Google Website Translator Gadget

wtorek, 27 maja 2014

Oj nieładnie, nieładnie.

Miesiąc się kończy, a na majowym liczniku jeden wpis zaledwie. Wybaczcie proszę. To przecież maj!

Wywrotka ziemi taczkami rozwieziona, pograbiona; trawa zasiana (żeby jeszcze jakiś patent na te cholerne gołębie mieć - przylatują, jak na stołówkę), nowe buty rozbiegane, rowery wyczyszczone, nasmarowane - na liczniku pierwsze dziesiątki kilometrów.

Jak w tych warunkach czas dla bloga znaleźć?
Ostatnio coś niewiele interesujących mnie blaszek na Allegro i eBayu. Jakieś pojedyncze drobiazgi tylko.
Najciekawszą z majowych monet będzie chyba ta
Jeszcze mi jej poczta nie dostarczyła. Czekam cierpliwie aż dotrze.
Pokrak, prawda?
Aż się wierzyć nie chce, ale będzie to pierwszy fałszywy miedziak Augusta III w moim zbiorze.

Fałszywe boratynki spotyka się na każdym kroku. W niektórych skarbach było ich prawie tyle, co oryginałów. A fałszywych miedziaków Sasa ze świecą szukać.
Mam zarchiwizowane zdjęcia nie więcej, niż pięciu monet. Groszy. Widocznie szelągów zupełnie się nie opłacało fałszować, a i zysk z fałszowanych groszy wielki być nie mógł.

Opłacalne było tylko fałszowanie miedzi na wielką skalę. Niedostępne dla "zwykłego człowieka", łatwe dla wrogiego władcy. Prusy ciągnęły ten proceder niemal do końca osiemnastego wieku.

A propos falsyfikatów. Jak myślicie, Panie i Panowie, skąd u Chińczyków pomysł na produkcję "kopii" monet. Takich,  o których już tu pisałem. Nie wierzę, że sami na to nie wpadli. Ktoś złożył zapytanie ofertowe, dostarczył wzory, zapewnił zbyt. I tak się to zaczęło. Teraz, kiedy producenci nabrali rozpędu, sami szukają nabywców. I mamy takie kwiaty: http://www.allegromat.pl/aukcja160575
Nie żal mi nabywców tego badziewia. Przy odrobinie wysiłku mogli łatwo stwierdzić, że to nie oryginał. Martwi mnie coś innego.
Ćwiczenie, czyni wicemistrza (bo mistrzem trzeba się urodzić), więc prędzej, czy później dojdzie do tego, że jedyną metodą na odróżnienie falsyfikatów od oryginałów będzie rzut monetą - czyste losowanie; orzeł albo reszka.



Już teraz nie odważę się na zakup rzadszych (niekoniecznie nawet drogich) monet na giełdach. Wolę kupować przez internet, bo tylko dzięki komputerowi mam możliwość sprawdzenia, czy przypadkiem nie pojawiły się na rynku monety identyczne, albo z identycznymi usterkami.
Pouczający przykład:
http://forum.tpzn.pl/index.php/topic,7610.msg54516.html#msg54516
Skąd miąłbym wiedzieć, kupując na giełdzie albo nawet w renomowanym sklepie, że na rynku jest całkiem pokaźna monet posiadających charakterystyczne,
stałe okaleczenie na rewersie między E a G w słowie REG?

Uważajcie, co i od kogo kupujecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly