Google Website Translator Gadget

piątek, 19 czerwca 2020

Wpis pesymistyczno-optymistyczny.

Albo na odwrót, zależnie od upodobań i nastroju czytelnika.

Zacznijmy od zaskoczenia. Nie takiego, żeby mi mowę odjęło, ale jednak. 
Pojawił się otóż na rynku nieznany mi wcześniej egzemplarz jednofenigówki Królestwa Polskiego z rocznika 1917. Będzie można o niego powalczyć na 25 aukcji ANMN.
Tym samym, moneta niegdyś "ekstremalnie rzadka" staje się... prawie pospolitą. To już trzydziesty egzemplarz, który pojawił się na rynku w ostatnich, mniej więcej piętnastu  latach. 

Następna wiadomość optymistyczna (lub pesymistyczna, zależnie od punktu widzenia). Można już kupić nowy katalog znanego miłośnika szelągów.
Optymistyczna to wiadomość, bo zostaje kompleksowo uporządkowany kolejny wycinek polskiej numizmatyki nowożytnej. Pesymistyczna, bo stawiam dolary przeciwko orzechom, że średnia cena przeciętnego szeląga Zygmunta Trzeciego wzrośnie znacząco, a ceny tych rzadszych poszybują pod sufit. Dlatego cieszę się z niedawnego zakupu:
Końcówka blachy, ale za to moneta wytłoczona niezwykle centrycznie, jak na Rygę. W legendzie rewersu przerywnikami są maleńkie listki klonowe. 

W sumie, jak dotąd optymizm wygrywa z pesymizmem. Z wygrania tej licytacji bardzo się ucieszyłem, choć sumaryczne podsumowanie 2 aukcji RDA oceniam jako porażkę. Na siedemnaście licytowanych pozycji wygrałem cztery. Liczyłem na więcej, ale z drugiej strony, mogło być gorzej. 

O tym, że nie wszystko już wiemy, nawet o monetach, zdawało by się dokładnie przebadanych, przekonaliśmy się przy okazji czerwcowej aukcji GNDM. 
Z opisu aukcyjnego:
Literatura: Chałupski awers f/b rewers b/b, Bitkin 1192, Plage 141, Berezowski 2.00 zł
Piękny, menniczy egzemplarz.
Bardzo ciekawa odmiana, nieopisywana w specjalizowanym katalogu Jerzego Chałupskiego.
Hybryda łącząca emisje wczesne (szeroki ogon) z późnymi (wąski ogon). Rewers z wąskimi, wysokimi oczkami ósemki w roczniku (jak dla odmiany b/b), ale w połączeniu z awersem z wąskim ogonem orła (z krótkimi piórami przy łapach).
Już cena wywoławcza była, jak dla mnie, na granicy tolerancji. Końcowa oznacza, że na włączenie tego wariantu do zbioru szanse mam niewielkie. W nieodległej przyszłości przejdę na garnuszek (bo przecież nie na gar) ZUSu, a to jak sądzę nie wzmocni mojej siły ognia w aukcyjnych potyczkach.
Może będę za to miał więcej czasu na bardziej uważne przeglądanie internetowych ofert. Z tym, że na Allegro liczę coraz mniej. Polityka właścicieli nie sprzyja sprzedawcom kolekcjonerskiej drobnicy. 

Na koniec solidna dawka pesymizmu. Abstrahując od polityki, od ocen, czy Polska radzi sobie z PLAGĄ lepiej czy gorzej od państw bliższych i dalszych, myśląc raczej globalnie sądzę, że to nie skończy się, jak czarna ospa we Wrocławiu w 1963 roku. Wtedy trwało to tylko kilka tygodni i ograniczało się do pięciu, czy sześciu (z siedemnastu) województw. Teraz jest nieciekawie. Obym się mylił, ale nie wydaje mi się, że możliwy będzie powrót do normalności z roku 2019. Do kina, teatru, na koncert w sali nie zamierzam się wybierać, nie tylko w tym roku. Muzea pewnie będę odwiedzać, o ile tylko będą takie możliwości. Zresztą najbardziej interesują mnie te muzea, które wycieczki omijają szerokim łukiem. Nie wiem, co będzie z targami kolekcjonerskimi organizowanymi w halach. Na wolnym powietrzu pewnie od czasu do czasu zaryzykuję, ale będę się starał ryzyko minimalizować, jak tylko będzie się dało. Bezobjawowi nosiciele mogą być wszędzie, a ryzyko rośnie z wiekiem. 

Jak więc będzie? 
INACZEJ.
Monety będę kupować głównie przez internet - tu niewiele się zmienia. Pisać będę, jak dotąd, w domu, słuchając przy tym radia.  
Zrezygnowałem z wypożyczania książek w bibliotece - na szczęście mam czytnik e-booków. 
Więcej będę chodził po górach i oczywiście nie ceprostradami, tylko rzadziej uczęszczanymi szlakami, albo i bez szlaków. Pomoże mi w tym świetny czeski produkt MAPY.CZ  Wbrew pozorom, mapa użyteczna nie tylko w Czechach. Na przykład taki spacerek - jak widać można planować trasy i poza szlakami turystycznymi. Jesienią zbiorę przy okazji surowce na nalewki.
Nie zrezygnuję z rekreacyjnego biegania i rowerowych wycieczek - wszelkie tego typu aktywności aplikowane w rozsądnych dawkach poprawiają odporność.
Ale...
Na umawianie się z przyjaciółmi w knajpkach na piwo, wino i dobre jedzenie, w najbliższej przyszłości bym nie liczył.
Na szczęście w domu też może być fajnie.

4 komentarze:

  1. Czy normalnosc wroci? Pracuje w zakladzie w ktorym kazdego dnia przychodzi ok. 6000 tysiecy ludzi, po 45 min. pracy na stanowisku, nastepuje zmiana i przechodze do nastepnego- dotykajac przez tekstylne rekawice narzedzi dotykanyh przez kolegöw na 3 zmianach bez odkazania. Obowiazek masek istnieje ponizej 1,5 metra, do zakladu wchodzi sie normalnie, bez pomiaröw. Kazdego dnia tych 6 tys. ludzi idzie do domu, do sklepöw itd.Narazajac sie na corone- praca wre juz od 2 miesicy bez zachorowan - Normalnosc w gospodarce jest juz dawno. Mysle ze wyolbrzymianie pandemii hamuje tylko nasze osobiste zycie. Dlatego mysle ze niedlugo spotkamy sie na targach staroci w Bytomiu live- apropo tez bede za ok. 20 miesicy na sakiewce zusu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Jerzy wspomniał Pan o chodzeniu po górach i tak mi się ciekawostka wędrowniczo-numizmatyczna przypomniała. :)
    Otóż jakieś 2 miesiące temu wybrałem się z rodziną pierwszy raz na szlak w Beskidzie Małym od przełęczy Przegibek przez Gaiki na Chrobaczą Łąkę. Między Gaikami a Chrobaczą znajduje się kapliczna na Przełęczy u Panienki. Ponieważ byłem tam pierwszy raz postanowiłem kapliczce przyjrzeć się z bliska i ku mojemu zaskoczeniu rzuciła mi się w oczy pozostawiona na postumencie 5-groszówka ( chyba ) z 1938r ... Pierwsza myśl ... biorę... w końcu ostatnio zacząłem zbierać monety, a 2rp jest w kręgu mojego zainteresowania... ale po krótkiej chwili... nie nie ktoś przecież po coś ją tam zostawił. Moneta jest przybrudzona farbą w kolorze kapliczki, a zatem nawet ktoś kto kapliczkę odnawiał jej nie ruszył... z szacunku/ze strachu/z przeoczenia ? Oczywiście zafascynowany takim znaleziskiem nie pomyślałem aby zrobić zdjęcie telefonem... A do dziś się zastanawiam czy możliwe jest, że leży tam złożona w ofierze jeszcze przed wojną, czy położył ją symbolicznie jakiś zapalony numizmatyk, a może komuś walała się po szufladzie i uznając za nic nie wartą po prostu zostawił w takim miejscu bo szkoda było do kosza wyrzucić... numizmatyka ma jednak wile twarzy.

    OdpowiedzUsuń

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly