Google Website Translator Gadget

środa, 22 sierpnia 2012

Pięć tygodni w balonie.

Pamiętacie taką książeczkę Pana Verne'a? Ramota (z 1863 r) ale sympatyczna. Geograf Samuel Fergusson, jego służący Joe oraz myśliwy, Dick Kennedy przelecieli balonem nad Afryką, z wybrzeża wschodniego na zachodnie przeżywając wiele przygód i poznając nie do końca poznany wówczas kontynent.

Pięciotygodniowe wakacje, oderwanie się od codziennych obowiązków na z górą miesiąc bardziej mi się podoba, niż dzielenie należnego mi urlopu na kilka tygodniowych (albo i krótszych) okresów. Stąd brak nowych wpisów na blogu od połowy lipca.
Nie latałem balonem nad Afryką, lecz jak zwykle przemierzałem Bory Tucholskie. Piechotą, kajakiem, na rowerze i samochodem.
Jak się odrywać od codzienności, to bez reszty. Na wakacje nie biorę komputera, staram się też nie myśleć zbyt wiele o monetach. Bo jak myśleć o monetach w takim otoczeniu:
Startujemy do spływu Chociną.

Trasa wyglądała tak
a możemy ją sobie oglądać i analizować dzięki zabawce, którą już tu kiedyś opisałem. Telefon sprawdza się w każdych warunkach. Przeżył na przykład bez szwanku wywrotkę kajaka. GPS, to bardzo użyteczny wynalazek, pod warunkiem, że włączając go nie wyłączamy myślenia.

Kto w Swornegaciach był, wie że metą spływu była restauracja Jeziorna. Zachęcam do odwiedzin - karmią dobrze i niedrogo, a przy tym można podziwiać piękne widoki (nawet gdy pogoda nienajlepsza).

Niestety, jak podczas każdych wakacji zdarzają się widoki mniej ciekawe. Na przykład pieski obsrywające trawniki przy charzykowskiej promenadzie (i samą promenadę też). Dumni właściciele i właścicielki czworonogów do bólu rasowych wnikliwie obserwują żaglówki na jeziorze, własne paznokcie lub czubki własnych butów. Byle nie patrzeć na klocki stawiane przez pieski, byle nie skrzyżować wzroku z osobami spacerującymi promenadą. Gdyby chociaż korzystali z bezpłatnie rozdawanych woreczków na odchody.
Przez pięć tygodni ani raz nie widziałem, by ktoś po swoim psie sprzątał.

Śmiem przypuszczać, że sterty śmieci zalegające rowy (włącznie z tymi przy leśnych drogach, nawet w parku narodowym) to dzieło jeśli nie tych miłośników piesków, to z pewnością ich "krewnych w rozumie".  Takim osobom powinno się odbierać prawa publiczne.

Grzyby, ryby, lasy, rzeki, jeziora i mnóstwo czasu. Można czytać, słuchać muzyki, można po prostu siedzieć i patrzeć.
Widok z werandy przed naszym pokojem 8 sierpnia o 19:47
Przed chwilą padało.

Jedyny kontakt z naszym ulubionym hobby ograniczyłem do codziennych przeglądów portmonetki. Rezultat? Z rocznika 2012 mam 4 nominały: 1, 2, 10 i 50 groszy, a w zapasach na czarną godzinę dwie monetki z rewersem obróconym względem awersu o blisko 180 stopni.

I jeszcze myślenie, którego jakoś wyłączyć nie potrafię. Przemyślałem więc sobie planowaną od dawna publikację na temat miedziaków koronnych Augusta III. Wiem już, co chciałbym w niej ująć, w jakiej kolejności, wiem z jakich materiałów będę korzystał. Teraz pozostaje rzecz najnudniejsza - fotografowanie, skanowanie, obróbka grafik i najtrudniejsza - pisanie.

P.S.
Verne napisał też "Dwa lata wakacji", ale tyle urlopu nie uzbieram.
Trzeba poczekać na emeryturę.

P.P.S.
Podczas urlopu licznik odwiedzin zaczął wyświetlać wartości sześciocyfrowe. Dziękuję i polecam się na przyszłość.

5 komentarzy:

  1. W mojej opinii, na aukcjach internetowych w minionych tygodniach nic ciekawego się nie pokazało odnośnie monet Królestwa 1816-1841r. Ważne, że wakacje udane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby nawet coś w międzyczasie umknęło, to przecież na monetach świat się nie kończy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem umknęło coś z 1767 r., troszkę się chwaliłem tu, w komentarzach... http://zbierajmymonety.blogspot.ca/2011/12/petrus-nicolaus-nyegaard.html

    Nigdy nie używam GPSu, dostałem gdzieś po drodze i do tej pory siedzi w schowku pomiędzy siedzeniami. A jak się cieszyłem, na kilku dniach campingu, jak się okazało że telefon nie działa. To była dopiero ulga. Znalazłem monetkę z 1984 r. przy klifie i sru do jeziora, na szczęście. ;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ma Pan unikat :-)
    Tego typu usterka bicia (gotowa moneta trafia powtórnie pod stempel)to zawsze przypadek jednostkowy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki, opinia Pana dla mnie dość ważna.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly