Google Website Translator Gadget

piątek, 21 grudnia 2012

Moneta - metalowy znak pieniężny.


Wikipedia definiuje monetę, jako:
"przeważnie metalowy znak pieniężny, o określonej formie, opatrzony znakiem emitenta. Emitent gwarantował umowną wartość monety. Pierwotnie wartość ta zbliżona była do rynkowej wartości kruszców zawartych w monecie."
O problemach, na które napotykają producenci monet napiszę za chwilę - najpierw rozwiązanie zagadki z poprzedniego wpisu. Zagadka okazała się banalna. Wszystkie osoby komentujące wpis bez trudu zidentyfikowały opisywaną monetę:

Też uważam, że Kurier Warszawski przesadził. To ładna moneta.

Monety projektu Tadeusza Breyera atakowano nie tylko za wygląd. Jak wiadomo, pierwotnie zaplanowano bicie monet o nominałach 1 złoty i 2 złote w srebrze próby 835 i pięciozłotówki w srebrze próby 900, zgodnie z zasadami Monetarnej Unii Łacińskiej. Szybko to zmieniono i do obiegu trafiły tylko jedno- i dwuzłotówki ze srebra próby 750. 
Bardzo krytycznie ocenił to Witold Broniewski w dwuczęściowym artykule "Stopy legalne w Polsce" opublikowanym w Przeglądzie Technicznym nr 17 i 18 z r. 1925 (dostępne w zasobach Federacji Bibliotek Cyfrowych). 
Główne zarzuty wyglądały tak:
Warto przestudiować dokładnie artykuł Broniewskiego i dalszą polemikę z dyrektorem mennicy Janem Aleksandrowiczem (Przegląd Techniczny nr 34 z roku 1925). Są tam bardzo interesujące informacje o poziomie zabezpieczenia wartości nominalnej monet przez metal, o procederze fałszowania francuskich pięciofrankówek i o technicznych aspektach produkcji monet. Adwersarze zgadzają się w jednym - mosiężne dwu- i pięciogroszówki z datą 1923 wybito na krążkach z bardzo nieodpowiedniego stopu, co jednak można w pewnym stopniu usprawiedliwić. Krążki te zakupiono już w roku 1922 z przeznaczeniem na emisję bilonu w walucie markowej, do której nie doszło ze względu na hiperinflację. 

W dzisiejszych czasach nie oczekuje się, że metal, z którego bije się monety obiegowe powinien zabezpieczać ich wartość. Metal dobiera się pod kątem odporności na zużycie i braku negatywnego wpływu na zdrowie użytkowników. Ważny jest też aspekt ekonomiczny - to niedobrze, gdy koszt produkcji monety (materiał + robocizna) przewyższa jej wartość nominalną. Z problemem tym borykają się wszyscy. Jedne państwa radzą sobie rezygnując z najniższych nominałów (np. Republika Czeska). Inne zastępują kosztowny surowiec tańszym. Dobrym przykładem są amerykańskie centy. Pierwsze kroki oszczędnościowe podjęto w II połowie XIX w.  zastępując w roku 1856 miedziane centy o średnicy 27,5 mm małymi, miedzioniklowymi o średnicy 19 mm. Później, podczas II Wojny Światowej stop miedzi zastąpiono stalą pokrywaną powłoka cynkową. Do miedzioniklu powrócono w roku 1947. W roku 1959 nikiel zastąpiono dodatkiem cyny i cynku. W latach 1962-1982 ze stopu wyeliminowano cynę. Od roku 1982 centy bije się z cynku pokrytego warstewką miedzi, która stanowi tylko 2,5% zawartości monety. Wzrost cen surowców spowodował, że sama wartość metalu w cencie przewyższa jego wartość nominalną. A centów bije się rocznie około sześciu miliardów - takie jest zapotrzebowanie rynku!
Nic więc dziwnego, że myśli się o zniwelowaniu strat związanych z produkcją monet (i innych pieniędzy - wszystko wskazuje, że banknoty z Waszyngtonem zostaną wkrótce całkowicie zastąpione monetami). 
W zeszłym tygodniu przedstawiono w Kongresie USA przeszło 400- stronicowy raport z dwuletnich badań wykonanych w mennicy w Filadelfii. 

Okazuje się, że spośród 80 pierwiastków metalicznych widniejących w tablicy Mendelejewa tylko cztery są dziś tańsze od miedzi i niklu. Są to aluminium, żelazo, cynk i ołów. Ołów nie może być brany pod uwagę ze względu na własności mechaniczne i negatywny wpływ na zdrowie człowieka. W filadelfijskiej mennicy przebadano 29 różnych stopów bijąc z nich monety o "nonsensownym rysunku" - nie mogły być podobne do żadnych obiegowych monet. 
"cent" ze stali pokrytej aluminium
zdjęcie z The Salt Lake Tribune

Oceniano ich wygląd, odporność na ścieranie i korozję, jakość powierzchni, twardość, a także własności magnetyczne. Te ostatnie mają niebagatelne znaczenie, bo w USA funkcjonuje bardzo dużo automatów wrzutowych na monety, w których wykorzystuje się zjawiska magnetyczne do eliminowania obiektów udających monety (np. obcych monet). Koszty przeróbki automatów działających w kraju mogą sięgać kwoty przekraczającej pół miliarda dolarów. 

Przypuszczam, że i u nas trwają podobne prace, bo o ile mi wiadomo, produkcja jednogroszówek też przynosi straty. Ciekawe, czy skończy się na zmniejszeniu ilości nominałów, czy grosze pozostaną, tylko zmieni się ich skład. Ta druga opcja będzie dla nas, kolekcjonerów znacznie ciekawsza.



1 komentarz:

  1. W Kanadzie już przesądzone. Ostatnie monety jednocentowe były wybite w maju 2012. Nie słyszałem o żadnych planach na wyprowadzenie ich z obiegu, ale więcej nie natłuką.

    PW

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly