od dobrze znanego wariantu a (pospolitego).

I jak tu wierzyć w rachunek prawdopodobieństwa. Przez lata nic nowego i nagle, w dwutygodniowym odstępie dwa nowe warianty. 

Czy to koniec? 


Printfriendly