Google Website Translator Gadget

niedziela, 11 grudnia 2022

Łobżenica, czyli nie karmić trolla Część druga.

Część pierwsza - tutaj.

28 września 1856 w 228 numerze (niedziela!) GWKP opublikowano kolejną odpowiedź "Łobżeniczanina". Zaczęło się ostro. 

W całej polemice często powraca motyw summariuszy, jako źródeł wiedzy o monetach. Tym razem przywoływane jest konkretne wydanie, sporządzone przez Kazimierza Jarmundowicza.
Na razie nie udało mi się ustalić, czy i gdzie można zapoznać się ze wspomnianym rękopisem historii mennictwa w Polsce. Summariusz Jarmundowicza dostępny jest w Polonie. Ponownie powraca też sprawa mennicy bydgoskiej. 
Albo "Łobżeniczanin" nie wiedział nic o mennicy Cikowskiego działającej w latach 1594–1601, albo uznał, że lepiej o niej nie wspominać, bo podważyłoby to część jego argumentacji w sprawie Łobżenicy. Na koniec pojawia się deklaracja o zakończeniu polemiki.
Podobną deklarację złożył Przyborowski w GWKP nr 255 z 30 października 1856. 
Po tym wstępie wytyka Przyborowski swojemu przeciwnikowi szereg błędów merytorycznych, między innymi:
  • na dowód, że w Bydgoszczy bito monety przed rokiem 1613 przywołuje "Traktat rycerstwu koronnemu..." z 1611 roku (dziś dostępny w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej)
  • przywołuje ordynację menniczą nakazującą umieszczanie na monetach pierwszej litery nazwy miasta, w którym działa mennica
Zarzuca anonimowemu polemiście nierzetelność w cytowaniu źródeł (Zagórski), nadmierną ufność w twierdzenia badaczy osiemnastowiecznych i negowanie odkryć współczesnych mu numizmatyków, jeśli nie pasują do jego twierdzeń. 
Powraca też ciągnąca się przez całą polemikę sprawa podważania kwalifikacji językowych i językoznawczych Przyborowskiego, a przypominam, że był on  profesorem w Szkole Głównej w War­szawie. 
Przyborowski odkrył kim był "Łobżeniczanin", pan Ł. 
Polemika w Kronice Wiadomości Krajowych i Zagranicznych dotyczyła Hieronima Radziejowskiego. Tekst wspomniany przez Przyborowskiego kończy się tak: 
Przypuszczam, że "Łobżeniczaninem" był Józef Łukaszewicz, bibliotekoznawca i historyk, bibliotekarz Biblioteki Raczyńskich. Nie wiem, co Przyborowski miał na myśli pisząc, że inicjały X.M. nie były przypadkowe. 
Pomimo zapewnienia o zakończeniu polemiki, Łukaszewicz opublikował 13 listopada, w 267 numerze GWKP kolejny swój głos w dyskusji (nadal podpisując się "W.Z. Łobżeniczanie"). 
Niewiele w niej rzeczowych argumentów. Nadal powtarza się łapanie za słówka, przekręcanie cytatów i wyrywanie ich z kontekstu. Reprezentatywny  jest fragment dotyczący początków mennictwa polskiego, 
szczególnie gdy porównamy go z przywoływanym Czackim. 
Na tym kończy się wymiana zdań w roku 1856. Przerwa trwa do 28 lutego 1857 r. W Gazecie Warszawskiej nr 57 głos zabiera Karol Beyer. 
Beyer napisał, że "Łobżeniczanin" błędnie uznał, że ordynacja Firleja nakazująca kładzenie na monetach  pierwszej litery nazwy siedziby mennicy, pochodzi z roku 1599, bo według Beyera Zagórski zacytował nie ordynację, tylko jej potwierdzenie z tego właśnie roku. Że wydano ją w 1598, świadczą monety z tego rocznika - jedne z herbami podskarbich i mincerzy, inne już z literami. Zacytował też Beyer fragmenty z "Acta scabinalia" z archiwum bydgoskiego świadczące o istnieniu tamtejszej mennicy przed rokiem 1613, szczególną uwagę zwracając na ten, w którym pojawia się nazwisko Kossuczki. 
Głos Beyera, z kilkoma skrótami (usunięto negatywne opinie o polemiście Przyborowskiego) opublikowano 11 marca 1857 w 59 numerze GWKP. "W. i Z. Łobżeniczanie" zareagowali 17 marca publikując zaczepną odpowiedź w 64 numerze GWKP. 
Odpowiedź zarzuca Beyerowi nieznajomość archiwaliów i współczesnych prac numizmatycznych; wytykając, że w cytacie u Zagórskiego wyraźnie mowa nie o potwierdzeniu z roku 1599, a o potwierdzeniu ordynacji datowanej na rok 1599.
Ponieważ Beyer swój głos przedstawił w Gazecie Warszawskiej, "Łobżeniczanin" i tam skierował tę samą swoją odpowiedź (Gazeta Warszawska nr 108 z 26 kwietnia 1857). 
Beyer odpowiedział w tym samym wydaniu gazety. Przyznał, że w cytowanym przez Zagórskiego dokumencie rzeczywiście mowa o ordynacji z roku 1599. Podtrzymał jednak swoje przekonanie, że polecenie, by zastąpić herby oficjeli inicjałem miasta, musiało zostać wydane wcześniej. 
Za kluczowe uznał Beyer istnienie typów przejściowych. 
W dalszej części Beyer wytyka polemiście bezzasadny upór co do mennicy bydgoskiej i inne błędy w odczytywaniu informacji z akt archiwalnych.
"W. i Z. Łobżeniczanie" odpowiedzieli w GWKP nr 108 z 10 maja 1857. 
Dalsza część sprostowania to wyliczenie faktycznych ale też zmyślonych pomyłek Beyera. 

Na tym chyba zakończyła się polemika toczona w prasie codziennej. Nie udało mi się znaleźć jej kontynuacji ani w Gazecie Warszawskiej ani w Gazecie Wielkiego Xięstwa Poznańskiego z lat 1857-1858. Okazało się jednak, że Przyborowski kontynuował badania nad mennicą Łobżenicką. Ich wyniki opublikował w marcu roku 1860, w pierwszym tomie Biblioteki Warszawskiej. Po krótkim wprowadzeniu i przypomnieniu polemiki z lat 1856-1857 Przyborowski napisał
po czym pokazał, co udało mu się odnaleźć w łobżenickich archiwach. Zacytowane fragmenty ksiąg miejskich nie pozostawiają wątpliwości, że najpierw Beker, a później Meinhart pełnili w Łobżenicy oficjalną funkcję mincerzy. 
Odpowiedź polemisty wydrukowała Biblioteka Warszawska w następnym tomie. O dziwo, odpowiedź nie jest anonimowa; jest pod nią podpis J. Łukaszewicz. Odpowiedź i cała argumentacja ograniczają się do jednego - mennica w Łobżenicy istniała, ale była mennicą nielegalną, fałszerską. 
Pod repliką Łukaszewicza redakcja BW umieściła następujący przypis:
Redakcya Biblioteki Warszawskiej, zamieszczając niniejsze słówko p. Ł. uważa jednak za swój obowiązek nadmienić, iż wcale nie podziela wynurzonego powyżej zdania, jakoby p. Przyborowski na wdzięczności naszę nie zasługiwał. Że w dziełach XVII i XVIII wieku, dowody na istnienie mennicy łobżeńskiej także się teraz wynalazły, nie umniejsza to zasług p. Przyborowskiemu; dzieła te bowiem są rzadkie, dla ogółu nieprzystępne, a nawet uszły uwagi, autorów naszych numizmatycznych. W specyalnych bowiem dziełach temu przedmiotowi poświęconych, jako to: Numizmatyce krajowej K. W. Bandtkiego, Monetach dawnej Polski Ignacego Zagórskiego, niemniej we wszystkich drukowanych katalogach zbiorów numizmatycznych polskich Wilh. X. Radziwiłła, R. St. Reichla, Mikockiego, Mathego ect., znajdujemy nieodmiennie monety w Łobżenicy bite, zamieszczone jako łobzowskie. Błąd ten sprostował pierwszy p. Przyborowski i tej zasługi nikt mu ująć nie może; następnie wywiązała się w dziennikach przydługa polemika, w której po jednej stronie występowali p. Przyborowski i Karol Beyer, po drugiej bezimienni utrzymujący z początku, iż w Łobżenicy wcale mennicy niebyło; powoli jednak strony się zbliżyły tak, iż dzisiaj nikt jej istnienia nie zaprzecza, a spór się tylko o jej prawność wiedzie. Redakcya Biblioteki zamieściwszy więc w zeszycie marcowym b. r. swego pisma pracę p. Przyborowskiego, teraz zaś uzupełnienia p. Łukaszewicza, oświadcza, iż o tyle tylko dalsze artykuły zamieszczać będzie mogła, o ile one nowo wykryte materyały do dziejów polskiego mincartwa zawierać będą. 
Całość tej awantury, podzieloną na dwie części pokazałem tu nie po to by dowodzić, lub zaprzeczać istnieniu łobżenickiej (łobżańskiej?) mennicy. 
  • Po pierwsze, zrobiłem to by pokazać, że trolling nie jest dzieckiem internetu - sprawdźcie, jak idealnie definicja trollingu umieszczona w Wikipedii pasuje do tekstów Łukaszewicza. 
  • Po drugie, po to by pokazać jak ważne jest "czytanie" monet, analiza stempli, odtwarzanie chronologii ich użycia. To źródło wiedzy równie ważne, jak dokumenty pisane, a gdy zapisy nie przetrwały, źródło jedyne.
  • Po trzecie, żeby uświadomić Wam, jak fatalny jest poziom dzisiejszej... I tu się zawahałem. Najpierw chciałem napisać prasy, ale problem jest szerszy. Chodzi o media - prasę, internet, radio, telewizję. O dziennikarzy, a może bardziej o redakcje - grona odpowiadające za politykę informacyjną, za wygląd, za publikowane treści. Sprawdźcie sami jak to było półtora wieku temu z górką. Pobierzcie losowo wybrany numer GWKP i przeczytajcie od deski do deski. Oczywiście, publikowano i "michałki" - ale jakie! Mały przykład:
  • Po czwarte, że, jak często powtarzam, monety, to nie wszystko. Nasze hobby, to nie tylko gromadzenie monet, odhaczanie w katalogach, co mamy, a czego nam brak, przeglądanie klaserów na giełdach i katalogów aukcyjnych. Numizmatyka to magazyn zagadek i tajemnic czekających na rozwiązanie. Magazyn dostępny dla każdego, kto tylko zechce do niego zajrzeć. 
Zbierajmy więc monety i rozwiązujmy zagadki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z powodu narastającej aktywności botów reklamowych i innych trolli wprowadzam moderowanie komentarzy.

Printfriendly